Tytuł: "Luonto"
Autor: Melissa Darwood
Wydawnictwo: Filia
Rok wydania: 2017
Ilość stron: 316
Książka trafiła do mnie dzięki booktour na Instagramie, zorganizowanemu przez @elizaartsoul. Dziękuję za możliwość udziału w tym wydarzeniu.
Opis z okładki: "Podczas trzęsienia ziemi siedemnastoletnia Chloris zostaje uratowana przez monstrualne ptaszysko. Orzeł jest Homanilem - dwudziestoletnim chłopakiem o imieniu Gratus. Zabiera dziewczynę do Luonto - osady, będącej odpowiednikiem biblijnej arki. Homanile żyją pod ludzką postacią, lecz gdy do głosu dochodzą silne emocje, ulegają przemianie w zwierzęta.
Między Chloris a Gratusem rodzi się zakazane uczucie. Jaką misję mają do spełnienia Homanile? Czy związek człowieczej dziewczyny z Homanilem ma szansę na przetrwanie?
Koniec świata nadchodzi. Żywioły pragną zemsty. A może nic nie jest takie, jakim się wydaje..."
Recenzja: W "Luonto", podobnie jak w "Córce lasu", mamy zagubioną nastolatkę, która przez przypadek trafia do ekowioski, zasiedlonej przez nieziemskie istoty. Na tym kończą się podobieństwa. Opowieść Melissy Darwood zaczyna się od trzęsienia ziemi a później napięcie rośnie. Główna bohaterka nie jest bynajmniej potulną owieczką, Chloris potrafi tupnąć nóżką. Nie godzi się bezwolnie na wszystko co ją spotyka, lecz próbuje się dowiedzieć gdzie się znalazła i kim są otaczający ją Homanile. Jej przewodnikiem po świecie Luonto jest Gratus, który objaśnia dziewczynie obowiązujące tu prawa. Nastolatka z początku się im opiera, lecz wkrótce zaczyna rozumieć swoje położenie, poznaje krainę rządzoną przez Matkę Ziemię i jej sługi, zaczyna oswajać ten ląd, zyskuje przyjaciółkę, zakochuje się, gdy nagle... następuje niespodziewany zwrot akcji.
Melissa Darwood zaskoczyła mnie przenosząc fabułę na Ziemię. To było twarde lądowanie. Nagle okazało się, że nic nie jest tym czym się wydawało. Czy tajemnicza kraina Luonto naprawdę istnieje czy to tylko piękna wizja? Tego do końca nie wiadomo. Pewne jest jednak, że Matka Natura jest wkurzona i nie zawaha się tego okazać. Zbliża się spektakularny koniec świata. Czy Chloris, Gratus i reszta ludzkości mają szansę przetrwać nawałnicę?
Zakończenie powieści wprawiło mnie w osłupienie. Tego także zupełnie się nie spodziewałam.
Książka jest dobrze napisana, prostym, zrozumiałym językiem. To pomysłowa baśń z morałem.
Autorka wspomina o wielu grzechach współczesnego świata: masowej hodowli zwierząt, trzymanych w drastycznych warunkach, modyfikacjach genetycznych roślin, skażeniu wody i powietrza, przytaczając konkretne przykłady. Problemy te są bardzo aktualne i z łatwością przybliżą kwestię ekologii młodszym czytelnikom. Za to duży plus. Z chęcią sięgnę po inne tytuły Melissy Darwood, gdyż książkę czytało mi się bardzo lekko i przyjemnie. Polecam tę książkę zarówno młodzieży, jak i dorosłym w każdym wieku.
Lubię takie lekkie, przyjemne lektury:)
OdpowiedzUsuń