Tytuł: "Uśmiech losu"
Seria: Saga Mazurska, tom 5
Autor: Katarzyna Michalak
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2019
Ilość stron: 284
Dwór Marcinki wydaje się bajkową oazą, pachnącą świeżo wypieczonym chlebem z jeszcze ciepłymi powidłami śliwkowymi. Do tego przyzwyczaiły nas powieści świąteczne: jest sielsko anielsko. A jednak... jak to u Katarzyny Michalak bywa co rusz przyplątuje się jakaś złamana przez los sierota, z całym dobytkiem w jednej walizce, nad którą opiekę przejmują dobrzy ludzie. Niby wszystko ładnie pięknie, lecz spokój nie może trwać wiecznie. Nad dworem, który zdawał się ostoją tych wszystkich połamanych istot, przetacza się istna burza. Losy postaci znanych nam z poprzednich części Sagi Mazurskiej, zostają dokładnie przetasowane jak karty w talii. Kiedy zdaje się, że wszystko się ułoży pojawiają się niespodziewane przeciwności a kiedy już tracimy nadzieję na horyzoncie błyska... uśmiech losu. Czasem w postaci przemarzniętego, porzuconego białego psa.
Opis z okładki: "Natalia ma jedno jedyne, lecz nierealne marzenie - zostać mamą. Ta tęsknota nie pozwala jej cieszyć się wielką, niezwykłą miłością, jaką obdarza ją Damian. Nad ich związek nadciągają burzowe chmury. Czy Natalii, która straciła nadzieję, uda się zachować miłość?
Zrozpaczona dziewczyna w wigilijny wieczór... ucieka. I pewnie jej los potoczyłby się zupełnie inaczej, gdyby nie porzucony w lesie bezbronny pies. Natalia za wszelką cenę chce ocalić życie Belli. Zabiera ją do Dworu Marcinki, gdzie rozbrzmiewają dziecięce głosy, a w kuchni unosi się zapach wigilijnych potraw. W progu domu pojawia się Bartosz, którego serce pełne jest tęsknoty za czymś co nagle i bezpowrotnie stracił."
Recenzja: W tej części serii los mocno namieszał. Ludzie przychodzili i odchodzili, rozpadał się jeden związek i nawiązały nowe. Pojawiły się niespodziewanie zwierzęcy towarzysze...
Na pewno nie jest to typowa powieść świąteczna, tu nawet w wigilijny wieczór coś może pójść nie tak. Tu cały czas coś się dzieje, w każdym rozdziale pojawiają się nowe, zaskakujące zmiany akcji. Wspaniała, nie tylko od święta, jest więź łącząca cztery rodziny, które niezależnie od własnych problemów, zawsze udzielą przyjaciołom pomocy. Czegoś takiego we współczesnym świecie ze świecą szukać!
Wkurzył mnie Damian! Koniec końców okazał się wyrachowanym niegodziwcem. Wiele byłam w stanie mu wybaczyć ze względu na jego kalectwo i trudną przeszłość, lecz tym razem przeszedł sam siebie! Jak można, mając wszystko, tak wszystko zepsuć, podeptać miłość ukochanych osób? Żal mi Natalii, małej Ali i pełnej serdeczności Jadwigi. Zastanawiają mnie dalsze losy Magdy i jej dzieci. Niestety, na kolejną część sagi przyjdzie mi czekać do zimy 2020. Tymczasem polecam wam z całego serca wszystkie części Sagi Mazurskiej, od której trudno się oderwać: "Gwiazdka z nieba", "Promyk słońca", "Kropla nadziei", "Trzy życzenia", "Uśmiech losu".
Za egzemplarz recenzencki dziękuje wydawnictwu Znak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz