Tytuł: "Serce na linii"
Cykl: Kolonia Harper's Station, tom 2
Autor: Karen Witemeyer
Wydawnictwo: Dreams
Ilość stron: 378
Data premiery: 17-09-2021
Moja ocena: 7/10
Za sprawą Karen Witemeyer i wydawnictwa Dreams trafiłam na parę godzin na Dziki Zachód. Miasteczko, w którym rozgrywa się akcja, nie stanowi jednak tła westernu, lecz subtelnego romansu z zachowaniem wszelkich form dobrego wychowania. To staroświeckie, lecz urocze.
Z przyjemnością poznawałam ten świat, w którym miłośnik rowerowych wycieczek słyszy pytanie czy nie mógłby jeździć konno jak normalny człowiek a nie ma tym dziwnym wynalazku na dwóch kołach.
Pojawienie się nowego pojazdu zwanego welocypedem budzi wiele emocji. A już pomysł, żeby bicyklem jeździła kobieta, ubrana w spódnicę z rozcięciami powoduje wręcz zgorszenie. Toż to nie wypada!
***
Grace Mallory po tragicznej śmierci swojego ojca uciekła do Harper's Station, miasteczka zamieszkanego prawie wyłącznie przez kobiety. Nie są one jednak słabymi niewiastami. To panie po przejściach, które swojej wywalczonej wolności będą broniły za wszelką cenę a w każdego przybysza płci męskiej wycelują broń zanim zapytają go o imię. Dotyczy to zarówno panien w kwiecie wieku jak i Babci Rewolwerowej.
Wracając do Grace należy wspomnieć, że dostała się ona na prestiżowe stanowisko przy obsłudze telegrafu Western Union, jedynego środka komunikacji. Nie było telefonów, w celu wysłania wiadomości należało udać się do biura telegrafisty. Panna Mallory właśnie w pracy poznała pewnego mężczyznę. Niewiele o nim wie, bo zna go tylko z rytmu wystukiwanego wskazówką. To taki tajemniczy wielbiciel o pseudonimie A.
Pewnego dnia podczas wysyłania kolejnych wiadomości Grace otrzymała ostrzeżenie. Ten, przed kim skryła się w kolonii, wpadł na jej trop. Jej zagadkowy amant, A., przypadkiem dowiedział się, że dziewczyna jest w niebezpieczeństwie i ruszył jej na pomoc.
Pod tą literką kryje się postać odbiegająca od obowiązującego wówczas kanonu męskiej urody. Amos zamiast wytrenowanych mięśni i wielkiej spluwy może się poszczycić humorem, inteligencją i jazdą na rowerze, czyli umiejętnościami, przez które jest uważany w najlepszym razie za niegroźnego dziwaka. Teraz przyszło mu wziąć czynny udział w intrydze kryminalnej, w którą zamieszani są bogaci i bezwzględni ludzie.
Czy Amos sprosta wyzwaniu? Na ile ten XIX-wieczny freak jest w stanie się odważyć, by zdobyć kobietę, o której względy pragnie się ubiegać?
***
Powieść posiada specyficzny klimat. Autorka doskonale oddała realia epoki, o której pisze i obyczajowość amerykańskich osadników końca XIX wieku. Styl Karen Witemeyer przepełniony jest humorem, jej postaci dalekie od współczesnej bezpośredniości. To jest romans w zupełnie starym stylu. Na stronie Lubimy Czytać ktoś wspomniał o niespotykanej klasie językowej tego działa i tu muszę się zgodzić.
"Serce na linii" to powieść pozbawiona wulgaryzmów i ostrych scen erotycznych, która uwodzi swoją delikatnością. Bohaterowie są zwykłymi ludźmi, lecz liczy się ich charakter i obopólna fascynacja. Duże znaczenie w życiu społeczności odgrywa wiara. Kiedy nie są pewni co robić modlą się w nadziei na otrzymanie odpowiedzi. Widać to na przykładzie Helen, która odważnie działa wbrew swoim obawom oraz Grace kiedy wpadła w tarapaty.
Patrząc na okładkę spodziewałam się lekkiej historii miłosnej a dostałam bogatą obyczajowo powieść z wątkiem kryminalnym, który trzyma w napięciu od samego początku. Spodobała mi się wymiana wiadomości pomiędzy G. i A., przypominająca całkiem współczesny SMS-owy flirt, tyle że wystukiwany na nietypowej maszynie. Bohaterowie dzięki znajomości kodu Morse'a mieli własny język, którym mogli się porozumiewać w obecności innych osób bez zdradzania treści niewtajemniczonym. Z drugiej strony na linii nie ma całkowitej prywatności, co mnie zaskoczyło.
Najbardziej polubiłam Helen i Lee, choć nie są oni głównymi bohaterami powieści. Fabuła jest dość prosta, podobnie jak język. Przez długi czas niewiele się dzieje, im bliżej końca tym bardziej akcja przyspiesza. Książka stanowi drugą część cyklu Kolonia Harper's Station, lecz można czytać ją bez znajomości wcześniejszego tytułu.
Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Dreams.
Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas
https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212
https://www.instagram.com/annadyczko_mczas
https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz