sobota, 4 marca 2023

Bartłomiej Kowaliński "Potwór z Podhala"

Tytuł: "Potwór z Podhala"

Cykl: Paweł Wolski, tom 3

Autor: Bartłomiej Kowaliński

Wydawnictwo: Dreams

Ilość stron: 376

Data wydania: 13-10-2022

Moja ocena: 7/10

 

Myślę, że dziennikarz śledczy musi mieć charakter bulteriera. Jak złapie temat to nie puści dopóki nie wyciśnie z niego wszystkiego. Z przedstawicielem tego zawodu, Pawłem Wolskim, próbuje się skontaktować pomocnik dziennikarski, Marcin Ratajczak. Kiedy nie stawił się na umówione spotkanie okazało się, że nie żyje. Wolski za wszelką cenę chce się dowiedzieć co jest tego przyczyną. Rusza na Podhale, gdzie rozpoczyna własne śledztwo. Nie raz odbija się od ściany, gdy jego rozmówcy odmawiają współpracy. Mozolnie, krok po kroku, brnie przez kolejne hipotezy.

Dociera do zdjęcia, przedstawiającego matkę z dzieckiem, do nagrania niejasnego urywku rozmowy, starej, złotej monety...

Próbuje odnaleźć zamieszanych w intrygę ludzi, ale kolejne osoby giną. Zastaje tylko zgliszcza.

Trzeba mieć wiele cierpliwości, żeby się nie poddać w takiej chwili. Paweł Wolski jest wytrwały i pracowity. Prawie nie bywa w domu, jego partnerka, Paulina, wykazuje się dużą wyrozumiałością względem niego.

Każda kolejna informacja zmienia obraz całości. Z początku zdaje się, że starania Wolskiego nie przynoszą rezultatów, lecz w końcu udaje mu się zdobyć zaufanie paru osób. Śledztwo się rozwija.

Dziennikarz zabrał się za tę sprawę w obawie, że i jemu może grozić niebezpieczeństwo i paradoksalnie przez to sam je na siebie sprowadził. Czy było warto?

Autor w całości skupił się na wątku morderstwa, ignorując życie prywatne bohatera. Paweł aż do końca myśli tylko o swojej pracy, niewiele uwagi poświęcając Paulinie. Późno do niego dociera, że narażając siebie na niebezpieczeństwo, pozostawiłby ją samą z dzieckiem. Ta praca to dla niego prawdziwa obsesja, wykluczająca wszelkie inne obszary życia.

Akcja w powieści z początku snuje się powoli, by stopniowo przyspieszać. Finał rozgrywa się na końcowych pięciu stronach.


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://linktr.ee/annadyczko_mczas



  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz