Tytuł:
Autor:
Wydawnictwo: Szósty Zmysł
Ilość stron: 374
Data wydania: 31-01-2023
Moja ocena: 6/10
„Między nami gwiazdy” to książka,
która zapowiadała się dobrze a finalnie się z nią wynudziłam. Przykro mi to
mówić, bo miałam nadzieję na coś więcej i widzę, że wielu czytelniczkom się
podobała.
Jagoda mieszka ze swoją mamą,
Olgą i kilkuletnią córeczką, Hanią. U Wiktora za to gości młodsza siostra,
studentka, Łucja. Narracja podzielona jest pomiędzy te trzy osoby. Wiktor
poznaje Jagodę w nietypowym miejscu, bo zaczepia ją w pocztowym okienku.
Dziewczyna miała kiedyś wielkie plany, ale jeden wypadek je zniweczył. Spotyka
się od jakiegoś czasu z Wiktorem, gdy on zaczyna się domyślać, kto mógł być
sprawcą, lecz nie zdradza tego dziewczynie. Gdy prawda wyjdzie na jaw ich
wspólna przyszłość stanie pod znakiem zapytania.
Z początku książkę czytało mi się
dość szybko, ale w pewnym momencie coś zaczęło mi przeszkadzać. Zwróciłam uwagę
na nietypowe konstrukcje zdaniowe. Szczególnie tam, gdzie autorka starała się
przekazać emocje, coś zgrzytało nieprzyjemnie. Zbyt wysilone porównania
wypadały w efekcie jak humor z zeszytów szkolnych. Oto kilka przykładów:
"Kręciła głową, jakby chciała uspokoić mamę, bo zobaczywszy jej twarz, po której kulały się resztki rozpuszczonego tuszu i pudru, dodatkowo w zestawie z przemoczonymi ubraniami, stwierdziła, że jak najbardziej mogła się wystraszyć".
"Z ledwością zmusiła się do drobnego uśmiechu, wyglądającego bardziej jak szkaradny ścisk, w którym chowała wszelkie bolączki".
"Westchnęła ciężko, wypuszczając ustami nadmiar powietrza, gryzącego w gardło. Mieszała się w nim potężna złość".
"Ciało samoczynnie zdradzało plączące się bolączki. Szczególnie popiskujący żołądek, który szykował się do wyskoku".
"Palce u stóp zadrżały, szykując się naprędce do powrotu pod koc, by zatopić w nim swoje zmieszanie i jednoczesną złość".
Książka miała potencjał, Adrianna
Klara Kłosińska stworzyła całą otoczkę bohaterów, którą tak lubię w romansach.
Widzimy ich w towarzystwie rodziny i przyjaciół, Hania jest urocza, podobnie
jak dbałość, którą jej mama otacza córeczkę i starszą panią. Nie czułam niestety
zupełnie chemii pomiędzy Jagodą a Wiktorem. Spotykali się, rozmawiali i tyle.
Może to przez te stylistyczne koszmarki, wspomniane wyżej. Dodatkowo autorka
wciskała zwrot „z ledwością” gdzie tylko się dało. Mam wrażenie, że trafiałam
na niego na co drugiej stronie. Na pewno zabrakło porządnej korekty, bo te
błędy da się łatwo poprawić.
Nie jestem w stu procentach na
nie, chociaż szkoda tej historii. Jest trochę jak spalony dowcip albo ciasto z
zakalcem. Da się przełknąć, ale pozostaje pewien niedosyt.
Najbardziej podobała mi się część dotycząca Łucji i prześladowania w szkole. Gdyby ją trochę rozwinąć, może z tego wyjść coś dobrego.
Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas
https://linktr.ee/annadyczko_mczas
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz