Tytuł: "Pocałunek gwiazdy"
Autor: A. L. Jackson
Wydawnictwo: Muza
Ilość stron: 448
Data wydania: 14-07-2021
Moja ocena: 8/10
"Po pokoju przeszedł ledwie dosłyszalny szept.
Kiedy nagle zrozumiałam, przeszły mnie ciarki. Wszystkie włoski pokrywające mi ramiona i kark zjeżyły się.
Zastygłam w bezruchu. Groza chwyciła mnie za gardło.
Uświadomiłam sobie, że nie jestem tu sama.
Odwróciłam się bardzo powoli.
Przerażenie walczyło we mnie z ciekawością.
Przymrużyłam oczy i wbiłam wzrok w przeciwny koniec pokoju, skąd, jak mi się zdawało, emanowała jakaś energia.
Czułam, jak z każdą sekundą przybiera na sile.
A kiedy wreszcie w ciemności wyłowiłam mroczną sylwetkę siedzącą w wielkim fotelu, serce mi struchlało.
Na widok tego człowieka chciałam krzyczeć, ale żaden dźwięk nie dobył się ze ściśniętego przerażeniem gardła.
Żołądek miałam zaplątany na tysiąc supłów.
Powinnam rzucić się do ucieczki. To było dla mnie jasne jak słońce. Należało jak najszybciej dać stąd nogę i udawać, że w ogóle nie zauważyłam mężczyzny przyczajonego w głębi pokoju.
Ja jednak byłam jak sparaliżowana."
Mia była świadkiem morderstwa bliskiej jej osoby i do dziś nie może otrząsnąć się z poczucia winy. Czy mogła coś zrobić, by jej pomóc?
Kiedy spotyka Leifa od razu czuje, że powinna od niego uciekać, a jednak nie może się oprzeć czarowi tego tajemniczego mężczyzny. Mię charakteryzuje wielka empatia, ta kobieta od razu wyczuwa panujący nastrój i się do niego dopasowuje. Wychwytuje uczucia otaczających ją ludzi z czułością radaru.
"Wydawało mi się, jakby jakaś niewidzialna siła przyciągała mnie do ciemności, której on był jądrem."
"Jedynie oczy zdradzały, że mężczyźnie temu nie jest całkowicie obca delikatność. Miały kolor ciemnomiodowy, bliżej krawędzi tęczówki jednak ciemniały, przechodząc w czerń. Były to oczy człowieka, który być może naoglądał się zbyt wielu okropności w życiu. Smutek i nienawiść, które się z nim zrodziły, zabarwiły tęczówki."
On także ma za sobą bagaż złych doświadczeń. Nie są to jednak tylko koszmarne wspomnienia, lecz całkiem realne niebezpieczeństwo. Leif odgrodził się od przeszłości oraz teraźniejszości. Skupia się na muzyce, jednocześnie obmyślając zemstę na tym, kto skrzywdził jego najbliższych. Unika zobowiązań, trzyma się na uboczu. Wierzy, że sprowadza nieszczęście na każdego, z kim zetknie go los a karmę postrzega jako złośliwe indywiduum, siedzące gdzieś z boku i nabijające się z jego starań zbudowania normalnego życia.
"Ten facet był przerażająco piękny i zły do szpiku kości.
Cały składał się z blizn, których nikomu nigdy nie pokazywał."
Ona jest malarką, on - perkusistą w zespole country, obecnie na gościnnych występach z inną grupą.
Oboje się ukrywają przed prześladowcami. To nie jest dobry moment na wiązanie się z drugą osobą, tym bardziej, że Mia odpowiada nie tylko za siebie. Jest samotną matką dwójki uroczych dzieciaków.
Ta jej miłość rodzicielska była tym, co mnie przede wszystkim w tej książce urzekło. Dlatego daję jej tak wysoką ocenę.
***
Autorka operuje krótkimi zdaniami, nieraz jednowyrazowymi, jednak potrafi doskonale oddać uczucia bohaterów oraz otaczającą ich aurę.
"Miałam straszne przeczucie, że to właśnie on, nikt inny, mógłby tego dokonać. Tylko w jego ramionach poczułabym się na tyle bezpiecznie, że niestraszne byłyby mi wszystkie upiory przeszłości.
A przy okazji pogruchotałby mi serce, co do tego nie miałam żadnych złudzeń."
"Współodczuwałam jego udrękę. Cięła niczym nóż.
Starałam się przytrzymać nas razem.
Nie dopuścić do tego, żebyśmy się bezpowrotnie od siebie oddalili. Mimo to czułam, jak jego osobista tragedia pochłania i tratuje nas oboje.
Czułam bijącą od niego ślepą furię.
Złość.
Nienawiść.
Żądzę mordu.
Być może właśnie teraz po raz pierwszy wyraźnie ujrzałam w nim wszystkie te uczucia.
Ten żar tlący się w ciemności jego duszy.
Dojmujący, realny, budzący grozę.
Zrozumiałam, jak głębokie są rany, które nosi w sercu.
Zrozumiałam, że wiecznie krwawią."
"To coś między nami buzowało niczym ogień.
A tam, gdzie płonie ogień, ostatecznie zostaje popiół.
Pył, szczątki."
Wspaniałe były opisy atmosfery na koncertach oraz klimatu panującego w domu Lyrika i Tamar, gdzie cała zgraja dzieciaków wszystkich członków zespołu bawiła się razem a czuwał nad nimi ten, kto akurat miał czas. Jak jedna wielka rodzina.
A. L. Jackson pięknie opowiada o uczuciach, jednak ta sama poetyckość, która wtedy zachwyca, całkiem nie sprawdza się w scenach erotycznych. Użyte w nich zdrobnienia i metafory, jak "ostrze rozkoszy" czy rzeka płynąca między nogami śmieszą i zniechęcają. Są żenujące.
Ogólnie styl powieści jest całkiem w porządku, lecz myślę, że bardzie przemówi ona do młodszych czytelniczek. Pewnie zachwyciłabym się nią w wieku nastu czy dwudziestu lat.
Świetnie, że autorka postawiła na motyw muzyczny a dodatkową przynętą na czytelnika jest tajemnica Leifa, którą poznajemy krok po kroku oraz atmosfera zagrożenia unosząca się nad naszą parką. Do końca nie wiadomo co się tu jeszcze wydarzy.
"Był moją oślepiająco piękną spadającą gwiazdą."
Dziękuję wydawnictwu Muza za egzemplarz recenzencki powieści.
Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas
https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212
https://www.instagram.com/annadyczko/
https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz