Dla tych, którzy zadają sobie tytułowe pytanie przytaczam tekst artykułu autorstwa Weroniki Drwięgi z wydawnictwa Insignis. Powyższe zdjęcie pochodzi z materiałów wydawcy.
"Jeśli chodzi o
thrillery szpiegowskie, chyba każdy wie, że ich fabuła jest skonstruowana tak,
aby trzymać czytelnika w napięciu. „Argylle” nie jest wyjątkiem od tej reguły,
jednak ta powieść poszła o krok dalej w budowaniu suspensu. Największym
sekretem tej trzymającej w napięciu opowieści nie jest bowiem jej zakończenie,
lecz to, kto jest jej autorem.
Ktoś, kto już
zapoznał się z lekturą, mógłby teraz zapytać: „Ale jak to? Autorką jest przecież
Elly Conway”. I byłoby to stwierdzenie całkowicie zrozumiałe, gdyż to właśnie
takie imię i nazwisko widnieje na okładce powieści „Argylle”. Ponadto, z tyłu
książki można wyczytać, że Conway urodziła się i wychowała w stanie Nowy Jork,
a swoją pierwszą opowieść o agencie Argylle’u napisała, pracując jako kelnerka
na nocnej zmianie.
Problem pojawia
się, kiedy czytelnik wybiera się do kina na film w reżyserii Matthew Vaughna –
thriller szpiegowski, również zatytułowany „Argylle”. Widz wcale nie zobaczy
bowiem ekranizacji powieści. Zobaczy historię tego, jak ta powieść wpędziła
swoją autorkę, Elly Conway, w śmiertelne niebezpieczeństwo.
A więc jak to
możliwe, że Elly to jednoczenie autorka oraz postać w filmie? Odpowiedź jest
prosta – Elly Conway nie jest prawdziwą osobą. Kto w takim razie jest autorem
książki „Argylle”? Na ten temat pojawiło się wiele spekulacji. Pierwszym
podejrzanym był sam Matthew Vaughn, reżyser filmu „Argylle”. O autorstwo
posądzano także piosenkarkę Taylor Swift. Fani spostrzegli, że często
współpracuje ona z Conway Recording Studios, i to wystarczyło, aby wysnuli
swoje podejrzenia. Ani Matthew, ani Taylor nie są jednak autorami książki.
Faktem jest, że
Elly Conway to nie jedna, a dwie osoby. Pierwszą z nich jest Terry Hayes pisarz
oraz scenarzysta, najlepiej znany ze swojego literackiego debiutu
zatytułowanego „Pielgrzym” z 2013 roku. Druga osoba odpowiedzialna za powstanie
thrillera „Argylle” to Tammy Cohen, brytyjska autorka thrillerów
psychologicznych, takich jak „When She Was Bad” czy „They All Fall Down”.
A więc jak
doszło do tego, że to właśnie Terry i Tammy zostali autorami „Argylle’a”? To
dość niecodzienna historia. Wszystko zaczęło się od bestsellerowej powieści
„Pielgrzym”. Matthew Vaughn i Terry Hayes chcieli wspólnie nakręcić ekranizację
tego hitu. Prawa do tytułu zostały już jednak zakupione przez MGM, a Vaughn nie
był w stanie ich odkupić. W tym samym czasie reżyser przygotowywał się do
rozpoczęcia pracy nad filmem „Argylle”. Nie chcąc stracić szansy na współpracę
z Terrym, Vaughn wpadł na pomysł, aby zaproponować autorowi napisanie powieści
towarzyszącej filmowi; książki, której autorką mogłaby być filmowa postać Elly
Conway.
Jeśli chodzi o
Tammy Cohen, została ona współautorką między innymi dlatego, że Terry Hayes
jest znany z pisania w ślimaczym tempie; kiedy zgodził się napisać „Argylle’a”,
nadal jeszcze nie dokończył swojej nowej powieści „The Year of the Locust”,
którą pisał już od ponad siedmiu lat. Agent Hayesa, Bill Scott-Kerr,
zaproponował więc znalezienie współautora. Dlaczego wybrana została akurat
Tammy? Na to pytanie najlepiej odpowie sama autorka: „Wolę myśleć, że zostałam
wybrana nie dlatego, że nie wymagam sześciocyfrowej pensji i byłam akurat
dostępna, lecz dlatego, że bardzo interesuje mnie charakteryzacja postaci, ich
motywacje oraz dynamika”. Scott-Kerr pomyślał, że te cechy będą dobrze łączyć
się z wizją Terry’ego, która skupiona jest głównie na fabule, akcji oraz
scenerii wydarzeń.
Terry Hayes był
zatem odpowiedzialny za większość scen akcji zawartych w powieści, które często
odgrywał dla Cohen za pośrednictwem platformy Zoom. Zadaniem Tammy było
natomiast łączenie tych scen w sensacyjną, lecz logiczną całość. Cohen skupiła
się także na postaciach; to jej pomysłem było, aby w książce na czele CIA stała
kobieta w średnim wieku, która używa swojej niepozornej aparycji jako broni.
Wspólnym celem obydwu autorów było jednak jak najlepsze ucieleśnienie postaci
tytułowego szpiega Argylle’a.
Obydwoje autorzy
mają nadzieję, że zarówno ich książka, jak i film Vaughna odniosą sukces,
otworzyłoby to bowiem drzwi do całej serii książkowo-filmowej, którą Terry i
Tammy są chętni kontynuować. Według Hayesa
„Argylle” to szpiegowski thriller inny niż wszystkie; jak powiedział
autor: „Żartobliwy ton filmu dał nam okazję, aby zrobić coś innego, trochę się
zabawić…”. Przed napisaniem „Argylle’a” Hayes był zdania, że amerykańska
powieść szpiegowska to dość zakurzony gatunek literacki.
Trzeba przyznać,
że przez długi czas „Argylle” był swego rodzaju zagadką w zagadce; skoro
domniemana autorka to również postać filmowa, to skąd właściwie wzięła się
książka? Tajemnica otaczająca zarówno film, jak i powieść sprawiła, że
potencjalny czytelnik lub widz mógł również poczuć się jak detektyw na tropie
Argylle’a."
Autorka tekst: Weronika Drwięga (Insignis) na podstawie artykułu Jake`a
Kerridgiego opublikowanego w The Telegraph w 2.02.2024.