czwartek, 29 lutego 2024

Steven Bartlett "The Diary of a CEO"

Tytuł: "The Diary of a CEO"

Autor: Steven Bartlett

Wydawnictwo: Insignis

Ilość stron: 384

Data wydania: 15-02-2024

Moja ocena: 7/10

 

Steven Bartlett, autor odnoszącego sukcesy podcastu Diary of a CEO, podaje w swojej książce 33 zasady na osiągnięcie sukcesu. Zgodnie z obietnicą złożoną na wstępie napisał książkę zawierającą wszystko co trzeba i ani słowa więcej. Nie jest więc zbyt gruba ani zbyt zawiła. Przedstawia samo sedno jego doświadczeń zawodowych.

Zaczyna od podstaw, obrazując je kolejno napełnionymi wiadrami wiedzy. Następnie przechodzi do tematu przekonań i tłumaczy dlaczego nie należy zwalczać szkodliwych nawyków. Opowiada o tym dlaczego dobrze czasem wkurzyć ludzi, dlaczego warto robić błędy i jak wykorzystać sekciarską mentalność. Jak widzicie w pierwszej chwili wiele spośród tych haseł wydaje się nielogiczne, dopiero ich objaśnienie zdejmuje nam klapki z oczu.

Autor skupia się na mentalności liderów i pracowników, opowiada o tym jak tworzyć zespół, wybierając osoby pozytywnie nastawione. Wydawałoby się, że psychiczny stosunek do pracy nie jest tak ważny jak posiadane kwalifikacje, jednak cytaty znanych ludzi sukcesu przeczą temu. Dowiadujemy się jak nie być strusiem i że kontekst jest ważniejszy niż posiadane umiejętności. Ten sam człowiek może być mniej lub bardziej ceniony w zależności od środowiska, w jakim się realizuje.

Na koniec przypomina nam, że nasz czas na Ziemi jest ograniczony i warto świadomie decydować, na co go przeznaczymy. Najważniejsze jest zdrowie i dobry sen a nauka nigdy się nie kończy.

Zasady te znajdą zastosowanie zarówno w życiu prywatnym jak i zawodowym. To inspirująca książka, która daje do myślenia.


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://linktr.ee/annadyczko_mczas 

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko

https://www.tiktok.com/@anna_dyczko



 

środa, 28 lutego 2024

Marek Stelar "Ptasznik".

Tytuł: "Ptasznik"

Autor: Marek Stelar

Wydawnictwo: Filia

Ilość stron: 352

Data premiery: 28-02-2024

Moja ocena: 7/10

 

Heinrich Vogel przez jeden niefortunny wypadek trafił na kilka lat do celi. Po wyjściu na wolność zamieszkał na łodzi, nazwanej na cześć jego matki. Do ojca się nie przyznaje, dopłacając pięknym za nadobne.

Pewnego poranka przy burcie swojej łodzi znajduje unoszący się na wodzie pakunek, który okazuje się ciałem kogoś związanego z jego przeszłością.

Z Voglem rozmawia komisarz Iwona Banach, postać znana nam już z "Wybranej" i "Przegranej". Cieszę się bardzo z powrotu tej bohaterki, która niniejszym dostała szansę na nowy start.

Poznajemy historię Henryka, który opowiada o latach spędzonych w więzieniu. Po wszystkim co przeszedł wciąż jest niezwykle naiwny.

Jeden z dawnych kolegów o pseudonimie Misza odwiedza go i szantażem nakłania do odkrycia szczegółów wypadku, w którym zginął ojciec Vogla (dawniej Ptasznika).

Henryk z Iwoną szukają poszlak, które pomogą im odkryć prawdę. Krok po kroku docierają do filmu z nagraniem, które mogło pogrążyć kilka osób. To ono jest kluczem do zrozumienia wszystkiego.

Szczegóły całej afery poznajemy przez spowiedź zamieszanego w nią człowieka.

"Ptasznik" to dość spokojna powieść, nie straszy czytelnika krwawymi opisami. Na pierwszym miejscu jest tu dedukcja i logiczne myślenie. Henryk często nie potrafi przewidzieć postępowania innych ludzi, choć zdaje mu się, że jest dobrze przygotowany do konfrontacji. Może jeszcze się ogarnie. Na koniec pozytywnie mnie zaskoczył.

Książka otwiera nowy cykl kryminalny. Czyta się dobrze, fabuła idzie równym tempem. Główny bohater stopniowo zagłębia się w informacje, które prowadzą po nitce do kłębka. Nieoficjalnie pomaga mu policjantka. Tych dwoje zaczyna łączyć ulotny romans. Nie wiadomo jak sytuacja dalej się rozwinie, ale chciałabym jeszcze zobaczyć ich razem. Iwona potrzebuje takiego wytchnienia i bliskiej osoby, jak napisał autor w posłowiu.


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://linktr.ee/annadyczko_mczas 

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko

https://www.tiktok.com/@anna_dyczko



 

  

Maciej Torebko "Ręce Boga"

Tytuł: "Ręce Boga"

Autor: Maciej Torebko

Wydawnictwo: Initium

Ilość stron: 400

Data wydania: 22-01-2024

Moja ocena: 9/10

 

Podkomisarz Ariel Janicki cieszy się nadprogramowym dniem z córką gdy otrzymuje wiadomość o zabójstwie. Nie chcąc narażać się byłej żonie postanawia poradzić sobie sam i zabiera małą na miejsce przestępstwa. Od razu zwróciłam uwagę na jego nieodpowiedzialne zachowanie, ale później okazało się, że jego córka świetnie wie co należy zrobić w sytuacji zagrożenia i zostaje w bezpiecznym miejscu. No niech mu już będzie. W drodze na miejsce Ariel spotyka starszego człowieka jedzącego kanapkę. Gdy wraca do samochodu Lenka pyta go o anioły. Dzięki temu, że jej ojciec drążył temat udaje się uratować dziewczynę, która prawdopodobnie była gdzieś przetrzymywana.

To wszystko, każdy szczegół będzie miał znaczenie w dalszej części powieści. Należy ją czytać z wielką uwagą.

Ariel dostaje sprawę zabójstwa komornika sądowego, o którą prosił, oraz nową partnerkę, co już mniej mu się podoba.

Narracja przedstawiona od strony Ariela przerywana jest momentami, w których widzimy zbrodnie dokonywane przez człowieka, który ma poczucie misji nałożonej nań przez Boga. Wymierza swoim ofiarom kary odtwarzając zdarzenia biblijne.

Sprawa "Rąk Boga" przeplata się z prywatnym życiem podkomisarza a w końcówce uderza w niego osobiście. Wszystko się ze sobą łączy, trzeba tylko znaleźć wspólny motyw kilku zabójstw. Dlaczego akurat ci ludzie zostali ukarani i za co?

Język powieści i relacje między bohaterami są realistyczne, czyta się świetnie. Trudno uwierzyć, że jest to debiut. Initium najwyraźniej ma talent do odkrywania nowych autorów. Już wiem, że chętnie sięgnę po kolejną książkę Macieja Torebki, tym bardziej, że zakończenie zostawiło lekki niedosyt. 


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://linktr.ee/annadyczko_mczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko

https://www.tiktok.com/@anna_dyczko



Marcin Mortka "Karaibska krucjata. Płonący Union Jack"

Tytuł:  "Karaibska krucjata. Płonący Union Jack"

Cykl: Karaibska krucjata, tom 1

Autor: Marcin Mortka

Wydawnictwo: SQN

Ilość stron: 400

Data wydania: 20-02-2024

Moja ocena: 7/10

 

William O’Connor pragnie mieć własny okręt. Okazja do przejęcia jednego sama się nadarza, więc szkoda nie skorzystać. Obejmuje dowództwo nad statkiem, skracając jego imię z „Santa Maria Magdalena” do swojskiej „Magdaleny”. Billy postanawia zostać korsarzem, czyli piratem na usługach lokalnego władcy. Niestety nie opuszcza go pech. Już pierwsza misja na rzecz gubernatora Port Royal okazuje się niewypałem. Billy raz po raz popada w tarapaty, z których wykaraskuje się zapominając o etyce i honorze.

Wśród jego załogi znajdziemy całą galerię charakterystycznych typów oraz niewielką menażerię: buldoga, należącego do jednego z marynarzy i dwie papugi o malowniczych imionach Truchło i Barachło.

Książkę czyta się niezwykle płynnie. Akcja mknie od początku do końca.

W Audiotece znajdziecie też audiobook czytany przez Macieja Kowalika. Zarówno wersja papierowa jak i słuchowisko zapewniają wyśmienitą rozrywkę godną pirackiej braci. Są bitwy morskie i lądowe, niecne kobiety i pijaństwo, bo trzeba czymś się zmotywować w obliczu nadciągającego niebezpieczeństwa a nic nie zabija strachu równie skutecznie jak alkohol. „Cycki, rum i bijatyka”, jak podsumował to trafnie jeden z kamratów.

Jeśli szukacie lektury stricte rozrywkowej, przy której można czasami się pośmiać, „Karaibska krucjata” spełni te oczekiwania.


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://linktr.ee/annadyczko_mczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko

https://www.tiktok.com/@anna_dyczko



 

poniedziałek, 26 lutego 2024

Merlin Sheldrake "Strzępki życia"

Tytuł: "Strzępki życia. O tym, jak grzyby tworzą nasz świat, zmieniają nasz umysł i kształtują naszą przyszłość"

Autor: Merlin Sheldrake

Wydawnictwo: Insignis

Ilość stron: 472

Data wydania: 25-10-2023

Moja ocena: 8/10

 

Nie zliczę ile zaskoczeń przeżyłam podczas czytania tej książki. Moja wiedza o grzybach ograniczała się do odróżniania jadalnych (z gąbką) od niejadalnych (z blaszkami) i wiedzy, że podgrzybki można znaleźć na mchu pod sosnami. Tymczasem autor opowiada o rozległej leśnej sieci, podobnej do internetu, pokrywającej całą powierzchnię ziemi. Grzyby przekazują sobie informacje i substancje odżywcze, mogą przybrać dowolną płeć i łączyć się z innymi roślinami - glonami czy porostami. Potrafią polować na nicienie. Istnieje grzyb zmieniający mrówkę w zombie. Jedne z nich posiadają cenne właściwości lecznicze, inne odurzają i zmieniają sposób oglądu rzeczywistości. Istnieją grzyby, które umieją rozłożyć ropę naftową, plastik, a nawet odpady atomowe.

Te twory, ni to rośliny ni zwierzęta, jako jedyne przetrwały katastrofy klimatyczne i jako pierwsze formy życia pojawiły się w miejscu skażonym po wybuchu atomowym. Ich umiejętności są niezwykłe. Choć nie mają mózgu tworzą sieci złożone z wielu organizmów, które analizują informacje i przystosowują się do nich. Uczą się, jak istoty inteligentne. Są jednocześnie najbardziej rozpowszechnioną i najmniej poznaną formą życia na ziemi.

Grzybnia została wykorzystana jako napęd statku kosmicznego w serialu Star Trek. Zainspirowała też Tolkiena podczas pisania Władcy Pierścieni.

Z kart książki przebija fascynacja autora światem grzybów. Widać jak wiele pracy włożył w zebranie informacji i jak bardzo jest zaangażowany w odkrywanie symbiozy pomiędzy grzybnią a innymi gatunkami, w tym ludźmi. Wspomina o tak dobrze znanych nam drożdżach, używanych do wypieku chleba i wytwarzania alkoholu oraz o grzybach halucynogennych. Zabiera nas w fascynującą podróż, budzącą ciekawość ich świata.

Polecam tę książkę każdemu kto lubi poszerzać wiedzę i odkrywać przyrodnicze ciekawostki. 


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://linktr.ee/annadyczko_mczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko

https://www.tiktok.com/@anna_dyczko



Magdalena Witkiewicz "Czereśnie zawsze muszą być dwie"

Tytuł: "Czereśnie zawsze muszą być dwie"

Autor: Magdalena Witkiewicz

Wydawnictwo: Flow

Ilość stron: 496

Data wydania: 24-01-2024

Moja ocena: 8/10

 

Tor życia Zosi Krasnopolskiej zmienił się wcześnie, bo już w czasach szkolnych. Nieśmiała kujonka zdecydowała się pójść na wagary i została przyłapana. Za karę ma pomagać starszej pani, Stefanii. Nieoczekiwanie młoda dziewczyna zaprzyjaźniła się ze staruszką, co zaważyło na jej dalszym życiu. Stefania zapisała Zosi dom w Rudzie Pabianickiej. Gdy ta go przejęła zastała ruderę, lecz te mury uratowały ją w najtrudniejszych dniach.

Jej związek z Markiem od początku mnie zastanawiał. Mężczyzna nie szanował upodobań swojej dziewczyny, ważny dla niej pamiątkowy mebel nazywał gratem, chciał jej narzucać własną wolę w każdym aspekcie.

Nie żałowałam gdy się rozstali, choć to postawiło Zosię w trudnym położeniu.

W Rudzie kobieta znalazła schronienie i przyjaźń Szymona, miejscowego kierowcy z przeszłością. Gdy już zaczęła się zadomawiać znów na horyzoncie pojawił się jej były.

Koło domu Zosia spotyka tajemniczą kobietę w czerwonym płaszczu. Z zainteresowaniem odkrywa przeszłość Stefanii.

W pewnym momencie musi postanowić czy chce dać drugą szansę Markowi i porzucić to, co z trudem budowała czy też skupić się na przyszłości w nowym domu.

Teraźniejszość Zosi przeplata się z przeszłością mieszkańców Rudy. Obie historie są ciekawe, choć mnie zawsze w takim przypadku bardziej wciąga wątek dotyczący tajemnic z przeszłości.

Bardzo mnie cieszy, że "Czereśnie..." doczekają się kontynuacji, bo zakończenie aż się o to prosi. Niecierpliwie czekam na kwiecień. Żałuję, że nie trafiłam z czytaniem na czas kwitnienia czereśni, bo miałabym ładniejsze tło do zdjęcia, ale nie można mieć wszystkiego.

Książka jest przepięknie wydana. Zawiera czarno-białe ilustracje i te czereśnie, znaczące każdy rozdział. Dodatkowo ma duży druk, co bardzo ułatwia czytanie.


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://linktr.ee/annadyczko_mczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko

https://www.tiktok.com/@anna_dyczko



  

sobota, 24 lutego 2024

Travis Baldree "Księgarnie i kościopył"

Tytuł: "Księgarnie i kościopył"

Cykl: Legendy i Latte, tom 2

Autor: Travis Baldree

Wydawnictwo: Insignis

Ilość stron: 384

Data wydania: 08-11-2023

Moja ocena: 7/10

 

Po przeczytaniu "Legend i latte" byłam bardzo ciekawa wcześniejszych przygód orczycy Viv. Otworzyła kawiarnię będąc na wojskowej emeryturze, a w jakich walkach brała udział wcześniej?

Otóż, walczyła dla Rackama w jego drużynie Kruków. Gdy została ranna w bitwie trafiła do miasteczka Murk. Bez ćwiczeń i starć umierała z nudów. Lekarz stanowczo jej zabronił wysilania się. Viv nigdy nie interesowała się książkami, bo jej grafik i tak był napięty. Po co czytać jakieś literki?

W Murk poznała szczurołaczkę Paprotkę, właścicielkę księgarni, która sprytnie wciągnęła ją w swój świat. Zaoferowała nowej koleżance najpierw powieści dotyczące walk a później czegoś bardziej... wilgotnego.

Viv nie wiedząc kiedy zatonęła w świecie książek. Postanowiła pomóc Paprotce zwiększyć sprzedaż w jej podupadającym sklepie.

Gryfet Paprotki, Prażuch, trochę się na nią boczył, ale kogo nie przekonają wypieki Maylee?

Krasnoludka prowadzi najlepszą piekarnię w mieście. Po jej drożdżówki ustawiają się długie kolejki.

Żeby nie było zbyt słodko w Murk pojawił się tajemniczy mężczyzna, który wyraźnie śledził Viv. Pewne ślady sugerują, że mógł być powiązany z nekromantką Varine Bladą. To z jej armią walczą Kruki.

Viv zgromadziła wokół siebie grono różnorodnych postaci, z których najciekawsze to Tornister i Prażuch.

"Księgarnie..." czyta się jak powieść obyczajową, tyle że z udziałem magicznych stworzeń. Nie ma zbyt wielu walk ani szybkiej akcji. Jest sporo książek i pysznych wypieków, szczypta czułości, nutka niebezpieczeństwa i deko humoru. Na odkrycie pełnego znaczenia tytułu i połączenie go z "Legendami" trzeba trochę poczekać.

Tytuł moim zdaniem spełnia marzenie autora: zostawia w sercu trochę ciepła i budzi uśmiech na twarzy.


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://linktr.ee/annadyczko_mczas 

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko

https://www.tiktok.com/@anna_dyczko



  

wtorek, 20 lutego 2024

Hector Kung "Hereditas"

Tytuł: "Hereditas"

Autor: Hector Kung

Wydawnictwo: Novae Res

Ilość stron: 646

Data wydania: 08-01-2024

Moja ocena: 9/10

 

Niemiecki pisarz, Paul Waltz, przeglądając rodzinne pamiątki po śmierci ojca znajduje pewne nieścisłości w datach śmierci i urodzenia krewnych. Zaintrygowany postanawia odkryć prawdę o historii antenatów. Okazuje się to trudniejszym wyzwaniem niż się spodziewał. Z biblioteki znikają dotyczące ich przeszłości dokumenty. Jedyny trop wiedzie do Ameryki Południowej. Mężczyzna wykupuje sobie miejsce na pokładzie samolotu, lecącego w interesujące go okolice. Nie jest to rejs rejestrowany. Jak się później okazuje niosący go aeroplan, który od początku robił podejrzane wrażenie, przewoził także kontrabandę. Pechowo samolot rozbija się w dżungli. Paul przeżywa jako jedyny, ale to dopiero początek jego kłopotów. Szybko się okazuje, że przestrzeń jest skolonizowana nie tylko przez zwierzęta, lecz także przez miejscowych Indian, których z racji niewielkiego wzrostu Waltz nazywa pigmejami. Ci porywają go i więżą. Paul musi wydobyć nieznane sobie zasoby determinacji, by przetrwać wśród wrogo nastawionych plemion, toczących nieustanne wojny.

Udaje mu się dowiedzieć, że w tej dziczy jest też para innych rozbitków, Debora i George. Małżeństwo utknęło w dżungli parę lat wcześniej. George jest człowiekiem nijakim i godnym pogardy, obojętnym wobec krzywdy żony, która po tym, co ich spotkało, popada w depresję. Przez te lata przeszli wiele a ona nie mogła w żadnej mierze liczyć na pomoc męża. Gdy na ich drodze pojawia się przedsiębiorczy Paul, dając im realną szansę odmiany ich losu, Debora odżywa, jednak George wciąż podważa każdą jego decyzję.

Od czasu spotkania ta trójka trzyma się razem. Paul wykazuje umiejętności techniczne i zmysł praktyczny niemal jak McGyver, Debora robi niewiele, jako kobieta jest odstawiona na boczny tor, za to George na każde rozwiązanie znajduje jakiś problem. To niezwykle irytujący człowiek. Do tego stopnia, że gdy przydarzyło mu się nieszczęście, pomyślałam: "nareszcie". Może zniknie i przestanie mnie wkurzać.

Przygoda w dżungli wciąga i jakkolwiek niezwykłe wydaje mi się to, że Paul wychodzi z każdej sytuacji bez szwanku, imponuje mi jego widza i determinacja w dążeniu do celu. Początkowo celem tym było odkrycie przeszłości i pobudek jego przodków. Gdy dowiedział się, że w czasie Drugiej Wojny Światowej aktywnie wspierali nazistów i popierali ludobójstwo, nasz bohater nie mógł się z tym pogodzić. Zastanawiał się czym jest natura zła i na ile okoliczności życia wpływają na światopogląd i postępowanie danej osoby. Po katastrofie sam mógł się przekonać, na ile człowiek się zmienia gdy trafi we wrogie środowisko. Dotąd pokojowo nastawiony mężczyzna nagle znajduje w sobie siłę do walki i nie żal mu pokonanych przeciwników. Liczy się przetrwanie.

Towarzyszący mu Holendrzy wciąż mają moralne wątpliwości, wykazują też niewielkie zaangażowanie w akcje, podważają decyzje Paula nawet gdy moment na kłótnie jest najmniej odpowiedni. Debora łatwo podupada na duchu a George to urodzony malkontent. Mózgiem operacji jest od początku do końca Waltz.

Styl autora sprawia, że pomimo sporych gabarytów książkę czyta się z nieustającym zainteresowaniem. Trudno się oderwać od fabuły pełnej zwrotów akcji i napięcia. Na pewno można się przyczepić do kilku rzeczy, np. dlaczego człowiek pijący wodę wprost z rzeki nie zapadł na żadną chorobę i czemu było tak mało owadów. Autor ledwie parę razy o nich wspomniał. Nie podobało mi się też nazywanie Indian jełopami czy pajacami. To, że reprezentują mniej rozwiniętą cywilizację nie oznacza, że można ich ot tak obrażać.

Ogólnie jednak przedstawiona historia bardzo mnie wciągnęła. Otwarte zakończenie sugeruje, że może powstać drugi tom, który też z przyjemnością przeczytam.

Książka otrzymana w Klubu Recenzenta nakanapie.pl


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://linktr.ee/annadyczko_mczas 

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko

https://www.tiktok.com/@anna_dyczko



 

  

poniedziałek, 19 lutego 2024

Dr Mindy Pelz "Postny reset dla kobiet. Spalaj tłuszcz, reguluj hormony, dodaj sobie energii"

Tytuł: "Postny reset dla kobiet. Spalaj tłuszcz, reguluj hormony, dodaj sobie energii"

Autor: Dr Mindy Pelz

Wydawnictwo: Znak

Ilość stron: 360

Data wydania: 01-01-2024

Moja ocena: 10/10

 

Dr Mindy Pelz wprowadza swoich czytelników w świat postu. Przybliża nam zalety wielogodzinnych przerw od jedzenia. Ogólne założenia tej koncepcji są słuszne, lecz, jak się okazuje, recepta uniwersalna nie służy równie dobrze obu płciom. Autorka zgłębiła ten temat i opracowała program postu dostosowanego do cyklu miesięcznego kobiet.

Na wstępie poznajemy sześć rodzajów głodówek, trwających od dwunastu do siedemdziesięciu dwóch godzin.

Dowiadujemy się jaki wpływ mają okresu postu i jedzenia na nasze hormony.

Dr Pelz przystępnie tłumaczy dlaczego powinnyśmy pościć w inny sposób niż mężczyźni i kiedy głodówka nie przyniesie zamierzonego skutku.

Na początku sceptycznie odnosiłam się do tego tematu, bo ciężko mi idzie utrzymanie diety i znam wszystkie jej negatywne skutki: od psychicznego rozdrażnienia po fizyczne złe samopoczucie. Spróbowałam utrzymać najkrótszy post przez kilka dni i muszę przyznać, że czuję się świetnie. Lepiej śpię, mam więcej energii w ciągu dnia i mniejszy apetyt.

Mam zamiar kontynuować posty przy pomocy rozpisanego w książce planu.

Podoba mi się to, że mogę jeść co chcę bez liczenia kalorii. Naturalnie im zdrowsze odżywianie tym lepsze efekty, ale nie ma tego całego stresu związanego z ograniczeniami. Poszczenie można też przerwać w dowolnym momencie oraz dostosować jego czas do naszego dziennego harmonogramu.

Przed wprowadzeniem miesięcznego planu możemy zacząć od dwutygodniowego przygotowania, w którym okres postu jest krótszy.

W kolejnych rozdziałach otrzymujemy konkretne przepisy, listy produktów i bardziej szczegółowe plany dla osób cierpiących na różne dolegliwości, od niepłodności przez choroby autoimmunologiczne i zaburzenia tarczycy po cukrzycę i depresję.

Oczywiście w razie poważniejszych chorób przed rozpoczęciem głodówki wskazana jest konsultacja z lekarzem.

Myślę, że to bardzo wartościowa książka, która na dłużej zostanie w mojej biblioteczce.


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://linktr.ee/annadyczko_mczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko

https://www.tiktok.com/@anna_dyczko



 

 

  

Lucy Vine "Siedem razy eks"

Tytuł: "Siedem razy eks"

Autor: Lucy Vine

Wydawnictwo: Insignis

Ilość stron: 416

Data wydania: 28-06-2023

Moja ocena: 6/10

 

Esther Adams jest przed trzydziestką, ma dobrą pracę i zgrane grono przyjaciółek. Wspólnie z Bibi i Lue wynajmuje mieszkanie w Londynie. Jedyne co jej nie wychodzi to randkowanie.

Pewnego dnia gdy dziewczyny bawią się w pubie Pod Puchatym (parchatym) Łabędziem Esther znajduje artykuł w starym czasopiśmie. Uznaje tezę autorki za prawdę objawioną i wyrusza na misję.

Postanawia jeszcze raz spotkać się ze swoimi eks partnerami. Wydaje jej się, że skoro obecnie tak słabo jej idzie flirtowanie to warto jeszcze raz przyjrzeć się byłym miłościom. Nie przyszło jej do głowy, że skoro nie wyszło jej z aż siedmioma eks i teraz teraz nie bardzo się udaje to przyczyna może leżeć w jej podejściu do związków.

Kobieta jest tak zdesperowana, że olewa pracę i nie zwraca uwagi na zawirowania w życiu przyjaciółek. Oczekuje, że wszyscy dookoła zaangażują się w jej wielką misję szukania miłości. To ją zaślepia a wokół dzieje się wiele.

Lue i Bibi wciąż szukają dobrej pracy. Są na innym etapie niż Esther. Ona ma już wszystko z wyjątkiem faceta. Czy naprawdę zmiana statusu na "w związku" jest taka ważna?

Na niektórych z jej byłych szkoda czasu, inni są już zajęci a nazwanie Carla draniem to naprawdę mało. Mogłabym wymienić całą litanię niecenzuralnych słów na określenie jego zachowania.

Esther potrzebuje czasu, by wyciągnąć właściwe wnioski. Czasu oraz przypadkowego spotkania. Na tle jej eksów najbardziej zaskoczył mnie wybór Alex, przez który przekreśliła piękną przyjaźń. Może czasem warto wrócić, by coś sobie wyjaśnić, ale tylko tyle. Uważam, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej wody. Rozstajemy się z pewnymi ludźmi nie bez powodu, tylko czasem trzeba sobie te powody przypomnieć.

Książka jest lekko napisana, czyta się przyjemnie, choć bez większego zachwytu. Bohaterowie nie mieli tego czegoś, przez co zapadliby w pamięć na dłużej. Powieść jest dobra, ale bez fajerwerków.


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://linktr.ee/annadyczko_mczas



 

  

Marta Nowik "Kiedy czasu już dla nas nie będzie"

Tytuł: "Kiedy czasu już dla nas nie będzie"

Autor: Marta Nowik

Wydawnictwo: Zaczytani

Ilość stron: 284

Data wydania: 06-10-2022

Booktour: Czytam dla przyjemności

Moja ocena: 7/10

 

Pewnie pamiętacie, że miałam zastrzeżenia do poprzedniej książki autorki. Tutaj widzę zdecydowaną poprawę. Cześć obyczajowa jest opisana pięknie i wzruszająco, łezka się w oku kręci. W przypadku bardziej sensacyjnych wydarzeń wszystko dzieje się tak szybko, że musiałam wrócić do przeczytanych akapitów, żeby sprawdzić czy niczego nie pominęłam.

Książkę rozpoczyna przedstawienie bohaterów, mieszkańców domu spokojnej starości. Do grona emerytów niespodziewanie dołącza młoda dziewczyna, Julia, chrzestna córka przebywającej tam starszej pani, Antoniny.

W pierwszej chwili wydaje się, że młoda dziewczyna wniesie powiew świeżości i energii, wszak wpada do jadalni jak bomba. Później dopiero poznajemy jej smutną historię. Życie nie oszczędzało Julki. Ludzie potraktowali ją podle. Zachowanie jej byłego chłopaka jest poniżej wszelkiej krytyki. Beztrosko skrzywdził dziewczynę i jawnie z niej szydził. Ona przez jednego drania straciła sens życia.

Cześć jej życiorysu przedstawiają trzy przedmioty, odkryte przez pensjonariuszy ośrodka. Jeden z nich jest zadziwiający, nigdy wcześniej o czymś takim nie słyszałam. Dzięki temu znalezisku ciekawska natura staruszków została ukarana.

Julka miała odzyskać spokój pod opieką Antoniny. W najmniej oczekiwanym momencie wpada na Eryka. Człowiek, którego uratowała, nie jest jednak dla niej odpowiednim partnerem. Ciągnie za sobą zagrożenie. Dziewczyna jest bardzo krucha i wrażliwa, źle znosi kolejny zawód miłosny. Chce odzyskać Eryka za wszelką cenę i jej życzenie ma szansę się ziścić.

Książka opowiada o najwyższym poświęceniu dla kogoś kto niekoniecznie był wart tej ceny.

Powieść zmienia się w miarę czytania, z ckliwej obyczajówki skręca w stronę rozgrywki kryminalnej. Niewątpliwie zaskakuje, i to nie raz.

Tytułowe zdanie dotyczy zarówno samotności seniorów, o których zapomnieli bliscy jak i niespełnionej miłości, dla której nie ma dobrego czasu. Książka jest smutna, nie widzę w niej iskierki nadziei na przyszłość. Jeśli planujecie ją przeczytać przygotujcie chusteczki, bo zakończenie złamie wam serce.


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://linktr.ee/annadyczko_mczas



 

  

Anna Matusiak "Zemsta byłych żon"

Tytuł: "Zemsta byłych żon"

Autor: Anna Matusiak

Wydawnictwo: Lekkie

Ilość stron: 352

Data wydania: 22-11-2023

Moja ocena: 8/10

 

Anna Matusiak tym razem wzięła na tapet żony milionerów. Marika z Grzegorzem wprowadzają się do fikcyjnego miasteczka o nazwie Bogaczewo, w którym poznają inne małżeństwa: Sylwię i Pierra, Anetę i Richiego oraz Laurę i Toma. Mężowie tych kobiet bynajmniej nie są obcokrajowcami, po prostu nie mogą znieść brzmienia pospolitych imion: Piotrek, Rysiek, Tomek. Teraz mają kasę i każą się tytułować jak im się podoba.

Marika to zwykła kobieta, siejąca popłoch wśród bogaczek tym, że sama robi zakupy. U nich zajmuje się tym służba. Z początku odsuwają ją na boczny tor, lecz jej słowa dają im do myślenia. Do tej pory dbały tylko o zadowolenie mężów i pozwalały traktować się bez szacunku w imię wygodnego życia. Pojawienie się Mariki zmieniło ich sposób myślenia. Niezależnie od ilości środków na koncie zdrada jest zdradą a na przemoc nie ma przyzwolenia.

Sylwia, Aneta i Laura postanowiły uwolnić się z toksycznych związków. Ich mężowie mieli sporo do ukrycia a one zebrały dowody na ich grzeszki. Jakie? Tego dowiecie się z powieści.

Książkę przyjemnie się czyta, jest napisana lekko i z humorem. Autorka udowadnia, że pieniądze to nie wszystko, choć dzięki nim wygodniej się żyje. Najważniejsze z kim przyjdzie nam to życie spędzić.


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://linktr.ee/annadyczko_mczas

 

 



 

  

Antologia opowiadań "Zbrodnia w operze"

Tytuł: "Zbrodnia w operze"

Autorzy: Alek Rogoziński, Maciej Siembieda, Anna Rozenberg, Bartosz Szczygielski, Joanna Jodełka, Robert Ostaszewski, Katarzyna Gacek, Grzegorz Skorupski, Gaja Grzegorzewska, Janusz Onufrowicz

Wydawnictwo: Harde

Ilość stron: 288

Data wydania: 23-08-2023

Moja ocena: 7/10

 

Dziesięć opowiadań łączy motyw opery. Czasem bohaterowie w niej pracują, innym razem są tylko wielbicielami połączenia muzyki poważnej i wybitnych głosów śpiewaków. Każde z opowiadań jest inne. Mi najbardziej przypadło do gustu ostatnie, "Wysokie C (C trzykreślne)" Janusza Onufrowicza. W gmachu opery ginie tenor. Oczywisty podejrzany zdaje się być niewinny, chociaż jest dowód jego działań. Dwójka policjantów szuka możliwego rozwiązania. Jeden z nich do końca jest przekonany, że "to nie działa" choć finał pokazuje coś zupełnie innego. To zdecydowanie najlepszy tekst w zbiorze, choć na uwagę zasługuje też kilka innych.

W "Zabłąkanej" Joanny Jodełki poznajemy całkiem współczesną celebrytkę, Wiolettę V, która nawiązuje romans z młodszym mężczyzną, szczerze w niej zakochanym. Oczywiście każde jej pojawienie się jest żywo komentowane przez publikę. Zarówno fani jak i hejterzy snują teorie na temat życia kobiety, o której nic nie wiedzą. Bardzo podobało mi się zawarte przez autorkę w finale objaśnienie i porównanie Wioletty do bohaterki Traviaty.

Ciekawa była też opowieść Katarzyny Gacek o "Carmen", czarnej wdowie, pozbywającej się kolejnych mężów. Zakończenie dało zwrot fabuły o sto osiemdziesiąt stopni.

Intrygujące było też "Niebo pod naszymi stopami" Gai Grzegorzewskiej. Najpierw jesteśmy świadkami rozmowy dwóch mężczyzn w latach 50-tych o jakimś tajemniczym projekcie. Dużo później ze snu budzi się kobieta, rozmyślająca o wyścigu z czasem. Widzimy, że jej praca może mieć negatywny wpływ na jej zdrowie, lecz jest bardzo ważna. Kobieta testuje się przy pomocy rozmowy ze sztuczną inteligencją o imieniu Ziutek. Komputer recytuje wierszyk o dawnych pisarzach, którzy niegdyś zgubili się w potężnym gmachu. Następnie wracamy do roku '62 i otrzymujemy wskazówkę czym w istocie jest ta budowla. To totalnie zakręcona historia, budząca wiele pytań. Żałuję , że jest tak krótka. Chętnie przeczytałabym jej rozwinięcie.

Myślę, że każdemu przypadnie do gustu inne opowiadanie. Jeśli lubicie sprawy kryminalne to warto zajrzeć za kulisy Opery Narodowej i odkryć jej tajemnice.


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://linktr.ee/annadyczko_mczas 

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko

https://www.tiktok.com/@anna_dyczko



  

sobota, 10 lutego 2024

"Celina" Ela Downarowicz. Zapowiedź patronacka.

M-czas ma przyjemność objąć po raz kolejny patronatem medialnym powieść Eli Downarowicz wydaną przez wydawnictwo Videograf

Poznajcie "Celinę":

Celina ponownie staje oko w oko z demonami przeszłości...

Nie dano jej szansy naprawienia stosunków z Cecylią, bo tuż po przymusowej ucieczce z Polski i zamieszkaniu w portugalskim małym miasteczku, Celina znika bez śladu. Tymczasem bliźniaczka mimo wszystko, musi wieść normalne życie i zapewnić Chloe nowy dom. Od zachowywania pozorów zależy ich bezpieczeństwo.

Po niespełna roku od zdemaskowania kreta w tajnej polskiej agencji rządowej to właśnie dziewczynka podczas relacji na żywo z fiesty Świętego Fermina w Pampelunie, wśród skandującego tłumu dostrzega Celinę w towarzystwie Miguela Almeidy, jednego z szefów europejskiej organizacji handlu żywym towarem.

Co skłoniło poturbowaną emocjonalnie kobietę do przejścia na stronę wroga? Zemsta za doznane krzywdy w Grecji? A może odwet na bliźniaczce i polskich agentach walczących z mafią, w jej mniemaniu mało skutecznie?

Czy losy bliźniaczek połączy wspólna walka, czy wręcz przeciwnie, jak dotąd nad relacjami sióstr władzę przejmie uraza i pretensje? W jakie sidła wpadła Celina i czy na własne życzenie? No i najważniejsze, czy agent faktycznie może spokojnie przejść na emeryturę, czy dozgonnie zostaje tajniakiem? 


Opis książki i zdjęcie pochodzą z materiałów wydawcy.


Patrycja Mnich "Hej, dziewczyno!"

Tytuł: "Hej, dziewczyno!"

Autor: Patrycja Mnich

Wydawnictwo: Papierowy Motyl

Ilość stron: 196

Data wydania: 04-11-2019

Moja ocena: 6/10

 

Autorka opowiada o krakowskiej rodzinie Zaborskich, złożonej z samych kobiet: Zoyi, Kamili, Łucji, Matyldy. To kobiety artystki, o własnym oryginalnym światopoglądzie. Inspirują je Alina Szapocznikow i Zofia Stryjeńska, które znała babcia. Trzy pokolenia kobiet przedstawiają swój światopogląd, według którego postępują. Widzimy urywki z życia każdej z nich, przeplatane raz po raz. Te przeskoki po wątkach sprawiły, że trudno mi się było skupić na lekturze. Tu coś o Zadie Smith, gdzie indziej o tańcu i Kubie, spotkanie z synem prezydenta, który haniebnie się zachował. Jest i Picasso i Krystyna Skarbek. Trudno mi pisać o tej książce, bo wygląda ona jak kalejdoskop wspomnień i refleksji na różne tematy. Przeczytałam i mam mętlik w głowie. Nie ma spójnej narracji, głównego motywu, o którym mogłabym opowiedzieć. Na plus należy zaliczyć, że powieść napisana jest lekko i dowcipnie. Niestety nie trafiła w mój gust, ale zachęcam do przeczytania i wyrobienia sobie własnej opinii.


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://linktr.ee/annadyczko_mczas



 

 

Mika Modrzyńska "Cypek"

Tytuł: "Cypek"

Autor: Mika Modrzyńska

Wydawnictwo: Zysk i S-ka

Ilość stron: 296

Data wydania: 05-09-2023

Moja ocena: 9/10

 

Cała historia opowiedziana jest z punktu widzenia Lidii, studentki, która rok wcześniej straciła siostrę. Jej teraźniejszość miesza się z kalejdoskopem wspomnień. Chce jakoś uczcić ten dzień. Upodabnia się do Luśki, zastanawia co sprawiłoby jej przyjemność. Idzie tym tropem przez noc. Opowieść zaczyna się po południu a kończy rankiem dnia następnego, gdy wszystko jest już inne.

Lidka nie może czytać. To jest poważny problem, bo przez całe życie kochała książki, podobnie jak jej mama i rodzeństwo. To w literaturę uciekała przed problemami a teraz litery z nią nie współpracują. Rozstała się z chłopakiem i źle jej idzie na studiach, unika spotkania z rodziną. Po roku wciąż przeżywa postępek siostry i za wszelką cenę chce odkryć jego przyczynę.

Szuka chłopaka Lusi, który może coś wiedzieć, a Mikołaj przed nią ucieka.

Lidia jest bardzo samotna, bo odsunęła się od bliskich i nie radzi sobie z emocjami.

To studium psychologiczne osoby w żałobie, która z odejściem kogoś ważnego utraciła część siebie.

Ona chce zrobić cokolwiek, by znów poczuć obecność siostry. Długa droga prowadzi do zrozumienia, ale Lidia się nie poddaje dopóki nie dopnie swego.

Poznajemy bohaterkę na tle jej rodziny, byłego chłopaka. Widzimy z jaką łatwością nawiązuje nowe znajomości. Czy to otwartość czy desperacja? Jednocześnie trudno jej szczerze rozmawiać z bratem i rodzicami.

Podobał mi się język jakim napisana jest książka. Motyw czytania też jest mi bliski. Myślę, że to świetna powieść o młodych ludziach, wchodzących w dorosłość z pewnymi oczekiwaniami i dużym bagażem doświadczeń. Pomimo trudnej tematyki błyskotliwe dialogi między postaciami nie raz budziły mój uśmiech.

Czyta się lekko a dzięki pierwszoosobowej narracji łatwo można wczuć się w emocje Lidii.


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://linktr.ee/annadyczko_mczas



  

czwartek, 8 lutego 2024

Kto tak naprawdę napisał powieść szpiegowską "Argylle"?


Dla tych, którzy zadają sobie tytułowe pytanie przytaczam tekst artykułu autorstwa Weroniki Drwięgi z wydawnictwa Insignis. Powyższe zdjęcie pochodzi z materiałów wydawcy. 

"Jeśli chodzi o thrillery szpiegowskie, chyba każdy wie, że ich fabuła jest skonstruowana tak, aby trzymać czytelnika w napięciu. „Argylle” nie jest wyjątkiem od tej reguły, jednak ta powieść poszła o krok dalej w budowaniu suspensu. Największym sekretem tej trzymającej w napięciu opowieści nie jest bowiem jej zakończenie, lecz to, kto jest jej autorem.

Ktoś, kto już zapoznał się z lekturą, mógłby teraz zapytać: „Ale jak to? Autorką jest przecież Elly Conway”. I byłoby to stwierdzenie całkowicie zrozumiałe, gdyż to właśnie takie imię i nazwisko widnieje na okładce powieści „Argylle”. Ponadto, z tyłu książki można wyczytać, że Conway urodziła się i wychowała w stanie Nowy Jork, a swoją pierwszą opowieść o agencie Argylle’u napisała, pracując jako kelnerka na nocnej zmianie.

Problem pojawia się, kiedy czytelnik wybiera się do kina na film w reżyserii Matthew Vaughna – thriller szpiegowski, również zatytułowany „Argylle”. Widz wcale nie zobaczy bowiem ekranizacji powieści. Zobaczy historię tego, jak ta powieść wpędziła swoją autorkę, Elly Conway, w śmiertelne niebezpieczeństwo.

A więc jak to możliwe, że Elly to jednoczenie autorka oraz postać w filmie? Odpowiedź jest prosta – Elly Conway nie jest prawdziwą osobą. Kto w takim razie jest autorem książki „Argylle”? Na ten temat pojawiło się wiele spekulacji. Pierwszym podejrzanym był sam Matthew Vaughn, reżyser filmu „Argylle”. O autorstwo posądzano także piosenkarkę Taylor Swift. Fani spostrzegli, że często współpracuje ona z Conway Recording Studios, i to wystarczyło, aby wysnuli swoje podejrzenia. Ani Matthew, ani Taylor nie są jednak autorami książki.

Faktem jest, że Elly Conway to nie jedna, a dwie osoby. Pierwszą z nich jest Terry Hayes pisarz oraz scenarzysta, najlepiej znany ze swojego literackiego debiutu zatytułowanego „Pielgrzym” z 2013 roku. Druga osoba odpowiedzialna za powstanie thrillera „Argylle” to Tammy Cohen, brytyjska autorka thrillerów psychologicznych, takich jak „When She Was Bad” czy „They All Fall Down”.

A więc jak doszło do tego, że to właśnie Terry i Tammy zostali autorami „Argylle’a”? To dość niecodzienna historia. Wszystko zaczęło się od bestsellerowej powieści „Pielgrzym”. Matthew Vaughn i Terry Hayes chcieli wspólnie nakręcić ekranizację tego hitu. Prawa do tytułu zostały już jednak zakupione przez MGM, a Vaughn nie był w stanie ich odkupić. W tym samym czasie reżyser przygotowywał się do rozpoczęcia pracy nad filmem „Argylle”. Nie chcąc stracić szansy na współpracę z Terrym, Vaughn wpadł na pomysł, aby zaproponować autorowi napisanie powieści towarzyszącej filmowi; książki, której autorką mogłaby być filmowa postać Elly Conway.

Jeśli chodzi o Tammy Cohen, została ona współautorką między innymi dlatego, że Terry Hayes jest znany z pisania w ślimaczym tempie; kiedy zgodził się napisać „Argylle’a”, nadal jeszcze nie dokończył swojej nowej powieści „The Year of the Locust”, którą pisał już od ponad siedmiu lat. Agent Hayesa, Bill Scott-Kerr, zaproponował więc znalezienie współautora. Dlaczego wybrana została akurat Tammy? Na to pytanie najlepiej odpowie sama autorka: „Wolę myśleć, że zostałam wybrana nie dlatego, że nie wymagam sześciocyfrowej pensji i byłam akurat dostępna, lecz dlatego, że bardzo interesuje mnie charakteryzacja postaci, ich motywacje oraz dynamika”. Scott-Kerr pomyślał, że te cechy będą dobrze łączyć się z wizją Terry’ego, która skupiona jest głównie na fabule, akcji oraz scenerii wydarzeń.

Terry Hayes był zatem odpowiedzialny za większość scen akcji zawartych w powieści, które często odgrywał dla Cohen za pośrednictwem platformy Zoom. Zadaniem Tammy było natomiast łączenie tych scen w sensacyjną, lecz logiczną całość. Cohen skupiła się także na postaciach; to jej pomysłem było, aby w książce na czele CIA stała kobieta w średnim wieku, która używa swojej niepozornej aparycji jako broni. Wspólnym celem obydwu autorów było jednak jak najlepsze ucieleśnienie postaci tytułowego szpiega Argylle’a.

Obydwoje autorzy mają nadzieję, że zarówno ich książka, jak i film Vaughna odniosą sukces, otworzyłoby to bowiem drzwi do całej serii książkowo-filmowej, którą Terry i Tammy są chętni kontynuować. Według Hayesa  „Argylle” to szpiegowski thriller inny niż wszystkie; jak powiedział autor: „Żartobliwy ton filmu dał nam okazję, aby zrobić coś innego, trochę się zabawić…”. Przed napisaniem „Argylle’a” Hayes był zdania, że amerykańska powieść szpiegowska to dość zakurzony gatunek literacki. 

Trzeba przyznać, że przez długi czas „Argylle” był swego rodzaju zagadką w zagadce; skoro domniemana autorka to również postać filmowa, to skąd właściwie wzięła się książka? Tajemnica otaczająca zarówno film, jak i powieść sprawiła, że potencjalny czytelnik lub widz mógł również poczuć się jak detektyw na tropie Argylle’a."

Autorka tekst: Weronika Drwięga (Insignis) na podstawie artykułu Jake`a Kerridgiego opublikowanego w The Telegraph w 2.02.2024.

Jay Shetty "8 zasad miłości"

Tytuł: "8 zasad miłości"

Autor: Jay Shetty

Wydawnictwo: Insignis

Ilość stron: 368

Data wydania: 25-10-2023

Moja ocena: 7/10

 

Jay Shetty od szesnastu lat studiuje Wedy - starożytne pisma hinduistyczne. Na nich opiera się koncepcja zawarta w tej książce.

Zaczynamy od czterech aśram - podstaw miłości. Pierwszą jest Brahmacharia, czyli miłość do samego siebie. To etap przygotowawczy.

Drugi, Grhastha, to ćwiczenie miłości w trwałym, pełnym zaangażowania związku.

Trzeci to Vanaprastha, czyli ochrona miłości lub rozstanie.

Czwarty to Sannyasa - ideał miłości, którą potrafimy obdarzyć każdego.

Odzwierciedlają one cykl związków i lekcje, których musimy się nauczyć.

Przebywanie w samotności pozwala nam lepiej poznać siebie. Kształtuje samokontrolę i cierpliwość.

Warto zdefiniować miłość a to, czy jesteśmy kompatybilni z drugą osobą, pokażą trzy pierwsze randki, jednak, jak pisze autor "To, jak radzicie sobie z rzeczami, które was różnią, jest ważniejsze niż znalezienie waszych podobieństw". Można stworzyć harmonogram, by nie spotykać się zbyt często i dać sobie czas na przemyślenia.

Nasz partner wnosi do związku nowe umiejętności, cechy osobowości i punkty widzenia. Autor porównuje relację wzajemnego wsparcia i nauki w parze do relacji uczeń - nauczyciel (guru). W tej części uczymy się nawzajem doceniać.

Następnie poznajemy nasze priorytety i cztery dążenia do życiowego celu. Istotne jest wzajemne wsparcie w tej kwestii.

Kolejny rozdział porusza przykry temat kłótni i uświadamia nam na przykładach czym różni się zwykły konflikt od toksycznego zachowania.

Czytamy o możliwych powodach rozstania. Bezwzględnie należy odejść od partnera, przy którym nie czujemy się bezpiecznie. Przemoc w związku nie wchodzi w grę. W przypadku zdrady można się wahać, utraconą bliskość da się odbudować.

Wiele związków kończy się rozstaniem, jednak autor przekonuje, że da się je przeżyć praktykując miłość do samego siebie. Na każdym etapie otrzymujemy praktyczne porady i propozycje ćwiczeń.

Poradnik pomaga zdystansować się do uczuć i podejść do tematyki związków zdroworozsądkowo.


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://linktr.ee/annadyczko_mczas