wtorek, 31 sierpnia 2021

Klaudia Zacharska "Kantata"

Tytuł: "Kantata"

Autor: Klaudia Zacharska

Wydawnictwo: Videograf

Ilość stron: 368

Data wydania: 23-03-2021

Moja ocena: 8/10


"Maja uniosła spojrzenie znad kartki papieru, którą pokrywała kolorowymi liniami, i spojrzała na nią.

- Coś się stało, kochanie? - zapytała Karolina.

Zobaczyła na twarzy dziewczynki skupienie, wręcz wysiłek. Potem jednak Maja potrząsnęła jasną głową i wróciła do rysowania. Takie chwile zdarzały jej się od czasu do czasu. Momenty, kiedy koncentrowała się na czymś intensywnie, ale nigdy nie mówiła, w czym rzecz. Co więcej, kiedy się to działo, Maja zdawała się oderwana od rzeczywistości. Nie słyszała tego, co się do niej mówiło, nie reagowała na żadne słowa. Odpływała na kilka chwil, jej blade czoło marszczyło się lekko, ale potem wszystko przechodziło i dziewczynka była dokładnie taka jak zawsze."


Tytułowa Kantata to Kinga Wilk, utalentowana wokalistka i gitarzystka zespołu Schody. Po latach wraca do rodzinnego miasteczka Kalie, gdzie właśnie sprowadziła się jej siostra, Karolina. 

Kara adoptowała dziewczynkę, która z jakiegoś powodu nie miała szczęścia do rodzin zastępczych. Maja wciąż wracała do domu dziecka. Smutna i blada, choć niezwykle grzeczna przysposobiona córeczka Karoliny zostaje otoczona przez obie siostry opieką. Bardzo starają się zapewnić jej jak najlepszy dom. Poza nietypową bladością i chłodem skóry, w Mai zwracają uwagę oczy, które raz są niebieskie, a raz zielone. A może to tylko gra świateł.

Wkrótce wokół nowopowstałej rodziny zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Kinga i Kara, a także inni ludzie z ich otoczenia zdają się cierpieć na intensywne halucynacje.

Czy kobiety powinny wracać do domu, który był świadkiem rodzinnej tragedii? Czy to z budynkiem jest coś nie tak czy może z nimi?


"Zatrzymali się przed wejściem i zgodnie unieśli spojrzenia na milczący dom. Budynek wyglądał zwyczajnie. Nie miał klekoczących głucho drewnianych okiennic. Z jego dachu nie poodpadały dachówki, odsłaniając ciemność panującą na strychu. Nie było tu wybitych okien, skrzypiących, przeżartych przez korniki desek, szczelin w drzwiach ani zasnutych wieloletnim brudem szyb, zza których przyglądałyby im się wyimaginowane nieproporcjonalne twarze. Z rynien nie zwieszały się firany martwej roślinności, a framug nie strzegły lepkie pajęczyny. Nie było słychać żadnego stukania, skrobania, zawodzenia czy bezcielesnych kroków. Był to zwyczajny gustownie zbudowany domek, idealny do zamieszkania przez rodzinę z dziećmi."


Klaudii Zacharskiej udało się stworzyć rasowy horror. Rzadko sięgam po książki z tego gatunku i tym bardziej byłam ciekawa "Kantaty", o której słyszałam pochlebne opinie.

Książka jest doskonale dopracowana, nie przesadzona. Elementy grozy mieszają się ze zwykłym życiem. Dialogi przesycone są subtelnym humorem a bohaterowie budzą sympatię. 

Mnie ta książka nie przeraziła, ponieważ nie wierzę w zjawiska nadprzyrodzone, duchy czy demony. Okazała się jednak bardzo wciągająca. Okładka też robi wrażenie. Jestem bardzo ciekawa kolejnych tytułów autorki.

Dziękuję wydawnictwu Videograf za egzemplarz recenzencki powieści.


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko/

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko




Alicja Sinicka "Będziesz tego żałować"

Tytuł: "Będziesz tego żałować"

Autor: Alicja Sinicka

Wydawnictwo: Kobiece

Ilość stron: 360

Data wydania: 19-05-2021

Book tour: @chce.czytac.wiecej

Moja ocena: 8/10


"Żaden człowiek spoza osiedla nie odgadnie, co się kryje za tymi oknami. W ludzkiej wyobraźni nie ma miejsca dla takich doświadczeń. One istnieją tylko w rzeczywistości." 


Iga właśnie rozstała się z chłopakiem. Marcel okazał się nieco dziwny i nie czuła się już dobrze w jego towarzystwie. Po zerwaniu dostała wiadomość z pogróżkami. 

Jej przyjaciółka, Ania, została zaatakowana na ulicy, kiedy dzwoniła do niej z ostrzeżeniem. Po przebudzeniu dziewczyna nie pamięta o co chodziło. Ostatnie tygodnie zniknęły z jej pamięci a wraz z nimi odpowiedzi na pytania Igi.

Wokół tej ostatniej zaczynają mnożyć się niepokojące zdarzenia. Nie czuje się bezpiecznie nie tylko na ulicy, ale także we własnym mieszkaniu. W końcu kobieta nie wytrzymuje nerwowo i postanawia się przeprowadzić. Na swój azyl wybiera pilnie strzeżone Osiedle Marzeń, kompleks identycznych domków jednorodzinnych, w których panuje surowa dyscyplina. Zdaje się, że niełatwo tam się dostać, za to łatwo wylecieć za byle przewinienie. W dodatku na piętrze każdego z budynków znajdują się zamknięte pokoje, których okna zasłonięte są żaluzjami. Nikt nie wie do czego służą i co się w nich dzieje. 

Na Osiedlu panują zasady regulujące nie tylko sposób użytkowania pomieszczeń, lecz przede wszystkim dotyczące związków. Z początku nie wydają się zbyt rygorystyczne. W końcu poświęcanie czasu swojej drugiej połówce, odnoszenie się do niej z szacunkiem i szczerość wydają się naturalne w zdrowej relacji. Jednak tutaj za złamanie reguł grozi kara.


"- Co jest w tych pokojach?

Odchyla się do tyłu, jakby chciała się oddalić od tego pytania.

- Powiedz mi, proszę - namawiam ją błagalnym tonem. - Muszę wiedzieć, zanim podejmę decyzję. 

- Nic nie rozumiesz. Nie możesz wiedzieć, zanim podejmiesz decyzję. Musisz zrobić to w imię zasad, które od tej pory będą przyświecać waszemu związkowi. Nie może patrzeć na to, co będzie, jeśli je złamiesz, Nie taka jest wizja założycieli Osiedla Marzeń. To oni chcieli stworzyć bezpieczną strefę, w każdym znaczeniu tego słowa."


Na osiedlu Iga wreszcie zaczyna czuć się bezpiecznie, nie wie jednak, że najgorszy koszmar jej życia dopiero się rozegra. 

***

Autorka stopniowo buduje napięcie. Czytelnik cały czas się zastanawia jaki mroczny sekret kryje się za zamkniętymi drzwiami. Adrian od początku wydawał mi się zbyt idealny, a co za tym idzie, podejrzany. Z kolei inna postać całkiem mnie zaskoczyła ujawniając swoje prawdziwe pobudki. 

Przedstawione wydarzenia zdają się nieprawdopodobne i zapewne takie miejsca nie istnieją w realnym świecie, jednak wciągnęła mnie fabuła. Ciągle się zastanawiałam co znajduje się w zamkniętych pokojach i jak Iga wybrnie z beznadziejnej sytuacji. Wcześniej czytałam "Stażystkę" i "Służącą" Alicji Sinickiej i jak dotąd jej książki łączą pewne elementy: niepewna siebie, zagubiona i wykorzystywana kobieta, pakująca się w coraz większe tarapaty, która uświadamia sobie swoją sytuację zbyt późno. Historie Klaudii i Julii skończyły się dobrze. Jak będzie z Igą? Musicie przekonać się sami.

Powieść bardzo mi się podobała. Świetnie mi się ją czytało. Dziękuję Dominice za kolejny udany book tour. 


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko/

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko



poniedziałek, 30 sierpnia 2021

Niklas Natt och Dag "1793"

Tytuł: "1793"

Autor: Niklas Natt och Dag

Wydawnictwo: Sonia Draga

Ilość stron: 528

Data wydania: 17-10-2018

Moja ocena: 9/10


"Winge stoi nieruchomo odwrócony twarzą w kierunku Stadsholmen.

- Mimo wszystko jest ładne.

Cardell kiwa głową, chyba wbrew swojej woli.

- Miasto? Śmierdzi i pełno w nim umierających ludzi, którym inni chcieliby to ich nędzne życie jeszcze bardziej skrócić. Ale to prawda: wieczorem jest naprawdę ładne. Tym ładniejsze, im więcej wody rozciąga się między nim a osobą, która na nie patrzy."

 

Miałam problem z tą książką. Byłam jej bardzo ciekawa, lecz po przeczytaniu około stu stron odłożyłam ja i stwierdziłam, że chyba nie dam rady. Wróciłam do niej po jakimś czasie i przeczytałam jednym tchem.

Na początku poznajemy skacowanego, a może jeszcze trochę pijanego pomocnika strażnika miejskiego, Mickela Cardella, który na wojnie stracił jedną rękę a tym samym szansę na porządną pracę. Znajduje on w rzece potwornie okaleczone zwłoki i obiecuje sobie znaleźć sprawcę morderstwa. Pomaga mu w tym umierający na suchoty prawnik, Cecil Winge. Takiej pary śledczych jeszcze w literaturze nie było.

W poszukiwaniu zabójcy niezidentyfikowanej ofiary przeszukują brudne i śmierdzące zaułki Sztokholmu. Autor bardzo szczegółowo opisał atmosferę panującą w Szwecji pod koniec XVIII wieku. Naturalistycznie pokazał środowisko w jakim przyszło żyć Cardellowi i Wingemu: miejsce wrogie i bezwzględne dla przeciętnego człowieka. Przestępcom wymierzane były wyjątkowo okrutne kary, nawet za niewielki przekręt finansowy można było trafić za kratki na całe dziesięciolecia. Życie ludzkie w tamtych czasach nie było szczególnie cenione i nikt specjalnie nie dociekał prawdy. Winge jest wyjątkiem, gdyż pozwala wypowiedzieć się oskarżonemu. 

Bezduszność ówczesnego systemu prawnego przedstawiają historie Johana Kristofera Blix i Anny Stiny Knapp. Powieść podzielona jest na trzy części: pierwsza przedstawia nasz duet poszukiwaczy prawdy, dwie kolejne to opowieści Kristofera i Anny, które prowadzą od odkrycia prawdy. Zakończenie zgrabnie łączy wszystkie wątki. Aż trudno uwierzyć, że jest to debiut pisarski Niklasa Natta och Daga. 

Autor prócz bohaterów doskonale przedstawił także samo miasto, osadzone w realiach roku 1793. Parszywe to były czasy. Długo nie zapomnę klimatu, w jaki wciągnęła mnie ta powieść, odmalowana tak realistycznie, że czułam się prawie jakbym widziała miasto na własne oczy. Nie jest to książka dla osób o słabych nerwach, jest w niej kilka naprawdę drastycznych scen. Mimo wszystko cieszę się, że poznałam tę powieść i już zastanawiam się nad sięgnięciem po drugą część: "1794".

Dziękuję wydawnictwu Sonia Draga za egzemplarz recenzencki. Myślę, że książka trafi do biblioteki, żeby więcej osób miało okazję ją przeczytać.


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko/

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko






niedziela, 29 sierpnia 2021

Agata Sawicka "Jeszcze jedna szansa"

Tytuł: "Jeszcze jedna szansa"

Autor: Agata Sawicka

Wydawnictwo: Dragon

Ilość stron: 352

Data wydania: 24-03-2021

Book tour: Czytam dla przyjemności

Moja ocena: 7/10


"Właśnie tego się obawiałam. Budynek, który odziedziczyłam w tajemniczym spadku, może i na pierwszy rzut oka prezentował się całkiem nieźle, ale przy bliższym kontakcie okazało się, że wymagał gruntownego i pilnego remontu. Już z zewnątrz widziałam, że okna był nieszczelne, a kiedy otworzyłam kluczem dwuczęściowe drzwi wejściowe, ich prawe skrzydło zawisło na górnym zawiasie i już się nie zamknęło."


Kiedy Hania dowiaduje się, że otrzymała spadek od nieznanego darczyńcy, czym prędzej rzuca wyczerpującą pracę w korpo i rusza w podróż do pomorskiej wsi Łącko. Tam czeka na nią odziedziczony dom oraz tajemnica domagająca się rozwikłania: dlaczego budynek trafił w jej ręce? Rąbka tajemnicy uchyla stara Niemka Ruth, która prowadzi w osadzie piekarnię. 

Autorka podzieliła powieść na dwie strefy czasowe: czasy współczesne Hani - 2019 rok oraz wojenną opowieść Alicji, rozgrywającą się od 1942 roku do zakończenia wojny. 

Zdecydowanie bardziej spodobała mi się historia babci Hani, Alicji, która została zesłana do Łącka na roboty przymusowe. Tam została służącą w domu niemieckiej rodziny i tam się zakochała.

Współcześnie żyjąca Hania jest trochę mniej ciekawa, jest pośredniczką, dzięki której poznajemy losy jej przodków. We wsi poznaje Aleksandra samotnie wychowującego synka, zazdrosną Kasię, Lidkę, gawędziarkę Ruth, która była związana z losami Alicji oraz Niemca Martina poszukującego zaginionego skarbu. Nie zapominajmy też o uroczym Simbie. Piesek oraz Artur budzą w tym wątku największą sympatię. 


"Przypomniałam sobie, jak zobaczyłam Aleksandra po raz pierwszy. Siedział na piaszczystej skarpie na plaży w Ustce i wpatrywał się w morze. Już wówczas poczułam do niego coś niezwykłego, chociaż przecież byłam pewna, że już nigdy w życiu się nie spotkamy. Teraz uświadomiłam sobie, jak bardzo się myliłam. Czy to było przeznaczenie, nie wiedziałam, sądziłam jedynie, że życie potrafi zaskakiwać i pisać niezwykłe scenariusze."


Scenariusz napisany dla Hani to istna bajka: odziedziczony dom oraz środki na jego naprawę, solidna ekipa remontowa, która wszystko kończy w terminie i plan stworzenia lokalu, który moim zdaniem w małej osadzie nie zarobiłby na siebie. Dziewczyna jest romantyczką, trochę naiwną i lekkomyślną. Potrafi wybrać się w ustronne miejsce sam na sam z ledwo co poznanym mężczyzną. Wierzy w przeznaczenie i w ludziach doszukuje się dobra. 

Aleksander to zgorzkniały wdowiec po przejściach. Stracił żonę w wyniku wypadku, za który się niesłusznie obwinia. Ciągle myśli o swojej Marcie i nie w głowie mu romanse z innymi kobietami. W dodatku kręci się koło niego pewna harpia, która nie powstrzyma się przed niczym, by osiągnąć to, czego pragnie. 

Oba wątki zgrabnie się łączą pod koniec powieści. Hania poznaje prawdę o swojej rodzinie i znajduje prawdziwą miłość. Zapewne będzie żyła w Łącku długo i szczęśliwie, prowadząc dom z bajki. Jeszcze jedną szansę otrzymali oboje: Hania na odnalezienie swojego miejsca na ziemi a Alek na stworzenie drugiej rodziny. Czy ją wykorzystają?

Przyjemnie mi się czytało tę książkę, choć bardziej spodobał mi się wątek historyczny, osadzony w realiach drugiej wojny światowej. Może dlatego, że wydawał mi się bardziej prawdziwy, nie tak słodki. Chętnie przeczytałabym powieść historyczną autorstwa Agaty Sawickiej. 

Dziękuję Andżelice z Czytam dla przyjemności za możliwość udziału w book tour.


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko/

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko






czwartek, 26 sierpnia 2021

Amelie Wen Zhao "Dziedzictwo krwi"

Tytuł: "Dziedzictwo krwi"

Cykl: Dziedzictwo krwi

Autor: Amelie Wen Zhao

Wydawnictwo: Rebis

Ilość stron: 432

Data wydania: 31-07-2021

Moja ocena: 8/10


"Jeszcze sto kroków. Była coraz bliżej. W każdej chwili najemnicy mogą się odwrócić i ją zauważyć.

Pięćdziesiąt kroków. Teraz widziała ich wyraźnie. Przemieszczali się znacznie wolniej niż ona, spowalniał ich wieziony na koniu ranny. Zimny wiatr poderwał ze zwiędłej trawy suche liście. Po twarzach mężczyzn przesunęły się cienie. 

Ana poprawiła kaptur. Serce waliło jej aż do bólu, odruchowo sięgnęła po powinowactwo, jakby to był miecz. Uspokoiła się natychmiast, gdy poczuła, że jej moc oplata pulsującą w ciałach najemników krew. Teraz była na jej zawołanie." 


W Cesarstwie Cirilyjskim rodzą się ludzie obdarzeni powinowactwem. To umiejętność wpływania na różne żywioły. Najpotężniejsza wśród nich jest księżniczka Anastazja Jekaterina Michajłowna, władająca mocą krwi. Gdy była dzieckiem zdarzyło się, że jej nieoszlifowany talent wyrwał się spod kontroli, przez co zginęli niewinni. Zostaje obwołana Krwawą Wiedźmą z Salskoffu.

Kiedy w niejasnych okolicznościach umiera król to ona zostaje uznana za winną jego śmierci. Dziewczyna musi uciekać. Jej największym pragnieniem staje się dorwanie prawdziwego mordercy. W tym ma jej pomóc znany oszust.

Ramson Złotousty należy do liliowej mafii. Mężczyzna nie jest godny zaufania, jednak jest niezastąpiony w zdobywaniu informacji i znajdowaniu ludzi. Niechętnie zgadza się pomóc Anie, z którą zawiera złodziejską umowę. Oczywiście nie omieszka przy okazji ubić własnego Interesu. 

***

Przedstawiony mroźny i bezwzględny świat wzorowany jest na Rosji. Da się to odczuć zarówno zwracając uwagę na panujący klimat jak i nazwy miast oraz imiona bohaterów. 

Widząc, że autorką jest Azjatka trochę się obawiałam czy połapię się w treści, czy nie będzie tam jakichś zawiłych symbolicznych odniesień,  tymczasem czekało mnie pozytywne zaskoczenie. Powieść napisana jest przystępnym językiem, czyta się bardzo przyjemnie. 

Doskonale wykreowani zostali bohaterowie i to nie tylko ta dwójka, wokół której toczy się akcja. Także postaci drugoplanowe były bardzo przekonujące.

Ana to niesłusznie oskarżona dziewczyna, która straciła dom i pozycję na dworze. Zmuszona jest do ucieczki i przetrwania w trudnych warunkach. Jest niebezpiecznym przeciwnikiem, lecz także osobą budzącą pozytywne uczucia.

Z kolei Ramson to kawał drania, upatrujący we wszystkim własnych korzyści. Nie raz był o krok od porzucenia sojuszniczki na pewną śmierć. Wciąż rozważa co mu się bardziej opłaca, nie ogląda się na innych ludzi. Jet chytry i samolubny, ale jednak unika handlu żywym towarem, więc może zostało w nim ciut przyzwoitości. 

Obdarowani powinowactwem są łatwym łupem dla handlarzy niewolników, którzy mamią ich ofertą dobrej pracy a później zmuszają do tyrania na umowach śmieciowych za przysłowiową miskę ryżu. Ana, schodząc z piedestału nietykalnej księżniczki, ma okazję skonfrontować wpojone jej przekonania na temat ich roli w królestwie z rzeczywistością. 

Książka pełna jest akcji i żywych emocji. "Dziedzictwo krwi" skradło moje serce. Na pewno zapamiętam tę powieść na długo i będę z niecierpliwością czekać na drugą część.

Dziękuję wydawnictwu Rebis za egzemplarz recenzencki.


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko/

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko



środa, 25 sierpnia 2021

Kristen Callihan "Gorąca sesja". Recenzja premierowa.

Tytuł: "Gorąca sesja" 

Cykl: Game on, tom 4

Autor: Kristen Callihan

Wydawnictwo: Muza

Ilość stron:

Data premiery: 25-08-2021

Moja ocena: 7/10


"- A więc - mówi mama, biorąc do ręki margaritę. - Jak się poznaliście?

- Robiłam Finnowi nagie zdjęcia - odpowiada Chess, a następnie wgryza się w chrupiącą tortillę pełną guacamole.

Mama dławi się drinkiem, Glenn wybucha śmiechem, a mój ojciec przygryza wargę, żeby mu nie zawtórować."

 

Finn i Chess poznają się w nietypowych okolicznościach. Fotografka ma zrobić zdjęcia zawodników futbolu do kalendarza. Dodajmy, że jest to naga sesja.

Po początkowej niezręczności dwójka bohaterów znajduje nić porozumienia. Finnowi spodobała się kobieta, która nie jest pięknością. Chess nie szuka związków, zdesperowany futbolista proponuje jej więc przyjaźń.

Kiedy w jej domu wybucha pożar, Finn przygarnia fotografkę i pozwala jej zamieszkać u siebie. Stopniowo stają się sobie coraz bliżsi. 

Rozchwytywanego zawodnika prześladują fani, co odbija się także na jego przyjaciółce. Na horyzoncie pojawia się także piękna eks, z którą łączy Finna pewna smutna historia. Czy związek zwykłej dziewczyny ze znanym sportowcem ma szansę powodzenia?

***

Ich relacja rozwija się powoli. Autorka w tej części cyklu postawiła na przedstawienie uczuć obojga bohaterów. Podoba mi się jej poczucie humoru, dzięki któremu chwilami parskałam śmiechem. 

Finn i Chess są bardzo sympatyczną parą. On nie zachłysnął się sławą, ciągle w głębi duszy jest po prostu chłopakiem, który lubi grać w futbol. Niezwykle bogatym chłopakiem.

Ona kocha swoją pracę, dba o pełny profesjonalizm (nie gapi się na nagich zawodników).

"Gorąca sesja" to przyjemna, lekka lektura, w której romans miesza się z humorem, która wzrusza i bawi. W powieści jest dużo dialogów, przez co szybko się ją czyta.  Postaci są dobrze skonstruowane, mają swoje wady i sekrety, nie są idealne, przez co stają się bliższe czytelnikowi. Polecam dla poprawy humoru lub jako przerywnik od poważniejszych pozycji.

Dziękuję wydawnictwu Muza za egzemplarz recenzencki. 


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko/

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko





wtorek, 24 sierpnia 2021

Piotr Borlik "Wymazani z pamięci"

Tytuł: "Wymazani z pamięci"

Autor: Piotr Borlik

Wydawnictwo: Porószyński i S-ka

Ilość stron: 392

Book tour: @moniaczytairecenzuje

Moja ocena: 8/10


Na ulicach Gdańska pojawia się grupka szesnastu dzieci i nastolatków, które zostały porwane lata wcześniej. Są w różnym wieku i pochodzą z różnych miast. Dlaczego odnalezione zostały właśnie teraz i tutaj? Zaskoczeni rodzice nie mogą uwierzyć w swoje szczęście. Dzieci zachowują się normalnie, lecz wszystkie z jakiegoś powodu odczuwają lęk przed ciemnością. Cała grupa utrzymuje także, że nic nie pamięta z okresu spędzonego poza domem.

Dzieci nie było przez różny okres: od dwóch do siedmiu lat. W tym czasie ich rodziny radziły sobie różnie. Karolinę, mamę Patrycji, zniknięcie jedynego dziecka zmieniło w wojowniczkę, tropiącą pedofilów. Marlena po utracie Kamila zatraciła się w pracy zawodowej. Brat Pawła, Arek, jako jedyny z rodziny nie popadł w alkoholizm. 

Nieoczekiwany powrót najbliższych jednocześnie cieszy ich i zastanawia. Gdzie przez te lata przebywały dzieci? Kto je porwał? Skąd się wziął ten paniczny strach przed ciemnością? W tej historii mnożą się zagadki i nic nie jest takie, jakie się w pierwszej chwili wydaje.

Od początku intrygowało mnie hasło z okładki:

"Nikt nie znika bez przyczyny.

Nikt nie wraca bez powodu."

 Przez całą lekturę zastanawiałam się jaka była przyczyna zniknięcia i powód powrotu bohaterów. Zakończenie całkowicie mnie zaskoczyło. 

Dzięki dużej czcionce i lekkiemu pióru autora powieść czytało mi się bardzo dobrze. 

Dziękuję Monice za możliwość udziału w book tour. 


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko/

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko






poniedziałek, 23 sierpnia 2021

Barbara Staroń "Zaprojektowany układ"

Tytuł: "Zaprojektowany układ"

Autor: Barbara Staroń 

Wydawnictwo: Plectrum

Ilość stron: 306

Data wydania: 21-07-2021

Moja ocena: 8/10


"Pogubiłam się. Utkwiłam między tym, co słuszne, a kuszącym grzechem. Pragnę raz jeszcze posmakować jabłka, które pod sam czubek nosa podsuwa mi diabeł. Chcę wbić zęby w ten soczysty owoc, tylko po to, by choć przez chwilę rozkoszować się słodkim, zakazanym smakiem. By choć przez chwilę zapomnieć o troskach i oddać się przyjemności."


Susanna Casella tkwi w małżeństwie pozbawionym miłości. Ma wspaniały dom i cudowną 6-letnią córeczkę Nicole. Realizuje się w pracy, jest cenionym członkiem zespołu. Jedyne czego jej brak to uczucie ze strony męża.

Przed laty połączył ich płomienny romans, po którym obecnie nie zostało nic. Kobieta nieustannie wspomina czas, kiedy poznała Carla, który był wobec niej uroczy i szarmancki. Zresztą nadal wykazuje się doskonałymi manierami. Szkoda tylko, że traktuje małżonkę jak szeregowego pracownika. Owszem, darzy ją szacunkiem, lecz niczym więcej. Wciąż odpycha kobietę, która była dla niego tak ważna. Zdolna, piękna projektantka spotyka się jednak z odrzuceniem. Jakie są tego przyczyny? Zastanawiałam się przez całą lekturę co stoi pomiędzy ta piękną parą, dlaczego uczucie z jego strony zniknęło? 


"Jestem naiwna, w dalszym ciągu myśląc, że po burzy miotającej się między chłodnym blaskiem gwiazd, następnego dnia wstanie słońce i ukoi swoim żarem w dalszym ciągu zaniepokojony błękit nieba. Żyję złudną nadzieją, iluzjami miłości i bliskości wytwarzanymi w głębokich zakamarkach mojej nadal walczącej duszy."


Ona jest bardzo samotna w tym układzie, a on skrzętnie planuje jej życie i pilnuje, żeby nie miała bliskich przyjaciół, choć sam nie oferuje jej nic poza pieniędzmi i wysoką pozycją społeczną. Akurat te rzeczy mogłaby zdobyć samodzielnie, ponieważ jest inteligentną kobietą, dobrą w swoim zawodzie. 

W ten układ wchodzi młody Brett Hampt. Zdecydowanie zbyt młody przystojny mężczyzna, z którego rodziną Carlo jest w zażyłych stosunkach. Susanna wyraźnie spodobała mu się i pragnie ją zdobyć za wszelką cenę, jednak dla niej najważniejsza jest rodzina. Przyciąganie wydaje się obopólne, lecz kobieta się hamuje, wciąż mamiąc się nadzieją na odzyskanie uczucia męża. Czy ulegnie swoim pragnieniom?


"Odruchowo przymykam oczy, gdy jego ciepły oddech owiewa moją twarz, a kiedy uchylam powieki, dostrzegam w nim diametralną zmianę. Brett góruje nade mną i marszcząc czoło - zapewne na równi ze mną - odbywa właśnie bitwę z własnymi pragnieniami. Stając im na drodze, stara się stłamsić apetyt i żądzę ponownego zasmakowania czegoś, co prowadzi do zguby. Ten erotyczny amok może nas zniszczyć. Ten erotyczny pociąg efektywnie zagłusza rozsądek, a jeśli się poddamy, zuchwały żar płonący w naszych ciałach obróci w popiół wszystko, czym się otaczamy. Ta cienka linia pomiędzy niebezpieczeństwem a chęcią bycia blisko sprawia, że wbrew wszystkiemu rodzi się we mnie jeszcze silniejsze podniecenie."

 

Książkę czytało mi się dobrze. Podoba mi się styl Barbary Staroń, choć chwilami lektura dłużyła mi się. Susanna przeżywała chłód emocjonalny męża, kołysząc się na wysokich obcasach. Często na coś wpadała, rozkojarzona. W kółko rozmyślała o tym samym. Mam wrażenie, że więcej myślała niż robiła, by odzyskać Carla. Sama nie potrafiła mu wyznać swoich uczuć. Coś poszło bardzo źle między tą dwójką. Jest tam jakaś niewypowiedziana tajemnica. 

W czytaniu przeszkadzał mi bardzo drobny druk.

Dziękuję wydawnictwu Plectrum za egzemplarz recenzencki powieści.


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko/

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko





Beth O'Leary "Zamiana"

Tytuł: "Zamiana"

Autor: Beth O'Leary

Wydawnictwo: Albatros

Ilość stron: 416

Data wydania: 01-01-2020

Book tour: @livrocat

Moja ocena: 7/10


Eileen i Leena. Babcia i wnuczka. Pierwsza wiedzie spokojny żywot na wsi, doglądając córki. Druga rozwija błyskotliwą karierę w Londynie. Łączy je strata ważnej osoby. Kiedy Leena dostaje dwumiesięczny płatny urlop wpada na pomysł zamiany mieszkań z babcią. Każda z nich przejmie obowiązki tej drugiej.

Leena w zastępstwie babci działa w Straży Sąsiedzkiej i planuje organizację festynu majowego. 

Eileen szuka partnera w internetowym serwisie randkowym, dodatkowo zajmuje się stworzeniem wspólnego miejsca odpoczynku dla lokatorów kamienicy. 

Dwumiesięczna zamiana przynosi nieoczekiwane skutki. Babunia jest przezabawna i bezpruderyjna, bezceremonialnie wtrąca się w życie wnuczki, jej przyjaciół i sąsiadów. Doskonała organizacja to znak rozpoznawczy kobiet z rodziny Cotton. Leena przejmuje dowodzenie akcją w Hamleigh-in-Harksdale a starsza pani rusza na podbój stolicy. 

Zmiana stylu życia odsłania prawdę o nich samych, obnaża przyczyny i skutki ich życiowych wyborów. Nie brak tu zabawnych sytuacji, nie sposób się nie uśmiechnąć czytając tę książkę. Gdybym miała określić ją jednym słowem powiedziałabym: urocza.

Słodka jak rozbrykany szczeniak i miła jak widok kwitnących kwiatów w ogródku. Czyta się płynnie i przyjemnie, choć brak tu dramatycznych zwrotów akcji. Ta powieść jest taka zwyczajna jak popołudnie na wsi. 

Sympatycznie wykreowane, charakterystyczne postaci zasiedlają zarówno londyński dom jak i osadę w Yorkshire Dales. Przekomarzania staruszków bawią jak oglądanie "Dwóch zgryźliwych tetryków". Z kolei niewielką kamienicę zasiedla plejada barwnych postaci: Martha tęskniąca za swoja Yaz, Bee z Jaime, chaotycznie ubrany Fitz oraz nowi znajomi, poznani za sprawą Eileen. 


"Będę tęsknić za tym miastem. Ale to nie jest mój dom. Kiedy pociąg mknie na północ, zastanawiam się, czy tak samo czuje się gołąb pocztowy, posłuszny niewidzialnej sile pchającej go do lotu, jak gdyby ktoś pociągnął za sznurki, którymi jest uwiązany do swojego miejsca na świecie."

 

Każdy szuka swojego miejsca w życiu, nie mogą jednak zapomnieć, że najważniejsza jest rodzina. Leena zyskuje szansę na rozwiązanie starego konfliktu z matką a jej babcia - na znalezienie mężczyzny, który zastąpi jej niewiernego byłego męża. 

Wiele scen przypominało mi typową filmową komedię romantyczną. Książka jest niezwykle lekka i zabawna w angielskim stylu. Nie ma fajerwerków, ale też jest miło.

Dziękuję Karolinie za możliwość przeczytania powieści. 


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko/

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko



niedziela, 22 sierpnia 2021

Aleksander R. Michalak "Wąż z lasu cedrowego"

Tytuł: "Wąż z lasu cedrowego"

Autor: Aleksander R. Michalak

Wydawnictwo: Replika

Ilość stron: 360

Data wydania: 27-08-2019

Moja ocena: 7/10


"Około roku 1760 pewna dziewczyna, Maronitka o imieniu Taqla, cieszyła się opinią świętości, ponieważ pędziła życie nadzwyczayne. Nosiła włosiennice, pościła i posiadała dar płaczu, słowem, okazywała zupełną powierzchowność starodawnych pustelnic: iakoż zyskała ich sławę. Wielu poczytywało ią za świętą; przeyście z tąd do cudów jest bliskie: iakoż wkrótce pogłoska rozeszła się o iey cudach, a pamiętać należy, że stan rozumów w Libanie iest prawie ten, co za pierwszych wieków. Zażądała ona tedy, aby być fundatorką nowego zakonu."


James Peabody, człowiek głęboko wierzący, owładnięty obsesją biblijną, a przy tym milioner, za cel stawia sobie stworzenie w Libanie wyjątkowego zoo, w którym przedstawi widzom okazy żyjące jeszcze w czasach Adama i Ewy. 

Trwają przygotowania do otwarcia obiektu, którym opiekuje się międzynarodowa ekipa. Niespodziewanie ginie jeden z pracowników, później następny. Mnożą się dziwne wypadki z udziałem zwierząt. 

Zagadkę mogą rozwikłać jedynie specjaliści w dziedzinie historii biblijnych. Do zespołu dołącza znany nam już naukowiec Gabor Horthy. Węgier pomału wraca do zdrowia, choć wciąż odczuwa skutki bytności w leśnym mauzoleum. Obawia się także ludzi z VDH. 

Szukając rozwiązania kolejnej zagadki Horthy trafia na legendę o mistyczce Taqli.

Aleksander R. Michalak funduje czytelnikowi podróż do świata orientu. Autor poprzez fabułę powieści przygodowej przedstawia garść historycznych ciekawostek oraz odniesień biblijnych, szczególnie do lwa i węża. 

***

Druga część przygód Gabora Horthy'ego podobała mi się zdecydowanie bardziej niż ta przedstawiona w tomie "Denar dla szczurołapa", być może dlatego, że ciekawa byłam dalszych losów znanego już bohatera. Książkę czytało mi się bardzo dobrze. Mam nadzieję, że trzeci tom będzie jeszcze lepszy.

Dziękuję wydawnictwu Replika za egzemplarz recenzencki powieści.   


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko/

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko




sobota, 21 sierpnia 2021

Aleksander R. Michalak "Denar dla szczurołapa"

Tytuł: "Denar dla szczurołapa"

Autor: Aleksander R. Michalak

Wydawnictwo: Replika

Ilość stron: 430

Data wydania: 04-09-2018

Moja ocena: 6/10


"Mieszkańcom dolnosaksońskiego miasteczka Hameln strasznie dokuczyła plaga szczurów i myszy. Wtedy pojawił się tajemniczy grajek, Flecista w barwnym stroju, który oczekując przyobiecanej mu hojnej zapłaty, wyprowadził zwierzęta poprzez grę na flecie. Mimo że dopełnił swojej części umowy, rada miasta nie zapłaciła mu obiecanych pieniędzy. Kiedy odmówiono mu zapłaty, Flecista powrócił pod straszliwą postacią myśliwego i gdy dorośli celebrowali mszę w kościele świętego Mikołaja, grajek wyprowadził sto trzydzieścioro dzieci w stronę góry - kalwarii - gdzie zniknęły na zawsze."


Węgierski naukowiec Gabor Horthy pragnie zgłębić legendę o szczurołapie z Hameln. Kim była ta postać? Czy był to człowiek czy demon? Czy w przypowieści tkwi ziarno prawdy? I co się stało z dziećmi?

Gabor idzie tropem badań rozpoczętych przed laty przez Erdmanna. Sporo czasu spędza w muzeach i bibliotekach. Zdobycie odpowiedzi wymaga czasu i wysiłku oraz spotkań z kolegami naukowcami. Jeden z nich przestrzega niejasno Horthy'ego, by lepiej zostawił legendę w spokoju.

Nasz bohater od jakiegoś czasu ma niepokojące wizje oraz przeczucia niewiadomego pochodzenia. Co oznaczają?

***

Autor "Denara dla szczurołapa" jest pracownikiem naukowym, byłym wykładowcą religioznawstwa i historii. W książce odbija się jego wykształcenie, możemy poznać wiele naukowych ciekawostek oraz prześledzić w jaki sposób przebiega praca badawcza. Niewątpliwie jest to ciekawe, ale jak na thriller zabrakło mi akcji. 

Na wstępie jesteśmy świadkami morderstwa i wydaje się, że reszta książki także będzie tak emocjonująca jak początkowa scena. Niestety fabuła rozwija się niezwykle powoli. Owszem, książka zaskoczyła na początku, ale później zgasła.  

Nazwałabym ją raczej powieścią przygodową niż dreszczowcem. Jest to świetna książka dla miłośników historycznych zagadek. Czyta się dość dobrze, niestety mnie nie porwała.

Dziękuję wydawnictwu Replika za egzemplarz recenzencki.


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko/

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko




piątek, 20 sierpnia 2021

Karolina Kaczyńska-Piwko "Ciałość". Recenzja premierowa.

Tytuł: "Ciałość"

Autor: Karolina Kaczyńska-Piwko

Wydawnictwo: Nawias

Ilość stron: 180

Data premiery: 20-08-2021

Moja ocena: 10/10 


"Więc to tak. Jesteś zepsuta. Będziesz zepsuta. Będzie bolało. Będzie wózek i podcieranie tyłka. Nie będziesz matką. Nie będziesz już sprawna tak, jak powinnaś."


Bohaterka i jedyna narratorka "Ciałości" to młoda kobieta przed trzydziestką. Pewnego dnia budzi się i nie może wstać z łóżka. Okazuje się, że dostało jej się w spadku aż kilka rzadkich schorzeń. Lekarz bezradnie rozkładają ręce. Czegoś takiego jeszcze nie widzieli. Czytali w podręcznikach, gdzieś, kiedyś. Ona jest przypadkiem nieznanym polskiej medycynie. 


"Straciłam dziecko. Straciłam dzieci. Teraz dodatkowo jeszcze nadzieję. To bardzo dziwne uczucie, kiedy jesteś pewien, że wszystko będzie dobrze, ale dobrze nie jest nic."


Bezimienna kobieta opowiada o swoim ciele, o swoich odczuciach, o braku kontroli w zestawieniu z oczekiwaniami świata. Przecież powinna być idealna, żadnych blizn i niedoskonałości. No i powinna być matką, bo otoczenie tego oczekuje. 


"Ciało to ogromna fabryka, połączone naczynia. Ubrane w delikatność istnienie, zasilane różnymi substancjami z zewnątrz i nastawieniem od wewnątrz. Nawet nie wiemy, jak wyglądamy. Zdjęcia robione przez innych ludzi przyjmujemy ze zdziwieniem, kim ona jest, kim jestem, kto do cholery? A to ty."


Ona nagle straciła władzę nad ciałem, teraz ono rządzi nią. Musi się z tym pogodzić, nauczyć się żyć w nieidealnej powłoce, która funkcjonuje jak i kiedy chce. 


"Ciało nie lubi, kiedy go nie słucham. Nie zgadza się, kiedy próbuję rządzić. Demonstruje wtedy, że jest osobnym tworem, i przestaje działać. Nie lubi, kiedy robię mu wbrew, bez ugłaskania i bez wytłumaczenia mu, że to, czego chcę, jest nam potrzebne. Buntuje się, kiedy je ignoruję."

"Czasami chowam się w ciele. Jest kruche, ale daje mi poczucie bezpieczeństwa. W końcu wszystko robimy razem, żadne z nas się nie poddało. Żyjemy wtedy poza światem przez dzień czy tydzień, obojętni na to, co dzieje się gdzieś dalej."

"Ciało wszystko przeżywa bardziej. Ma pani nadaktywny układ nerwowy, tłumaczy mi reumatolog."

"Uczę się je lubić na nowo. Do tej pory znałam tylko swoje wyobrażenia na jego temat. Wiem już, dlaczego woli noce od dni. Kiedyś sądziłam, że to zwyczajny zbieg okoliczności. Teraz wiem, że nocami jest mniej bodźców i spraw, które bardzo je dotykają."

"Bardzo często zapominamy o ciele. Ma nieść, a nie przysparzać problemów. Ma być idealne i posłuszne, pozbawione niedoskonałości i ma budzić zachwyt. Kto by się zastanawiał, czy ono nie cierpi od tych rosnących wymagań? Ma słuchać i spełniać żądania."


Często tak skupiamy się na udoskonalaniu swojej powłoki, że zapominamy o jej potrzebach. Nie ma negocjacji, współczesny świat wymaga ciągłej walki o zbliżenie się do ideału, lansowanego w mediach. Kobieta ma być szczupła, zgrabna, opalona, wygolona, każdy włos we właściwą stronę. Koniecznie powinna mieć dzieci, pamiętać o czasie dla siebie, łykać suplementy, ćwiczyć, być na diecie, podobać się innym a przy tym akceptować siebie. 


"Nie mamy nic prócz ciała. Wszystko, co dookoła niego, prócz niego, pływa dookoła, czasem cumuje na dłużej. Tylko te tkanki i ciepłe schronienie zostaje z nami na zawsze, od pierwszych do ostatnich chwil."


Książka bardzo mnie poruszyła. Podczas czytania zbierało mi się na płacz, chociaż nie jestem zbyt ckliwa. Poruszył mnie dramat kobiety, która wciąż uparcie walczy wbrew kłodom rzucanym jej pod nogi, na przekór diagnozom i przewidywaniom. Trzyma się i realizuje swoje marzenia. Sama, bez niczyjej pomocy. 

Autorka ma styl, który natychmiast trafia do serca. W tej niewielkiej książeczce mieści się ogrom emocji oraz przemyśleń na temat ciała, jego roli w życiu, oraz bezduszności polityków, którzy chcieliby przejąć nad nim kontrolę. Chociaż całość stanowi długi monolog nie jest on nużący a wręcz przeciwnie. Kolejne wersy się pochłania.

Wiem, że jest to bardzo osobista książka dla autorki. Nie wiem czy biograficzna, mogę się tylko domyślać. 

Przeczytałam "Ciałość" jednym tchem. Polecam, lecz uprzedzam, że jest to lektura wywołująca wiele uczuć: wzruszenie, złość, niemoc, współczucie.

Ta cienka książeczka daje do myślenia. 

Dziękuję wydawnictwu Nawias za egzemplarz recenzencki. 


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko/

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko





Jakub Pawełek "Cena milczenia"

Tytuł: "Cena milczenia"

Autor: Jakub Pawełek

Wydawnictwo: WarBook

Ilość stron: 448

Data wydania: 28-07-2021

Moja ocena: 9/10


"Pierwszego z Pforzheimczyków, który stanął mu na drodze, Wernar trącił barkiem w pełnym biegu. Uderzony runął na ławę, po czym wpadł prosto pod nogi spanikowanej grupy ubranych na żółto magików. Następnego najemnik ciął krótko w brzuch. Ostrze rozerwało ćwiekowaną skórę, krew polała się strumieniem, który zabarwił szary pancerz."


"Cena milczenia" Jakuba Pawełka to fantastyka militarna, w której opisane krainy wchodzą właśnie w nową erę. Nowoczesność, pod postacią inżynierów, wypiera rządzących dotąd niepodzielnie magów. Ci ostatni popełnili fatalny w skutkach błąd, przez co zostali odsunięci od władzy. Jednak czarodzieje nie poddadzą się łatwo. Nawet w odległym królestwie będą knuć swoje intrygi.


"Inżynierowie, nasi nowi magowie, którzy wierzą w boskość ludzkiego umysłu."


Tymczasem świat przemierza najemnik Wernar Hantsholm, który na skutek nieudanego magicznego eksperymentu zmienił się w superbohatera, dysponującego nieznaną wcześniej w krainach mocą. 

Gdzieś na wyspach O'kinawa, podobnych naszej Japonii, w Koralowym Przesmyku żyje dziedziczka Maeida, która nie godzi się na podążanie z góry wyznaczoną ścieżką. W jej państwie panuje równouprawnienie i kobieta ma prawo stanowić o sobie. Szkoda, że młoda księżniczka dostała tylko krótki epizod w opowieści.

Trzecim z kluczowych bohaterów jest praworządny do szpiku kości rotmistrz Hakard Rotesblatt, który został wplątany w polityczne rozgrywki i zesłany na rubieże objęte zarazą o nieznanym pochodzeniu. 


"- Północ to specyficzna kraina, dzieją się tam rzeczy, które w innych miejscach mogłyby zostać uznane za bajki lub senne koszmary. Żyjemy na granicy niemożliwego, na rubieży prawdziwej magii."


Wszystkie opowiadania są świetnie napisane. Doskonale wykreowane zostały postaci, do których łatwo można się przywiązać. Bardzo plastyczne opisy bitew oraz wiarygodnie przedstawione polityczne układy także sprawiają, że książkę czyta się z prawdziwą przyjemnością.

Żałuję tylko, że Wernar, Maeida i Hakard nie mieli okazji się spotkać. Czekałam na połączenie tych trzech wątków. 

Dziękuję wydawnictwu Warbook oraz autorowi za możliwość zrecenzowania powieści.


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko/

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko




środa, 18 sierpnia 2021

Marta Grzebuła "Samotność twórcy. Klątwa"

Tytuł: "Samotność twórcy. Klątwa"

Autor: Marta Grzebuła

Wydawnictwo: WasPos

Ilość stron: 346

Data wydania: 20-05-2021

Book tour: @furia.miedzy.ksiazkami

Moja ocena: 9/10


"Najwięcej krytyki zbierał za to, że potrafił niemal w dwa dni napisać konspekt całej powieści, a w miesiąc ją skończyć. Sam nie rozumiał, jak to się dzieje, lecz wiedział, jakim odbywa się to kosztem. Czasem zbyt wielkim, a jednak nie umiał z tego zrezygnować. Nie jadł, nie miał nawet czasu, by pić, tylko siedział nad klawiaturą - pogrążony, a raczej porwany w ten literacki świat przez bohaterów. To nie on go tworzył, lecz to oni zabierali go i pozwalali łaskawie wejść do własnego świata i życia."


Nie jestem wprawdzie autorką, lecz skromną recenzentką, ale doskonale znam ten stan, o którym wspomina Alan, bohater powieści Marty Grzebuły. Kiedy skupiam się na książce, liczy się tylko ona a świat zewnętrzny przestaje istnieć. Dotyczy to zarówno zagłębiania się w lekturze, jak również zatracania w pisaniu. Zależy mi, by jak najdokładniej oddać swoje uczucia, towarzyszące mi podczas czytania. Słowa są ważne.


"Dla niego pisanie było jak oddech, bez którego nie mógł żyć. Nie traktował tego, ani nie myślał o sobie, że robi coś wielkiego, coś niebywałego. On zawsze tak pracował. To była normalka."


25-letni Alan Malarkey już na starcie wydał swoją debiutancką powieść, dzięki której zdobył pewną sławę. Później jednak, zamiast coraz lepiej, było coraz gorzej. Pomysły kłębiły się w jego głowie, zamykając go w samotni na strychu, gdzie zajmował się wyłącznie tworzeniem. Niestety, pomimo iż miał wiele zaczętych dzieł, żadnego nie mógł doprowadzić do końca. W dodatku wraz ze sławą pojawili się zjadliwi hejterzy.

Jak mówił mu ojciec trzeba mieć skórę wołu, by przetrwać ataki. Tak się jednak składa, że autorzy, twórcy to zwykle ludzie wrażliwi. Dzięki tej wrażliwości są w stanie pięknie składać treści, lecz staje się ona także ich przekleństwem.


W książce jest wiele o pisaniu, jak choćby słowa Charlesa:

"Jeśli masz silną potrzebę tworzenia, pisz. Olej krytykantów, ponieważ większość z nich to też frustraci, bo im nie wyszło. Bo nie mają pomysłów. Bo słowa nie dają im przestrzeni. Są dla nich jednowymiarowe. A ty oprócz tego, że uważasz, że słowa są obrazami. to jeszcze towarzyszą ci wizje."


Talent do pisania Alan odziedziczył po niezwykle zdolnym pradziadku Perrym. Tenże w jednym z listów pisał:

"Wracam, choć boję się ludzkich języków. Tego, że będą wyśmiewać moje dziwactwa. Nie potrafią zrozumieć, że dla mnie czytanie czy pisanie książek jest dosłownie wszystkim."


Alana poznajemy jako niezwykle wrażliwego młodego człowieka kiedy opowiada o sobie Dianie:

"- Przez wiele lat byłem bardzo lubiany. Lecz z czasem rówieśnicy zaczęli się ode mnie odsuwać. Jedni twierdzili, że zdziwaczałem. Że dopatruję się problemów tam, gdzie ich nie ma. Po części mieli rację. Innie nawet nie chcieli mnie słuchać. A mnie coraz bardziej gnębiły złe przeczucia. Osaczały lęki. Wciąż miałem wrażenie, że ktoś lub coś mnie prześladuje."

 

By uciec od demonów, własnych i internetowych, młody pisarz zaszywa się w górskiej samotni - domku należącym niegdyś do jego pradziadka. Tu nie ma dostępu do Facebook'a a wszechobecna przyroda sprawia, że jego dusza wraca do równowagi. W tym miejscu może skupić się na tworzeniu. Przypadkiem odkrywa tajne schowki a w nich zaszyfrowane wskazówki, które mogą go doprowadzić do odkrycia rodzinnych sekretów. Jaki wpływ będą ona miały na jego obecny los?


"Noc nie jest miłą, lecz dzień również. Kiedy staniesz, mając przed oczami Słońce, oślepi cię. Żadna mapa nie zaprowadzi na północ. Dół, góra, ciągła wspinaczka donikąd. Niczego nie dojrzysz... Pustka."


To zagadka jak z Władcy Pierścieni. Jak w tym bełkocie znaleźć ukryty sens? Kolejne łamigłówki mnożą się, wynikając jedna z drugiej. Z przejęciem śledzimy poszukiwania rozwiązania, w których Alanowi pomagają przyjaciele. To długi proces, w trakcie którego chłopak zmienia się psychicznie, nabiera wiary w siebie. Wiele dają mu mądre rady z kart pamiętnika pradziadka. 

Czytając opis tej książki trochę się jej obawiałam, bo nie wiedziałam czego się spodziewać. "Samotność twórcy. Klątwa" jak w tytule łączy dwa wątki. Jednym jest samotność człowieka nierozumianego przez otoczenie, drugim rodzinna klątwa. Autorka świetnie połączyła teraźniejszość Alana z poszukiwaniem przez niego źródła przekleństwa, które łączy mieszkańców dwóch miast. 


"Przeszłość nigdy nie może stać się obojętną, ponieważ stanowi nierozerwalną część naszego życia. To składowa tego, czego doświadczamy i tego, jak postępujemy w określonych sytuacjach."


Zarówno bohater powieści, jak i sama autorka poprzez liczne cytaty, często wspominają Jacka Londona i Ernesta Hemingwaya. Kwestie pisarzy otwierają kolejne części książki. Najbardziej spodobała mi się ta:

"Nie można uciec od samego siebie,

przenosząc się z miejsca na miejsce."

- Ernest Hemingway


"Samotność twórcy. Klątwa" to książka, która zyskuje z czasem. Z początku wydała mi się zwykłą opowieścią o niestabilnym emocjonalnie, nadwrażliwym pisarzu, którego dręczą demony. Z czasem, gdy razem z Alanem śledziłam losy jego przodków, wciągnęłam się w fabułę i trudno mi było się od niej oderwać. 

Marta Grzebuła mówi o sobie: "Sercem do serc piszę" i to jest bardzo trafna charakterystyka jej twórczości. Doskonale oddane są przeżycia wewnętrzne twórcy, jego rozterki i słabości, wahania, zmagania z internetowymi trollami i poszukiwanie sensu. Do mnie ta książka trafiła w stu procentach. Polecam!


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko/

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko





 

wtorek, 17 sierpnia 2021

Agata Kołakowska "Ślepa miłość". Recenzja premierowa.

Tytuł: "Ślepa miłość"

Autor: Agata Kołakowska

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Ilość stron: 400

Data premiery: 17-08-2021

Moja ocena: 7/10


"Kieruje tobą silne uczucie dziecka do matki, tyle że to ślepa miłość. Przez nią nie podążasz własną ścieżką. Zatracasz się. Nie wypełniasz swojego przeznaczenia. W pewnym sensie się go wyrzekasz. A to jest najgorsza rzecz, jaką można zrobić. Sobie, matce, poprzednim pokoleniom."


Ida jest scenarzystką i właśnie pracuje nad fabułą nowego serialu. W pracy korzysta z pomocy konsultantów. Tym razem jednym z nich zostaje psychoterapeuta Jakub, specjalizujący się w ustawieniach rodzinnych - metodzie na tyle nietypowej, że przez wiele osób uznawanej za nienaukową. Co mogą wiedzieć o naszej rodzinie obcy ludzie? Czy da się rozpoznać dynamikę problemu obserwując go z zewnątrz? Być może to nie magia a spojrzenia na sprawy z dystansu sprawia, że takie sesje mogą wydawać się skuteczne. 


"Ich kłopoty, choć różnie opakowane, miały zazwyczaj to samo źródło. Dom. Rodzice. Niedobór miłości. Miłość źle rozumiana. Brak wsparcia w dzieciństwie i okresie dojrzewania. Czasami w chwilach zmęczenia Jakub żartował, że gdyby każdy człowiek spędził kilka godzin w gabinecie psychoterapeuty, ludzkość nie gloryfikowałaby tak bardzo rodzicielstwa. Właściwie można tyle spaprać, że często lepiej byłoby w ogóle się za nie nie zabierać."


Na warsztatach Ida poznaje pewną smutną kobietę, o której nie może zapomnieć, choć z pozoru nie mają z sobą nic wspólnego. Dzieli je także duża różnica wieku. 

W domu ciotki, w którym się zatrzymała, scenarzystka znajduje stary portret autorstwa dziadka, lecz nie wie kogo on może przedstawiać. Jaką kryje tajemnicę?

Zarówno w małżeństwie Idy, jak i Jakuba, źle się dzieje. Ta dwójka zaprzyjaźnia się i wspiera nawzajem, połączona podobnymi przejściami.

Kobieta nagle zapragnęła zbadać rodzinne tajemnice. Czy relacja z psychoterapeutą rzuci nowe światło na stare sekrety?


"Podziwiałam ją, a on tak bardzo ją zmienił. Nie oglądała się na nic. Na nikogo. Spaliła wszystkie mosty. Poczułam się opuszczona, bo zapomniała o mnie niemal z dnia na dzień. Ale ona w ogóle nie spoglądała na to, co zostawiła za sobą. Nawet na rodziców."


Czy miłość naprawdę jest ślepa? I czy możemy upatrywać źródła swoich obecnych problemów w przeszłości swoich przodków? Czy wszystko musi być tak zagmatwane? A może wręcz przeciwnie, jest bardzo proste. Może źródłem wszystkiego jest miłość.

***

Fabuła "Ślepej miłości" rozwija się stopniowo. Jest to typowa powieść obyczajowa, skupiająca się na problemach emocjonalnych bohaterów. Ida, by pójść naprzód, musi się trochę cofnąć. Pragnie odkryć rodzinne sekrety, lecz czy one chcą zostać zdradzone? 

Agata Kołakowska pokazuje jak wielki wpływ na losy wszystkich członków rodziny mogą mieć niezakończone sprawy z przeszłości, nawet te przemilczane. 

Dziękuję wydawnictwu Prószyński i S-ka za egzemplarz recenzencki powieści.

https://www.empik.com/slepa-milosc-kolakowska-agata,p1272906607,ksiazka-p


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko/

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko