Lubię książki o końcu świata, pełne magii i nieznanych
stworzeń, pseudonaukowe science fiction. To, co nieznane, pociąga najbardziej.
Po do bólu prawdziwej i przejmującej smutkiem książce Jakuba
Małeckiego „Nikt nie idzie” sięgnęłam po pozycję, która miała być lżejsza.
Zastanawialiście się kiedyś co by było gdyby czas zwolnił? W
dzisiejszym zagonionym świecie wiecznie narzekamy na jego brak. Co by się
stało, gdyby ziemia zwolniła swe obroty?...
Początek był prawie niezauważalny. Na rok przed zmianą z
nieznanego powodu wyginęły pszczoły. Potem czas zaczął się rozciągać. Pierwsze
dni były dłuższe niż przewidywano zaledwie o kilka minut. Jednak to
wystarczyło, aby zaburzyć grawitację. Zaczęły masowo umierać ptaki. Spadały z
nieba na ulice jak deszcz. Nadmiernie rozpleniły się owady, pozbawione
naturalnych wrogów.
Ziemia mocniej przyciągała ciała. Sportowcy nie byli w
stanie prawidłowo grać. Rzucone przedmioty uderzały mocniej. Niektórzy ludzie
zaczęli cierpieć na „chorobę grawitacyjną”. Wstrzymano starty samolotów a
grupka astronautów utknęła na stacji kosmicznej.
Czas nadal się rozciągał…
Rozkłady jazdy pociągów ustalano na bieżąco.
Rządy ogłosiły czasem obowiązującym ten zegarowy.
Społeczeństwo podzieliło się na zwolenników znanego od
wieków „czasu zegarowego” i nowego „czasu prawdziwego”, wyznaczanego przez
wschody i zachody słońca, następujące teraz o całkiem innych porach. Trudno
było się dostosować. Zaburzony został rytm dobowy.
„W ciągu kilku pierwszych tygodni czasu zegarowego sprzedaż
leków nasennych gwałtownie wzrosła. (…) Sprzedaż alkoholu i papierosów także
wzrosła. (…) wprowadzenie czasu zegarowego oznaczało początek doskonałego
okresu dla sprzedawców narkotyków. Miejskie wydziały policji donosiły o
gwałtownym wzroście cen wszystkiego, co jest w stanie zwalić człowieka z nóg.”
„Prawdziwoczasowcy” porzucali miasta i tworzyli własne,
niezależne kolonie, gdzie mogli żyć po swojemu. Niektórzy porzucali czas
zegarowy ze względów religijnych. Nie brakowało też fanatyków różnego rodzaju.
Pojawiło się pytanie o tempo starzenia: czy organizmy
zwolenników „czasu prawdziwego” zareagują inaczej? Według jakiego czasu będzie
odsiadywał karę przestępca?
Klimat oszalał, temperatury osiągały ekstrema: „Za każdym
razem, gdy pojawiło się słońce, prażyło dłużej. Dżdżownice skwierczały na
werandach. Stokrotki więdły na rabatach.” Z kolei „w ciągu dwudziestogodzinnej
nocy powietrze robiło się zimne jak woda na dnie jeziora.”
Zamarzały owoce w sadach, tworzono specjalne biosfery, w których
mogły przetrwać najważniejsze zboża. Naukowcy nie byli w stanie przewidzieć
długoterminowych skutków spowolnienia.
„Wykryto zmiany w prądach oceanów. Lodowce topniały szybciej
niż dotychczas.” Zmieniły się pływy morskie. Ocean zalał posiadłości gwiazd,
leżące tuż nad wybrzeżem.
Długie dni miały negatywny wpływ na ludzką psychikę,
„nieustanne światło słoneczne doprowadzało niektórych ludzi do szaleństwa.” Po
ulicach snuli się somnambulicy, zwiększyła się liczba samobójstw, ludzie stali
się bardziej impulsywni i skłonni do nieprzemyślanych działań. W tym szalonym
świecie niektórzy wciąż ozdabiali w święta choinkę i świętowali Sylwestra… w
środku dnia.
Noce i dnie wciąż się wydłużały. W Kalifornii spadł śnieg. Zorza polarna była widziana ze środka kontynentu. Nastąpiła seria trzęsień ziemi. W końcu pojawiły się niebezpieczne burze słoneczne, zabójcze promieniowanie.
Historia opowiedziana jest z punktu widzenia nastoletniej dziewczynki, która przeżywa pierwszą miłość, pierwsze rozczarowania i rozstania.
Podobał mi się styl autorki, miejscami bardzo poetycki. Ładnie się kończył ten świat. Być może zostaną po nim tylko słowa odciśnięte na chodniku przez parę nastolatków: "Byliśmy tu"...
Hej, zajrzyj na e-maila ;).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.