piątek, 29 października 2021

Ewa Pirce "Ktoś taki jak ty"

Tytuł: "Ktoś taki jak ty"

Autor: Ewa Pirce

Wydawnictwo: Plectrum

Ilość stron: 414

Data wydania: 30-09-2021

Moja ocena: 9/10


"Zaufaj złotemu kolibrowi i ukryj się, gdy waleczny lew pożerać będzie węża."


Taką przepowiednię usłyszała Luisina na parkingu przed Walmartem, gdzie poznała Patricka.

On - agent sportowy, biznesmen, sztywniak bez serca.

Ona - pełna meksykańskiego temperamentu kobieta, która przyjechała do Stanów Zjednoczonych w poszukiwaniu brata.

Patrick przeżywa właśnie najgorszy kryzys w swoim życiu a Luisina spadła mu jak z nieba. Jak wyjątkowo charakterny anioł, który potrafi ustawić go do pionu i przypomnieć jaka powinna być właściwa hierarchia wartości.

Są swoimi przeciwieństwami a mimo to doskonale się uzupełniają. Patrick przez długi czas próbuje traktować ich relację jak transakcję biznesową, ale w końcu zrozumie, że nie może żyć bez niej, kobiety, którą nazywa Luizjaną. A także bez pewnej małej istotki, która pojawiła się w jego życiu bez planu i zamiaru, żeby ostatecznie nim zawładnąć. 

Luisina posłuchała nieznanej wróżki i zaufała przeznaczeniu. Dziewczyna wierzy bowiem w magię i niewyjaśnione zjawiska. Jej życie miało się zmienić i tak się stało. 

Ona z kolei wstrząsnęła poukładanym światem Patricka i obudziła w nim ludzkie uczucia. 


"Prawdopodobnie byłem największym łajdakiem, jakiego nosiła ta ziemia. 

Widok rozpadającej się w moich ramionach Luisiny to najpiękniejsze. co miały okazję podziwiać moje oczy. Tak jak marmur w rękach Berniniego, tak ona w moich stała się miękka, gorąca i namiętna. Było moją Prozerpiną, z tym że w przeciwieństwie do tej rzymskiej bogini, która nie chciała ulec Plutonowi, ona poddała się wszystkiemu, co robiłem z jej ciałem. Unosiła się nad ziemią, wirowała w zmysłowym zapomnieniu, nie wstydziła się swojego pragnienia. Ja natomiast nie czułem się jak zwycięzca, tylko jak pokonany. Chcąc jej udowodnić, że miłość to bzdura, a sobie, że insynuacje Aleksa jakobym poczuł do niej coś głębszego, są bezpodstawne, przekonałem się jedynie o tym, że na nią nie zasługiwałem. Z brzemieniem swojej historii, niepokornym charakterem i bliznami na ciele była bardziej idealna niż cokolwiek, co kiedykolwiek mnie otaczało. Nikogo ani niczego nie pożądałem tak bardzo jak jej (...)"

 

Czy Luisina odnajdzie Jesusa? Jak potoczy się jej znajomość z Patem? 

W powieści dużo się dzieje, w tle przewijają się kartele narkotykowe, a zakończenie jest mocne jak zawsze u Ewy Pirce. Widać, że książka jest dopracowana i pisana z sercem. Czekam na ciąg dalszy tej niezwykle wciągającej historii. Naprawdę polubiłam Luisinę i teraz będę żyć w obawie o nią, bo to się nie może tak skończyć. Po prostu nie wierzę...

Dziękuję wydawnictwu Plectrum za egzemplarz recenzencki powieści. 


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko



czwartek, 28 października 2021

Anne Frasier "Znajdź mnie"

Tytuł: "Znajdź mnie"

Autor: Anne Frasier

Wydawnictwo: Muza

Ilość stron: 352

Data wydania: 13-10-2021

Moja ocena: 7/10


"- Tatuś wymyśla różne zabawy - oznajmiła matce wiele lat temu.

- Cieszę się, że lubi się z tobą bawić.

- Zabiera mnie w nocy do parku.

- Ciemność nie jest powodem, żeby siedzieć w domu. Nie trzeba się jej bać. 

- Tatuś dziwnie się zachowuje.

- Czasami za dużo wypije. Wtedy dorosłym zdarza się nie być sobą."

 

Reni była córką mordercy. Przez długi czas nie miała o niczym pojęcia. Tata zabierał ją do parku i wymyślał zabawy z udziałem przypadkowych kobiet. Dziewczynka nie wiedziała, że w rzeczywistości jest przynętą. Próbowała rozmawiać z matką o tym, co się dzieje, lecz ta bagatelizowała słowa córki, z którą nigdy nie czuła jakiejś szczególnej więzi.

Po trzydziestu latach od aresztowania Bena Fishera jego córka, była agentka i profilerka FBI, zaszywa się na pustyni i zajmuje działalnością artystyczną. Musiała porzucić karierę z powodu przewlekłej traumy. 

Tam odnajduje ją detektyw Daniel Ellis i prosi o pomoc w odnalezieniu grobów ofiar. Reni musi przezwyciężyć złe wspomnienia, by pomóc rodzinom zamordowanych kobiet zakończyć sprawy. Przy okazji na jaw wychodzą rodzinne tajemnice.


"W dzieciństwie cały jej świat kręcił się wokół Bena. Dom uważała za bezpieczną przystań, rodziców zaś miała za nudziarzy. Ale nawet najwięksi nudziarze skrywają czasem paskudne sekrety. Reni przekonała się o tym również podczas pracy w zawodzie profilerki. Seryjni mordercy nie wydawali się szczególnie interesujący w codziennym życiu."


Benjamin Wayne Fisher z jednej strony był troskliwym, opiekuńczym ojcem i serdecznym sąsiadem, który chętnie wspierał nawet nieznajomych, z drugiej - człowiekiem skazanym na karę śmierci, któremu udowodniono szereg zbrodni. To wprowadza niezły zamęt w umyśle jego córki. Sama nie wie co do niego czuje i w którą jego twarz uwierzyć.

Jako profilerka kobieta nauczyła się nie ufać ludzkim wspomnieniom. Nawet naocznych świadków. Reni dobrze wie, że pamięć płata figle i zmienia znaczenia zdarzeń. Teraz nie dowierza nawet sobie. Jej zdrowie psychiczne stoi pod znakiem zapytania. 

Raz po raz powraca myślami do przeszłości, próbuje interpretować sny - słowem, robi wszystko co może, by dociec prawdy. A że bez czyjejś pomocy może niewiele chwyta się desperackich sposobów. Może pożałować, że tak zawzięcie szukała prawdy kiedy ją wreszcie pozna. 

***

Powieść jest dobrze napisana, wstęp zachęca do dalszej lektury, jednak tak naprawdę wciągnęła mnie dopiero pod koniec. Nie powiem, żeby książka trzymała w napięciu przez cały czas. Ciekawe były wspomnienia małej Reni. Jak na thriller akcja toczy się dość spokojnie i jednostajnie. "Znajdź mnie" może spodobać się osobom, które lubią psychologiczne zawiłości. 

Dziękuję wydawnictwu Muza za egzemplarz recenzencki powieści. 


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko






środa, 27 października 2021

Vladimir Wolff "Ostateczne starcie"

Tytuł: "Ostateczne starcie"

Autor: Vladimir Wolff

Wydawnictwi: Warbook

Ilość stron: 416

Data wydania: 15-09-2021

Moja ocena: 8/10


"Major wie, że nie zdąży wcisnąć w gniazdo zapasowego magazynka i przeładować. Nie chce umierać na tych cholernych schodach. Ma jeszcze tyle do zrobienia. Napina mięśnie, jakby to miało mu w czymś pomóc. Z głowy Atlanty bryzgają strumienie krwi."


Nie wiem skąd tyle negatywnych opinii na Lubimy Czytać. Książka mi się podobała. Odniosłam wrażenie pewnej chaotyczności, ale zaczynałam czytać od czwartego tomu i potrzebowałam trochę czasu, żeby się połapać w sytuacji.

Na powierzchni Ziemi otwierają się kurtyny - portale do innych światów. Wyłaniają się z nich inne rasy istot, dokonując inwazji na naszą planetę. Świat zostaje uszczuplony o jedną trzecią mieszkańców. W "Ostatecznym starciu", jak łatwo się domyślić, ziemianie szykują się do obrony resztek ludzkości. 


"Przed wami ostateczne starcie. Pomyślcie o konsekwencjach przegranej. Nie sądziłem, że kiedyś to powiem, ale lepiej palnąć sobie w łeb już teraz, niż dopuścić do porażki." 


Wartka akcja, dramatyczna walka z najeźdźcami i strategiczna rola Polski w tym konflikcie sprawiają, że od książki trudno się oderwać. Vladimir Wolff ma lekki styl i posługuje się prostym, zrozumiałym językiem. 

Dobrze mi się czytało tę powieść, choć żałuję, że nie zaczęłam od początku. Dzieje się dużo i szybko, straty są po obu stronach. Czułam się jakbym oglądała wciągający film o inwazji obcych i heroicznej obronie ludzi. Coś jak Dzień Niepodległości w formie książkowej. 

Dziękuję wydawnictwu Warbook za egzemplarz recenzencki.


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko



wtorek, 26 października 2021

Ewa Pirce "Nie ma mnie bez ciebie"

Tytuł: "Nie ma mnie bez ciebie"

Autor: Ewa Pirce

Wydawnictwo: Plectrum

Ilość stron: 314

Data wydania: 01-09-2021

Moja ocena: 7/10


"W pewnym momencie poczułam coś niecodziennego i zaskakującego - mrowienie na ciele, a przy tym ciepło promieni słonecznych zastąpił chłód. Intuicyjnie zwróciłam się w innym kierunku i natrafiłam na niemal czarne oczy. Wzdrygnęłam się, ale nie byłam w stanie przestać patrzeć. Mężczyzna uwięził mnie w swoim spojrzeniu. Przechylił lekko głowę, a jego usta rozciągnął szelmowski uśmiech. Miał pełne usta, a na twarzy kilkudniowy zarost. Nie widziałam jeszcze równie przystojniejszego faceta i nikt w moim dwudziestoczteroletnim życiu nie wywarł na mnie takiego wrażenia."


Studentka zarządzania, Jane, wraz ze swoją współlokatorką i przyjaciółką Tracy, wybiera się na plażę. Nie było łatwo namówić ją na ten wypad. Dziewczyna jest bardzo wstydliwa i nieśmiała. Miała wyjść z akademika i dobrze się bawić, tymczasem wplątała się w kłopoty. Uratował ją przystojny nieznajomy, który sam przez ten czyn napytał sobie biedy.

Chłopak, który napadł Jane, okazał się synem bogatego tatusia. Czuje się bezkarny i wykorzystuje swoją pozycję, pieniądze i znajomości, by wyłgać się od oskarżenia.  

W skrytej i wycofanej Jane budzi się lwica. Nie odstępuje na krok mężczyzny, który ją obronił. Taka zmiana wydaje mi się co najmniej dziwna. Ona nie potrafi odpuścić, narzuca się Mattowi, poznaje jego matkę i zdobywa jej względy. 

Rodzinę Matthew spotkała przed laty tragedia, z której on do dziś nie potrafi się otrząsnąć. Powracające bolesne wspomnienia sprawiają, że staje się szorstki i nieprzyjemny, odpychając każdego, kto chciałby się do niego zbliżyć. Boli to jego matkę, która chciałaby dla syna innego życia. Sama ukrywa przed nim pewną tajemnicę, choć bardzo go kocha. 

Jane postawiła sobie za cel wyciągnąć Matta z dna rozpaczy. Wciąż próbuje się do niego zbliżyć. 


"O czym tak bardzo próbujesz zapomnieć, Matt?

Nie rób tego, bo to, co przeżyłeś, sprawia, że jesteś tym, którego chcę. Nie zmieniaj się, ponieważ na miłość nie zasługują wyłącznie dobrzy ludzie, miłością obdarza się również tych złych, by owo zło zastąpić miłością."


***


Czekałam na tę książkę od kiedy dowiedziałam się, że ma się ukazać. Bardzo lubię styl Ewy Pirce i muszę z przykrością stwierdzić, że ta powieść na tle innych wypada dość słabo.

Jane w mgnieniu oka zmienia się z nieśmiałego dziewczęcia w zawziętą stalkerkę. W jednej chwili przeżywa traumę po napadzie, by po chwili flirtować na całego. Jest zmienna jak chorągiewka na wietrze. 

Ich związek to klasyczny przypadek love-hate. Z początku Matt odpycha Jane, by wkrótce dać się jej zauroczyć. Bohaterowie płynnie przechodzą od nienawiści do pożądania, chociaż nie wyczułam między nimi płomiennego uczucia.  

Jakoś to wszystko mi się nie kleiło.

Tylko zakończenie było spektakularne, dzięki czemu zastanawiam się co będzie dalej. 

Przez większość czasu fabułę przedstawiają naprzemiennie główni bohaterowie. Pod koniec dołącza nieoczekiwanie trzeci głos, co wiele wyjaśnia. Obiecanych w zapowiedziach motocykli nie było zbyt wiele, choć pojawiły się w kluczowych momentach. 

Plus za małą wróżkę, która sypnęła brokatem. 

Dzięki dużej czcionce książkę przeczytałam bardzo szybko.

Dziękuję wydawnictwu Plectrum za egzemplarz recenzencki.


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko




Katarzyna Gacek "Śmierć na Zanzibarze"

Tytuł: "Śmierć na Zanzibarze"

Autor: Katarzyna Gacek

Wydawnictwo: Oficynka

Ilość stron: 326

Data wydania: 27-07-2021

Moja ocena: 7/10


Znana nam już z wcześniejszych części serii Magdalena Borowska właśnie definitywnie zakończyła swoje małżeństwo. Po rozwodzie dostała od swojej matki propozycję wyjazdu na Zanzibar. Pani weterynarz nie byłaby sobą, gdyby potrafiła tak zwyczajnie, po ludzku się rozluźnić i cieszyć czasem wolnym od opieki nad dziećmi i zwierzętami. Kiedy zniecierpliwiona nudą rajskich tropików dzwoni do komisarza Jacka Sikory wypytywać o toczące się w Polsce śledztwo, ten daje jej dobrą radę: znajdź sobie własnego trupa.

Jacek nie podejrzewa jak szybko jego życzenie się spełni. Magda nawet na bajecznym Zanzibarze jest w stanie znaleźć sobie aferę kryminalną do rozwikłania. Kiedy nasza pani weterynarz znajduje w hotelowym basenie zwłoki, od razu upatruje w tym morderstwa, chociaż miejscowa policja stawia na wypadek. 


"Najpierw pomyślałam, że to czyjeś ubranie, które wiatr zwiał do wody, ale to skojarzenie podsunął mi mój mózg chyba tylko po to, żeby choć o kilka sekund odwlec moment, w którym musiałam zdać sobie sprawę, że patrzę na unoszące się tuż pod powierzchnią wody kobiece ciało. Nie mogłam oderwać od niego wzroku, zaszokowana i zafascynowana jednocześnie. Nie widziałam twarzy, ale fantastycznie kolorowy kostium, który bardzo dobrze kojarzyłam, oraz znajome, wysportowane ciało, nie pozostawiały wątpliwości (...)"


Magda na obczyźnie nie ma wielkich możliwości wtrącania się w sprawy policji, która zresztą szybko umyła ręce. Także menedżer hotelu nie marzy z oczywistych powodów o tego rodzaju rozgłosie.

Kiedy kobieta dzwoni do Sikory z prośbą o pomoc, przy okazji usiłując wyciągnąć z niego jakieś informacje na temat morderstwa w Grodzisku Mazowieckim, ten daje jej dobrą radę:


"- Wiesz co, może ty lepiej idź na plażę. Poopalaj się. Poodpoczywaj. Bo z tego twojego śledztwa to czuję, że raczej nic nie będzie."


Czy miał rację? Ja z pewnością wolałabym poleżeć na plaży z drinkiem z parasolką, lecz nasza bohaterka nie znosi nudy. Pozostawiona sama sobie za wszelką cenę szuka jakiegoś ciekawego zajęcia. Co tam kite surfing czy kurs nurkowania? Domorosłe śledztwo - to jest to. 

Jej matka, znana autorka, nawet na wakacjach zagłębia się w pracę i nie życzy sobie towarzystwa. Jak było do przewidzenia, początkująca detektyw bez jakiegokolwiek wsparcia może tylko narobić sobie kłopotów. Jakby nie wystarczyła jej choroba morska.

***

Książkę czyta się bardzo przyjemnie, choć nie jest to jakiś wybitny kryminał. Lekki styl Katarzyny Gacek urzekł mnie już podczas lektury poprzedniego tomu serii, "Zemsta ze skutkiem śmiertelnym", o którym możecie przeczytać tu:

http://m-czas.blogspot.com/2021/02/katarzyna-gacek-zemsta-ze-skutkiem.html

Powieść "Śmierć na Zanzibarze" może umilić czas w podróży lub na urlopie. Jest łatwa w odbiorze i niewymagająca. W pochmurny dzień również przyjemnie się przenieść w klimat tropików, gdzie spośród drzew zerka na czytelnika bush baby - urocze galago. Nie powiem, żeby lektura trzymała mnie w napięciu, lecz powodowała lekki uśmiech.

Dziękuję wydawnictwu Oficynka za egzemplarz recenzencki powieści.


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko




poniedziałek, 25 października 2021

Magda Knedler "Narzeczone Chopina"

Tytuł: "Narzeczone Chopina"

Autor: Magdalena Knedler

Wydawnictwo: Mando

Ilość stron: 464

Data wydania: 29-09-2021

Moja ocena: 7/10


"Chopin niczego nie robił tak po prostu. Nad wszystkim się zastanawiał, za wszystko płacił nerwami w strzępach. Wszystko w nim grało. Rezonował. Oddawał to później fortepianowi, muzyce, by móc przyjąć od nowa, przerobione i pod pozornie inną postacią, ale przecież wciąż jednakie. Był chory na śmierć. To śmierć wciąż do niego wracała. Przejechała za nim z domu, w którym mówił do przyjaciela, że chyba umrzeć jedzie, i tkwiła tu, przyczajona, pełzająca od łóżka do fortepianu, od kanapki do okna, za którym brzęczał Paryż. Tak, widziałam to i czułam. Słyszałam, kiedy grał, odnajdywałam w ruchach ptasich palców i drgnieniach puchatych dziewczęcych rzęs. Było to w jego oczach, raz młodych, a raz jak u starca. Pomyślałam, że przyjdzie mi szanować w nim wiele rzeczy, których nie rozumiem. I że przyjdzie mi patrzeć, jak odchodzi. Tak, jednak to mnie przyjdzie. Pomyliłam się."


Kiedy dostałam propozycję zrecenzowania książki Magdaleny Knedler o Chopinie, zgodziłam się bez wahania, wciąż mając w pamięci jej znakomitą "Położną z Auschwitz". Ten tytuł jest jednak całkiem inny. Portret Chopina odmalowany został za pomocą monologów jego narzeczonych. Konstancja, Maria, Aurora i Jane opowiadają o wielkim kompozytorze jak o zwykłym człowieku, którego znały i kochały. 

Trudno było mi się wgryźć w treść opowieści, podchodziłam do niej kilka razy. Nie ukrywam, że forma monologu w powieści należy do moich najmniej ulubionych. Na przeczytanie tej pozycji należy przeznaczyć kilka dni i spokojnie ją sobie dawkować. 

Kobiety wymienione na kartach książki opowiadają o swoim życiu, wspominają o wydarzeniach historycznych, jakie wtedy miały miejsce, a nie były to łatwe czasy. Fryderyk Chopin był jedną z wybitnych osobistości swojej epoki, obok Mickiewicz i Słowackiego, o których także można tu przeczytać. Był w pewnością bardzo charyzmatyczną postacią. Szczupły mężczyzna, słabego zdrowia, swoją osobowością przyciągał do siebie ludzi. 


"Pan nie rozumie... Kiedy zwracał na kogoś uwagę, człowiek czuł się wyjątkowy. Kiedy znikał, pozostawiał po sobie pustkę. Nie pustkę tak po prostu, która się po chwili czymś wypełnia, ale pustkę straszną, pustkę na zawsze. Ja też jej doświadczyłam."


"Fryderyk bardzo lubił rozmawiać z kobietami - lubił ich towarzystwo. Nie chodzi teraz o to, że widział w nich obiekty westchnień, które trzeba wielbić i którym się trzeba przypochlebiać. Lubił je tak po prostu. Na salonach wolał konwersować z kobietami, żartować i przekomarzać się z nimi, wymieniać poglądy w formie luźnej, nie zawsze śmiertelnie poważnej, jak to bywało z panami przy cygarach i tęgich alkoholach."


"Fryderyk miał w sobie coś smutnego, coś melancholijnego, lecz potrafił też być wesoły, a przede wszystkim odznaczał się tym, czego brakowało niestety Julowi - poczuciem humoru. Kiedy Fryderyk żartował, wszyscy pokładali się ze śmiechu. Umiał się zdobyć na prześmieszne i inteligentne riposty, potrafił bezbłędnie i komicznie naśladować innych ludzi, a kiedy zapominał o swoich troskach i tęsknotach, bawił się w towarzystwie z dziecięcą radością."


Postaci czterech kobiet łączy osoba reportera Krzysztofa, który wysłuchał ich zwierzeń, zawartych na kartach powieści Magdaleny Knedler. Jest to ciekawa lektura dla czytelników, którzy interesują się życiem prywatnych Fryderyka Chopina. Pokazuje jakim kompozytor był człowiekiem przez pryzmat jego znajomości i fascynacji.


"Fryderyk  nigdy by się nie zainteresował kimś o miernych zdolnościach, tak przynajmniej lubię myśleć. Proszę spojrzeć na kobiety, które podziwiał. Konstancja Gładkowska była w Warszawie znaną śpiewaczką i choć ją jeden pan w gazetach mocno krytykował, ogólnie bardzo się podobała i mówili, że z wielkim uczuciem śpiewa. Panią Delfinę Potocką uwielbiali wszyscy, więc także i Fryderyk. Piękna, owszem, ale i śpiewała jak anioł, na fortepianie dobrze grała, gust miała znakomity, inteligentna, oczytana, wszyscy o niej z zachwytem mówili. George Sand... Sławna pisarka, kobieta, która umiała się odnaleźć w świecie jak gdyby stworzonym raczej dla mężczyzn."


Książka oparta została na wielu źródłach, listach i dokumentach, których wykaz możemy znaleźć na ostatnich stronach. Widać, że autorka włożyła dużo serca w napisanie tej opowieści.

Dziękuję wydawnictwu Mando za przekazanie książki do recenzji.


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko




 

Wojciech Magiera "Płonę"

Tytuł: "Płonę"

Autor: Wojciech Magiera

Wydawnictwo: Vectra

Ilość stron: 288

Data wydania: 30-04-2021

Book tour: Czytam dla przyjemności

Moja ocena: 7/10


"Tym razem zaskoczyła mnie. Rozebrała się i usadowiła na małym krzesełku, gdzie zwykle stawiałam eksponaty do uwieczniania. Chciała, żebym wykorzystała ją jako płótno. Pragnęła, aby kolory z palety barw ozdobiły jej ciało niemal w stu procentach. Zaczęłam tworzyć na jej brzuchu. Pociągnięcia pędzla były przemyślane. Z precyzją powoływałam do życia kolejne twory na jej udach i ramionach. Na szyi ozdobiłam ją gwiazdami, zaś jej piersi spowiło ciemne tło granatu."


"Płonę" to opowieść o szalonej artystce, której ciało znaleziono spalone w mieszkaniu. M. była bardzo utalentowana, miała najdziksze pomysły, potrafiła porwać przypadkowe osoby w głąb swojego umysłu. Zawróciła w głowie niejednej, jak wynika z jej pamiętnika. W nim są opisane najciekawsze historie, choć zarazem najbrutalniejsze. Co jest prawdą a co zmyśleniem?

Na początku poznajemy kilka osób: męża Magdaleny "M" Dąbrowskiej, Lesława; jej byłą kochankę, Aleks przez "ks"; złodzieja Damiana; asystentkę Lesława, Martę. Historia jest opowiedziana z perspektywy kilku osób, których losy z czasem splatają się z sobą, nawet jeśli one same nie są tego świadome. Poszczególne elementy zagadki odsłaniane są pomalutku, a im bliżej końca powieści tym bardziej wszystko się komplikuje. Następuje kilkukrotna zmiana perspektywy. 

***

Nie powiem, żeby ta książka jakoś szczególnie mnie wciągnęła, dopiero pod koniec zaczęło się robić ciekawie. Pomysł na fabułę był interesujący, lecz lektura nie przykuwa uwagi od samego początku. 

Tajemnicze samobójstwo, zaginiony obraz, związek artystki z inną kobietą. Szantaż, zemsta i zakończenie, którego nikt się nie spodziewał. 

Dziękuję Andżelice za możliwość udziału w book tour. 


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko


 


sobota, 23 października 2021

Paulina Miękoś - Maziarska "CMYK"

 Tytuł: "CMYK"

Autor: Paulina Miękoś - Maziarska

Wydawnictwo: -

Ilość stron: 170

Data wydania: 29-07-2021

Moja ocena: 10/10


CMYK. "Cyan, magenta, yellow, key". Nieczynna drukarnia po końcu świata i czwórka ocalałych: Cassie, Max, Alice, Karl. Jedno imię nie pasuje. Grupa przyjaciół walczy o przetrwanie w zmienionym świecie. Coś poszło nie tak. 


"Eksperyment rządu, na którego czele stanęły jednostki, wydające mu się co najmniej podejrzane. Wyglądali jak ludzie, być może nimi byli, ale ich mózgi działały inaczej."


"Najpierw wybuchły zamieszki, wysiadły łącza - radio, telewizja, telefony, potem zabrakło jedzenia, ludzie zaczęli się zabijać, rogi ulic ozdobiły wojskowe wozy, śmierć zabrała bliskich, a na końcu rozprzestrzeniła się pustka."


Karl z Alice i Max z Cassie przemierzają bezludny kraj, szukając lepszego miejsca, gdzie wszystko jest normalnie. Przecież gdzieś musi być, prawda?

Po drodze zmierzą się z licznymi niebezpieczeństwami: zdziczałymi grupami ludzi i zwierząt, głodem, mrozem. Dla naszych bohaterów teraz najważniejsze stało się ocalenie przed tym, co zepchnęło świat na krawędź zagłady. Jak sobie poradzą i czy przeżyją?


"Odruch przetrwania włącza się z automatu, determinuje, nie pyta, czy sytuacja jest komfortowa."


Od początku nie wiemy co właściwie doprowadziło do apokalipsy. Autorka dawkuję tę wiedzę pomału, żebyśmy ostatecznie mogli poskładać ją z kawałków jak puzzle. 

Bardzo lubię klimaty post apokaliptyczne w książkach i filmach. Gromada ludzi zmuszona jest żyć w skrajnych warunkach, co wyzwala ekstremalne reakcje. Uczucia są skondensowane, akcja toczy się szybko, wszędzie czyha zagrożenie. Takie środowisko wymusza instynktowne reakcje walki lub ucieczki. To gwarancja emocjonującej fabuły. Tak było i w tym przypadku. Powieść bardzo mnie wciągnęła, żałuję tylko, że była tak krótka. To scenariusz na dobry serial.

Poza wartką akcją autorka zaserwowała czytelnikowi garść przemyśleń na różne tematy. 


"Człowiek zawsze szukał ucieczki. Papierosy, kawa, alkohol. Zawsze lubił się czymś karmić, mamić, pobudzać. To musiało ewoluować jak wszystko wokół. Świat pędził naprzód, a każde pojedyncze życie to oddzielny proces, nigdy nie stan. Stany to jedynie momenty, nie znaczą nic, każdy mija."


Mam nadzieję, że powstanie kontynuacja tej historii. Dziękuję autorce za możliwość przeczytania e-booka. 


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko



Magdalena Wrocławiak "W górę rzeki"

Tytuł: "W górę rzeki"

Autor: Magdalena Wrocławiak

Wydawnictwo: Oficynka

Ilość stron: 410 

Data wydania: 07-06-2021

Moja ocena: 9/10


"W górę rzeki" to książka, która wciągnęła mnie od początku. W pierwszej scenie widzimy głównego bohatera, Sebastiana Ackermana, w momencie kiedy chce popełnić samobójstwo. Nagle dzieje się coś bardzo dziwnego, wręcz magicznego. Trochę jak w Matrixie. Coś odwodzi mężczyznę od powziętego zamiaru. Jest to tak nierealistyczne, że zdaje się snem, i może rzeczywiście nim jest. Kim jest dziewczyna, przedstawiająca się jako Mehoni?

Z zaciekawieniem czytałam dalej, by odkryć co pchnęło Sebastiana do tak ostatecznej decyzji. Poznałam jego przeszłość. Jeden głupi błąd, przez który stracił bodaj najważniejszą osobę w życiu, ze swojej winy. Lata spędzone w piekle więzienia i nieustające wyrzuty sumienia. 

Czytałam inne recenzje tej książki i nie wiem dlaczego nikt nie wspomniał o rzeczy kluczowej: cała powieść od początku do końca przepojona jest wiarą w Boga. Sebastian nieoczekiwanie dla siebie samego odkrywa religię i pragnie znaleźć jakieś wartości, które utrzymają go przy życiu, kiedy wszyscy się od niego odwrócili. 

Mężczyzna jest bardzo samotny i szuka pocieszenia gdzie się da. Nie dały go imprezy i używki ani powierzchowny związek z Kamilą. Razem z Sandrą dziewczyny tworzą duet wyjątkowo pustych lal, którym na niczym i nikim nie zależy, nawet na chłopakach, z którymi tworzą dziwne "związki", kończące się z chwilą powstania jakichkolwiek komplikacji. Te dwie to jedne z paskudniejszych postaci w powieści.

Przeciwieństwem Kamili i Sandry jest Sylwana, dziewczyna, którą Sebastian poznał przez przypadek.


"Wywołuje ona w nim zupełnie inne odczucia niż wszystkie dziewczyny, jakie do tej pory spotkał. Kiedy wchodzi do baru i rozgląda się wokół, myśli, którą uda mu się dziś zaliczyć. Patrzy na włosy, tyłek, cycki, które świetnie wyeksponowane aż same się o to proszą. A teraz jest odwrotnie. Zanim zobaczył jej ciało, dane było mu zajrzeć w jej serce. Bardzo mu się to serce spodobało; zachwyciło i zawstydziło jednocześnie, pozostawiając po sobie przemożne pragnienia dalszego zgłębiania jego tajemnic. Nie musiał się pilnować, żeby patrzeć jej w oczy."


Chociaż czytając historię tych dwojga można dojść do wniosku, że przypadki nie istnieją. To, co im się przydarzyło, było niezwykłe, ale więcej nie zdradzę. Musicie przeczytać sami. 

Bardzo polubiłam Sebastiana i obawiałam się o niego. W stosunku do Sylwany mam mieszane uczucia. Jest ona kobietą bardzo religijną a przy tym naiwną i zapatrzoną w swoje ideały. Z jednej strony niby to stosuje się do przykazań o miłości bliźniego, z drugiej jednoznacznie potępia aborcję, in vitro i związki jednopłciowe. Nie zgadzam się z jej poglądami, lecz należy pamiętać, że jest ona jedynie postacią fikcyjną. Z lekka zakłamaną, na plus jednak można jej policzyć, że otworzyła serce przed nieznajomym i dała mu szansę.


"Przysiadają na konarze krzywej wierzby, trzymając się za ręce. Nie muszą nic mówić, ich spojrzenia wyrażają wszystko. Blask promieni słońca odbija się od ich tęczówek, wydobywając z nich pełnię barw. Arktyczny błękit spotkał się ze szmaragdowym lasem. Nawet Syberię ożywia zieleń drzew." 


Obawiałam się co się stanie, gdy pozna prawdę o przeszłości chłopaka, którego przecież zna dość krótko. Czy wciąż będzie podążać za głosem serca czy wygra rozsądek i cały idealizm diabli wezmą?


"Oboje od dawna byli samotni. Wpadli w rutynę beznadziei, którą nawet przestali zauważać. Jednak kiedy spotkali siebie, wszystkie mury runęły. Padło na bruk ich misternie utkane szczęście, które sobie wmawiali. Można nie lubić innych ludzi, mieć ich dość, mieć do nich żal. Mogą nas zawodzić, zdradzać i ranić. Jednak człowiek potrzebuje drugiego człowieka. I nic ani nikt tego nie zmieni. Nie sprawi, że będzie inaczej. Wszak tak mamy wypisane na sercu. , komuż udało się je usunąć? Rozum może mówić najmądrzejsze rzeczy, ale serce i tak będzie krzyczeć głośniej."


"Można zaakceptować, że jest się samemu, przywyknąć do tego, a nawet polubić. Jednak i tak będą pojawiać się chwile, w których człowiek będzie tęsknił i będzie się tym tęsknotom za drugim człowiekiem bezwiednie oddawał, dopóki sobie nie przypomni, że przecież nie może, przecież mu nie wolno." 


Od początku nie wiedziałam, czego się spodziewać po tej książce, bo opis jest dość niejasny. Pomijając ortodoksyjne przekonania Sylwany książka niesie piękne przesłanie o tym, że nigdy nie wolno się poddawać, że życie może zmienić się w każdej chwili. 


"Człowiek potrafi się martwić w szczęściu. Jednak cierpiąc, zapomina o dobrych czasach. Jeden dobry dzień nie zdoła naprawić wszystkich złych. Zatem nie można pozwolić, aby jeden zły dzień zepsuł wszystkie dobre."

 

Powieść jest bardzo wzruszająca, pełna silnych emocji, które wyciskają łzy z oczu. Treść trafia prosto do serca. W życiu naszego bohatera zdarzają się nieoczekiwane zwroty akcji. Kiedy wszystko jest dobrze, nagle następuje kryzys a w największej rozpaczy pojawia się światełko nadziei. Nagle wszystko obraca się o sto osiemdziesiąt stopni i sprawy rozwijają się w najbardziej nieoczekiwany sposób.

Nie mogłam się oderwać od powieści. Poza tym, że jest bardzo dobrze i ciekawie napisana, przekazuje czytelnikowi jasny komunikat: czasem trzeba iść pod prąd, w górę rzeki, wbrew przeciwnościom, by odnaleźć swoje szczęście. Nikt nie przeżyje życia za nas. 

Dziękuję wydawnictwu Oficynka i Dominice Smoleń za egzemplarz recenzencki książki. 


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko



piątek, 22 października 2021

Cameron Bloom, Bradley Trevor Greive "Penguin Bloom. Ptak, który ocalił rodzinę"

Tytuł: "Penguin Bloom. Ptak, który ocalił rodzinę"

Autorzy: Cameron Bloom, Bradley Trevor Greive

Wydawnictwo: Media Rodzina

Ilość stron: 250

Data wydania: 13-10-2021

Moja ocena: 10/10


"Wiele razy trzymałem w dłoniach Penguin, trzymałem w objęciach Sam i z przekonaniem mogę stwierdzić, że każda komórka nerwowa, każde naczynie krwionośne, każdy atom ciała jest niezwykle cenny. 

Ale jesteśmy czymś więcej niż sumą kruchych, delikatnych organów. 

Składamy się z naszych codziennych podróży, nadziei i marzeń opakowanych, niczym ozdobnym papierem, naszą śmiertelną powłoką."


Cameron i Sam Bloom tworzyli wspaniałą rodzinę. Jako młodzi ludzie, pełni pasji, odkrywali świat. Kochali dalekie podróże, poznawanie odmiennych kultur i nowych smaków. Zwiedzili wiele krajów, zanim w ich życiu pojawiły się dzieci. Po przyjściu na świat trójki chłopców zwątpili czy będzie im dane jeszcze wrócić do turystycznych wojaży. 

Kiedy dzieci podrosły udali się z nimi w pierwszą daleką podróż, która okazała się największą katastrofą. W wyniku nieszczęśliwego wypadku Sam doznała ciężkich obrażeń i omal nie umarła. Cudem przywrócona do życia, została jednak przykuta do wózka inwalidzkiego i straciła nadzieję na powrót do takiego życia, jakie prowadził wcześniej - pełnego wrażeń, nowych smaków i zapachów, uprawiania sportów. Kobieta zaczęła popadać w depresję. 

Pewnego dnia rodzina znalazła pisklę australijskiej sroki, które wypadło z gniazda i mocno się poturbowało. Nazwali je Penguin i zrobili wszystko, by je uratować.


"Opieka nad panną Bloom zmieniła nasze poglądy na życie, miłość i właściwie na wszystkie inne sprawy. Sroka całkowicie przedefiniowała pojęcie rodziny. 

Początkowo sądziliśmy, że to my ją uratowaliśmy, lecz teraz wiemy, że to niezwykłe małe pisklę nas wzmocniło, zbliżyło nas do siebie, dało nam niezliczoną liczbę powodów do radości i śmiechu w niezwykle trudnym okresie życia i dzięki temu pomogło nam uleczyć ciało oraz duszę.

Tak więc - bardzo dosłownie - Penguin nas uratowała."


Ta książka to opowieść o tym, jak Penguin wyciągnęła rodzinę Bloom z kryzysu. To niezwykłe jak mocno zwierzęta oddziałują na naszą psychikę i pobudzają do działania. Wiadomo o tym nie od dziś, wszak lekarze stosują hipoterapię czy dogoterapię, przez kontakt ze zwierzętami pomagając pacjentom.

Rodzina Bloom ma niezwykłego pupila. Ptak okazał się niebywale inteligentny i empatyczny. Kto by się spodziewał?

Książka autorstwa Camerona Blooma, męża Sam, to opatrzona przecudnej urody zdjęciami opowieść o nadziei i miłości. Warto przeczytać posłowie, napisane przez Sam, skierowane do ludzi w takiej samej sytuacji życiowej jak ona. 

Opowieść jest dość krótka, lecz bardzo wzruszająca i niesie ważne przesłanie. Mam nadzieję, że przeczyta ją jak najwięcej osób, bo takie historie warto znać. 

Dziękuję wydawnictwu Media Rodzina za egzemplarz recenzencki. Książka trafi do biblioteki, żeby więcej osób mogło ją przeczytać. 


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko



czwartek, 21 października 2021

Karolina Zielińska "Wybór"

Tytuł: "Wybór"

Autor: Karolina Zielińska

Wydawnictwo: Novae Res 

Ilość stron: 510

Data wydania:  06-09-2021

Moja ocena: 10/10


Co byś zrobiła, gdybyś spacerując po parku znalazła dziecko? Porzuconego noworodka, który jest samotny, głodny, zmarznięty i przerażony? W takiej sytuacji znalazła się Katarzyna Młynarska, na co dzień pracująca jako pedagog. Kobieta uwielbia dzieci, nie waha się więc ani chwili. Zresztą, każdy miałby obowiązek udzielenia dziecku pomocy w sytuacji zagrożenia życia. Na pomoc przybiega policjant, Stanisław Kozerski. 

Oboje robią wszystko, by pomóc bezimiennemu na razie dziecku. 

Kasia ma matkę Teresę, która za wszelką cenę chce jej znaleźć kandydata na męża, oraz przyjaciółkę, Paulinę Mędrzycką, z zawodu policjantkę, pracującą na tej samej komendzie co Stanisław vel Warszawka.

Stanisław przeniósł się w nowe miejsce po przeżyciu traumy. Nietrafiona decyzja okazała się tragiczna w skutkach. Od tej pory mężczyzna odrzuca porywy serca, rezygnuje z wszelkiej spontaniczności, jednym słowem - robi wszystko, by ochronić ludzi wokół siebie. Z pozoru jest szorstkim w obyciu, nieznośnym formalistą, w rzeczywistości jego postępowanie jest dobrze przemyślane i wynika z błędów przeszłości. 

Katarzyna i Stanisław podejmują się opieki nad małą Amelką. On chętnie współuczestniczy w zabiegach pielęgnacyjnych i opiekuńczych przy dziecku, co odciąża przemęczoną Kasię. 

Mocno angażując się emocjonalnie w wychowanie małej Kasia czasem zapomina, że nie jest jej matką. Czy wyjdzie jej to na dobre? Policja odnajduje naturalną matkę dziecka, więc jest ryzyko, że rodzina upomni się o nie.

W fabułę wplecione są sceny z pracy policyjnej, co dodaje powieści smaczku. Z jednej strony mamy wzruszającą, emocjonalną historię Amelki, z drugiej - pełne niebezpieczeństw akcje, w których uczestniczą bohaterowie powieści. 

Chociaż książka jest grubaskiem, czyta się ją nadzwyczaj szybko. To godny polecenia debiut. 

Dziękuję wydawnictwu Novae Res oraz autorce za egzemplarz recenzencki powieści.


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko



Iwona Mejza, Alina Polak - Woźniak "Zabójcze ajlawiu"

Tytuł: "Zabójcze ajlawiu"

Autorki: Iwona Mejza, Alina Polak - Woźniak

Wydawnictwo: Oficynka

Ilość stron: 276

Data wydania: 05-08-2021

Moja ocena: 6/10 


Rzadko czytam książki napisane przez dwóch autorów. Zawsze zastanawiałam się jak wygląda taka współpraca. Iwonie Mejzie i Alinie Polak - Woźniak udało się w taki sposób połączyć siły, że nie dało się wyczuć jakiejś zmiany pomiędzy fragmentami tekstu. Miałam wrażenie, że książka jest napisana przez jedną osobę.

Żadnej z autorek nie znałam wcześniej i nie wiedziałam do końca czego się spodziewać. "Zabójcze ajlawiu" to powieść obyczajowa z elementami kryminału. Akcja toczy się na poczcie, gdzie zostaje zamordowana jedna z pracownic. Sprawcy szuka policja, lecz urzędnicy zatrudnieni w placówce także zastanawiają się kto mógł zabić. 


"- Jeszcze nie ma obowiązku myślenia, nawet w policji, chociaż wydawałoby się, przynajmniej na początku, przy oględzinach, że ci policjanci potrafią powiązać fakty. Ale czasem pozory mylą - stwierdziła Justyna."


Samej trudno mi się było domyślić sprawcy i motywu zbrodni. Bardzo ładnie poprowadzona fabuła, w lekko komediowym tonie. Poznajemy wszystkich pracowników oddziału Poczty w Zatońsku, ich charaktery, styl życia, ambicje i pragnienia. Osób występujących w powieści jest sporo, więc dużym ułatwieniem jest to, że poszczególne postaci zostały przedstawione i opisane na samym początku. W razie wątpliwości czytelnik zawsze może zerknąć na pierwsze kartki i nie trzeba mieć na podorędziu notatnika, co często mi się zdarza. 

Nie jest to typowy kryminał, opisujący metody pracy policji. Autorki bardziej skupiły się na życiu prywatnym bohaterów. Powieść bardzo przyjemnie mi się czytało dzięki lekkiemu, plotkarskiemu stylowi. Zakończenie sugeruje, że może powstać kontynuacja. Książkę poleciłabym raczej wielbicielkom powieści obyczajowych niż kryminałów, lecz muszę przyznać, że ma swój styl. 

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Oficynka oraz Dominice Smoleń.


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko




środa, 20 października 2021

Sandra Cicha "Zakręt". Recenzja premierowa.

Tytuł: "Zakręt"

Autor: Sandra Cicha

Wydawnictwo: Akurat

Ilość stron: 320

Data premiery: 20-10-2021

Moja ocena: 7/10


"W wieku prawie czterdziestu lat musiałam zaczynać wszystko od nowa. Miałam dzieci, dom, pracę, ale co z tego? Dzieci w końcu się usamodzielnią, wyfruną z gniazda, założą swoje rodziny. A ja nie chciałam stać się starą, zgorzkniałą, porzuconą babą. Facetom było łatwiej. O nich po rozwodzie mówiło się: "facet do wzięcia", "facet z odzysku". A o nas? "Kobieta z bagażem", "kobieta po przejściach". Nie brzmiało to zbyt optymistycznie..."


Joanna Grabowska pracuje jako kurator sądowy w Grodzisku Mazowieckim. Lubi swoją pracę, choć nie jest ona łatwa. Niejednokrotnie kobieta miała okazję znaleźć się w sytuacji zagrożenia. Tutaj stres jest na porządku dziennym a umiejętność samoobrony - wskazana. 

Asia łączy karierę z dbaniem o dom, męża i trójkę dzieci. Niestety, jej partner ostatnimi czasy rzadko zwraca na nią uwagę. Za to niebieskooki aplikant Paweł śni jej się po nocach. Joanna jest rozsądną kobietą, wierną Michałowi, jak się okazuje, bez wzajemności.

Jakby tego było mało pani kurator zaczyna otrzymywać pogróżki. Kto jest ich nadawcą? Podejrzanych jest kilku. Asia stara się skupić uwagę na pracy i rodzinie, lecz tajemniczy prześladowca co rusz o sobie przypomina. Kulminacja następuje na tytułowym zakręcie. Dopiero pod koniec książki dowiecie się jakie ma on znaczenie. Takiego zakończenia się nie spodziewałam.

***

"Zakręt" to połączenie romansu i kryminału, jednak żaden z wątków nie trzyma szczególnie w napięciu. Powieść jest debiutem pisarskim Sandry Cichej. Jest napisana poprawnie, lecz mnie nie wciągnęła tak, jak tego oczekiwałam. 

Podobał mi się opis pracy kuratora. Nie wiedziałam wcześniej jak to wygląda. Wstrząsnął mną przypadek Tymka, chyba nawet bardziej niż seria morderstw, przewijających się w tle, gdzieś w wiadomościach. 

Spodobał mi się styl autorki, lecz bohaterowie są jacyś bez wyrazu. Książka jest dobra, czyta się przyjemnie, ale zabrakło emocji. 

Dziękuję wydawnictwu Muza za egzemplarz recenzencki powieści.


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko




wtorek, 19 października 2021

K. C. Hiddernstorm "Nieczyste zagrania". Recenzja przedpremierowa.

Tytuł: "Nieczyste zagrania"

Autor: K. C. Hiddenstorm

Wydawnictwo: Akurat

Ilość stron: 352

Data premiery: 20-10-2021

Moja ocena: 8/10


"- Dlaczego wybrałeś właśnie mnie?

- Bo jesteś wyjątkowa. Wystarczy czy to zbyt banalne?

- Zbyt banalne. Zalatuje tanim romansem. 

Ethan milczał długo, tak długo, że zaczęła myśleć, iż nie odpowie na pytanie.

- Twój taniec, to on mnie przyciągnął - zaczął. - Nie, to coś więcej niż tylko taniec. To widowisko. - Przystawił kieliszek do ust i pociągnął łyk, nie odrywając od Judith wzroku. - Nie ukrywam, że zrobił na mnie wrażenie."


Ethan Blackmore to mafioso z aspiracjami. Człowiek niesłychanie żądny, władzy, wręcz od niej uzależniony. Nie chce pracować dla bossa, to on chce być bossem. Bez wahania sięga po wszystko, co mu się podoba. Nie przyjmuje odmowy. Uwielbia patrzeć na swoje odbicie. Po przeczytaniu książki Thomasa Eriksona powiedziałabym, że to wzorcowy przedstawiciel Ciemnej Triady. Jest brutalny, nie liczy się z nikim a kobiety traktuje jak swoje zabawki, jego typowa odzywka to "bądź grzeczną suką", jakby dziewczyna nie była dla niego nikim więcej niż psem. Ja swoje psy traktuję lepiej.


"Nie jestem miłym gościem. Nie muszę robić miłych rzeczy."


Judith jest częścią jego planu przejęcia władzy, zasłoną dymną. Wybrał ją, bo mu się spodobała. Ładna zabawka do kolekcji.


"Judith była... szczególna, miała w sobie coś, co przyciągało uwagę. Teraz dostrzec można było zaledwie cień owego czegoś, jednak gdy tańczyła... Wtedy miał wrażenie, jakby swoimi ruchami ujarzmiała ogień."


"Jude oplotła rurę prawą nogą, objęła dłońmi na wysokości twarzy i wskoczyła na nią, jednocześnie wykonując elegancki obrót. Drugą ręką celowała w niebo, tam, gdzie kiedyś chciała się wzbić. Wciąż chcę, poprawiła się w myślach. Nie da się zrezygnować z marzeń, nie da się ich zabić.

Dlatego tańczyła, tracąc rachubę czasu, tańczyła, dopóki każdy mięsień nie zaczął błagać o wytchnienie. Ignorowała te nieme prośby tak długo, jak się dało, uciekając do świata, gdzie istniał tylko ruch, gdzie trwała melodia."


Judith została wrobiona w pracę w Orionie. Oszukana przez byłego chłopaka, została zmuszona do sprzedawania się w klubie, gdzie dziewczyny trudnią się nie tylko tańcem. Tam wypatrzył ją on. Bestia.

"Nieczyste zagrania" to współczesna, nieprzyzwoita wersja bajki o Kopciuszku. To erotyk, więc scen seksu jest naprawdę dużo. Są wyuzdane i brutalne, tak jak Ethan. To on tu rządzi, ale jej się to podoba. 


"Związała się z mężczyzną o dzikim spojrzeniu, pieprzonym seksownym świrem z Long Island. Wiedziała, na co się pisze. Wiedziała od początku. Przerażało ją to, ale także kręciło. Dlatego pójdzie z nim, pójdzie choćby do piekła. I będzie się tam zajebiście dobrze bawić."


Ethan jest przerażający. Nie ma w nim żadnych ludzkich uczuć: strachu, miłości, empatii. Działa jak robot. Wtedy kiedy zabija i kiedy uprawia seks. To kolejny element baśniowy w powieści: on zawsze może, ona zawsze ma orgazm. Nie da się go polubić. Dziewczyna jest przynajmniej zabawna. Niewiele wiemy o bohaterach, prócz tego, że ona jest prostytutką a on bandziorem bez serca. Oboje lubią kolor czarny, taniec i seks. Konkretnie to ona lubi tańczyć a on patrzyć na nią. I na siebie. 

Bardzo spodobało mi się poczucie humoru autorki. Lubię książki, przy których mogę się pośmiać, dzięki temu świetnie się bawię. 

Całe otoczenie bohaterów jest mocno okrojone, ich relacja, głównie fizyczna, zajmuje 90% tekstu. Brak punktów odniesienia. Nie mają rodzin, przyjaciół. Poznajemy pobieżnie ich współpracowników, lecz nie znamy wcześniejszej historii. 

Książka stanowi pierwszą część trylogii, więc mam nadzieję, że w kolejnych tomach dowiem się więcej o Judith i Ethanie. Na pewno chętnie przeczytam "Grzeszne intencje" i "Występne pragnienia". 

"Nieczyste zagrania" to bardzo dobrze napisana powieść. Jest erotyka, niebezpieczeństwo i zabawne przekomarzania się bohaterów. No dobra, on też potrafi się czasem uśmiechnąć, choć stara się tego nie robić. 

Jestem ciekawa czy w kolejnej książce z cyklu Jude wyjdzie z roli "posłusznej suki" i pokaże pazurki. Mam nadzieję, że tak się stanie. 

Na zakończenie zostawiam wam parę słów obietnicy od samej autorki:


"Będziecie zaskoczone, naprawdę zaskoczone, a potem to zaskoczenie zmieni się w szok. A jeszcze później... Cóż. Nie każda bajka kończy się dobrze, niektóre potrafią przeobrazić się w koszmar. Jak będzie w tym wypadku? Chwilę potrzymam Was z niepewności, ale nie złośćcie się. Wrócę z prawdziwą petardą."


Ja już nie mogę się doczekać, a wy?

Dziękuję wydawnictwu Muza za egzemplarz recenzencki powieści. To była ostra jazda bez trzymanki, od początku do końca.


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko



niedziela, 17 października 2021

I. M. Darkss "Ukochana gangstera". Zapowiedź recenzencka.

 Już 3 listopada na półki księgarń trafi nowa powieść I. M. Darkss "Ukochana gangstera". Opis wydawcy:

"Jej ojciec postanowił, że Elizabeth będzie własnością gangstera. Zasada była jedna: nie zakochaj się. Kto przewidział, że to on będzie chciał złamać wszystkie reguły...  Gorąca, mroczna i niebezpiecznie wciągająca. Taka jest najnowsza powieść I.M. Darkss. 

 

Elizabeth Hallwell znalazła się w niebezpiecznym miejscu. Ojciec sprzedał ją Loganowi Rothowi, mafiosowi, przed którym drży całe miasto. Logan stawia jej tylko jeden warunek: nie dotknie jej wbrew jej woli, ale kobieta ma obiecać, że nigdy go nie pokocha. To nie brzmi jak trudne wyzwanie; Elizabeth jest przerażona swoją nową sytuacją, a mężczyźni nigdy jej szczególnie nie interesowali.

Jednak życie pod dachem Rotha nie jest łatwe. Jego współpracownicy traktują ją z nieufnością, inne kobiety w tym domu - z niechęcią. Logan, mimo że jest nią wyraźnie zafascynowany, nie ułatwia jej zdobycia pozycji. Chce, by ona sama na nią zapracowała.

Elizabeth nie musi długo czekać na swoją szansę. Na dom Rotha napadają bandyci, członkowie konkurencyjnego gangu, którzy próbują skrzywdzić jego siostrę. Elizabeth jednak okazuje się mieć więcej umiejętności, nie tylko posłuszna i uległa. Dysponuje umiejętnościami, o jakie nikt nigdy by jej nie podejrzewał…

Jaki sekret skrywa siostra Rotha? No i skąd Elizabeth wie jak rozbroić zdecydowanego na wszystko zabójcę? Czy Logan będzie umiał wybaczyć Elizabeth jej milczenie? I dlaczego jego dotyk wywoła w niej tak nieposkromioną żądzę?

I.M. Darkss napisała książkę, która rozpala do czerwoności. Przygotujcie się na pełną przemocy, mocną historię pełną odważnych scen erotycznych, które niejedną czytelniczkę przyprawią o szybsze bicie serca."


źródło: informacja prasowa