Tytuł: "Kroniki skrzatów. Część 1: Marbella"
Cykl: Kroniki skrzatów. Część 1
Autor:
Wydawnictwo: Novae Res
Ilość stron: 496
Data wydania: 01-01-2012
Moja ocena: 7/10
Na baśniowych ścieżkach spotkałam:
-
rodzinę olbrzymów: mamę Ambę,
tatę Mobiego, ich synka Teodora i przysposobionego skrzata Pokrzywka oraz psa
Rufiego.
-
Amelkę z babcią i suczką
Tulką.
- złą wróżkę Marbellę.
Trzy wątki przeplatały się z
sobą. Teodor przyjaźni się z Pokrzywkiem, choć różnią się wielkością i musi
uważać, żeby nie zgnieść małego kumpla. Rodzice bardzo dbają o nich obu i
traktują ich jak braci. Zapewniają skrzatowi schronienie i rozrywkę.
Amelka mieszka z babcią. Nie
wiadomo gdzie są jej rodzice. Dziewczynce towarzyszy Tulka, która jest
zazdrosna o jej przytulankę, Kłapka. Z tej złości kiedyś może go rozszarpać.
Amelka szykuje się do ważnej podróży.
Zamek Marbelli jest najbardziej
tajemniczym miejscem. Spowija go szarość. Gdzie zniknęły wszystkie kolory? Kto
mieszkał kiedyś w pokoju, zajmowanym przez Gutka? Gutek to ślizgutek,
niebieskie stworzonko o sześciu rękach. Marbella porwała go od rodziców, by dla
niej sprzątał. Wróżka posiada także małego, kudłatego smoka błotnego, który pod
względem wyglądu i, zachowania przypomina Falkora z Niekończącej się opowieści.
Zwierzaki są ważnymi postaciami w
bajce. Pomagają swoim małym przyjaciołom. Wyraźnie widać więź dzieci z psami i
Gutka z Serafinem.
Baśń jest pozbawiona przemocy,
autorka stawia na przedstawienie dobrych relacji pomiędzy bohaterami. Nawet ta
czarownica nie jest taka najgorsza. Powtarza sobie, że jest zła, ale widać, że
dba o podległe jej stworzenia. Gutek zaimponował jej swoją pracowitością i
inteligencją, więc zaoferowała mu ciepły kąt i smaczne posiłki. To i tak
niewiele w zamian za niewolniczą pracę i rozdzielenie z rodziną. Marbella
wydaje mi się bardziej smutna i samotna niż zła. Chciałaby mieć przyjaciela,
ale boi się do tego przyznać, nawet sama przed sobą.
Trzy wątki z tym tomie jeszcze
się nie łączą. Akcja toczy się powoli, poznajemy bohaterów w ich codziennym
otoczeniu ze zwykłymi, małymi problemami. Myślę, że takie tempo będzie
odpowiednie dla młodszych czytelników. Czcionka jest dość duża a kartki grube,
przez co książka ma swój ciężar.
Jest pięknie wydana, z kolorowymi
ilustracjami na kredowym papierze. Na koniec pierwszej części pozostało wiele
pytań i niezakończonych wątków, których rozwiązanie nastąpi w kolejnych
częściach baśni.
Tekst i zdjęcia: Anna Dyczko, Międzyczas
https://linktr.ee/annadyczko_mczas
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz