czwartek, 30 września 2021

Ruth Lillegraven "Moja krew"

Tytuł: "Moja krew"

Autor: Ruth Lillegraven

Wydawnictwo: Wielka Litera

Ilość stron: 408

Data wydania: 15-09-2021

Moja ocena: 7/10


"Między rodzicami a dziećmi jest mnóstwo niewypowiedzianych oczekiwań, rozczarowań, goryczy i właśnie ambiwalencji. Z kolei między partnerami, którzy przeżyli ze sobą jakiś czas - utkana z tego wszystkiego jedna pajęcza sieć na drugiej, splatane ze sobą w ciemny, gęsty, nieprzenikniony fragment materii.

Natomiast między dobrymi przyjaciółmi wszystko jest proste, szczere, nieskomplikowane."


Clara Lofthus została właśnie mianowana ministrem sprawiedliwości. Poważne stanowisko niesie z sobą liczne wyzwania. Przez natłok obowiązków kobieta ma mniej czasu na opiekę nad dziećmi. Prywatnie jest matką bliźniaków, Andreasa i Nikolaia. Godzenie pracy zawodowej z zajmowaniem się potomstwem dla każdej mamy stanowi nie lada wyzwanie, tym bardziej jeśli wychowuje je sama.

Pewnego dnia Clarze udaje się jakimś cudem wyjść wcześniej z ministerstwa. Snuje plany na weekend spędzony w rodzinnym gronie. Kiedy dociera do domu okazuje się, że chłopcy zniknęli. W jednej chwili cały splendor jej stanowiska traci na znaczeniu. Liczy się tylko odnalezienie dzieci. 


"Nie mam pojęcia, kiedy moi synowie postawili pierwsze kroki, wypowiedzieli pierwsze słowa, kiedy wypadły im pierwsze mleczaki.

Biegniemy obraną drogą, dajemy z siebie wszystko, jest tyle rzeczy do zrobienia, tyle spraw, z którymi się spieszymy, które czekają, wydaje nam się, że mamy tak wiele czasu, że to, co jest naprawdę ważne, zdążymy zrobić kiedyś, w przyszłości.

A potem budzimy się któregoś dnia i dociera do nas, że to wcale tak nie wygląda. Że na to, co naprawdę chcieliśmy zrobić, co rzeczywiście ma jakieś znaczenie, jest już zwyczajnie za późno."


Książka Ruth Lillegraven dzieli się na trzy części: Kariera, Dzieci i Góry. 

Tam właśnie, pośród lesistych wzgórz, pełnych niewidocznych szczelin i rozpadlin, rozgrywa się właściwa akcja powieści. Clara, z pomocą swojego kierowcy i ochroniarza, Stiana, rusza śladem synów. Ostateczne rozwiązanie zagadki ich zniknięcia jest zaskakujące. Tego chyba nikt się nie spodziewał. 

Narracja przedstawiona została z punktu widzenia różnych postaci: Clary, Andreasa, Stiana, Leifa, Sabiji, Halvora, Axela, Lwią część, z oczywistych przyczyn, dostali Clara i Andreas. Muszę przyznać, że na opowieść tego ostatniego czekałam z największą niecierpliwością.  

Clara jest bohaterką, która może budzić zarówno podziw, jak i niesmak. Ma niejedno na sumieniu, lecz zadziwiająco dobrze sobie radzi tak ze swoimi uczuciami, jak i innymi przeszkodami. Jest silna i nieustępliwa, dość bezwzględna i raczej pozbawiona wyrzutów sumienia. Na pewno robi wrażenie. Dzieci odziedziczyły po niej wiele cech. Andreas jest bardzo rozgarnięty i odważny jak na swój wiek.

Wcześniejsze losy rodziny możemy poznać we wcześniejszym tytule autorki: "Odbiorę ci wszystko", jednak "Moją krew" można czytać także jako niezależną powieść. Jest wyjątkowo lekko napisana jak na literaturę norweską, więcej jest w niej wątków obyczajowych. Nie ma tu typowego dochodzenia prowadzonego przez policję, tylko matka rozpaczliwie szukająca swoich dzieci. 

W trakcie lektury stopniowo wychodzą na jaw przerażające tajemnice, rodzinne zatargi, nieporozumienia, ukryte motywy. 

Dziękuję wydawnictwu Wielka Litera za możliwość przeczytania powieści. Jestem bardzo ciekawa dalszego ciągu tej historii.


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko



poniedziałek, 27 września 2021

Beata Majewska "Jego druga żona". Recenzja przedpremierowa

Tytuł: "Jego druga żona"

Cykl: Jego wysokość, tom 2

Autor: Beata Majewska 

Wydawnictwo: Miraż

Ilość stron: 368

Data premiery: 28-09-2021

Moja ocena: 10/10


"Opowiem ci baśń o przystojnym, bogatym księciu i biednej, głupiej dziewczynie, która uwierzyła w jego zapewnienia o wielkie, dozgonnej miłości. Miłości przez duże M. To właśnie ja spotkałam księcia. Wprawdzie nie przygalopował na białym rumaku, tylko przyleciał do mnie swoim prywatnym boeingiem, ale i tak było jak w baśni. W baśni o Kopciuszku, rzecz jasna. A jakie będzie zakończenie?"


Tak rozpoczyna się druga część sagi o Polce zakochanej w arabskim księciu. Pod koniec części pierwszej autorka powaliła czytelnika rewelacją: Omar ma już żonę. Można było to przewidzieć, ale zamroczona świeżą miłością Iza nie zadała właściwych pytań. A teraz ma bigos.


"Wiesz, jak się czuję? - pytam, odsłoniwszy twarz. - Jakby mnie ktoś rozpłatał mieczem na pół. Teraz będę połową. Połową żon Omara. Pół Omara dla mnie, pół dla Aiszy. Nie znam tej dziewczyny, bo to dziewczyna, nie kobieta, a mój mąż, z którym spędziłam prawie miesiąc... MIESIĄC byliśmy razem, dzień w dzień, noc w noc, godzina w godzinę - wymieniam - nie jest mój, jest nasz. Nasz. Będę się nim dzielić, rozumiesz? Dzielić miłością. To jest... to jest... - jąkam. - To jest niewyobrażalne. Niemożliwe."


To, co w Polsce jest uważane za przestępstwo - wielożeństwo - w świecie islamu jest na porządku dziennym. Iza podpisała kontrakt ślubny, a jest on tak sprytnie skonstruowany, że jej mężowi bez trudu udaje się zawirować pomiędzy poszczególnymi postanowieniami.

Omar pokazuje swoją prawdziwą twarz. Iza z coraz większym przerażeniem patrzy na jego poczynania, gdy zaczyna zdawać sobie sprawę jak sprytnie ją wmanewrował w małżeństwo, w którym ona nie ma prawa głosu. Chciałaby odejść, ale nie jest to takie proste. W dodatku kocha swojego męża - nie męża. 

On wykorzystuje jej uczucia i sprawia, że padają kolejne bariery a kobieta zgadza się na więcej i więcej, nawet wbrew swojej woli. Iza próbuje walczyć o swoje prawa, lecz jest na jego terenie, zdana na jego łaskę. Powoli traci swoją osobowość, przystosowując się do praw panujących w pałacu. Wszystko w imię miłości.


"Dlaczego mnie tak dręczy? Jestem bliska łez, lecz muszę stawić mu czoło. Inaczej z nami koniec. Będzie po wszystkim, po naszej miłości, po małżeństwie. Zbyt mocno go kocham, na razie nie umiem się odciąć. I chyba nigdy nie będę umiała. Jestem skazana na Omara, uzależniona jak od najgorszego, a zarazem najlepszego narkotyku."


Na swoim podwórku jej ukochany się zmienia. W pana i władcę, który nie przyjmuje sprzeciwu. 


"Kiedy to się stało? Nie zauważyłam chwili, w której sprawy przyjęły zły obrót. Pierwsze dni upłynęły nam cudownie, ale teraz... Teraz się boję. To walnie. To musi pieprznąć, i to z hukiem. Nie wiem jedynie kiedy."


***

W drugiej części cyklu "Jego wysokość" Beata Majewska funduje nam huragan emocji. Przeżywamy zawód miłosny Izy razem z nią, śledzimy jej starania o zachowanie własnej tożsamości oraz tej wielkiej miłości, która może okazać się wielką klapą. Czy niemówienie wszystkiego to już kłamstwo?

Jak ma dogadać się z drugą, a raczej pierwszą, młodziutką, żoną swojego męża? Czy będzie jeszcze kiedyś dla Omara tą jedyną? 

Powieść wciągnęła mnie od początku, tak samo jak poprzednia część serii. Autorka ma takie lekkie pióro, łatwość opowiadania nawet o trudnych emocjach i ekstremalnych doświadczeniach. I tak samo jak w "Jego wysokości", zakończenie i tu wbiło mnie w fotel i pozostawiło w oczekiwaniu na kontynuację opowieści. 

"Ciąg dalszy nastąpi?"

Dziękuję Beacie Majewskiej za egzemplarz recenzencki powieści. Mam nadzieję, że powstanie część trzecia. Nie można tak zostawić czytelnika, w niepewności co będzie dalej z Izą. Nie po takim finale. 


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko



Ilona Łuczyńska "Siła nadziei"

Tytuł: "Siła nadziei"

Autor: Ilona Łuczyńska 

Wydawnictwo: Lucky

Ilość  stron: 450

Data wydania: 06-09-2021

Moja ocena: 8/10


"Chciałam z nim być, ale czułam, że nie powinnam. Kochałam, ale bałam się, że skrzywdzę go bardziej, jeśli będziemy razem. Jak znaleźć wyjście z tej sytuacji? Nie miałam pojęcia. Byłam skołowana, pogubiłam się i nie wiedziałam już, co powinnam, a czego nie. Te ciągle powracające myśli dobijały mnie na równi z sennymi koszmarami."


Lea to dziewczyna z rozbitej rodziny. Jej ojciec odszedł, bo nie mógł znieść zagrywek matki. Niestety, córka musiała zostać. Jej rodzicielka wyżywała się na niej, bijąc i wyzywając dziecko. Kiedy tylko mogła, Lea wyprowadziła się z domu i wyjechała do miasta. Tam znalazła pracę i zamieszkała z chłopakiem. Niestety, i on okazał się niegodny zaufania, zostawiając ją z długami. W efekcie dziewczyna straciła dach nad głową, a do domu nie miała powrotu.

Pewnego wieczoru, kiedy zbliżała się zima, Lea maszerowała ulicami miasta w poszukiwaniu schronienia. Ładna, młoda kobieta jest łatwym łupem. Nie wiedziała, co z sobą począć, bała się zasnąć w obawie przed napadem. W końcu trafiła do altany przy domu jednorodzinnym.

Lea nie jest żebraczką. Ma pracę, lecz nie stać jej na samodzielne utrzymanie. Szuka zatrudnienia, jest dumna i nie chce być dla nikogo ciężarem. Ta duma jest jej przekleństwem.

Kiedy Natan odnajduje ją rankiem w altanie na terenie swojej posesji od początku myśli jak pomóc dziewczynie. Jest dla niego obca, a jednak okazuje jej dużo serca. Problem w tym, że ona nie umie przyjąć pomocy. Została tak stłamszona przez matkę, że prawie przeprasza, że żyje i co rusz chce uciekać. 

W bezsenne noce Lea modliła się o ciepłe schronienie i przyjazną osobę, na którą mogłaby liczyć. Kiedy dostaje to wszystko jak jakiś cud, dar od losu, nie potrafi pogodzić się z cudzą dobrocią. Wciąż nachodzą ją wątpliwości. Kiedy już wydaje się, że będzie dobrze, ona znów zaczyna wątpić w siebie. 

W pewnym momencie te jej wahania stały się dla mnie męczące. Miałam ochotę nią potrząsnąć i krzyknąć "ogarnij się, dziewczyno!" Ile można? Wyszłaś z bezdomności, znalazłaś pracę, dom, przyjaciela a może i kogoś więcej i ciągle ci źle? 

Największym problemem Lei jest to, że uważa, iż nie zasługuje na miłość. Chciałaby odwzajemnić uczucie, ale coś ją hamuje. A później następuje katastrofa. Przydarza się jej wielkie nieszczęście. Jej życie jest zagrożone. Takie momenty weryfikują szczerość uczuć.


"Pani Braun, jak żyję, nigdy nie widziałam takiej miłości i oddania - powiedziała pielęgniarka. - Z tego, co zdążyłam się dowiedzieć, to ze strachu przed swoimi demonami nie chce pani skorzystać z szansy, jaką zsyła los. Proszę mi wierzyć, jeśli nie da sobie pani pozwolenia na szczęście, zawsze będzie pani tego żałowała. Nie liczy się status społeczny człowieka, to, ile ma pieniędzy na koncie bankowym. Prawdziwa jego wartość tkwi w jego wnętrzu, a pani, z tego, co słyszałam, jest jednym z najlepszych ludzi, jakich ta ziemia nosi. Proszę nie karać siebie za coś, czego pani nie zrobiła, ani nie karać pana Wagnera."


Czy Lea i Natan będą żyć długo i szczęśliwie? Czy zostaną parą? On jest bogaty, pochodzi z zamożnej rodziny, ma własną firmę. Ona ma tylko garść kompleksów. Matka jej nie kocha a ojciec jest nieobecny w jej życiu od wielu lat. Czy rodzina Natana zaakceptuje obcą przybłędę?

***

Powieść Ilony Łuczyńskiej to naprawdę świetny debiut. Wzruszająca, autentyczna książka budząca empatię. Spodobał mi się prosty styl, jakim posługuje się autorka. Kiedy już zaczynałam czuć się znużona tym, że przez dłuższy czas nic się nie dzieje, następował taki zwrot akcji, po którym znowu nie mogłam oderwać się od lektury. To, co przeszła Lea, niejednego by załamało. 

Mam tylko dwa zastrzeżenia. Kiedy Lea wymiotowała, Natan dwa razy przynosił jej miskę. Tu się wkradł jakiś chochlik. Druga rzecz: dopiero w czasie kolacji wigilijnej domyśliłam się, że rzecz dzieje się w Niemczech. Można było to jakoś wcześniej zasygnalizować. 

Gratuluję Ilonie Łuczyńskiej udanego debiutu i czekam na następne książki.

Dziękuję wydawnictwu Lucky za egzemplarz recenzencki powieści.


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko


   

sobota, 25 września 2021

Robert Foryś "Sztejer. Kroniki Torunium"

Tytuł: "Sztejer. Kroniki Torunium"

Cykl: Sztejer, tom 4

Autor: Robert Foryś

Wydawnictwo: Warbook

Ilość stron: 400

Data wydania: 01-09-2021

Moja ocena: 8/10


"Szok wywołany Zagładą przeorał, zniszczył i obalił dawne porządki, zwyczaje i wierzenia. Świat stanął w ogniu, na ludzi spadły głód, epidemie i wojny. Przeżył co dziesiąty człowiek. Najtwardsi, bezwzględni i ci, którym dopisało szczęście. Cywilizacja i stare religie rozsypały się niczym zamek z piasku kopnięty przez złośliwego bachora."


W czwartym tomie przygód Vincenta Sztejera napotykamy świat kilkaset lat po współczesnym, a jednak jakby cofnięty w czasie. Kiedy wojny i kataklizmy zniszczyły większość ludzkości, a część ludzi, zwierząt i roślin zmutowała w niebezpieczne potwory, pozostali przy życiu próbują odbudować społeczeństwo. Nowościami są lampy gazowe, telegraf i dynamit. Nikt już nie pamięta poprzedniej cywilizacji.

W Świętym Mieście Torunium Quelen Żmijka, agentka służb porządkowych zwanych tropicielami wiedźm, szuka mordercy jednego z klientów miejscowego burdelu. Jest to znaczący człowiek i tym bardziej należy jak najszybciej ująć sprawcę.

Stróże prawa i sprawiedliwości w swoich działaniach stosują metody rozpowszechnione przez XVI-wieczną inkwizycję. 


"Żmijka otarła twarz i cofnęła się pod ścianę, gdzie na ławie leżały szczypce, obcęgi i pilniki. Tradycyjne narzędzia stosowane w trakcie przesłuchań.

Wybrała obcęgi i ponownie spojrzała na genitalia Olafa. Dorodne i kształtne, mogące uszczęśliwić niejedną kobietę.

Doprawdy szkoda, pomyślała Żmijka."


Tymczasem zwabiony podstępem do drużyny Carli Morati Vincent wraz z drużyną najemnych zbirów wyrusza w podróż do Piwnych Miast. Co jest celem ich misji?


"Nazywam się Vincent Sztejer i zabijam dla srebra. 

Wracam do domu, by robić porządek."


Śledzimy na przemian śledztwo prowadzone przez Żmijkę i Josepha Grosza oraz pełną przygód podróż Vincenta w stronę Torunium. Wiele zmieniło się przez wieki, lecz jedno pozostało stałe jak śmierć i podatki: układy.

Wraz z Quelen zagłębiamy się w śmierdzące zaułki miasta, prowadzenie przez pełną humoru narrację. Od pierwszego zdania wiedziałam, że powieść mi się spodoba. To pierwszy tom przygód Sztejera jaki czytałam, nie znam wcześniejszych losów tego bohatera. 

Przypadł mi do gustu styl autora, charakterni bohaterowie oraz całe uniwersum post apokaliptyczne, przypominające ciemne wieki naszego świata.  

Czytanie ułatwia dodatkowo duża czcionka, za co moje oczy są wdzięczne. 

Dziękuję wydawnictwu Warbook za kolejną świetną książkę. 


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko





czwartek, 23 września 2021

Aleksander R. Michalak "Ofiara dla kusiciela"

Tytuł: "Ofiara dla kusiciela"

Cykl: Gabor Horthy, tom 3

Autor: Aleksander R. Michalak

Wydawnictwo: Replika

Ilość stron: 528

Data wydania: 14-09-2021

Moja ocena: 8/10


Wraz z Gaborem Horthym po raz trzeci powracamy do legendy o Fleciście z Hameln. 

Historia przedstawiona w najnowszym tomie zaczyna się od obrazu. Żyjący w początkach XVII wieku malarz Noviomagus dostaje zlecenie wykonania dzieła o nazwie "Cyrus przed Belem". Za ukończenie zadania artysta może spodziewać się sowitej nagrody. Początkowo wszystko idzie świetnie, lecz w miarę powstawania dzieła zaczynają zdarzać się niepokojące incydenty. 

Wiele lat po tych wydarzeniach, żyjący współcześnie ludzie doświadczają powracających niepokojących snów. Kilka osób śni o tym samym. Są wstrząśnięci i szukają rozwiązania zagadkowych mar. 

Grupa przyjaciół wybiera się na wyprawę życia. Mają zamiar zwiedzić pewną niezbadaną wyspę, oczywiście w celach badawczych. Co odkryją?

Gabor Horthy wciąż odczuwa skutki działania klątwy. Wokół Węgra dzieją się niepokojące rzeczy, choć on sam zdaje się panować nad osaczającym go złem. Tropy wiodą do siedemnastowiecznego obrazu. Z rozdziału na rozdział narasta atmosfera niesamowitości. Trup ściele się gęsto. Autor co chwilę zaskakuje czytelnika kolejnymi zwrotami akcji. 


"To było jak oglądanie przerażającego filmu albo czytanie książki. Kontrolujesz swój strach, bo jesteś przekonany, że to, o czym czytasz, jest rozrywką stworzoną dla ciebie. A co, gdybyś zaczął podejrzewać, że czytasz ją, ponieważ sam jesteś częścią historii? Że książka nie trafiła w twoje ręce przypadkiem i to, że czytasz o Nim, to również nie jest przypadek? Bo kiedy ty o Nim czytasz, On jest przy tobie! Może w przedpokoju. Może czai się za oknem, w garażu. Przygląda ci się, kiedy czytasz i nawet kiedy odłożysz książkę, będzie przyglądał się dalej. Czytając, wszedłeś w układ. Usiadłeś z Nim do gry. Nie pozwoli ci teraz odejść."


Zrobiło się trochę mrocznie. Czytałam ten fragment wieczorem i muszę przyznać, że ciarki przebiegły mi po plecach. Kolejne osoby interesujące się obrazem Noviomagusa giną. Ktoś dba o to, by tajemnica dzieła nie wyszła na jaw. Ponownie pojawia się postać Flecisty a wiadomo, że tam, gdzie się pojawia, wkrótce zdarzy się coś niedobrego. Kusiciel zarzuca sieci i niełatwo mu się oprzeć.


"Stał w miejscu i grał na flecie. Jak wyglądał? Nie potrafiła tego później odtworzyć. Ubrany w kolory, których się bała, bo intuicyjnie wyczuła, że są związane ze śmiercią. Ani czerń, ani biel, tylko jaskrawe barwy, jakby umyślnie parodiujące żałobę. Drwina z utraconego życia."


Czym jest Czarne Dziedzictwo? Jaki sekret kryje się na zapomnianej wyspie? I czy Gabor przetrwa spotkanie z kusicielem? Tego dowiecie się czytając "Ofiarę dla kusiciela".

***

Trzecia część cyklu jest zarazem najobszerniejsza i przy tym pisana mniejszym drukiem niż poprzednie, przez co czyta się ją dość długo. Jest też w mojej opinii najlepsza z całej trójki. Razem z Gaborem Horthym przemierzamy wiele krajów w poszukiwaniu źródeł złowrogiej legendy, która ma realny wpływ na życie bohatera i jego przyjaciół. 

Z każdym kolejnym tomem autor pisze coraz lepiej. Z czystym sumieniem mogę polecić całą serię.

O poprzednich tomach pisałam tu:

https://m-czas.blogspot.com/2021/08/aleksander-r-michalak-denar-dla.html

https://m-czas.blogspot.com/2021/08/aleksander-r-michalak-waz-z-lasu.html

Dziękuję wydawnictwu Replika za egzemplarze recenzenckie. 


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko





 

środa, 22 września 2021

Monika Rępalska "Kupidyn". Recenzja przedpremierowa.

Tytuł: "Kupidyn"

Autor: Monika Rępalska 

Wydawnictwo: WasPos

Ilość stron: 280

Data premiery: 28-09-2021

Moja ocena: 6/10


Brooke i Cole James to para agentów FBI, w przeszłości stanowiąca tandem także w życiu prywatnym. Cole jest byłym mężem Brooke, lecz zdaje się, że wciąż żywi do niej ciepłe uczucia. Nie wiadomo dlaczego ta dwójka się rozwiodła, wciąż są w przyjaznych stosunkach a przy tym są najlepsi w tropieniu przestępców.

Kobieta od pięciu lat na Walentynki dostaje upiorny prezent: serce kolejnej ofiary mordercy, ochrzczonego mianem Kupidyna. Tym razem w niebezpieczeństwie znajdzie się bliska jej osoba, co ma stanowić dodatkową motywację.

Sprawca przy ciałach ofiar zostawia wskazówki: enigmatyczne zagadki, których sens trudno jest pojąć. Zespół agentów robi co z jego mocy, by odnaleźć zabójcę, zanim skończy się czas. Brooke, z pomocą wybitnego profilera, Connora Adamsa, postanawia rozpocząć prywatne śledztwo. 

***

Książkę czyta się bardzo szybko, częściowo za sprawą dużej czcionki, częściowo z uwagi na to, że w treści jest dużo dialogów. Akcja mknie jak szalona, czasem aż za prędko. Wydaje się, że agentom wpadanie na kolejne tropy przychodzi z łatwością, nie wymaga długiego rozważania. Zabrakło trochę opisów dochodzenia do sedna. 

Fabuła przedstawiona jest z dwóch punktów widzenia: agentki James oraz samego mordercy, co zawsze stanowi ciekawostkę. Śledząc tok myślenia przestępcy możemy się domyślać kim jest. Kupidyn ma ewidentne skrzywienie na tle religijnym, dziwną obsesję, której źródło nie zostało wyjaśnione. Zakończenie jest zaskakujące. Tej osoby nikt by się nie spodziewał w roli zabójcy. 

Dobrze mi się czytało, lecz mam wrażenie, że można było bardziej dopracować całość. 

"Nie należy lekceważyć drobnostek, bo od nich zależy doskonałość."

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu WasPos. 


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko





poniedziałek, 20 września 2021

R. J. Barker "Czas skrytobójców"

Tytuł: "Czas skrytobójców"

Autor: R. J. Barker

Wydawnictwo: Papierowy Księżyc

Ilość stron: 514

Data wydania: 08-09-2021

Moja ocena: 10/10


Zaczyna się od sceny bezsensownej przemocy, mordu na niewinnych, który budzi bezsilną złość, współczucie i nadzieję, że jednak komuś uda się przetrwać.

Przeskok w czasie. Skrytobójczyni Merela Karn i jej uczeń, nastoletni Girton Kulawiec, wpadają w pułapkę. Podstępem zostają zmuszeni do współpracy z okrutną królową, Adran Mennix.

Zabójcy pod przykrywką mają znaleźć innego mordercę. W końcu kto lepiej się nadaje do takiego zadania?


"Jestem bronią.

Klinga błyska i stal Convy przeszywa kręgosłup mężczyzny odwróconego do mnie plecami. Strażnik umiera, nie zdając sobie nawet sprawy z mojej obecności. Kobieta przy drzwiach robi ruch, chce wszcząć alarm. Rzucam kozikiem. Przecina powietrze i trafia ją w bok szyi. Kobieta przewraca się do tyłu w hurgocie szczęku zbroi. Pozostali zrywają się od stołu, dobywając mieczy. Atakują mnie, nie próbując nawet wszcząć alarmu. Wychodzę im naprzeciw."


W czasie gdy Merela zajmuje się swoimi tajnymi sprawami Girton stara się zmieszać w tłum Meniyadoc. Do miasta właśnie zajeżdża Festiwal - wielki targ, wśród straganów którego można łatwo się ukryć, co równie wiele ułatwia, jak i utrudnia.

Girton poznaje giermków, grupę chłopców w jego wieku, szkolących się na rycerzy. Wśród nich rysują się wyraźne podziały: na zwolenników Aydora i Tomasa. Jest jeszcze outsider Rufra.

Poruszając się po zamku i okolicy poznajemy tajniki lokalnej polityki. W tym gnieździe żmij niełatwo będzie znaleźć najgroźniejszego przeciwnika. Tu nic nie jest takie, jakie się wydaje. Z Girtonem w roli przewodnika przeżyjemy wiele intryg, walk i niespodziewanych zwrotów akcji. Nie zabraknie także prób zawarcia przyjaźni i pierwszej, młodzieńczej miłości. Książka ma wszystko, co niezbędne, by przykuć uwagę czytelnika, i prowadzona jest w mojej ulubionej pierwszoosobowej narracji.


"Odkąd przybyliśmy, to miejsce przypominało beczkę z prochem, a my skrzesaliśmy iskrę. Teraz miejmy nadzieję, że nie skończymy w płomieniach."


Zakazana magia, która niegdyś zniszczyła ziemię Znękanych Krain, wciąż stanowi realne niebezpieczeństwo. Zwalczają ją bezlitośni Ziemianinowie, pilnujący, by nie narodził się kolejny Czarny Mag. Ziemię zalewa krew obdarzonych niezwykłymi umiejętnościami. Ludzie, opuszczeni przez bogów, cierpią głód i niedostatek. W krainach są wyraźne warstwy społeczne: od nic nieznaczących niewolników po błogosławionych panów - szlachtę i rody królewskie. Toczy się bezpardonowa walka o władzę. 

Królowie wspierają swoje działania nie tylko utrzymując silną armię i Jeźdźców, lecz także korzystając z usług skrytobójców. Merela Karn jest znana jako najlepsza z gildii. Girton, którego szkoli od dziecka, uważa ją za superbohaterkę. Z czasem chłopak przekonuje się, że jego ideał nie jest pozbawiony wad. Wracając w snach do czasów jego dzieciństwa możemy zaobserwować jego przemianę.


"Moje imię nigdy nie pojawiło się w annałach; nigdy nie pozowałem do portretu, a moje czyny znane były niewielu. Niemniej te czyny na zawsze zmieniły oblicze Znękanych Krain." 


Powieść jest wyjątkowa nie tylko dzięki wciągającej akcji, lecz także osobom głównych bohaterów: najlepszego zabójcy uniwersum - kobiety oraz jej ucznia - kaleki ze szpotawą stopą. To bardzo nietypowe postaci. Ona, wbrew pozorom, pomimo swojej siły, sprytu i wykonywanego zawodu, jest także wrażliwą kobietą, której zdarza się płakać. On osiąga mistrzostwo w walce pomimo swojej niepełnosprawności. Uczy się wytrwałości, nieustępliwości i ignorowania przytyków innych ludzi. R. J. Barker stworzył bogate psychologicznie postaci, które dodają smaku całej przygodzie. Nasi skrytobójcy nie mordują bez sensu, lecz myślą, snują plany, odczuwają lęk i żal, pragną niemożliwego - przyjaźni i miłości - a przecież w ich fachu jest to nie do zdobycia. Mają pojawić się, wykonać zadanie i odejść niepostrzeżenie. 

*** 

Czytając "Czas skrytobójców" chciałam skończyć tę książkę i jednocześnie nie chciałam, żeby się kończyła. Tak ciekawej i dobrze napisanej fantastyki dawno nie miałam w rękach. Pociesza mnie fakt, że będą kolejne tomy, po które z przyjemnością sięgnę. 

Jedyne do czego mogłabym się przyczepić to nagła zmiana imion wierzchowców Rufry, które z Równowagi i Nierównowagi nagle zostały przemianowane na Równą i Małorówną. 

Warto przeczytać krótki wywiad z autorem zamieszczony na końcu książki.

Jeśli czegoś zabrakło to wykazu postaci i mapki, która często pojawia się w tytułach z gatunku fantastyki. Rewelacyjna treść, piękny projekt okładki, publikacja dopracowana w najmniejszych szczegółach.

Dziękuję wydawnictwu Papierowy Księżyc za egzemplarz recenzencki powieści.


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko





sobota, 18 września 2021

Agnieszka Peszek "Przez pomyłkę"

Tytuł: "Przez pomyłkę"

Autor: Agnieszka Peszek

Wydawnictwo: 110 procent

Ilość stron: 258 w wersji elektronicznej

Data wydania: 14-03-2021

Moja ocena: 8/10


Dzisiaj przychodzę do was z recenzją e-booka. Ilość stron w wersji papierowej może być inna. 

Marcin, Konrad, Kasia i Dorota w szkole średniej tworzyli nierozłączną Paczkę. Tak kazali na siebie mówić. Liderem był Marcin, tworzący parę z Kasią. Po rozdaniu dyplomów maturalnych cała grupa postanowiła urządzić imprezę na zamku w Suchodole. Poza nimi na zabawie zjawiło się więcej osób, które stały się świadkami i uczestnikami ówczesnych wydarzeń.

Szaleństwa młodości, picie nadmiernych ilości alkoholu i podejmowanie głupich wyzwań zakończyło się tragedią. W wyniku nieszczęśliwego wypadku Paczka przestała istnieć w Marcin wyjechał na wiele lat za granicę. 

Po osiemnastu latach od tamtych feralnych wydarzeń ich uczestnicy otrzymują zaproszenie o treści:


"Witaj,

z wielką przyjemnością pragnę zaprosić cię na imprezę klasową.

Miejsce: zamek w Suchodole

Termin: 19.09.2015

Będę wdzięczny za potwierdzenie przybycia do dnia 14.09.2015.

Mam nadzieję, że spotkamy się już wkrótce i powspominamy stare czasy.

Pozdrawiam. 

Marcin Budzikowski."


Pomimo zaskoczenia wszyscy stawili się na przyjęciu, gdzie spotkali organizatora, Marcina, wraz z jego piękną żoną. Od tego momentu zaczynają ginąć ludzie. Dorota, która została policjantką, stara się wyjaśnić zagadkowe śmierci, wyglądające na naturalne. Nawet kiedy osoba podejrzana zostaje skazana, kobieta nie poddaje się, gdyż nie wierzy w jej winę. 

Autorka od początku skacze w czasie, raz o parę dni, raz o kilkanaście lat. Z początku obawiałam się, że nie połapię się we wszystkich wydarzeniach, jednak ostatecznie nie miałam z tym problemu. Stopniowo poznajemy przeszłość naszych bohaterów. Podobało mi się przedstawienie fabuły, powolne odkrywanie kart i faktów. Przeszkadzały mi trochę błędy w druku, powtórzenia tekstu, lecz uważam, że jest to debiut powieściowy godny polecenia. Mnie ta historia wciągnęła i nawet nie zauważyłam kiedy minęły kolejne godziny. 

Dziękuję Agnieszce Peszek za udostępnienie wersji elektronicznej książki. 


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko




czwartek, 16 września 2021

Magdalena Majcher "Obca kobieta"

Tytuł: "Obca kobieta"

Autor: Magdalena Majcher

Wydawnictwo: WAB

Ilość stron: 320

Data wydania: 15-09-2021

Moja ocena: 7/10


"Każdą pojedynczą komórką odczuwała ból. Bolało ją od środka i na zewnątrz. Kiedyś, dawno temu, nauczyła się, jak zostawiać przeszłość za sobą, nie mieć pragnień i po prostu żyć, nie oczekując niczego wyjątkowego, ale dziewięć spędzonych z Hubertem lat wiele zmieniło. Przy nim odzyskała wiarę, chciało jej się żyć, chciało jej się mieć nadzieję. Bała się powrotu tamtej dziewczyny."


Weronika zdecydowała się na związek z mężczyzną samotnie wychowującym córeczkę. Kiedy się poznali mała Oliwia miała niewiele ponad rok. Przez dziewięć lat wspólnego życia dziewczynka pokochała partnerkę ojca jak rodzoną matkę, z wzajemnością. 


"Choć wewnątrz zwijała się z bólu, zamierzała pokazać temu dziecku, że wszystko jest w porządku. Bardziej niż swojego cierpienia bała się tylko bólu osób, które kochała, a Oliwia była dla niej wszystkim. To zadziwiające. Nie nosiła jej przecież przez dziewięć miesięcy pod sercem, nie urodziła jej, nie karmiła piersią, a mimo to czuła się jej matką."


Obie są z sobą bardzo zżyte, spędzają razem dużo czasu, podczas gdy ojciec małej robi karierę i coraz później wraca do domu. Wydawałoby się, że wszystko jest w porządku, lecz pewnego dnia mężczyzna postanawia rozstać się z Weroniką. Nie byli w formalnym związku a wychowywane wspólnie dziecko nie zostało przez macochę adoptowane. Kim teraz jest dla dziewczynki, którą uważa za córkę? Obcą kobietą.

Kiedy Hubert postanawia odciąć dziecko od byłej partnerki, Weronika decyduje się walczyć o prawo do spotykania się z Oliwią. Kobieta skrywa jednak pewien sekret. Czy ma szansę na wygraną?


"Podczas gdy sędzia odczytywała stosowne formułki, Weronika myślała o Oliwii. Wspólnie spędzone dni, miesiące i lata zlewały się w całość, ale ona wciąż potrafiła wyłowić w tego ogółu pojedyncze, te najważniejsze wspomnienia. Pierwszy krok, pierwsze słowo, ufność małej wobec świata, jej szeroki uśmiech, głośny śmiech, pierwsze wyznanie miłości, pierwszy występ w przedszkolu, pierwszy dzień w szkole. Weronika towarzyszyła jej we wszystkich tych chwilach. Cierpliwie ocierała jej łzy, kiedy mała się przewróciła, nosiła ją w nocy na rękach, kiedy zachorowała, utulała do snu, kiedy miała koszmary, i nieustannie zapewniała o swojej miłości. Pokazywała jej świat, wypełniała go uczuciem i nauczyła Oliwię iść przed siebie z wysoko uniesioną głową."


***

W książce autorka przedstawiała naprzemiennie czas obecny i okres kiedy Hubert i Weronika dopiero się poznali. Odrzucenie kontra miłość, która wygasła. Weronika nieustannie wraca myślami do dobrych wspomnień z nadzieją na osiągnięcie porozumienia, jeśli już nie na wspólne życie. 

Powieść podobała mi się, chociaż akcja prowadzona była dość jednostajnie. Naszpikowana emocjami, bez nagłych zwrotów akcji. Pokazana została jedynie z puntu widzenia Weroniki. Książka z pewnością bardziej przemówiłaby do mnie, gdybym zobaczyła konflikt oczami Oliwii i może także Huberta. Mężczyzna został przedstawiony w całości jako czarny charakter, nie znamy powodu, dla którego tak uparcie wzbrania się przed umożliwieniem swojej byłej kontaktu z dzieckiem. Mnie jego tłumaczenia nie przekonały. 

"Obca kobieta" to ciepła opowieść o macierzyńskim uczuciu i o tym, że niekonieczne są więzy krwi, by pokochać dziecko. Wystarczy otwarte serce.  

Dziękuję wydawnictwu WAB za egzemplarz recenzencki powieści. 


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko



 

środa, 15 września 2021

Anna Wolf "Parker Rain". Recenzja premierowa.

Tytuł: "Parker Rain"

Cykl: Niepokonani, tom 1

Autor: Anna Wolf

Wydawnictwo: Akurat

Ilość stron: 320

Data wydania: 15-09-2021

Moja ocena: 8/10


"Jestem już prawie przy samym wejściu, gdy nagle doznaję wrażenia, jakby ktoś obserwował mnie z ukrycia. Odwracam się, ale nikogo nie dostrzegam. Bacznie lustruję okolicę, ale niczego dziwnego nie widzę."


Młoda zdolna prawniczka Corina Winchester została porzucona przed ołtarzem. Wściekła i upokorzona postanawia wyjechać na urlop do małego miasteczka. Po dotarciu na miejsce dowiaduje się, że jej sąsiadem jest miejscowy kryminalista. Osoba rozpowszechniająca te plotki nie wie jednak, że Cor także nie jest święta i świat przestępczy nie jest jej obcy. 

Były bokser Parker Rain od pierwszej chwili czuje sympatię do lokatorki domu obok. Zdradzony przez najbliższą osobę, niesłusznie skazany, w miasteczku wytykany palcami, czuje się samotny. Kobieta pozbawiona uprzedzeń jest jego szansą na normalną relację. Oboje pragną lepiej się poznać i zaufać drugiej osobie, lecz nie mogą zaznać spokoju.

Przeszłość ma to do siebie, że lubi wracać, i to w najbardziej niefortunnych momentach. Były narzeczony, pomimo związku z inną kobietą, nie chce dać Corinie spokoju a brat Parkera ma do niego interes. Wpakował się w kłopoty i oczekuje wsparcia rodzeństwa.

Oboje mają swoje tajemnice i zwlekają z ich wyjawieniem drugiej połówce. Nawet nie przypuszczają jak wiele ich łączy. 

***

Od kiedy zobaczyłam "Parker Rain" wiedziałam, że będę chciała przeczytać tę książkę. Bohaterowie są sympatyczni, z poczuciem humoru, brak wulgarnych scen erotycznych, wszystko w dobrym guście.

W książce roi się od nagłych zwrotów akcji, podczas czytania nie można się nudzić. Wszystko dzieje się bardzo szybko. Tak modny motyw mafijny jest delikatnie zaznaczony i nienachalny.  Trochę zabrakło mi opisów emocjonalnych przeżyć bohaterów, ale mimo wszystko powieść bardzo mi się podobała. 

Twórczość Anny Wolf znałam już wcześniej, tutaj pisałam o powieści "Ring":

http://m-czas.blogspot.com/2021/06/anna-wolf-ring-recenzja-przedpremierowa.html

Dziękuję wydawnictwu Muza za egzemplarz recenzencki.   


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko




wtorek, 14 września 2021

Karen Witemeyer "Serce na linii". Recenzja przedpremierowa

Tytuł: "Serce na linii"

Cykl: Kolonia Harper's Station, tom 2

Autor: Karen Witemeyer

Wydawnictwo: Dreams

Ilość stron: 378

Data premiery: 17-09-2021

Moja ocena: 7/10


Za sprawą Karen Witemeyer i wydawnictwa Dreams trafiłam na parę godzin na Dziki Zachód. Miasteczko, w którym rozgrywa się akcja, nie stanowi jednak tła westernu, lecz subtelnego romansu z zachowaniem wszelkich form dobrego wychowania. To staroświeckie, lecz urocze. 

Z przyjemnością poznawałam ten świat, w którym miłośnik rowerowych wycieczek słyszy pytanie czy nie mógłby jeździć konno jak normalny człowiek a nie ma tym dziwnym wynalazku na dwóch kołach.  

Pojawienie się nowego pojazdu zwanego welocypedem budzi wiele emocji. A już pomysł, żeby bicyklem jeździła kobieta, ubrana w spódnicę z rozcięciami powoduje wręcz zgorszenie. Toż to nie wypada!

***

Grace Mallory po tragicznej śmierci swojego ojca uciekła do Harper's Station, miasteczka zamieszkanego prawie wyłącznie przez kobiety. Nie są one jednak słabymi niewiastami. To panie po przejściach, które swojej wywalczonej wolności będą broniły za wszelką cenę a w każdego przybysza płci męskiej wycelują broń zanim zapytają go o imię. Dotyczy to zarówno panien w kwiecie wieku jak i Babci Rewolwerowej. 

Wracając do Grace należy wspomnieć, że dostała się ona na prestiżowe stanowisko przy obsłudze telegrafu Western Union, jedynego środka komunikacji. Nie było telefonów, w celu wysłania wiadomości należało udać się do biura telegrafisty. Panna Mallory właśnie w pracy poznała pewnego mężczyznę. Niewiele o nim wie, bo zna go tylko z rytmu wystukiwanego wskazówką. To taki tajemniczy wielbiciel o pseudonimie A. 

Pewnego dnia podczas wysyłania kolejnych wiadomości Grace otrzymała ostrzeżenie. Ten, przed kim skryła się w kolonii, wpadł na jej trop. Jej zagadkowy amant, A., przypadkiem dowiedział się, że dziewczyna jest w niebezpieczeństwie i ruszył jej na pomoc.

Pod tą literką kryje się postać odbiegająca od obowiązującego wówczas kanonu męskiej urody. Amos zamiast wytrenowanych mięśni i wielkiej spluwy może się poszczycić humorem, inteligencją i jazdą na rowerze, czyli umiejętnościami, przez które jest uważany w najlepszym razie za niegroźnego dziwaka. Teraz przyszło mu wziąć czynny udział w intrydze kryminalnej, w którą zamieszani są bogaci i bezwzględni ludzie.

Czy Amos sprosta wyzwaniu? Na ile ten XIX-wieczny freak jest w stanie się odważyć, by zdobyć kobietę, o której względy pragnie się ubiegać? 

***

Powieść posiada specyficzny klimat. Autorka doskonale oddała realia epoki, o której pisze i obyczajowość amerykańskich osadników końca XIX wieku. Styl Karen Witemeyer przepełniony jest humorem, jej postaci dalekie od współczesnej bezpośredniości. To jest romans w zupełnie starym stylu. Na stronie Lubimy Czytać ktoś wspomniał o niespotykanej klasie językowej tego działa i tu muszę się zgodzić. 

"Serce na linii" to powieść pozbawiona wulgaryzmów i ostrych scen erotycznych, która uwodzi swoją delikatnością. Bohaterowie są zwykłymi ludźmi, lecz liczy się ich charakter i obopólna fascynacja. Duże znaczenie w życiu społeczności odgrywa wiara. Kiedy nie są pewni co robić modlą się w nadziei na otrzymanie odpowiedzi. Widać to na przykładzie Helen, która odważnie działa wbrew swoim obawom oraz Grace kiedy wpadła w tarapaty. 

Patrząc na okładkę spodziewałam się lekkiej historii miłosnej a dostałam bogatą obyczajowo powieść z wątkiem kryminalnym, który trzyma w napięciu od samego początku. Spodobała mi się wymiana wiadomości pomiędzy G. i A., przypominająca całkiem współczesny SMS-owy flirt, tyle że wystukiwany na nietypowej maszynie. Bohaterowie dzięki znajomości kodu Morse'a mieli własny język, którym mogli się porozumiewać w obecności innych osób bez zdradzania treści niewtajemniczonym. Z drugiej strony na linii nie ma całkowitej prywatności, co mnie zaskoczyło.

Najbardziej polubiłam Helen i Lee, choć nie są oni głównymi bohaterami powieści. Fabuła jest dość prosta, podobnie jak język. Przez długi czas niewiele się dzieje, im bliżej końca tym bardziej akcja przyspiesza. Książka stanowi drugą część cyklu Kolonia Harper's Station, lecz można czytać ją bez znajomości wcześniejszego tytułu. 

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Dreams. 


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko




Joanna Nowak "Już nie ucieknę". Zapowiedź recenzencka.

28 września będzie miała premierę książka, w której zakochałam się już na widok okładki: "Siostry z ulicy Wiśniowej. Już nie ucieknę" Joanny Nowak. Powieść wydana będzie nakładem wydawnictwa Replika.

Łapcie opis wydawcy:

"Pierwszy tom sagi Siostry z ulicy Wiśniowej. Po odejściu narzeczonego Ada przeżywa załamanie nerwowe, z którego próbują wyrwać ją siostry, Jagna i Sara. Kiedy ich metody nie działają, postanawiają zwrócić się z prośbą o pomoc do matki mieszkającej w niewielkim miasteczku na Kujawach. Ta wykorzystuje fatalną sytuację prowadzonego przez siebie schroniska dla zwierząt. Prosi Adę o wsparcie zapraszając jednocześnie do odwiedzin w rodzinnych stronach. Adam planuje ślub z Bianką. Zawarcie małżeństwa ma mu pomóc odzyskać rodzeństwo, które po śmierci rodziców zamieszkało u krewnej. Niestety, okazuje się, że Bianka, ze strachu przed odpowiedzialnością, bez słowa uciekła do rodzinnego domu. Adam pragnie się z nią rozmówić, ale dziewczyna nie chce go widzieć.
Sytuacja zbiega się z pojawienie się Ady, pierwszej miłości Adama. Tuż po maturze Ada zerwała z Kamińskim tłumacząc rozstanie odmiennym spojrzeniem na przyszłość.
Powrót Janowskiej do Graborówka staje się okazją do naprawienia dawnych błędów. Do dziś Ada wyrzuca sobie, że podle potraktowała chłopaka, przez co najprawdopodobniej nie wiodło się jej później w miłości. Postanawia odkupić swoje winy i proponuje Kamińskiemu, że zastąpi Biankę w roli panny młodej, dzięki czemu plany Adama będą miały szansę się zrealizować."

 



poniedziałek, 13 września 2021

Krzysztof Koziołek "Biały pył. Piekło na K2"

Tytuł: "Biały pył. Piekło na K2"

Autor: Krzysztof Koziołek

Wydawnictwo: Agora

Ilość stron: 392

Data wydania: 25-08-2021

Moja ocena: 10/10


"Wiatr. Na tej wysokości to on był ich głównym wrogiem. W obozie miotał namiotami jak zabawkami, sprawiając, że odpoczynek graniczył z cudem. Na drodze wywiewał śnieg z miejsc, które latem dało się przejść błyskawicznie. Teraz, pozbawione białego pyłu, składały się jedynie z lodu wyszlifowanego do połysku. Wreszcie to wiatr swoją niezwykłą siłą uwalniał z lodu kamienie, które potem gnały na dół z zawrotną prędkością. Kiedy taki kamień trafiał w linę, przecinał ją i nawet nie zwalniał. Gdy spadał na człowieka, łamał kości i zrzucał z poręczówek."


Dziennikarz Krzysztof Garda zakwalifikował się do ekipy polskich wspinaczy, którzy mają zamiar dokonać niemożliwego - zdobyć szczyt K2 zimą. Panują koszmarne warunki pogodowe, więc grupa więcej czasu spędza w bazie niż w ścianie. Tak naprawdę są zbieraniną obcych sobie osób, z których każdy bardziej jest zainteresowany relacjonowaniem swoich działań w mediach społecznościowych i oszczędzaniem sił na atak szczytowy niż rzeczywistą pracą nad przecieraniem szlaku. 


"Pierwsze dni okazały się ciężkie, wszyscy się docierali i szukali swojego miejsca. Dosłownie - w mesie, wybierając krzesła, na których siadali do posiłków - i w przenośni - wpasowując się w świat samców alfa, w którym ambicje jednych górowały nad oczekiwaniami innych. 

Bo tutaj, w bazie położonej pod południową ścianą K2, były same indywidualności."


Czy można oczekiwać, że te indywidualności będą ze sobą zgodnie współpracować? Czy podejmą ryzyko, by wspomóc kolegów, czy też ważniejsze okaże się dotarcie na szczyt. Przedstawieni w książce bohaterowie są co do jednego szalenie ambitni, skupieni na jednym celu - zdobyć górę, bez względu na koszty. Co się stanie gdy zrobi się naprawdę ciężko?


"Garda otworzył oczy, włączył czołówkę. Nagle namiot wydał mu się jakiś mały, dużo mniejszy niż wcześniej, mimo że przecież nic się nie zmieniło. 

Wtem poczuł, że się dusi. Ostro przywołał się do porządku, tylko w ten sposób mógł opanować zbliżający się atak paniki. 

Musiał znaleźć w sobie siły na bezpieczne zejście do bazy, aby potem...

Wrócić tutaj.

Przeraziła go ta myśl. Chwilę temu czuł strach przed tym, co jeszcze przyniesie ta Góra. A teraz myślał tylko o tym, aby znów dane mu było postawić tu stopę. Przecież doskonale zdawał sobie sprawę, że góry to nie bieg z przeszkodami na stadionie, gdzie w każdej chwili możesz odpuścić i zejść z trasy. Możesz przyznać się do porażki, ale przeżyć. W górach nie da się nagle rozmyślić, usiąść i czekać, aż nadejdzie pomoc. Świadomość, że jesteś zdany tylko na siebie, przytłaczała."


Góry to wymagający przeciwnik. Ludzie, pragnący je zdobywać, muszą być bardzo zdeterminowani. Niezależnie od panujących warunków tam, na ścianie, są zdani tylko na siebie. Kto odpuści, umiera. To niewyobrażalny wysiłek wspinać się pośród wyjącego wiatru, zrywającego lodowe lawiny, i kilkudziesięciostopniowego mrozu. Przeżyją tylko najwytrwalsi. Ilu członków trzynastoosobowej ekipy wróci bezpiecznie do domu? W Karakorum wszystko jest możliwe, a góra nie wybacza błędów. 


"W dolnych partiach góry maksymalny wiatr, w jakim dało się bezpiecznie pracować w ścianie, wynosił sześćdziesiąt kilometrów na godzinę. W górnych granica zmniejszała się do czterdziestu-pięćdziesięciu kilometrów na godzinę. Przy większej prędkości pojawiało się ryzyko, że wiatr przewróci człowieka niczym zapałkę."


Wspinacze walczą nie tylko z bezlitosnymi siłami natury, lecz także z własnym organizmem, który jest skrajnie wyczerpany, odwodniony i grożą mu poważne odmrożenia. Kiedy wydarza się pierwszy wypadek pojawia się pytanie: jak to naprawdę było? Co było przyczyną? Na ścianie nie ma kamer, więc prawdę znają tylko bezpośredni świadkowie tych zdarzeń. A jeśli świadek jest jeden trzeba wierzyć mu na słowo. 


"W górach wysokich od lat działa seryjna morderczyni. Nazywa się K2." 


Książka wciągnęła mnie od samego początku a pod koniec nie mogłam się od niej oderwać. Do końca nie było wiadomo komu uda się zdobyć szczyt i bezpiecznie wrócić, i czy w ogóle ktokolwiek przeżyje tę wyprawę. To, co tam się działo, jest nie do pojęcia z perspektywy ciepłego fotela. Jak napisał autor "Wszystkie wydarzenia opisane w tej książce są co prawda fikcyjne, ale w każdej chwili mogą się wydarzyć."

Takie rzeczy dzieją się w górach cały czas. Ludzie zostają ranni, zamarzają, umierają z pragnienia. Powieść jest w całości zmyślona, lecz łatwo można wyobrazić sobie przedstawione wypadki. Nie czytałam wielu książek o górach i mało o nich wiem, lecz "Biały pył" pochłonął mnie na dobrych parę dni i nie chciałam stamtąd wracać. Chcę więcej takich książek!

Dziękuję wydawnictwu Agora za możliwość zagłębienia się w świat himalaistów na Karakorum.  


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko



sobota, 11 września 2021

Dominika Smoleń "To jak, szefie?"

Tytuł: "To jak, szefie?"

Autor: Dominika Smoleń

Wydawnictwo: WasPos

Ilość stron: 294

Data wydania: 18-08-2021

Moja ocena: 8/10


Wiecie jakie jest najgorsze uczucie na świecie? Widzieć, że stracicie kogoś, kogo kochacie i nie móc nic z tym zrobić. Taka sytuacja ma miejsce w książce Dominiki Smoleń. Sądziłam, że będzie to lekki romans biurowy, tymczasem ogrom emocji związanych z przyjaciółką Zuzy rozłożył mnie na łopatki. Autorka tak dobrze oddała towarzyszące bohaterce przeżycia, że czułam się jakbym czytała o sobie. Rozumiałam przez co ta dziewczyna przechodzi, bo sama tego zaznałam. 

Oczywiście głównym wątkiem w powieści jest romans Zuzanny z jej nowym szefem, Tymoteuszem. Oboje są bardzo sympatycznymi postaciami. Ich relacja z początku rozwija się powoli, by później gwałtownie nabrać tempa za sprawą Filipka.

Tymoteusz jest nietypowym pracodawcą. Szuka nie tylko profesjonalnej sekretarki, ale też przyjaciółki. Był w zażyłych relacjach z poprzednią panią piastującą to stanowisko, która właśnie przeszła na emeryturę. Chce mieć w biurze kogoś, z kim mógłby zwyczajnie pogadać, bo mu tego brakuje. W końcu większość dnia spędza w pracy, w domu nikt nie czeka.

Powieść mnie bardzo pozytywnie zaskoczyła. Oceniając wyłącznie na podstawie okładki powiedziałabym, że będzie to typowy erotyk, tymczasem sceny miłosne nie są tu na pierwszym planie. Mamy okazję dobrze poznać bohaterów, zanim oni się do siebie zbliżą. Można powiedzieć, że jest to romans z klasą. Nienachalny i oferujący szerokie tło obyczajowe.

Zuzanna, Tymek, Karolina i Filip są splątani niezwykłą siecią zależności. Zmiana imion i nazwisk wprowadza zamieszanie, utrudniając dotarcie do prawdy. Ostatecznie napotkane zbiegi okoliczności wydają się wręcz nieprawdopodobne. 

Przeczytałam książkę z wielką przyjemnością, choć bardzo przeżywałam watek Karoliny i Filipa. Świadczy to o tym, że autorka bardzo dobrze pisze.

Za możliwość poznania książki dziękuję wydawnictwu WasPos.


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko