Tytuł: "After Auschwitz. Przejmujące świadectwo przetrwania przyrodniej siostry Anne Frank"
Autor: Eva Schloss
Wydawnictwo: Obiektyw
Ilość stron: 364
Data wydania: 25-10-2020
Moja ocena: 8/10
"Było to w maju 1940 roku. W jednym z amsterdamskich mieszkań zgromadziła się cała nasza rodzina. Mieliśmy za sobą ucieczkę z Wiednia, ale teraz stało się najgorsze - naziści najechali Holandię. Zwykle to mój brat, Heinz, okazywał się ostoją i spieszył ze słowami otuchy, jednak tego wieczora był przerażony i ledwie mógł cokolwiek z siebie wykrztusić. Usłyszałam od niego tylko, że wątpi, czy ojciec będzie w stanie zapewnić nam bezpieczeństwo i że naziści już się szykują, by przyjść i zabrać Żydów. Potem dodał: "boję się, Evi. Naprawdę boję się, że mogę umrzeć."
Ojciec usiadł z nami na sofie i objął nas szeroko rozpostartymi ramionami. Mówił, że jesteśmy ogniwami niekończącego się łańcucha i że nadal będziemy trwać w naszych dzieciach.
"No, ale co się stanie, jeśli nie będziemy mieć dzieci?", spytał Heinz.
"Moi drodzy", odrzekł ojciec, "mogę wam przyrzec, że cokolwiek zrobicie, zawsze pozostawi to jakiś ślad, bo przecież nic nie ginie. Wszelkie dobro, którego dokonacie, będzie trwało w życiu ludzi, których odmieniliście swoją obecnością. Nie sposób, by wasz wkład nie wpłynął gdzieś, kiedyś, na kogoś - i właśnie to sprawi, że wasze dokonania przetrwają. Wszystko sprzęga się w jeden nieprzerwany łańcuch, którego ogniw nikt nie rozdzieli.""
To mój ulubiony cytat z książki Evy Schloss. Słowa, które usłyszała od ojca jako dziewczynka, powracały do niej w wielu momentach zwątpień i nadały kurs jej życiu.
Annę Frank Eve znała z dzieciństwa a przez niezwykły splot okoliczności została z czasem jej pośmiertną siostrą przyrodnią. Matka naszej bohaterki poślubiła bowiem ojca Anne. Wspólnie dokładali wszelkich starań, by pamięć o holokauście, zawarta w dzienniku dziewczynki, nie zaginęła. Razem organizowali wystawy oraz przedstawienie teatralne, opowiadające o tych dramatycznych wydarzeniach.
Eve i Heinz pochodzili z dobrze sytuowanej rodziny. Przed wybuchem wojny żyło im się dobrze i wygodnie.
"Te czasy przyprawiały o ekscytujący zawrót głowy. W roku 1910 liczba mieszkańców Wiednia osiągnęła poziom dwóch milionów. Pełne okazałości bulwary Ringstrasse otoczono wianuszkiem ulic, wzdłuż których ledwie co postawiono kamienice, by zapewnić lokum dynamicznie rozrastającej się klasie właścicieli sklepów i handlowców. To właśnie z tej grupy społecznej masowo rekrutowali się codzienni koneserzy wiedeńskiej kultury - nagle wzrosła sprzedaż biletów do teatrów, w porach posiłków zaludniły się restauracje, powiększyła się również liczba amatorów podmiejskich wycieczek po okolicznych lasach czy wzgórzach.
Coraz większą część nowo powstałej klasy średniej stanowiła dobrze wykształcona i odnosząca sukcesy ludność żydowska."
"Następne trzy dekady to czas niezwykłego wzrostu liczebności Żydów w Wiedniu; w sytuacji, gdy wspomniana wspólnota rozrosła się z 8000 do 118000, nic dziwnego, że wkrótce zaczęła odgrywać wiodącą rolę w życiu miasta."
W mieście w rozkwicie kultury i handlu mieszkała rodzina Evy. A później przyszedł kryzys. Rodowici mieszkańcy miasta, sami mający problemy z utrzymaniem się, zwrócili się przeciwko przyjezdnym. Niechęć tę podsycał mer miasta, Karl Lauger. Wśród tych nastrojów pojawił się na scenie politycznej Adolf Hitler. Dalszego ciągu wypadków w tamtym czasie nikt nie był w stanie przewidzieć.
"Nigdy nie zapomnę lęku i poczucia zbliżającego się niebezpieczeństwa, które odczuwałam w wieczór, gdy wojska nazistów pojawiły się w Wiedniu. Rozradowanym tłumom, wznoszącym powitalne wiwaty na cześć wkraczających do miasta niemieckich żołnierzy, wtórowały dzwony z wież kościelnych, zaś elewacje budynków udrapowane zostały wywieszonymi ze wszystkich okien gigantycznymi, czerwonymi sztandarami, przyozdobionymi emblematem swastyki, które rozpleniły się po całym mieście jak dywany trującego kwiecia."
"Miasto, które tak długo zupełnie go ignorowało, teraz było gotowe przyjąć Hitlera z otwartymi ramionami; jak sam wyznał szefowi nazistowskiej propagandy Josefowi Goebbelsowi, uznał on za swoje główne zadanie oczyszczenie miasta "brudu i karakanów", a miał na myśli Żydów."
Na początku pojawiły się nowe prawa, dyskryminujące ludność żydowską, z czasem prześladowania nasilały się, aż doszły do apogeum: wywózek do obozów i mordów.
Eve wraz z całą rodziną trafiła do Auschwitz, gdzie desperacko starali się przetrwać w nieludzkich warunkach. Kobieta dokładnie opisała swoje doświadczenia obozowe, od morderczej podróży w tamtą stronę, przez miesiące w piekle, aż po wyzwolenie. Wraz z matką uszły cało z koszmaru. W przeciwieństwie do nich wielu ocalałych straciło zdrowie nie tylko fizyczne, ale i psychiczne. Przeżyta trauma i strata bliskich odebrały im zdrowe zmysły.
"Prawdą było, że nie oszalałam, jak niektórzy ocaleli więźniowie obozu, ale równocześnie czułam, że coś było ze mną nie tak - tam w środku. Czułam się, jak gdyby we mnie dyndał zerwany, wiszący kabel pod napięciem, któremu coś przeszkadzało na nowo podłączyć się do całej sieci. Mogłam to jedynie opisać stwierdzeniem, że nie czułam się naprawdę sobą."
Eve przez długi czas wypierała pamięć tamtych wydarzeń. Wspomnienia wróciły falą kiedy, poproszona o głos na otwarciu wystawy o holokauście, zaczęła mówić. Z początku dzielenie się wojennymi przeżyciami było dla niej bardzo trudne, lecz z czasem udało jej się uporządkować myśli i przemawiać z większą swobodą. Ostatecznie powstała ta książka, opisująca nie tylko piekło Auschwitz, ale i życie po zakończeniu gehenny.
"Żyję już długo i widziałam niejeden epokowy przełom w dziedzinie nowych technologii. W czasach mojego wczesnego dzieciństwa posiadanie samochodu należało do rzadkości, ale jeszcze zanim zdążyła mi stuknąć czterdziestka, ludzie zdołali wylądować na Księżycu. Wynaleźliśmy lekarstwa na wiele chorób, skonstruowaliśmy broń nuklearną, złamaliśmy tajemnicę ludzkiego kodu genetycznego, serfujemy po Internecie i wdrażamy genetycznie modyfikowaną żywność. Na Zachodzie, przynajmniej większość, z nas cieszy się poziomem zamożności, o jakim pokoleniu naszych dziadków nawet by się nie śniło. No cóż, jeśli chodzi o rozwój naszego człowieczeństwa, mimo bogactwa doświadczeń całej ludzkości, na przestrzeni tysiąca lat nie zrobiliśmy istotnego kroku do przodu."
"After Auschwitz" jest ważnym świadectwem tamtych brutalnych czasów. Najlepszym jej podsumowaniem będą słowa samej autorki:
"Kiedy kilka miesięcy temu na spotkaniu w jednej ze szkół moje wspomnienia dobiegły końca, i spojrzałam po sali wypełnionej dziećmi, czarnooka Somalijka niepewnie podniosła w górę rękę i zapytała: "Czy Pani sądzi, że to się jeszcze kiedyś może zdarzyć?".
Ja na to pytanie nie mam odpowiedzi, ale może ktoś z Was ją zna.
To co - zdarzy się? Mam nadzieję, że nie."
Za egzemplarz recenzencki książki dziękuję wydawnictwu Obiektyw.
Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas
https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212
https://www.instagram.com/annadyczko/
https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz