Tytuł: "Dwanaście warunków pani prezes"
Autor: Marta Milda
Wydawnictwo: Novae REs
Rok wydania: 2019
Ilość stron: 482
Prezes Marta Aleksandrowicz, współwłaścicielka międzynarodowego holdingu, przywykła do luksusowego życia i otrzymywania wszystkiego, czego zapragnie, na złotej tacy - i na własnych warunkach. Poznanego przypadkiem studenta i pracownika myjni samochodowej, Michała, z przyzwyczajenia bądź wyrachowania także potraktowała przedmiotowo. Niewinny żart kolegi chłopaka zaowocował nietypowym zleceniem.
Czterdziestotrzyletnia, choć nadal piękna, kobieta, zatrudniła dwudziestolatka jako chłopaka na telefon. Marta zaprosiła Michała do swojego "pokoju zabaw" a la Grey i przekonała do wyuzdanych, perwersyjnych stosunków w zamian za grubą kasę.
Wbrew oczekiwaniom urzekającej klasą i urodą pani prezes, studencik zapragnął nie tylko pieniędzy ale i związku. Tego akurat Marta nie miała zamiaru mu oferować.
Para spotyka się na jej warunkach, lecz chłopak popada w obsesję na punkcie kochanki. Okazuje się niezłym furiatem, na przemian płacze i wrzeszczy, wścieka się jak panienka przed okresem. To on chce rządzić - za wszelką cenę.
"Tak naprawdę fascynowała go jej zapalczywość, zawziętość, zdecydowanie, pewność siebie wyrachowanie i klasa.Wiedział, że Marta stanowi dla niego nie lada wyzwanie i bardzo chciałby jej udowodnić, pokazać, że uczucia też są ważne, odmienić ją lub w jakimś sensie wyzwolić."
Ich relacje w łóżku to ciągła walka, przepychanki, manipulacje, które ich zarazem kręcą i niszczą. To wybuchowe zderzenie dwóch indywidualności.Oboje mają za sobą trudną przeszłość a uzbieranych frustracji pozbywają się mszcząc się na partnerze. W swoim sekretnym pokoju robią rzeczy obrzydliwe, lecz dla nich najwyraźniej podniecające. Czy dwojgu tak zaburzonym osobowościom uda się dotrzeć i stworzyć normalny związek? Czy znajdą motywację do wyjścia poza utarty schemat?
Marta Milda stworzyła ciekawą historię, jak na debiut naprawdę dobrą. Poza ostrymi scenami erotycznymi powstała porządna powieść obyczajowa. Bohaterowie są istotami z krwi i kości, mają liczne wady, targają nimi emocje - choć ona lepiej się kontroluje, przynajmniej do czasu... pod koniec książki nasz zagubiony studencik bierze się w garść i wreszcie okazuje trochę zdecydowania.
Jedno co można by zarzucić autorce to uporczywe powtarzanie typowych błędów językowych: "ubrała sukienkę" czy podarowała mu "perfum". Trafiły się też dwie literówki, jednak na prawie 500 stron to i tak niewiele. Powieść została napisana prostym, potocznym językiem. Trochę bawiły mnie zdrobnienia używane w scenach erotycznych, lecz podejrzewam, że to specyfika tego gatunku.
"Dwanaście warunków pani prezes" to moja dwunasta książka przeczytana w tym miesiącu. Tak się złożyło. Powieść trafiła do mnie przez booktour Moniki Łukomskiej z bloga "Życie to nie bajka".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz