Tytuł: "Topieliska"
Autor: Ewa Przydryga
Wydawnictwo: Muza
Ilość stron: 320
Data premiery: 19-05-2021
Moja ocena: 10/10
"- To przed nim cały czas uciekałam. Przed swoim odbiciem w lustrze. Zawsze, kiedy lądowałam w nowym miejscu, przez jakiś czas było dobrze. Pochłonięta nowymi relacjami i pracą, zapominałam o nich, o moich twarzach z lustra, a one ze mną współpracowały. Najczęściej schodziły mi z drogi. Ale to nigdy nie wypełniło mojej pustki, a przynajmniej nie na stałe."
Poznajemy Polę Szulc w ostatnich chwilach jej szczęśliwego życia. Rankiem wyprawia męża z małym synkiem do lekarza i wraca do łózka. Parę godzin później budzi ją telefon z przychodni. Jej bliscy nie dojechali na umówioną wizytę. Pola pośpiesznie ubiera się i rusza na poszukiwania. Po drodze natyka się na prowadzoną właśnie akcję wydobycia zniszczonego auta z rzeki. Zszokowania kobieta orientuje się, że to samochód jej męża a ciał Kuby oraz ich synka, Jasia, nie odnaleziono.
"Wypadek Kuby strącił mnie w tę najgłębszą czerń. Przez ostatnie tygodnie siliłam się na to, by utrzymać się na powierzchni, ale w efekcie raczej tylko dryfowałam, z dala od reszty, która wciąż naprawdę żyła. By udowodnić sobie, że wciąż jeszcze potrafię czuć, że wciąż jeszcze mi zależy i że, w przeciwieństwie do innych, wierzę, że moje dziecko nadal żyje, a za śmiercią Kuby nie stoi przypadek, zaczęłam prowadzić swoje własne śledztwo.
Prosta droga wiodła przez komisariat i wymagała wiary w prężne działania policji. Ale to nigdy nie była moja ścieżka. Bałam się, że jeśli nie wyjdę z domu, jeśli będę tam bezczynnie siedzieć, to tylko ugrzęznę, czekając na powolną śmierć. Tym razem swoją własną. Najbardziej bałam się drobiazgów. Bo to od nich wszystko się zaczyna. Bałam się tego, że niepodlewane kwiaty zaczną schnąć na parapecie, a pościel w sypialni już zawsze będzie ciepła, zmięta i coraz bardziej brudna."
Pola desperacko pragnie się dowiedzieć co było przyczyną wypadku. Odnaleziono tylko ciało jej męża. Zrozpaczona matka ciągle podsyca w sobie nadzieję, że jej dziecko żyje. W wyniku swoich poszukiwań trafia na tajemnicze znalezisko.
"Ciężar zamkniętego w mojej dłoni metalu jest wielokrotnością jego prawdziwej wagi. Ten sekret mojego męża, niczym niewyróżniający się niewielki kluczyk, waży tyle samo, co lęk przed tym, na co natknę się w bankowej skrytce."
Na jaw wychodzą kolejne tajemnice Jakuba Szulca.
" - Niczego nie zauważyłaś? - Kiedy dociera do mnie kolejne pytanie, powoli podnoszę wzrok na Konrada.
Czy nie zauważyłam? Zaangażowany w rozwój Jasia ojciec, najczulszy mąż, dobry, uczynne człowiek. W oczach niektórych może też trochę dziwak, który odreagowywał stres w lesie, swoim miejscu wyciszenia. Tę wersję znałam i wierzyłam w nią. Ale kolejny raz w ciągu ostatnich kilkunastu dni spotykam kogoś, kto niszczy ten portret najbliższego mi człowieka, a pokazuje mi kogoś, kto w żadnym stopniu nie przypominał mojego męża.
Nie. Nie zauważyłam."
Od czasu pogrzebu męża młodej wdowie towarzyszy jej siostra bliźniaczka, Ida. To genialnie wykreowana postać, będąca całkowitym przeciwieństwem naszej bohaterki. Choć tak się różnią łączy je niezaprzeczalna więź. Ida jest obok Poli w trudnych chwilach, wspiera i doradza, jak to siostra.
"Dobre wspomnienia potrafią ukoić ból teraźniejszości, wiesz? Ale jeśli ich nie ma i nigdy nie było, te powroty są jak rozdrapywanie niezagojonej rany. Potrafisz znieczulić ją tylko wtedy, gdy pędzisz na oślep, byle dalej, byle przed siebie."
Ida jest lustrzanym odbiciem Poli. Te dwie są jak ogień i woda. W pewnym momencie zaczęłam domyślać się kim naprawdę jest siostra pani Szulc, jednak niecierpliwie czekałam aż autorka odkryje karty.
"- Zawsze myślałaś o sobie jak o punkcie przemierzającym oś czasu. Znam cię, sis - podkreśla, zupełnie jakby robiła mi na złość. Czuję na sobie jej przenikliwe spojrzenie. - Ale chyba jest na odwrót. Nie ruszasz się, a czas płynie przez ciebie, jest jak lodowaty wiatr, który wciąż kradnie ci ciepło. Masz ochotę pęknąć i zamarznąć."
Dokąd doprowadzi Polę jej prywatne śledztwo? Kim jest tajemnicza dziewczyna z przeszłości Kuby? Czym jest "lucid dream"?
"Dzień wyłonił to miejsce z mroku, którym spowijała go noc, ale nie mam wątpliwości, że to kamienica z mojego snu. Ten sam kosz na śmieci z oderwanym dnem. Trawnik, na którym kruk był zajęty padliną, teraz jest pusty. Ta sama fasada, tylko jeszcze bardziej zniszczona. Identyczny ganek i schody. O to przecież mi chodziło, by dotrzeć na koniec tej planszy do gry, do miejsca, które paraliżowało mnie we śnie, a które w nieznany mi sposób łączy się z moim mężem. A teraz, stojąc kilka metrów od schodów, nie mogę się ruszyć. Jest dokładnie tak, jak w tamtym sennym koszmarze."
Kiedy tylko zobaczyłam zapowiedź nowego tytułu Ewy Przydrygi wiedziałam, że to będzie coś dobrego. Przeczucie, oparte na lekturze wcześniejszych thrillerów pisarki, mnie nie zawiodło.
"Topieliska" wciągnęły mnie od samego początku i nie byłam w stanie oderwać się od książki. Genialna konstrukcja utworu, autentyczni bohaterowie, których emocje są tak doskonale opisane, że wręcz utożsamiamy się z nimi. Do tego pomieszanie jawy ze snem i stopniowo ujawniane sekrety sprawiają, że jest to powieść nieodkładalna.
Autorka pięknie operuje językiem, bawi się formą i znaczeniem słów. Mistrzowski styl.
Jedna rzecz mi nie grała: "I choć tym razem nie wyrywa się z mojego uścisku, jej oczy zachodzą mgłą, a zaciśnięte usta układają się w drżącą pionową kreskę." (strona 43)
Poza pionową kreską ust w "Topieliskach" podobało mi się wszystko. Polecam!
Dziękuję wydawnictwu Muza za egzemplarz recenzencki powieści.
Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas
https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212
https://www.instagram.com/annadyczko/
https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz