Tytuł: "Porwana"
Autor: Marcin Pikula
Wydawnictwo: Alternatywne
Ilość stron: 294
Data wydania: 01-12-2022
Moja ocena: 10/10
Marek Różycki jest zadowolony z
życia. Żona, Helena, podaje mu wszystko pod nos. Rano na stole czeka śniadanie
i herbata o idealnej temperaturze. Firma, którą założył przy jej wsparciu,
przynosi coraz większe zyski. Żyć nie umierać.
Marek, z zawodu informatyk,
znalazł sobie kochankę, którą nazywa Beta. Z nauczycielskiego etatu Heleny
sobie kpi. Przez lata wygodnego małżeństwa stracił szacunek do żony.
Helena podejmuje desperackie
kroki i ucieka z domu. Oświadcza mężowi, żeby jej nie szukał, w pracy bierze
wolne. On odbiera to jako straszny cios w swoje ego, choć Helena zapowiedziała
termin swojego powrotu.
Marek nie umie nawet obsłużyć
ekspresu do kawy. To miała być dla niego nauczka, ale obudziła w nim jakieś
drzemiące instynkty. Postanowił się zemścić za upokorzenie.
Pół roku później widzimy
Różyckich gdy wracają z kolacji. Najwyraźniej wszystko się układa. A później
Helena zostaje porwana. Nie wie kim jest napastnik ani gdzie ją umieścił, jest
związana i ma zasłonięte oczy. Helena jest jednak sprytna i wykorzystuje inne
zmysły, by zorientować się w sytuacji.
Akcja książki zaczyna się zimą a
kończy latem. Dowiadujemy się o porwaniu kobiety a miesiąc później o
znalezieniu w chacie nad jeziorem nieopodal Poznania zwłok dwóch osób. Ich
tożsamość z początku zdaje się oczywista, ale coś się nie zgadza.
Komisarz Felski dostrzega szczegół, który nie pasuje do obrazka i zaczyna drążyć.
Narracja jest naprzemienna: ze
strony Marka, Heleny i komisarza. Stopniowo dopasowujemy puzzle. Autor
skutecznie zwodzi czytelników. Czekałam na finał z zapartym tchem.
Wszystko podobało mi się w tej
książce: stopniowanie napięcia, świetnie wykreowane postacie oraz brak zbędnych
opisów. Wszystko było przemyślane. Nie spodziewałam się, że powieść wywoła we
mnie aż tyle emocji.
Szczególnie realistycznie zostały
przedstawione przeżycia Heleny po porwaniu: ból ciała pozostawionego w
bezruchu, głód, pragnienie, samotność i desperacja. Szczerze jej współczułam. Z
kolei jej porywacz był dla mnie bardziej przerażający niż wszyscy ci romansowi
mafiozi.
Sceny przemocy mogą wywołać
mdłości u osób o słabych nerwach, gdyż są opisane bardzo realistycznie. Autor
dobrze też pokazał przemianę Marka. Podobało mi się zakończenie powieści.
Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas
https://linktr.ee/annadyczko_mczas
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz