środa, 13 listopada 2024

Ludwik Lunar "Tańcząc na prochach zmarłych"

Tytuł: "Tańcząc na prochach zmarłych"

Autor: Ludwik Lunar

Wydawnictwo: Filia

Ilość stron: 608

Data wydania: 19-06-2024

Moja ocena: 7/10

 

"Tańcząc na prochach zmarłych" Ludwika Lunara to przytłaczająca, pełna mroku opowieść, która powoli odsłania przed czytelnikiem swoje tajemnice. Akcja osadzona w deszczowym, zimnym Gdańsku tworzy atmosferę, która idealnie oddaje ciężar śledztwa prowadzonego przez aspiranta Edwarda Sokulskiego i jego partnerkę, Darię Tyszkę. Śledztwo zaczyna się od znalezienia ciała młodej kobiety w Nowym Porcie, którą początkowo biorą za ostatnio zaginioną, jednak odpowiedź może nie być tak oczywista.

Książka wprowadza nas w mroczne zakamarki półświatka – od lokalnych burdeli po niebezpieczne powiązania z gangsterami i środowisko skorumpowanych policjantów. Praca śledczych okazuje się pełna napięcia, chociaż powolne tempo i dokładność w sprawdzaniu każdego śladu mogą chwilami nużyć, potęgując uczucie beznadziei, jakie towarzyszy tej opowieści. W miarę odkrywania kolejnych tropów pojawia się powiązanie z przeszłością, które prowadzi Sokulskiego i Tyszkę do rodzinnego domu dziecka zwanego „Niebem”. Tam, jak się okazuje, zaczęły się niegodziwe czyny człowieka, który nadal pozostaje blisko śledztwa.

Autor skutecznie myli tropy, trzymając czytelnika w niepewności do samego końca – zagadka zostaje rozwiązana w dużej mierze przez przypadek, co dodaje realizmu całej fabule. Książka wyróżnia się starannie skonstruowanymi opisami, nie tylko miejsc i postaci, ale też wielością wątków, które wzbogacają historię i nadają jej głębi. Główni bohaterowie są wyraziści i przekonujący: Daria Tyszka, służbistka i profesjonalistka, kontrastuje z Edwardem Sokulskim, doświadczonym śledczym o trudnej przeszłości i kontaktach w różnych środowiskach. Oboje mają osobiste problemy, z którymi każde zmaga się na swój sposób.

Tytuł "Tańcząc na prochach zmarłych" odnosi się do przemyśleń Sokulskiego, który widzi pracę służb na miejscu zbrodni jako swoisty taniec – staranne, powtarzalne procedury, które zawsze odbywają się w idealnej synchronizacji. Motyw tańca powraca też w innym istotnym wątku, lecz nie mogę zdradzić szczegółów.

Powieść ma ponad 600 stron, ale dzięki sugestywnemu stylowi autora wciąga i angażuje, mimo powolnego tempa. Czasem zdarzają się momenty pełne napięcia, przy których można dosłownie wstrzymać oddech, szczególnie w finałowych scenach. Styl Lunara wymaga przyzwyczajenia, ale czytelnicy ceniący drobiazgową narrację i misternie budowaną atmosferę będą usatysfakcjonowani.


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://linktr.ee/annadyczko_mczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko

https://www.tiktok.com/@anna_dyczko



 

 

 

  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz