Tytuł: "Zawsze coś"
Cykl: Tereska Trawna, tom 3
Autor: Marta Kisiel
Wydawnictwo: Mięta
Ilość stron: 368
Data wydania:
Moja ocena: 8/10
Gdy odwiedzacie dawno niewidzianą
rodzinę możecie mieć pewność, że znajdzie się ktoś, kto pod płaszczykiem humoru
przemyci złośliwe uwagi odnośnie waszego wyglądu, charakteru lub stanu konta.
Zawsze coś.
Tereska najchętniej dalszą
rodzinę oglądałaby na zdjęciach, ale nie wypada się nie zjawić na urodzinach
nestorki rodu, szczególnie w przeddzień wigilii.
Tym razem Andrzej z Pindzią
został w domu z powodu nagłej i niespodziewanej choroby. Zoja wyfrunęła już z
gniazda, matce został więc Maciejka, który ku zdziwieniu rodziny zaczął się
porozumiewać za pomocą zdań złożonych.
Gdy dojechali okazało się, że
zmieniła się okazja, bowiem babcia w międzyczasie zmarła.
Tereska planowała wyjechać tuż po
pogrzebie, ale złośliwy los w postaci kota Bigosa podstawił jej nogę. Ze
skręconą kostką była zmuszona zostać w starym domu na święta, ponieważ Maciejka
nie miał prawa jazdy.
Stare domy trzeszczą, szczególnie
te zbudowane w dużej mierze z boazerii. Nocą da się w nich słyszeć dziwne
odgłosy. Czy to drewno pracuje, czy to czyjeś kroki?
Po odczytaniu testamentu dziadka
co rusz coś się łamie, coś spada, w dodatku zaginął kot.
Temperament Tereski cierpi, gdyż właścicielka nie może go w pełni rozwinąć. Zdominowała ją apodyktyczna ciotka, która narzuca swoje zdanie w każdej kwestii, od składu sernika po wychowanie dzieci.
Gdy ginie notariusz a na progu
domu pojawia się policja, Tereska Trawna może użyć nabytych przy poprzednich
sprawach umiejętności.
Funkcjonariusze prowadzą swoje
śledztwo a rodzina musi wykryć kto piłuje deski i czyni zamachy na życie
pozostałych.
Jakby samej przedświątecznej
gorączki było mało. Gdy kończą się kasztanki Tereska wybucha od lat skrywanymi
pretensjami, przez co dowiaduje się kilku rzeczy. Zawsze coś.
Ta część pomimo wszechobecnego
humoru poruszała też trudne tematy. Jak zwykle pogubiłam się w zawiłościach
rodzinnych, pomimo przedstawienia postaci na samym początku, ale i tak dobrze
się bawiłam czytając o perypetiach Teresy.
Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas
https://linktr.ee/annadyczko_mczas
Muszę się w końcu zabrać za twórczość sutorki
OdpowiedzUsuń