środa, 30 czerwca 2021

Przemysław Piotrowski "Krew z krwi"

Tytuł: "Krew z krwi"

Autor: Przemysław Piotrowski

Wydawnictwo: Czarna Owca

Ilość stron: 400

Data wydania: 19-05-2021

Book tour: @czerwonakaja

Moja ocena: 10/10


"Poświęcilibyście życie innego człowieka, aby uratować chore dziecko?

Swoje dziecko? Swojego ukochanego syna?

Też wielokrotnie zadawałem sobie to pytanie. Nie dziesiątki, nawet nie setki razy. Myślę, że tysiące, a nawet dziesiątki tysięcy. Budziłem się, kąpałem, jadłem, chodziłem do pracy, opiekowałem się cierpiącym Leosiem i zasypiałem z tym pytaniem każdego parszywego dnia mojego - gównianego życia. Z czasem to pytanie przeobraziło się w wiertło, które zdawało się świdrować w czaszce, nie dając chwili wytchnienia. Dzień w dzień, tydzień w tydzień, miesiąc w miesiąc. Do samego końca..."


Kiedy tylko dowiedziałam się, że @czerwonakaja robi na Instagramie book tour z tą książką, od razu się zgłosiłam. Mając za sobą cykl o Igorze Brudnym, widziałam, że książki tego autora mogę brać w ciemno. 

"Krew z krwi" to coś całkiem innego. Nie jest to typowy kryminał. To przede wszystkim opowieść o ojcu i synu, o wielkiej miłości wymagającej poświęceń.

Leoś jest ciężko chory. Nie dość, że lekarze w wieku trzech lat zdiagnozowali u niego SMA, do tego doszedł jeszcze agresywny guz mózgu. Koszt obu terapii, które mogłyby uratować mu życie, jest nieosiągalny dla przeciętnego człowieka. 


"Przez następne kilkadziesiąt minut doktor Kulas tłumaczył nam, na czym polega SMA typu trzeciego, i z każdym jego słowem nasze marzenia, nasze wyobrażenia, nasze nadzieje i plany na przyszłość znikały, jedno po drugim ulatywały i znikały, jakby nigdy ich nie było. Mógł sobie mówić, co chciał, mógł nas pocieszać, ale diagnoza była jak wyrok. Jak pierdolnięcie żelaznym obuchem prosto w mostek, albo w mostek i czaszkę, albo w mostek, czaszkę i do tego kop w jaja. Fakt, że typ trzeci nie był najgorszą wersją tego schodzenia, nic w tym względzie nie zmieniał. Leoś mógł żyć, ale jego życie miało przypominać niekończącą się gehennę, powolny zanik mięśni, wózek inwalidzki, a może nawet respirator, brak perspektyw, wieczny ból istnienia."


"Najgorsze miało jednak dopiero nadejść. Po niecałym roku nadciągnęła apokalipsa.

Diagnoza: guz mózgu.

Pierdolony szyszyniak zarodkowy. Rzadki, szybko rosnący nowotwór ośrodkowego układu nerwowego, wyjątkowo złośliwy skurwysyn mający tendencję do rozsiewu."


Taka diagnoza, a właściwie dwie, załamałyby każdego rodzica. Czy może być coś gorszego niż ciężka choroba najbliższej osoby? Patrzenie na cierpienie dziecka? Autor uderzył w największy lęk każdego rodzica. Jego bohater nieustępliwie szuka rozwiązania. Daniel Adamski jest przeciętnym pisarzem kryminałów, ale przede wszystkim - kochającym ojcem, który dla swojego syna zrobiłby dosłownie wszystko.


"Od blisko dwóch lat Leoś i jego cierpienie razem się budzili, myli zęby, jedli, chodzili, myśleli, oglądali telewizję, spali. Leoś i cierpienie byli jak bracia, którzy za sobą nie przepadają, ale wzajemnie się szanują, bo łączą ich więzy krwi, a te pozostają nierozerwalne, więc gdyby skończyło się cierpienie, skończyłby się Leoś - i odwrotnie."


Kiedy policja znajduje ciało człowieka zamordowanego dokładnie tak, jak ofiara jednej ze zbrodni opisanej w książce Daniela, rozpoczyna się gra z mordercą, której finał będzie wielkim zaskoczeniem.


"Oddałbym życie, gdyby tylko on mógł żyć, mój syn, krew z krwi mojej, którego kochałem ponad to życie, a który miał w głowie raka i ten rak chciał go zabić, a ja nie mogłem nic zrobić - i to było najgorsze, ta bezradność, to kalectwo życiowe, że ojciec nie może uchronić syna przed śmiercią. O tym myślałem, gdy zasypiałem, i o tym śniłem, gdy zasnąłem, ta myśl albo sen a jakiś sposób mnie uszlachetniały i było mi z tym dobrze, a potem stało się to, co się stało, ale to tego wrócę później, na wszystko przyjdzie czas."


Sposób narracji przypomina momentami gonitwę myśli, jakiej doświadcza człowiek owładnięty lękiem. Daniel żyje myślą o synu, o tym czy przetrwa jego śmierć. Jest w emocjonalnej rozsypce. Tę rozpacz da się odczuć czytając. W pierwszej chwili ten sposób opowiadania wydaje się dziwny, ale w połączeniu z emocjami, które wyraża - całkiem zrozumiały. Ojciec jest owładnięty obsesją uratowania swojego dziecka za wszelką cenę. 

Powieść wciągnęła mnie od pierwszych stron i nie byłam w stanie jej odłożyć, dopóki nie doczytam do końca. Zakończenie połączyło wszystkie wcześniejsze wątki, nagle zrozumiałe stały się wydarzenia z poprzednich rozdziałów. Sposób finalnego przedstawienia ich jest genialny. Jestem pod wielkim wrażeniem.

Dziękuję @czerwonakaja za możliwość udziału w book tour. Polecam wszystkim tę książkę. 


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko/

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko




wtorek, 29 czerwca 2021

Abbie Greaves "Jedno słowo za dużo". Recenzja przedpremierowa.

Tytuł: "Jedno słowo za dużo"

Autor: Abbie Greaves

Wydawnictwo: Muza

Ilość stron: 384

Data premiery: 30-06-2021

Moja ocena: 7/10


"Jim co rusz otwierał przed Mary cały świat. Zanim się poznali, uważała, że życie polega na tym, żeby utrzymać się na powierzchni - w domu, w pracy, w tych namiastkach życia osobistego, jakie zdołała dla siebie wyszarpać. 

Jim natomiast pokazał jej, że może iść śmiało przez życie, a nie przemykać się chyłkiem. Poszerzył jej horyzonty. Zachęcał ją, by miała coraz większe marzenia. Przez tych sześć lat, kiedy byli razem, Mary ani przez chwilę nie wątpiła, że Jim jest gotów rzucić jej do stóp cały świat."


Kiedy Mary poznała Jima jej świat się zmienił. Kobieta w wieku dwudziestu siedmiu lat nadal mieszkała z rodzicami i miała pracę, nie dającą perspektyw na przyszłość. Miała też swoją małą tajemnicę - hobby, w które bała się jednak zainwestować. 


"Mary nigdy nie uważała się za wyjątkową pod jakimkolwiek względem. Aż do chwili, kiedy w jej życiu pojawił się Jim. Taki rodzaj zainteresowania nie mógł być udawany. Jego zdaniem miała silny charakter, odwagę i wewnętrzny ogień. Im dłużej przebywała w jego towarzystwie, tym bardziej sama zaczynała dostrzegać w sobie te cechy."


Przy Jamesie rozkwitła, uwierzyła w siebie, w swoją urodę i w swoje możliwości. Wreszcie zaczęła się realizować w pracy, która dawała jej satysfakcję. Przez kolejnych sześć lat żyli razem szczęśliwi, przynajmniej tak się zdawało.

Po pierwszym zauroczeniu zaczęli dostrzegać wady tej drugiej osoby, w ich związku pojawiły się pierwsze rysy. Pewnego dnia podczas kłótni padło o jedno słowo za dużo. Jim zniknął. Nikt nie wiedział co się stało, dokąd mógł się udać. 

Mężczyzna przez lata nie dawał znaku życia. Mary przez lata trwała na swoim posterunku - londyńskiej stacji kolejowej, z tabliczką "Wróć do domu, Jim". Czasami ktoś się zainteresował i zadał jej kilka pytań, jednak większość ludzi ignorowała ją, jak innych szaleńców i bezdomnych. Mary nie traciła jednak nadziei. Któregoś dnia, przez przypadkowy incydent na stacji, zyskała pięć minut sławy. W tym momencie sprawy przyspieszyły bieg.

Mary pracuje na dwa etaty - w miejscowym supermarkecie za dnia, a nocami w telefonie zaufania. Pewnej nocy odbiera tajemniczy telefon. Głos jej rozmówcy przypomina zaginionego partnera. Czy to Jim? Czy kobieta dowie się wreszcie co się z nim stało?

Książka Abbie Greaves to opowieść pełna emocji. Pokazuje jak ważna jest miłość, ile można dla niej poświęcić i jak szybko się gaśnie po jej stracie. Po odejściu partnera Mary żyła tylko jedną myślą: "Wróć do domu, Jim". Wszystko inne straciło znaczenie. Kobieta każdego dnia po pracy w sklepie stawała ze swoją tabliczką na stacji, jak wierny pies, który nie istnieje bez swojego właściciela. Mary nie zastanawiała się co powiedzą ludzie, skupiła się wyłącznie na realizacji swojej misji. Musiała być na miejscu, kiedy jej mężczyzna wróci. Chciała być pierwszą osobą, którą on zobaczy, gdy wysiądzie z pociągu - jego bezpieczną przystanią. 

Autorka umiejętnie przeplata dwie perspektywy czasowe - obecny rok 2018 miesza z migawkami wspomnień bohaterki od 2006 roku. Dzięki tym wstawkom poznajemy całą historię związku Mary z Jimem. W czasie obecnym odkrywamy kim naprawdę był James, jakie skrywał tajemnice. 

"Jedno słowo za dużo" to mocna powieść psychologiczna, opowiadająca o miłości, samotności, utracie i rozpaczy a przede wszystkim o tym jak ważna jest w naszym życiu obecność ukochanego człowieka, bez którego wszystko traci sens. Polecam tę książkę osobom, które nie boją się czytać o trudnych uczuciach. 

Daję siedem gwiazdek, ponieważ z jakiegoś powodu nie mogłam się wciągnąć w tę powieść i przeżywać jej wraz z bohaterką tak, jak na to zasługuje. Być może nie do końca odpowiada mi styl pisania autorki. 

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Muza.


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko/

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko




poniedziałek, 28 czerwca 2021

Emma Chapman "Pierwsze światło. Jak Wszechświat wyszedł z mroku"

Tytuł: "Pierwsze światło. Jak Wszechświat wyszedł z mroku"

Autor: Emma Chapman

Wydawnictwo: Muza

Ilość stron: 320

Data wydania: 23-06-2021

Moja ocena: 8/10


"Jak mroczną historię skrywa przed nami Wszechświat? Czego nie wiemy o kosmosie? Jak i kiedy powstały gwiazdy? Kiedy ciemność zastąpiło światło? Astrofizyk Emma Chapman przedstawia historię Wszechświata, jakiej nie znamy!"


Intrygujący opis wydawcy zachęcił mnie do sięgnięcia po tę pozycję. Jestem z natury ciekawska, interesuje mnie wszystko. Chciałam się dowiedzieć czegoś więcej o Wszechświecie, w którym żyjemy. Jednocześnie obawiałam się, że nie zrozumiem naukowych publikacji.

"Pierwsze światło" opowiada o kosmosie w sposób przystępny i możliwy do zrozumienia dla przeciętnego czytelnika. Nie jest łatwo pisać w prosty sposób o rzeczach skomplikowanych, szczególnie jeśli chodzi o teorie, które trudno sobie zobrazować. Emmie Chapman się to udało.

Dlaczego niebo, będące domem miliardów gwiazd, nocą jest ciemne? Kiedy patrzymy w górę, zwykle napotykamy wzrokiem co najmniej kilka z nich, chyba że panuje całkowite zachmurzenie. Ludzie od wieków zastanawiali się czym są gwiazdy. Od starożytnych filozofów, po współczesne filmy, powstało wiele teorii na ten temat.

Kojarzycie rozważania bohaterów "Króla lwa"?


"- Timon! Zastanawiałeś się, co tam migoce w górze?

- Pumba! Nie musiałem. Ja wiem.

- No powiedz.

- To świetliki. Świetliki, które się przykleiły do tego tam granatowego w górze.

- O rety! A więc to nie są płonące kule gazowe oddalone o miliony mil?

- Czy tobie wszystko kojarzy się z gazami?

- Simba! A ty co o tym myślisz?

(...)

- Ktoś powiedział mi kiedyś, że przebywają tam zmarli władcy. I patrzą na nas. 

- Naprawdę?

- Gapi się na nas zgraja nieżywych gości?"


Cóż, pomysły bywały różne. Na szczęście dzięki publikacjom takim jak ta nie musimy już zgadywać.


"W nauce występują znane wiadome (to, co wiemy), znane niewiadome (takie, których istnienia jesteśmy świadomi) i nieznane niewiadome (te, których pojawienia się nawet nie przewidujemy)."


Autorka, znany astrofizyk, opowiada o historii gwiazd, w tym najważniejszej dla nas: samego Słońca. Z książki dowiemy się jaka jest długość fal światła, jak zmierzyć temperaturę ciał niebieskich czy czym są linie absorpcyjne koronium. Przeczytamy o klasyfikacji gwiazd i ich populacjach, o galaktykach i czarnych dziurach, o Wielkim Wybuchu i promieniowaniu tła.


"Czarne dziury nie są czymś, do czego można podejść albo w czym można pogrzebać w laboratorium. Do kwietnia 2019 roku nawet astrofizycy nie byli pewni, jak taka czarna dziura wygląda. Wszelkie obrazy czarnych dziur, jakie było nam dane do tego czasu widzieć, pochodziły z symulacji albo były impresją artystyczną, co właściwie na jedno wychodzi - efekt zależy tylko od tego, czy do wykonania symulacji użyto oprogramowania komputerowego, czy ludzkiego mózgu."


Wewnątrz prócz fascynującej opowieści znajdziemy także piękne fotografie, w tym zdjęcie horyzontu zdarzeń supermasywnej czarnej dziury, zrobione przy pomocy specjalnego sprzętu (rzeczywiście przypomina Oko Saurona, musicie to zobaczyć).

Dzięki użyciu przez autorkę przykładów z życia łatwiej jest nam przyswoić zawartą w książce wiedzę. 

Polecam tę książkę każdemu kogo interesuje jak powstawał Wszechświat. 

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Muza.


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko/

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko






Sandra Robins "Miłość na sprzedaż"

Tytuł: "Miłość na sprzedaż"

Autor: Sandra Robins

Wydawnictwo: Novae Res

Ilość stron: 292

Data wydania: 16-07-2020

Book tour: @ksiazkowy_raj_asi

Moja ocena: 6/10


"Zgasło światło, a moim oczom ukazała się panorama miasta. W oddali jarzyły się i migotały kolorowe punkciki. Hotel zbudowano na wzniesieniu, dzięki czemu mogłam podziwiać świetlny spektakl tam, w dole.

- Pięknie, prawda? - Pocałował moją szyję. Staliśmy tak kilka chwil, pogrążeni w kompletnej ciszy. Oparłam się swobodnie o jego tors, chłonąć każdą sekundę tej ulotnej chwili. Odpowiedni mężczyzna i sceneria jak z filmu. Przeraziła mnie ta myśl. Odpowiedni do czego? Do seksu, do spędzania czasu razem. Nie mogłam się do niego przywiązać. Zostały mi jeszcze cztery miesiące kontraktu."


Sarah podejmuje pracę pani do towarzystwa, by opłacić leczenie schorowanej babci. Wiele zawdzięcza starszej pani, do której jest bardzo przywiązana. Zrobi dla niej wszystko, nawet sprzeda własne ciało. Dziewczyna robi jednak coś, czego nie powinna: zakochuje się w kliencie. W domu publicznym trzyma ją jednak kontrakt a jej wybranek jest emocjonalnie oziębły. Czy ta miłość na szansę przetrwania?


"Przeszliśmy długą drogę w naszej krótkiej znajomości. Na początku świetnie się razem bawiliśmy, ale nasze rozmowy opierały się na tym, co dzieje się w danym momencie. Dyskusja dotyczyła rzeczy błahych, takich jak wspólnie obejrzany film. Zmieniało się to z upływem czasu. W dalszym ciągu tematem tabu były uczucia między nami. Nigdy jeszcze nie określił, co do mnie czuje, oprócz "uwielbiam cię" w basenie. Nie mówił też o nas w czasie przyszłym. Wszystko wskazywało na to, że wszystko, co nas łączy, jest tylko tu i teraz. Nie dawał nadziei i złudzeń na wspólne jutro. Nie składał obietnic. Mimo to trudno mi było pozostać niewzruszoną na jego wdzięki. Podobało mi się w nim wszystko. Sposób mówienia, poruszania, zapach, szacunek, jakim darzył rodziców. Każda myśl o nim przyśpieszała mój puls, powodowała intensywne bicie serca."


Sarah mimo wszystko robi sobie nadzieję, marzy o wspólnej przyszłości z ukochanym. Chłonie piękne momenty, rojąc sobie, że coś z tego będzie, choć zna realia swojej pracy. Mężczyzna, którego pokochała, skrywa sekret, o którym nie wiedzą nawet jego najbliżsi. 


"Niebo rozświetliły fajerwerki. Wybiła północ, a wraz z nią nastał Nowy Rok. Stałam na zimnie w objęciach mężczyzny, którego kochałam. Z nieba padał deszcz. Nie oddałabym tego momentu za nic w świecie. Czy tak wygląda szczęście? Zapatrzyłam się na jego przystojną twarz. Dotknęłam ciepłego policzka. Spojrzał na mnie, jakby wiedział, co chcę mu powiedzieć. Moje serce wołało "Kocham cię". Coś jednak powstrzymywało mnie, by wypowiedzieć to na głos. Pocałował mnie w strugach deszczu."


"Miłość na sprzedaż" to współczesna baśń o Kopciuszku. Dziewczyna, która nie ma nic prócz długów, podejmuje najtrudniejszą decyzję w swoim życiu i nagle przenosi się do świata pełnego bogactw, pięknych sukni, luksusowych apartamentów. Jednak wszystko na świecie ma swoją cenę. Sarah musi zapomnieć o własnych pragnieniach a jej czas nie należy już do niej. Ma działać według ściśle określonego planu i stawiać się na każde wezwanie przełożonych. 

Powieść podobała mi się, pomimo licznych błędów językowych. Najbardziej drażniło mnie notorycznie powtarzane "ubrać sukienkę", "przebrać bluzkę, "ubrać buty". Sama historia okazała się dość wciągająca.  To prosta, niewymagająca historia o miłości z przeszkodami, w sam raz na urlop. Do przeczytania w jeden wieczór. Jak na debiut książka jest dobra. 

Dziękuję Asi za możliwość udziału w book tour i poznania nowej autorki. 


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko/

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko



piątek, 25 czerwca 2021

Corinne Michaels "Zostań dla mnie"

Tytuł: "Zostań dla mnie"

Autor: Corinne Michaels

Wydawnictwo: Muza

Ilość stron: 384

Data wydania: 23-06-2021

Moja ocena: 8/10


"Otwieram drzwi. Z drugiego auta wysiada kobieta. Jej długie rude włosy falują na wietrze. Spogląda na mnie niebieskimi oczami i na chwilę tracę głowę. Zapominam, jak się nazywam. Zapiera mi dech."


"Zostań dla mnie" to historia ostatniego wolnego z braci Arrowood. Pozostała trójka została już zaobrączkowana przez piękne kobiety we wcześniejszych tomach. Jacob jest z zawodu aktorem. Przyjeżdża na rodzinną farmę, gdzie ma spędzić pół roku przed powrotem na plan.


"To nie Hollywood niszczy małżeństwa. Ludzie sami je niszczą. Chcę mu wyjaśnić, że z nami byłoby inaczej, gdyby tylko się postarał, ale o co mam walczyć? Zawarliśmy jasną umowę. Żadnych obietnic i żadnych pytań.

Z drugiej strony Jacob odbiera mi sen. Kiedy z nim jestem, mam ochotę rzucić mu się w objęcia i czerpać z nich moc, ukojenie. Co z tego, że przy każdym spotkaniu dostrzegam w nim kolejną cechę, która czyni go idealnym facetem dla mnie? I choć bardzo chcemy, żeby było inaczej, to jest jak jest."


Do miasteczka Sugarloaf w tym samym czasie przyjeżdża Brenna Allen, młoda wdowa po pilocie wojskowym, samotnie wychowująca dwójkę nastolatków. To mała miejscowość, w której wszyscy wcześniej czy później się spotkają.


"Okazuje się całkiem inny, niż przypuszczałam.

Spodziewałam się bogatego aroganta, przekonanego o własnej wyjątkowości. Zblazowanego playboya. A potem stanął w moich drzwiach i udowodnił, jak bardzo się myliłam."


Jak można przewidzieć, Brenna i Jacob zakochują się w sobie, choć wcale tego nie planują. Ona nie otrząsnęła się jeszcze po stracie partnera życiowego. Jego przeznaczeniem jest barwne Hollywood, w rodzinne strony przyjechał na ściśle określony czas, po którym zamierza wynieść się stąd na dobre. Jednak los poplącze im szyki. Czy wymagającą karierę aktora da się pogodzić z utrzymaniem szczęśliwej rodziny na prowincji? Czy Brenna będzie w stanie związać się z kimś po tragicznej stracie?


"Ona jest urocza i zabawna, a kiedy się rumieni, ręce mnie świerzbią, żeby jej dotknąć. Nie zadaje głupich pytań, nie ciągnie mnie za język, dlatego mam ochotę gadać z nią godzinami.

Opędzam się od natrętnych myśli. Wmawiam sobie, że to tylko dziecinne zauroczenie i że jej widok wcale nie zwali mnie z nóg. Że coś sobie ubzdurałem, na chwilę straciłem czujność i nie wiem, czemu akurat o niej myślę, spędzając samotne noce."


Tego dowiecie się z lektury czwartego tomu z cyklu Arrowood. Prócz opowieści o płomiennym romansie w książce odkryjemy ciepłą historię o rodzinnych więzach, wsparciu przyjaciół, przeżywaniu żałoby a także o relacji pomiędzy nastolatkami a nowym chłopakiem mamy. Czy dzieci zaakceptują ten związek?    


"Zakochałam się. Do szaleństwa. Po uszy. Mam ochotę wypisywać jego imię w pamiętniku albo wyryć nasze inicjały na drzewie.

Dlatego zaczynam szykować się na uczuciowy kataklizm. Na złamane serce. Okłamywałam sama siebie. Seks bez zobowiązań to nie moja bajka. Potrzebuję związku. Moje serce nie słucha rozumu."


Historię poznajemy na przemian z punktu widzenia Brenny i Jacoba. Dzięki sposobowi opisania tych postaci doskonale rozumiemy uczucia i pobudki, jakie nimi kierują. Bohaterowie budzą sympatię, są ludźmi z krwi i kości, ze swoimi wadami i wątpliwościami. Żyją w otoczeniu rodzin i przyjaciół, z którymi łączą ich silne więzi. Wszystkie te relacje sprawiają, że książka jest wyjątkowa a dzięki lekkiemu stylowi pisarki czyta się ją szybko i przyjemnie. 

Może chwilami było zbyt słodko i cukierkowo, lecz moje ogólne wrażenia z lektury są pozytywne. To ciepła, romantyczna opowieść, w sam raz na letni wieczór. 

Autorka już zapowiada kolejny cykl powieściowy, "Return to us", który, mam nadzieję, ukaże się na rynku polskim. Chętnie przeczytam kolejne książki Corinne Michaels.

Dziękuję wydawnictwu Muza za egzemplarz recenzencki.


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko/

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko



czwartek, 24 czerwca 2021

Maciej Rapa "Phenomen"

Tytuł: "Phenomen"

Autor: Maciej Rapa

Wydawnictwo: -

Ilość stron: 364

Data wydania: 09-09-2020

Book tour: @zodzia

Moja ocena: 10/10


"Kiedy już opadł tuman brązowego kurzu, bestia stała przed nimi niczym posąg. Skryta w swej żółwiej skorupie, z szeroko rozstawionymi odnóżami i najeżonymi kolcami na plecach, jednak z zamkniętym okiem. Zwiadowcy natychmiast złamali utworzony krąg i uformowali linię, mierząc do przeciwnika ze wszystkiego, co mieli pod ręką. Nie minęło wiele czasu, a mrugacz zaczął trzeć gębę tylnymi kończynami i warczeć. Może nie było tego po nim widać, lecz wszyscy ci, którzy stali naprzeciwko niego, wiedzieli jedno - jest wkurzony. To się po prostu czuło. W powietrzu. W sobie. Wszędzie wokół. Bestia już na nich zapolowała i nie spocznie, póki nie dokończy tego, co zaczęła, bo to był właśnie jedyny cel jej życia: szukać, tropić, ścigać, zabić."


Phenomen to coś, co zmieniło świat. Zniknęły trawy, drzewa, zwierzęta i większość ludzi. Istoty, które przetrwały, stały się bestiami - złożone częściowo z żywego ciała a częściowo z metalowych części hybrydy. To świat, w którym przetrwają tylko najsilniejsi. Ludzie, którzy zostali, nie pamiętają co się stało, nie znają nawet swoich imion. Budzą się w nieprzyjaznym, dziwnym i nienaturalnym środowisku a ich jedynym celem jest przeżycie. Nowa natura im tego nie ułatwia. Tutaj człowiek nie jest najsilniejszym ogniwem. 


"Każdy postawiony krok przybliżał ich do ściany drzew na drugim brzegu. Widzieli ich chude pnie, owinięte błyszczącą, aluminiową folią, a także głośniki, które nieudolnie próbowały udawać sęki. Nieco wyżej, wśród gałęzi porośniętych papierem ściernym, wiły się miedziane kable, zaizolowane gumą i przypominające potężną porcję spaghetti.

Gdy podeszli nieco bliżej, mogli już dojrzeć żarówki wystające spod całej tej masy przewodów. Te szklany bulwy zwyczajnie wyrastały z aluminiowej kory, myśląc, że są owocami tego drzewa i że zamiast zwykłego żarnika mają w sobie nasionko, które w przyszłości ma dać początek nowej roślinie."


Czytam bardzo dużo, poznałam fabuły wielu książek i niełatwo mnie zaskoczyć. Maciejowi Rapie to się udało, i to z kilku powodów. Mam za sobą kilka powieści post-apo, lecz tak wykreowanego świata nie poznałam nigdy wcześniej. Pomysł tak dziwaczny, jak i genialny.


"Wciąż mutujące zwierzęta, jakie spłodził Phenomen, a ziemia nosiła na swojej powierzchni. Dziwne rośliny i zjawiska, o których nikt wcześniej nie słyszał, jasno dawały do zrozumienia, że jeśli gatunek ludzki szybko nie wymyśli czegoś, aby znów stanąć na nogi i ponownie zostać tym królującym w przyrodzie, to w oczach Nowego Świata będzie tym, czym dinozaury dla Dawnego. Zwykłą pamiątką, zagrzebaną w warstwach ziemi. Kolejną epoką, która tylko czeka, aby ktoś odkopał ją z fundamentów czasu i wyeksponował w muzeum."


Kolejnym plusem są postaci Bladego, Diabła, Rdzy. Pomimo, iż nie są zwykłymi ludźmi, nieobce są im ludzkie emocje i przeżycia. Blady jest jak wampir obdarzony poczuciem winy. Istota, która nie powinna istnieć. W końcu drapieżnik nie żałuje swojej ofiary, należącej do słabszego gatunku. Tymczasem naszego bohatera gryzą wyrzuty sumienia. On cały czas walczy ze swoją naturą. 


"Nigdy tego nie lubił.

Nie lubił przemierzać dziczy sam. 

Stanowiło to doskonały moment dla myśli, które chciały przedrzeć się przez zasłonę zapomnienia. Rozszarpać ją na kawałki, zbić jej delikatny klosz i nawiedzać nieśmiertelnego zdanego całkowicie na ich łaskę. Dlatego zawsze wolał trzymać przy sobie przynajmniej jedną osobę. Może nie zaraz obok, lecz gdzieś w okolicy, w zasięgu wzroku, żeby nie pozwalała jego sumieniu przykuć zbyt dużej uwagi."


"Phenomen" to powieść akcji. Od początku dużo się dzieje. Poznajemy Bladego i jego przyjaciół w trakcie strzelaniny a już chwilę później odkrywamy ich najważniejszy sekret. Lubię książki, które wciągają od samego początku. Tak stało się i tutaj. Po początkowej gorącej wymianie ognia fabuła zwolniła, gdy autor przedstawiał zarys historii Nowego Świata i jego mieszkańców. 

Ten świat został przedstawiony tak plastycznie, że łatwo mogłam go sobie wyobrazić. Dziwaczne, sztuczne zwierzęta i rośliny a także Wyższych, szamanów, łowców i hordę widziałam tak wyraźnie, że za jakiś czas będę pewnie się zastanawiać co to był za film. 

Głównym motywem jest wędrówka drużyny śmiałków w poszukiwaniu ratunku. Po drodze napotykają liczne zagrożenia a także spotykają nowych przyjaciół... a może jednak wrogów? Gdzieś blisko ukrywa się wilk w owczej skórze. Przyjaźnie, sojusze i zdrady są na porządku dziennym.

W powieści szybka, dynamiczna akcja przeplata się w przemyśleniami Bladego i innych postaci. Mamy tu wspaniałą, wciągającą przygodę na miarę "Władcy pierścieni" a jednocześnie studium psychologiczne postaci, która zmienia się pod wpływem swojego daru i stara się pozostać człowiekiem w nieludzkim środowisku. Z lektury można wyciągnąć ważną naukę:


"Życie jest jak plucie na glinę. Tylko od nas zależy, czy tę rozmokniętą glinę weźmiemy i ulepimy z niej kulę. Czy zostawimy ją i pozwolimy jej zeschnąć."


Poprzednią książką sci-fi, która tak mnie zachwyciła, były "Toksyczne dziewczyny" Power Rory. Tam także świat został skażony a pozostałe przy życiu starały się przetrwać. 

Pomimo, że "Phenomen" liczy 364 strony to w rzeczywistości historia jest dłuższa, ponieważ powieść została wydana w tomie niestandardowej wielkości. Zobaczcie porównanie z typową książką oraz wydaniem kieszonkowym na zdjęciu. Ja spędziłam z tym tytułem dwa pełne wrażeń dni, chociaż czytam szybko.

"Phenomen" dostaje ode mnie 8 gwiazdek za samą treść i kolejne dwie za wyobraźnię i humor autora oraz samodzielne wydanie powieści, bo wiem, że nie jest to łatwe. Mam nadzieję, że będę miała okazję przeczytać kolejne książki Macieja Rapy.

Dziękuję Annie T. za możliwość udziału w book tour. Gdyby nie takie wydarzenia wielu autorów nigdy bym nie poznała, szczególnie tych, którzy wydają samodzielnie. 



Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko/

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko







środa, 23 czerwca 2021

Marta Reich "Każde twoje słowo"

Tytuł: "Każde twoje słowo"

Autor: Marta Reich

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Ilość stron: 400

Data wydania: 08-06-2021

Moja ocena: 8/10


"Nachylił się, by ją pocałować, a Karolinę przeszył prąd  - podniecenia, emocji, pożądania, ale i panicznego strachu, że zaraz obudzi się z tego pięknego snu, osamotniona, niezdolna do powrotu do szarej rzeczywistości."

 

Karolina, Anka, Nelson, Karol, Michał i Wojtek to zgrana grupa przyjaciół. Poznają się na studenckiej imprezie. Nawiązują się pierwsze miłości. Anka szaleje za Karolem a Nelson zakochuje się od pierwszego wejrzenia w Karolinie. Ich związki się rozwijają, lecz młodzi są ambitni, chcą wiele osiągnąć a umożliwić im to może staż za granicą. Jednak nie każde z nich może wyjechać, niektórzy mają zobowiązania lub zwyczajnie brak im pieniędzy na takie zbytki. 

Pary rozstają się. Czy miłość na odległość ma szansę przetrwania? Jak długo trwa tęsknota? Miesiąc, dwa, pół roku? Dwa związki wystawione zostały na próbę czasu. 

Po kilkunastu latach Karolina nie przeczuwała, że jeszcze kiedykolwiek spotka swoją młodzieńczą miłość. Wiele się z jej życiu wydarzyło od 1999 roku. Kiedy w 2017 wpada spóźniona do biura ostatnią osobą, którą spodziewa się zobaczyć jest on. 


"Ile zmieniło się przez te lata? Ile każde z nich przeszło? Ona nie została wielką malarką, choć stworzyła jeden z najlepszych zespołów kreatywnych w Europie. On z pełnego entuzjazmu studenta stał się dojrzałym mężczyzną, człowiekiem sukcesu, zarządzającym ogromnym funduszem i zbierającym co roku milionowe bonusy."

 

Czy stara miłość odżyje?


"To niesamowite, pomyślała, możesz latami nad sobą pracować, ale gdy przychodzi co do czego, jesteś tą samą osobą co kiedyś, z tymi samymi obciążeniami i blokadami."

 

Autorka poprowadziła fabułę dwutorowo. W powieści przeplatają się wydarzenia z przeszłości i z czasów obecnych. Obserwujemy Karo i Nelsona i wracamy do przeszłości bohaterów. Od początku wiadomo, że każde z nich ma swoje tajemnice. Z ciekawością przewracałam kolejne strony, nie mogąc się doczekać rozwiązania zagadki. Co sprawiło, że ich drogi się rozeszły? Dlaczego dziewczyna porzuciła swoje aspiracje? 

Przecież, jak mawiała babcia Karoliny, w życiu najważniejsza jest miłość i pasja.

Czy tej dwójce uda się dogadać, wyjaśnić i wybaczyć przeszłe wybory? 


"- Powiedziałem wtedy, że dam ci cały świat, pamiętasz? - Jego miękki, głęboki głos zdawał się ją kołysać.

- Pamiętam. Wspominałeś też coś o tym, że zawsze będziemy razem."

 

Nie czytałam kryminałów Marty Reich. "Każde twoje słowo" to jej pierwsza powieść obyczajowa. Jak na debiut gatunkowy jest bardzo udana. Długo czekałam na ujawnienie wszystkich sekretów bohaterów, przez co książka trzymała mnie w napięciu do samego końca. Nie mogłam zasnąć dopóki nie doczytałam do ostatniej strony.

Charaktery, reakcje i zachowania naszych bohaterowie są autentyczne. Wszystko doskonale zgrane. Z uwagi na czas, w jakim rozgrywa się akcja, wielu obecnych 40-latków odnajdzie w nich siebie lub swoich znajomych z lat młodości. To budzi sentyment i sympatię. Obserwujemy zmianę Karoliny i Jacka na przestrzeni lat.

Autorka powoli odsłania kolejne karty losów postaci. Zakończenie pięknie domyka wszystkie wątki. Akcja toczyła się powoli, lecz mimo to powieść bardzo mi się podobała. Świetnie oddane zostały realia pracy w korporacji, włącznie ze specyficznym slangiem, jakim posługują się pracownicy. Zastanawiałam się czy pisarka sama miała okazję pracować w takim miejscu. 

Marta Reich poruszyła wiele ważnych tematów: od emigracji zarobkowej po adopcję. 

"Najczęściej ranimy tych, którzy są nam najbliżsi", głównie poprzez brak odpowiedniej komunikacji. Tutaj zabrakło wyjaśnienia sobie wszystkich niedopowiedzeń i podejrzeń we właściwym czasie. Autorka pokazuje także, że nie każda przyjaźń jest autentyczna i często wróg może ukrywać się wśród osób pozornie nam sprzyjających.

Sporo tematów zmieściło się na tych 400 stronach, można by długo wymieniać. 

Polecam "Każde twoje słowo" wielbicielom wzruszających obyczajówek. 

Chętnie sięgnę także po wcześniejsze tytuły Marty Reich.

Dziękuję wydawnictwu Prószyński i S-ka za egzemplarz recenzencki powieści.

https://www.empik.com/kazde-twoje-slowo-reich-marta,p1267847568,ksiazka-p



Tekst i zdjęcia: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko/

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko

 





wtorek, 22 czerwca 2021

Lara Kos "Piekielna transakcja". Zapowiedź recenzencka.

 Już 11 sierpnia do księgarń trafi debiutancka powieść Lary Kos "Niebezpieczna transakcja". Opis wydawcy:

"Piekielnie gorąca, diabelsko ostra i... niebezpiecznie wciągająca! Historia romansu, który rozpala wyobraźnię i dostarcza czytelnikowi ekstremalnie intensywnych wrażeń. Odkrycie na rynku literatury zarazem seksownej, jak i sensacyjnej! 

Przyprawiona pieprzem, nasycona władzą i owiana niejedną tajemnicą. Tak podsumować można debiutancką powieść Lary Kos. „Niebezpieczna transakcja”  gwarantuje czytelnikom emocje, które od pierwszych stron angażują nie tylko umysł, ale i ciało!

Sandra pojawia się na sesji zdjęciowej prezesa największej firmy farmaceutycznej w Polsce. Na miejscu daje się we znaki nerwowa atmosfera. Wszystko staje się jasne, gdy w drzwiach pojawia się on – stanowczy, nietolerujący sprzeciwu i... zabójczo przystojny!

W pewnej chwili nakazuje wszystkim opuścić salę. Wszystkim oprócz niej. Ten dzień odmieni życie Sandry już na zawsze. Ona i Tor stają się nierozłączni. I choć dziewczyna jest przekonana, że wreszcie spotkała ideał, miłość swojego życia, to świat tajemnic dookoła mężczyzny szybko zniszczy te marzenia.

Tor coraz częściej wychodzi na spotkania, o których nie chce jej opowiadać. Wpada w furię, gdy Sandra zbliża się do jego komputera. Czym naprawdę zajmuje się jej ukochany? Co przed nią ukrywa? I dlaczego z profili społecznościowych zniknęły konta Sandry? Kobieta z dnia na dzień budzi się w rzeczywistości, w której nie obowiązują znane jej dotąd reguły. Uczucia zostaną poddane najcięższej próbie, w której stawką będzie jej własne życie...

Darknet, zły facet i mnóstwo skrajnych emocji! Mocny debiut!
K.N. Haner


Soczysta, mocna. Czytałam z bijącym sercem i wypiekami na twarzy!
  Edyta Folwarska

Debiut, który zwala z nóg! Podbije Wasze serca i rozpali wszystkie zmysły!
Kinga Litkowiec

Pełna tajemnic, niebezpieczeństw i nieposkromionej namiętności. Trzymające w napięciu zakończenie woła o więcej!
  Anna Wolf

Silna dawka emocji i szokujące zwroty akcji sprawiają, że książka Lary Kos wręcz uzależnia! Nic dziwnego, że zachwyciły się nią czołowe autorki namiętnej literatury: Edyta Folwarska, K.N. Haner, Anna Wolf czy Kinga Litkowiec."

Czekam z niecierpliwością, a wy?

źródło: informacja prasowa


Krzysztof Żuchowicz "Lombard"

Tytuł: "Lombard"

Autor: Krzysztof Żuchowicz 

Wydawnictwo: Oficynka

Ilość stron: 272

Data wydania: 22-03-2021

Moja ocena: 6/10


"Tomek poczuł, jak serce zaczyna bić mu szybciej. Ten, którego chciał dorwać, stał nad nim. Ubrany w elegancki jasnokremowy garnitur ze spokojnym wyrazem twarzy."


Tomasz Pielecki właśnie stracił pracę, pije w barze i użala się nad swoim losem. Niespodziewanie z propozycją zatrudnienia wychodzi sprawca jego nieszczęścia, biznesmen Ryszard Kuciński. Jego dorosła córka wyjechała z chłopakiem do Austrii i słuch po nich zaginął. Tomek jest doświadczonym detektywem a przyjęcie tej sprawy może pomóc mu wrócić na dawne tory. Mężczyzna nie waha się długo. Przyjmuje ofertę i rusza na poszukiwanie zaginionej. 


"Tomek stał przed knajpą, miał broń, czekał, aż wypełni go adrenalina. Nie lubił, gdy się pojawiała, ale gdy opanowywała go w pełni i zaczynała buzować najmocniej w trzewiach, akceptował."

"Kiedyś mogła być ładną Afrykanką, ale narkotyki i prostytucja zniszczyły ją. Zaczęła opowiadać o strasznym życiu i gangsterze, który traktował ją jak worek mięsa z dziurką."


W swej podróży przemierzy wiele krajów i kontynentów, zmierzy się z bezwzględnymi łotrami, przez cały czas żyjąc w zagrożeniu. Akcja mknie jak szalona, aż trudno nadążyć. Ktoś goni, ktoś ucieka, ktoś strzela, ktoś pada. Problem w tym, że nie zawsze wiadomo kto, ponieważ autor niejednokrotnie zrezygnował z dokładnego określenia podmiotu. 

Czytając nie raz wracałam wzrokiem do poprzednich linijek, żeby sprawdzić, czy czegoś nie pominęłam. Chociaż lubię powieści z wartką akcją i ograniczoną ilością opisów, to jednak jakieś minimum by się przydało.


"-Myślimy o tym - znów odezwał się Dominik - by się rozdzielić. Kilku z nas wróci do RPA i będziemy szukać tropów. Reszta zostanie w pogotowiu. Gdy dowiemy się czegoś konkretnego, doleci. Naszym zdaniem to będzie Barcelona."


Fabuła jest bardzo chaotyczna, następują nagłe przeskoki. Wraz z Tomkiem znajdujemy się naraz w innym miejscu, lecz nie wiemy jak tam trafiliśmy. 

Odniosłam wrażenie jakby autor pisał w pośpiechu i połykał niektóre wyrazy lub wyciął z treści fragmenty opisów. Ponadto w tekście nie brakuje błędów. Chwilami czułam się jakbym czytała humor z zeszytów szkolnych.


"Mimo że czuł moralny obowiązek dokończenia zadania, coraz częściej i głośniej przebijały się głosy zwątpienia i braku wiary. Zrzucił to jednak na barki trudów, z jakimi się musiał mierzyć."


Autor miał pomysł na powieść, lecz jest ona mocno niedopracowana stylistycznie. Poprzez chaotyczny styl pisania lektura nie przypadła mi do gustu, lecz nie wykluczam, że po naniesieniu poprawek mogłaby być mocno wciągająca. W obecnej formie mogłaby stanowić także scenariusz całkiem niezłego filmu akcji. Niestety od dobrej książki oczekuje się nieco więcej. 

Dziękuję wydawnictwu Oficynka za egzemplarz recenzencki.


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko/

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko



poniedziałek, 21 czerwca 2021

P. Spinel "Urlop z kradzieżą w tle"

Tytuł: "Urlop z kradzieżą w tle"

Autor: P. Spinel

Wydawnictwo: Book Edit

Ilość stron: 222

Data premiery: 24-06-2021

Moja ocena: 5/10


"- Misiu! Mówię do ciebie! - powiedziałam ostrzej.

- Słyszę przecież - łagodnie odpowiedział, spokojnie przekładając gazetę na następną stronę. Nawet na mnie nie spojrzał!

- Misiu, no! Ja do ciebie mówię, a ty nic, nawet nie zapytasz, czy czegoś potrzebuję albo czy wszystko w porządku... - Mój głos nabrał mocnej barwy, a ton był podwyższony i przesterowany irytacją. 

Umiałam takie rzeczy od liceum, odkąd zaczęłam interesować się facetami, a oni mną. Ze spokojem obserwowałam pierwsze efekty, jakie osiągnęłam. Gazeta opadła z szelestem, a twarz Misia wyrażała niezadowolenie pomieszane ze zniecierpliwieniem. Przyglądał mi się pytającym wzrokiem.

- Zjadłbyś coś dobrego?

W odpowiedzi bez słowa kiwnął głową na tak.

- A na co miałbyś ochotę? - ciągnęłam.

- Na ciepłe kanapki z serem, z oliwkami i sałatą - odpowiedział bez zastanowienia.

- Ja też - odparłam rozmarzonym głosem. - Zrobisz po dwie dla każdego? Masz bliżej, pomogę ci, proszę - szybko dodałam, zanim zdążył wziąć wdech, żeby odmówić."


"Urlop z kradzieżą w tle" zapowiadał się ciekawie. Piękna okładka i opis sugerujący dobrą komedię:

"Dawka relaksującego humoru z zagadką w tle, którą trzeba wyjaśnić, zanim skończy się urlop." 

Niestety, mnie zamiast relaksować, z każdą stroną bardziej irytowała zarówno główna bohaterka, jak i styl pisania autora. Od początku do końca mamy jeden długi monolog. Dialogów, jak ten zacytowany powyżej, jest jak na lekarstwo. Jednak już ten fragment całkiem nieźle oddaje charakter naszej narratorki. 

Kobieta, nieznana z imienia i wieku, wybiera się na wymarzony urlop ze swym partnerem, na którego woła Miś. Lektura zaczyna się od przydługiego wstępu - poradnika dotyczącego najlepszego sposobu spędzenia urlopu: tego, co powinno się zabrać z sobą i gdzie się zatrzymać. 

Nasza bohaterka preferuje wczasy pod namiotem. Głównie dlatego, że są tanie. Nie jest ona zamożną osobą a że pragnie co roku spędzić niezapomniane dwa tygodnie, oszczędza na czym się da. 

Bezimienna i Miś, nazwijmy ich dla ułatwienia Grażyną i Januszem, to typowi turyści, jakich pełno co roku na plażach. To ten typ, który zrobi wszystko, by nie płacić za toalety a na dyskotekę wnosi browar z dyskontu. Jak się bawić to się bawić, co złego to nie my. Im wolno wszystko, za to dla otoczenia są wyjątkowo krytyczni. 

Przygoda rozpoczęła się od podróży. Grażyna wybrała jako sposób przemieszczania się własny samochód, w końcu jako praktyczna i zapobiegliwa osoba zabrała tyle bagażu, że w walizki się nie zmieści. Jedzie więc furą zapakowaną po dach, po drodze łamiąc wszystkie możliwe przepisy a przyłapana - wykręcając kota ogonem. Trzeba przyznać, że kobieta jest niezwykle kreatywna w wymyślaniu wymówek.

Właściwa zabawa zaczyna się jednak po dojechaniu na miejsce, kiedy już spotyka się ze swoim Misiem. Grażyna szybko daje się poznać jako osoba samolubna i pazerna, która nie myśli bynajmniej o potrzebach partnera. Janusz zaś to wcielenie mistrza zen. Jego cierpliwość nie zna granic. Kto inny już dawno pogoniłby taką babę. 

Nasza parka rusza w miasto, by się zabawić. Po powrocie okazuje się, że coś im zginęło. Co za podła kradzież! Pozostałą część urlopu spędzają więc na aktywnym poszukiwaniu sprawcy.


"Obudziłam się i natychmiast stwierdziłam, że na pewno była niedziela. Głowa dobitnie dawała jasny sygnał, że rozpoczął się dla mnie męczący dzień. Po ciszy panującej wokół namiotu i zapachu powietrza stwierdziłam, że był poranek, ale skwar w namiocie już nie pozwalał swobodnie oddychać. Uzmysłowienie tych faktów zajęło mi dobrych kilka chwil. Po skomunikowaniu się z samą sobą i po kolejnym dłuższym upływie czasu poczułam głód dobitnie dochodzący z mojego brzucha. Niemal natychmiast zdominowany został przez bolesną suchość w ustach, która świadczyła o niewyobrażalnym pragnieniu. Nagle poczułam się tak, jakby moje ciało miało rozpaść się na kawałki. Zupełnie jak gdyby każdy jego fragment w tej samej chwili zgłaszał jakiś problem: ból głowy, ból brzucha, ból lewej ręki - pewnie ją przygniotłam - ból nóg i tym podobne. Pewnie tylko czekały, aż się obudzę, żeby mi to wszystko zakomunikować. I dziękuję bardzo! Tego było mi trzeba zaraz po odzyskaniu przytomności!"


"Dwie próby dobrania stroju, jedną poprawę makijażu i włosów później szliśmy w skupieniu chodnikiem w kierunku miasteczka. Nie rozmawialiśmy, rozmyślaliśmy. Czułam, że męczyła mnie ta sytuacja. Bliska byłam wniosku, że odpuszczę sobie tropienie sprawcy i wrócę do wypoczywania. w Końcu byłam na urlopie, powinnam teraz leżeć na plaży w moich różowych klapeczkach, wysmarowana olejkiem do opalania. Na słowie słomkowy kapelusz chroniłby moją twarz przed poparzeniem. W lewej dłoni chłodne mojito z dużą ilością lodu dawałoby przyjemny chłód. Tak to powinno wyglądać - pomyślałam - i nadal może. A nie bawić się w tropiciela zeszłorocznego śniegu - snułam w zamyśleniu - jak jakiś łysiejący myśliciel z przerostem prostaty i nadmiarem adrenaliny."


Chyba najbardziej do naszej pańci zraziły mnie jej przemyślenia na temat mężczyzn:


"Mogłabym przysiąc, że poczułam siarkę niosącą emocje i głośne aczkolwiek niewyrażone zniecierpliwienie. Zaraz, zaraz. Jakie emocje? Przecież faceci to emocjonalni inwalidzi. Zresztą w większości lubią być postrzegani jako bezuczuciowe zimne dranie. I co ciekawe, my się na to łapiemy. Czasami dopadają ich chwile słabości. Wtedy pojawiają się szczątku uczuć. Ich myślenie - jeżeli już poddają się tej czynności - na ogół związane jest z jakimś zadaniem. Z jednej strony może być to coś, co faktycznie robią - jak pukanie młotkiem w ścianę - i są tym pochłonięci bez reszty albo nicnierobieniem."


Teraz macie już pełen obraz tej pani. Zdecydujcie sami czy chcecie spędzić z nią czas. Mnie osobiście zmęczyła.

Ta książka miała potencjał, jednak mnie jakoś nie bawiła. Szkoda, że została przedstawiona w takiej formie. Nie zabrakło też literówek, przez co osoba narratora co i rusz niezamierzenie zmieniała płeć. Przede wszystkim powieść jest słabo napisana i pomimo niewielkiej objętości, czytałam ją bardzo długo. 

Dziękuję wydawnictwu Book Edit za egzemplarz recenzencki.  


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko/

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko


niedziela, 20 czerwca 2021

Kamila Mitek "Moje greckie lato"

Tytuł: "Moje greckie lato"

Autor: Kamila Mitek

Wydawnictwo: Dragon 

Ilość stron: 320

Data wydania: 02-06-2021

Moja ocena: 7/10


Obecnie temperatury w Polsce mamy takie, że nie trzeba wyjeżdżać, aby doświadczyć na własnej skórze tropikalnej aury. W czwartek, 17 czerwca, w Dziwnowie w zachodniopomorskim odnotowano rekordowe 32,8 stopni Celsjusza. 

Klimat już jest. Przygotujcie sobie dobrą kawę - może być mrożona - i ruszajcie z Agatą na magiczną wyspę. 

Kefalonia nazywana jest przez miejscowych wyspą skarbów. Znajdziemy tam:

-  jaskinię Melisani z podziemnym jeziorem, która została odkryta przypadkiem po tragicznym w skutkach trzęsieniu ziemi;

- jaskinię Drogarati o tak doskonałej akustyce, że pełni czasem funkcję muszli koncertowej;

- jedną z najpiękniejszych plaż w Grecji - Myrtos 

oraz wiele zabytkowych budowli i ruin. W pobliżu portu w Agrostoli można zobaczyć przepływające pod powierzchnią morza żółwie z gatunku Caretta Caretta a miejscowe restauracje oferują szeroką paletę smacznych dań. Gdy czytałam opisy ich przygotowywania oraz skład, ślinka sama napływała mi do ust. 

Jednak malownicze pejzaże wyspy stanowią tylko tło dla właściwej opowieści. 

Agata, z zawodu kucharka, prowadzi jednoosobową firmę cateringową. Jedni z jej klientów proponują kobiecie wspólny wyjazd na wakacje. Miałaby dla nich gotować w zamian za sowite wynagrodzenie. W domu Agi na kanapie leży mąż z nieodłączną butelką piwa w jednej ręce i pilotem od telewizora w drugiej, i do tego w zasadzie ogranicza się jego aktywność. Cytując Ferdka Kiepskiego "w tym kraju nie ma pracy dla ludzi z jego wykształceniem". W rzeczywistości odpowiada mu bycie utrzymankiem żony i wymyśla jedynie wymówki, by nie wziąć się do roboty. 

Agata ląduje na Kefalonii i zajmuje się swoimi obowiązkami. Gdy do jej pracodawców dołączają ich, dorosłe już, dzieci, zaczynają wychodzić na jaw rodzinne niesnaski i tajemnice. 

Sprawy komplikują się gdy Agata spotyka przystojnego Makisa oraz kiedy realizuje się scenariusz z jej snu. W to, co miało być prostym wyjazdem zarobkowym, wdają się komplikacje uczuciowe.

Z jednej strony bajkowy kraj z pyszną kuchnią i malowniczymi krajobrazami, a w nim - zapatrzony w nią mężczyzna, z drugiej - perspektywa powrotu do męża nieroba, któremu jednak przyrzekała na dobre i złe. Co wybierze Agata? Na jej miejscu nie wahałabym się ani chwili, lecz nasza bohaterka przeżywa moralne rozterki. Jak zakończy się ta historia?

"Moje greckie lato" to lekka lektura idealna na wakacje. Czyta się ją przyjemnie a myślami można się przenieść na jedną z greckich plaż. Po zakończeniu powieści mam ochotę wsiąść w samolot i ruszyć w podróż do raju. Myślę, że spodobałoby mi się tam. 

To trzecia powieść Kamili Mitek, którą miałam okazję przeczytać i choć to "Pożar w mojej głowie" i "Na śniadanie... tort szpinakowy" skradły moje serce, i w tej jest coś, co może się podobać.

Książka jest ciepła i optymistyczna, opowiada o więzach rodzinnych, przyjaźni, miłości i podróżach a to wszystko, czego potrzebujemy latem. Miłej lektury!  


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko/

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko



sobota, 19 czerwca 2021

Agnieszka Rusin " Tylko dla Ciebie"

Tytuł: "Tylko dla Ciebie"

Autor: Agnieszka Rusin

Wydawnictwo: Dlaczemu

 Ilość stron: 256

Data wydania: 07-04-2021

Book tour: @_read_andzia_

Moja ocena: 7/10


"- To tylko dla ciebie, kochany - wyznała, sięgając po smyczek. Na jej twarzy tlił się delikatny rumieniec.

I wtedy zabrzmiała. Wiolonczela, niczym tuba, wydawała z siebie za każdym muśnięciem dźwięki raz delikatne i urzekające, a za chwilę mocne jak korzenne wino. Kosma zaniemówił z wrażenia. I choć instrument sprytnie zakrywał kwintesencję kobiecości ukochanej, to jego wyobraźnia i tak szalała."


Alicja to młoda, utalentowana wiolonczelistka. Mieszka drzwi w drzwi z najlepszą przyjaciółką, skrzypaczką Gabrielą. Tylko Gabi zna starannie skrywany sekret Ali. Tajemnica, przez którą dziewczyna ma problem z otworzeniem się na miłość.

Pewnego dnia Gabrysia postanawia pomóc koleżance, przedstawiając jej przystojnego policjanta Kosmę, który jest kumplem jej chłopaka, Bruna. Oboje, Kosma i Ala, odczuwają wyraźny pociąg do siebie, jednak mają problem z zaufaniem drugiej osobie. 


"Jej orzechowe oczy przenikały go. - Jesteś dla mnie pierwszy we wszystkim. Z tobą po raz pierwszy jestem naprawdę szczęśliwa. Z tobą uczę się bliskości, zaufania. Tobie pierwszemu prawdziwie zawierzyłam. Nigdy nie sądziłam, że jeszcze kiedyś z kimś będę."


Droga do szczęścia tej czwórki nie będzie prosta. Prócz komplikacji zdrowotnych w paradę będą im wchodzić byli partnerzy, swoje trzy grosze dołoży także kochana rodzinka. 

Dzięki Kosmie Ala zmieni się wewnętrznie, nauczy się kochać, lecz czy ten związek przetrwa próby, jakie zgotuje mu los? Czy on nadal będzie chciał być z kobietą, która nie podzieliła się z nim istotną informacją na temat swojej przeszłości? 

Z kim ułoży sobie życie Gabi? Czy miłość Bruna będzie dość silna, by mężczyzna zrezygnował ze swoich przekonań? Ona marzy o ślubie z bajki i gromadce maluchów, jemu wystarczy dobry seks. Czy dojdą do porozumienia?

Autorka pokazuje jak dzięki uporowi i determinacji można pomimo niesprzyjających warunków osiągnąć swoje cele, zarówno w pracy, jak i w miłości.   

W książce jest dużo dialogów, przez co szybko się ją czyta. Niestety, chwilami wydawały mi się nieco sztuczne. Historia sama w sobie jest ciekawa. Plus za wspomnienie o chorobie i wstydzie, z jakim zmaga się Ala oraz wiele kobiet w jej sytuacji. Podobało mi się także to, że dwie główne bohaterki były z zawodu muzykami. Szkoda, że nie został bardziej rozwinięty wątek zatargów rodzinnych bohaterów, ta część bardzo mnie interesowała. Powieść podobała mi się, ale nie porwała mnie. Bohaterowie byli sympatyczni, choć nie wyjątkowi. 

Dziękuję Wiktorii za możliwość udziału w book tour.


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko/

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko



czwartek, 17 czerwca 2021

Rachel Lippincott, Mikki Daughtry, Tobias Iaconis "Trzy kroki od siebie"

Tytuł: "Trzy kroki od siebie"

Autorzy: Rachel Lippincott, Mikki Daughtry, Tobias Iaconis

Wydawnictwo: Media Rodzina

Ilość stron: 336

Data wydania: 20-11-2018

Book tour: @gora.ksiazek

Moja ocena: 8/10


"Bez względu na to, do którego szpitala trafiam, zawsze staram się znaleźć wyjście na dach.

Widziałem parady w Brazylii, ludzi jak kolorowe mrówki, tańczących na ulicach, wolnych i pełnych energii. Widziałem pogrążoną we śnie Francję, rozjarzoną wieżę Eiffla w oddali, gasnące po kolei światła w mieszkaniach na ostatnich piętrach kamienic i księżyc wypływający leniwie na niebo. Widziałem plaże w Kalifornii, wodę płynącą przez wiele kilometrów, ludzi pluskających się w falach z samego rana.

Każde miejsce jest inne. Każde jest wyjątkowe. Tylko szpitale, z których je oglądam, są zawsze takie same."


"Trzy kroki od siebie", "zachowaj dystans" - jak my to dobrze znamy od 2020. Jednak pandemia kiedyś się skończy, my wrócimy do normalności a ludzie jak Stella i Will - chorzy na mukowiscydozę - muszą na siebie uważać przez całe życie.


"Czy wyobrażasz sobie, że się zakochujesz, choć nie wolno ci nawet dotknąć drugiej osoby? Jedyną szansą Stelli na przeżycie są nowe płuca. Życie dziewczyny to ciągłe pobyty w szpitalu, przyjmowanie leków i oczekiwanie na przeszczep. W tym czasie musi zachować bezpieczną odległość od wszystkich, żeby nie narażać układu odpornościowego osłabionego nieustanną walką z zakażeniami i antybiotykoodpornymi bakteriami. Bez żadnych wyjątków."


Stella i Will chorują od wielu lat. Obecnie mają poważnie uszkodzone płuca a najwspanialsze przeżycia, które w innym wypadku mogłyby być ich udziałem, oglądają przez szkiełko - ekran monitora, szybkę telefonu, telewizor. 


"Większość czasu, jaki upłynął od operacji przeprowadzonej potajemnie w prowizorycznym kombinezonie antybakteryjnym, spędziłam, chłonąc łapczywie uroki Cabo za pośrednictwem Instagram Stories moich kolegów z klasy. Nurkowałam z Melissą w kryształowej, błękitnej wodzie. Wyruszyłam na żagle z Mikiem, żeby obejrzeć łuk skalny na Przylądku Świętego Łukasza. Smażyłam się na plaży z Brooke, która nie wyglądała na szczególnie załamaną swoimi sprawami sercowymi."


Stellę ominął ostatni wyjazd klasowy. Z powodu infekcji trafiła do szpitala, który zna od szóstego roku życia. Oprócz jej wieloletniego przyjaciela Poego tym razem na oddziale spotyka nową osobę: przystojnego i lekkomyślnego Willa. 

Chłopak za nic ma wysiłki swojej matki, desperacko poszukującej coraz to nowych terapii. Ignoruje zalecenia lekarskie, z rezygnacją przyjmując swój los. 

Stella z kolei to twarda babka z obsesją kontroli. Właśnie stworzyła aplikację pomagającą osobom cierpiącym na choroby przewlekłe w dawkowaniu leków. 

Dwójka nastolatków pechowo zakochuje się w sobie, lecz nie mogą się nawet dotknąć.


"Infekcja.

Ryzyko.

Zarażenie.

Wystarczy kaszlnięcie albo jeden dotyk, żeby zrujnować jej życie. Mogę pozbawić ją szansy na nowe płuca. Mogę skrzywdzić Stellę.

Właściwie wiedziałem o tym. Ale nie dopuszczałem do siebie tej myśli.

Na myśl o tym czuję przejmujący do szpiku kości ból. Jest gorszy niż wszystkie operacje, infekcje czy pobudka nad ranem z tak zatkanymi płucami, że nie można oddychać. Jest nawet silniejszy od bólu, który wywołuje przebywanie z nią w tym samym pokoju bez możliwości dotknięcia jej.

Śmierć.

Tym jestem. Jestem śmiertelnym zagrożeniem dla Stelli."


Czy zastanawialiście się kiedyś jak ważny jest dotyk? To pierwsza forma komunikacji dziecka z matką, sposób pocieszenia przyjaciela. Jak ważny jest dla zakochanych chyba nie muszę pisać. Tymczasem tych dwoje musi, wbrew uczuciom i instynktowi, trzymać się od siebie na odległość trzech kroków. 

Z początku nie byłam pewna czy spodoba mi się ta powieść. Wyglądała na zwykłą młodzieżówkę, jednak z czasem się wciągnęłam w fabułę a pod koniec ciężko mi było ją odłożyć. Musiałam poznać zakończenie. Historia tragiczna jak romans Romea i Julii, tylko że w tym przypadku młodzi nie mają wyboru.


"- Myślę o swoim ostatnim oddechu. O tym, jak będę próbował nabrać powietrza do płuc. Będę się starał i starał, ale mi się nie uda. Myślę o tym, jak będą mnie bolały z wysiłku wszystkie mięśnie w klatce piersiowej, jednak na próżno. Zero tlenu. Nic. Tylko czarna otchłań. - Patrzę na wodę pluskającą pod stopami, Szczegółowa wizja, którą przed chwilą zrelacjonowałem, nadal tkwi w mojej głowie, lecz sięga aż do splotu słonecznego. Doskonale ją znam. Otrząsam się i patrzę z uśmiechem na Stellę. - Ale takie myśli nachodzą mnie tylko w poniedziałku. W pozostałe dni w ogóle się nad tym nie zastanawiam."


Bohaterowie powieści są bardzo sympatyczni. Pomimo, iż znajdują się w ciężkim położeniu, nie opuszcza ich poczucie humoru. Myślą także o swoich bliskich: rodzicach i przyjaciołach. Nie skupiają się wyłącznie na chorobie. 

Oboje marzą o normalnym życiu, wiedząc, że nie będzie im dane. Co zwycięży: wola przetrwania choć odrobinę dłużej czy pęd do skosztowania młodzieńczej miłości, dopóki nie skończy się czas? Czy mogą podjąć taką decyzję, nie oglądając się na kibicujących im rodziców i kumpli? Co jest ważniejsze: długość życia czy jego jakość?

To są trudne pytania a książka nie daje jednoznacznych odpowiedzi. Lektura skłania do myślenia a jednocześnie przez swój lekki, niefrasobliwy styl wywołuje uśmiech na twarzy. Mikki i Tobias dedykują tę powieść wszystkim chorym na mukowiscydozę z nadzieją, że ich dzieło przyczyni się do rozpowszechnienia wiedzy o tej chorobie. Książkę można jednak potraktować także jako lekką opowieść o trudnych sprawach. Wrażliwym czytelnikom zalecam zaopatrzenie się w chusteczki.

Za możliwość udziału w book tour dziękuję Karoli. 


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko/

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko