Tytuł: "Krew z krwi"
Autor: Przemysław Piotrowski
Wydawnictwo: Czarna Owca
Ilość stron: 400
Data wydania: 19-05-2021
Book tour: @czerwonakaja
Moja ocena: 10/10
"Poświęcilibyście życie innego człowieka, aby uratować chore dziecko?
Swoje dziecko? Swojego ukochanego syna?
Też wielokrotnie zadawałem sobie to pytanie. Nie dziesiątki, nawet nie setki razy. Myślę, że tysiące, a nawet dziesiątki tysięcy. Budziłem się, kąpałem, jadłem, chodziłem do pracy, opiekowałem się cierpiącym Leosiem i zasypiałem z tym pytaniem każdego parszywego dnia mojego - gównianego życia. Z czasem to pytanie przeobraziło się w wiertło, które zdawało się świdrować w czaszce, nie dając chwili wytchnienia. Dzień w dzień, tydzień w tydzień, miesiąc w miesiąc. Do samego końca..."
Kiedy tylko dowiedziałam się, że @czerwonakaja robi na Instagramie book tour z tą książką, od razu się zgłosiłam. Mając za sobą cykl o Igorze Brudnym, widziałam, że książki tego autora mogę brać w ciemno.
"Krew z krwi" to coś całkiem innego. Nie jest to typowy kryminał. To przede wszystkim opowieść o ojcu i synu, o wielkiej miłości wymagającej poświęceń.
Leoś jest ciężko chory. Nie dość, że lekarze w wieku trzech lat zdiagnozowali u niego SMA, do tego doszedł jeszcze agresywny guz mózgu. Koszt obu terapii, które mogłyby uratować mu życie, jest nieosiągalny dla przeciętnego człowieka.
"Przez następne kilkadziesiąt minut doktor Kulas tłumaczył nam, na czym polega SMA typu trzeciego, i z każdym jego słowem nasze marzenia, nasze wyobrażenia, nasze nadzieje i plany na przyszłość znikały, jedno po drugim ulatywały i znikały, jakby nigdy ich nie było. Mógł sobie mówić, co chciał, mógł nas pocieszać, ale diagnoza była jak wyrok. Jak pierdolnięcie żelaznym obuchem prosto w mostek, albo w mostek i czaszkę, albo w mostek, czaszkę i do tego kop w jaja. Fakt, że typ trzeci nie był najgorszą wersją tego schodzenia, nic w tym względzie nie zmieniał. Leoś mógł żyć, ale jego życie miało przypominać niekończącą się gehennę, powolny zanik mięśni, wózek inwalidzki, a może nawet respirator, brak perspektyw, wieczny ból istnienia."
"Najgorsze miało jednak dopiero nadejść. Po niecałym roku nadciągnęła apokalipsa.
Diagnoza: guz mózgu.
Pierdolony szyszyniak zarodkowy. Rzadki, szybko rosnący nowotwór ośrodkowego układu nerwowego, wyjątkowo złośliwy skurwysyn mający tendencję do rozsiewu."
Taka diagnoza, a właściwie dwie, załamałyby każdego rodzica. Czy może być coś gorszego niż ciężka choroba najbliższej osoby? Patrzenie na cierpienie dziecka? Autor uderzył w największy lęk każdego rodzica. Jego bohater nieustępliwie szuka rozwiązania. Daniel Adamski jest przeciętnym pisarzem kryminałów, ale przede wszystkim - kochającym ojcem, który dla swojego syna zrobiłby dosłownie wszystko.
"Od blisko dwóch lat Leoś i jego cierpienie razem się budzili, myli zęby, jedli, chodzili, myśleli, oglądali telewizję, spali. Leoś i cierpienie byli jak bracia, którzy za sobą nie przepadają, ale wzajemnie się szanują, bo łączą ich więzy krwi, a te pozostają nierozerwalne, więc gdyby skończyło się cierpienie, skończyłby się Leoś - i odwrotnie."
Kiedy policja znajduje ciało człowieka zamordowanego dokładnie tak, jak ofiara jednej ze zbrodni opisanej w książce Daniela, rozpoczyna się gra z mordercą, której finał będzie wielkim zaskoczeniem.
"Oddałbym życie, gdyby tylko on mógł żyć, mój syn, krew z krwi mojej, którego kochałem ponad to życie, a który miał w głowie raka i ten rak chciał go zabić, a ja nie mogłem nic zrobić - i to było najgorsze, ta bezradność, to kalectwo życiowe, że ojciec nie może uchronić syna przed śmiercią. O tym myślałem, gdy zasypiałem, i o tym śniłem, gdy zasnąłem, ta myśl albo sen a jakiś sposób mnie uszlachetniały i było mi z tym dobrze, a potem stało się to, co się stało, ale to tego wrócę później, na wszystko przyjdzie czas."
Sposób narracji przypomina momentami gonitwę myśli, jakiej doświadcza człowiek owładnięty lękiem. Daniel żyje myślą o synu, o tym czy przetrwa jego śmierć. Jest w emocjonalnej rozsypce. Tę rozpacz da się odczuć czytając. W pierwszej chwili ten sposób opowiadania wydaje się dziwny, ale w połączeniu z emocjami, które wyraża - całkiem zrozumiały. Ojciec jest owładnięty obsesją uratowania swojego dziecka za wszelką cenę.
Powieść wciągnęła mnie od pierwszych stron i nie byłam w stanie jej odłożyć, dopóki nie doczytam do końca. Zakończenie połączyło wszystkie wcześniejsze wątki, nagle zrozumiałe stały się wydarzenia z poprzednich rozdziałów. Sposób finalnego przedstawienia ich jest genialny. Jestem pod wielkim wrażeniem.
Dziękuję @czerwonakaja za możliwość udziału w book tour. Polecam wszystkim tę książkę.
Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas
https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212
https://www.instagram.com/annadyczko/
https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz