poniedziałek, 29 czerwca 2020

"Jej drugie życie" Manula Kalicka

Tytuł: "Jej drugie życie"
Cykl: Irenka Górecka, tom 3
Autor: Manula Kanicka
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2019
Ilość stron: 352
Book tour: Zaczytany świat Moni

Opis z okładki:
"Maria hrabina Łęska i profesor Leon Rosenblatt, znany historyk sztuki, po dramatycznej ucieczce z okupowanej Polski znaleźli się w Londynie. On został szefem zespołu zajmującego się poszukiwaniami zrabowanych przez hitlerowców polskich dzieł sztuki, ona współpracuje z angielskim wywiadem. 
Zbliża się koniec 1944 roku. Hrabina otrzymuje nieoczekiwaną propozycję udziału w niebezpiecznej tajnej misji na terenie Niemiec. Trzeba odzyskać pewne dokumenty, których ujawnienie naraziłoby na szwank Koronę brytyjską. Bohaterowie wyruszają do ogarniętej wojennym zamętem Europy. Na miejscu przekonują się, że w zamku Waldstein w pokrytej śniegiem Bawarii toczy się wielka gra..."

Recenzja:
Hrabina Łęska, Leon Rosenblatt oraz Dodo podszywając się pod służących prowadzą w pałacu Waldstein własne śledztwo, poszukując ważnych dokumentów.
Leon, jako historyk sztuki, ma lekką obsesję na punkcie dzieł wielkich mistrzów. Jeździ po całej europie i dokłada starań, by zwrócić je prawowitym właścicielom.
Podczas wykonywania swoich zadań trójka bohaterów wplącze się w niejedną intrygę. Po drodze poznają rezolutną Johannę, dziecko pozbawione przez wojenną zawieruchę rodziny. Marię wzruszył los Jopi i postanowiła pomóc dziewczynce. W końcu:

"Najmniej winne w tej wojnie są dzieci. A ileż tych biedactw zginęło i za co? My wszyscy jakoś się przyczyniliśmy do tego, że świat stał się taki, jaki się stał, i przez to stało się to, co się stało. Tylko nie dzieci. A to one są prawdziwymi ofiarami. Wszyscy pozostali dorzucili swoje patyczki do tego pożaru."

Najbardziej w powieści poruszył mnie właśnie los dzieci a szczególnie panienek ze stancji. Trzymałam kciuki za Jopi. 

Książkę czytało się bardzo szybko i przyjemnie. Autorka przybliża historyczne fakty w lekki sposób, umieszczając na ich tle ciekawych bohaterów. Bardzo podobało mi się dopasowanie użytego języka do realiów epoki. Dzięki temu historia stała się autentyczna. Polubiłam też Marię Łęską. 

Dziękuję Monice za możliwość udziału w book tour z tą książką. Jest ona zdecydowanie warta przeczytania. Manula Kalicka opowiada bardzo ciekawie i z przyjemnością przeczytałam "Jej drugie życie". Z tego co widzę na portalu Lubimy Czytać wcześniejsze tomy są chwalone jeszcze bardziej. Jestem ciekawa początku całej historii. Z chęcią sięgnęłabym po inne tomy cyklu o Irence Góreckiej.

Polecam!


niedziela, 28 czerwca 2020

"To nie jest amerykański film" Nadia Szagdaj

Tytuł: "To nie jest amerykański film"
Autor: Nadia Szagdaj
Wydawnictwo: Dragon Kryminał
Ilość stron: 320
Rok wydania: 2019
Book tour: Czytam dla przyjemności

Opis z okładki:
"Matka Oliwii zostaje porwana. Rodzina dostaje żądanie okupu, ale po pewnym czasie porywacze milkną. Policja jest bezradna. Kiedy wszyscy tracą już nadzieję, kobieta się odnajduje. Nikt nie wie, co przeżyła, ponieważ uparcie milczy i odmawia współpracy z policją. Oliwia próbuje skłonić matkę do złożenia zeznań. Nie zdaje sobie sprawy, że teraz to jej grozi śmiertelne niebezpieczeństwo.
Rozpoczyna się zabójcza gra, w której nikt nie jest tym, za kogo się podaje..."

Recenzja:
Gdy matka Oliwii wraca do domu i uparcie milczy, odmawiając zeznań, jej córka początkowo próbuje przekonać rodzicielkę do rozmowy, jednak w końcu, zniechęcona, postanawia dowiedzieć się prawdy na własną rękę. Wspólnie z przypadkowo poznanym Adamem rozpoczyna prywatne dochodzenie.
Dziewczyna stara się odkryć rodzinne sekrety, lecz jej bliscy odmawiają współpracy.
Rusza więc tropem przeszłości i szuka na własną rękę. To, co uda jej się okryć, wstrząśnie nią i całkowicie zmieni jej obraz rodziny. Może także okazać się niebezpieczne, bo przeszłość lubi powracać i komplikować życie w najmniej oczekiwanym momencie.

"To nie jest amerykański film. (...) To jest rzeczywistość. Twoja rzeczywistość." 

Najbardziej zaskakujące jest zakończenie tej historii. Kiedy czytelnik jest przekonany, że pojął już wszystko, autorka na ostatnich stronach odkrywa ostatnią kartę, która wszystko zmienia.

Powieść jest ciekawa i wciągająca, choć trochę irytowali mnie bohaterowie. W zasadzie żadnego z nich nie da się polubić.
Oliwia często musiała się zatrzymać i pomyśleć. Niby chciała odkryć prawdę a jednocześnie się jej bała. Sama nie była pewna czego chce. Dziewczyna często przyjeżdża na działkę za miastem, gdzie odpoczywa od codziennych problemów. To miejsce stanowi jej azyl.

"Gwiazdy migotały nade mną, gdy siedziałam na pomoście nieopodal domu. Z jednej strony wszystko spowite było mrokiem, z drugiej księżyc, prześwitujący od czasu do czasu przez chmury, rozjaśniał noc miękką poświatą. To była taka jasna ciemność. Zupełnie zresztą jak cisza, która wcale nie była ciszą. Była brakiem dźwięków miasta. Rozbrzmiewała żabią piosenką, kwileniem nocnych ptaków i szumem wodnych traw. Siedząc i patrząc w tę nieskończoność na niebie, myślałam o tym, jak niewiele moje problemu znaczą dla otaczającego mnie świata. Szczególnie bezkresnego kosmosu, którego cząsteczką stałam się po narodzinach i który od samego początku raczej tego nie zauważył. Znałam tylko jedną osobę, której zależało na rozwiązaniu tych problemów i postawieniu przez wymiarem sprawiedliwości sprawców mojej krzywdy. Tą osobą byłam ja."

Oliwia Pol jest niezwykle samotna. Nie ma przyjaciółki, której mogłaby się wygadać. Pomimo, iż jest z wykształcenia psychologiem nie potrafi dotrzeć do matki. Czuje się bezradna wobec sytuacji. Rzeczywistość ją przerasta. Nie może liczyć także na wsparcie rodziny a jednak uparcie dąży do celu. Z przerwami na nastrojowe kolacje przy winie i rozmyślania o wszechświecie i całej reszcie.

Ojciec i brat Oliwii są ledwie zarysowani, w zasadzie przezroczyści a matka obrażona na cały świat skrywa się za kłębami papierosowego dymu. Taka trochę patologiczna rodzinka. W zasadzie chciałoby się rzucić to wszystko i wyjechać na drugi koniec świata. Rodzinę Polów trzymają razem chyba tylko pieniądze.

Oliwia jednak szuka odpowiedzi na swoje pytania i wątpliwości. Podążamy za nią do miejsca zamieszkania przodków i obserwujemy powoli rozwijającą się intrygę, aż do zaskakującego rozwiązania.

Książkę przeczytałam w ramach book tour, zorganizowanego przez Andżelikę z bloga "Czytam dla przyjemności". Dziękuję za możliwość udziału.


środa, 24 czerwca 2020

"Jeszcze jeden uśmiech" Magdalena Majcher

Tytuł: "Jeszcze jeden uśmiech"
Autor: Magdalena Majcher
Wydawnictwo: Pascal
Ilość stron: 400
Rok wydania: 2019

Opis z okładki:

"Kariera czy dziecko? Poród naturalny czy cesarskie cięcie? Pierś czy butelka? Współczesnym kobietom nie żyje się lekko, ale każda z nich uważa, że ma ładniejsze mieszkanie, lepszego męża i grzeczniejsze dzieci niż koleżanka.

Monika, Karolina, Olga i Agnieszka spotykają się w kawiarni dla mam z dziećmi. Każda z nich próbuje przekonać pozostałe, że jej sposób na życie jest najlepszy. Do czasu...

Kiedy dziecko jednej z nich poważnie zachoruje, stają w jednym szeregu, żeby ratować życie dziewczynki. Bo przecież są matkami!"

Recenzja:

Magdalena Majcher w książce "Jeszcze jeden uśmiech" porusza problemy bliskie każdej świeżo upieczonej mamie, niezależnie od jej wieku czy statusu materialnego.

"Każda z nas ma swoje poglądy, swoje sposoby na wychowanie dzieci i swoje problemy. Jesteśmy zupełnie różne, jednak spotykamy się, bo każda z nas gdzieś na początku swojej autoprezentacji wtrąca uwagę: "jestem mamą i chciałabym nie zwariować". Każdego dnia borykamy się ze zmęczeniem, chorobami dzieci, marudzeniem czy jawnymi przejawami buntu. Próbujemy, z lepszym lub gorszym skutkiem, wychować dzieci na szczęśliwych ludzi, bo wiemy, że przygotowujemy pełnego indywidualnych cech człowieka do życia w dziczy zwanej światem, gdyż każda matka kieruje się przede wszystkim dobrem swojego syna czy córki, jednak dlaczego na podium, zaraz za dziećmi, są zupełnie inne sprawy: dom, praca, obowiązki żony? Gdzie w tym miejsce i czas dla siebie?"

Monika, Karolina, Olga i Agnieszka mają różne metody wychowawcze i hołdują różnym wartościom, lecz wszystkie potrzebują towarzystwa drugiego, dorosłego, człowieka. Spotykają się w nowo powstałej klubokawiarni dla mam z dziećmi. To miejsce staje się ich azylem, gdzie mogą oderwać się od nudnej codzienności, napić się kawy i poplotkować, mając dzieci w zasięgu wzroku.

Przy kawiarnianym stoliku nie raz wybuchają gwałtowne sprzeczki, lecz gdy dziecko jednej z pań zapada na poważną chorobę, wszystkie zapominają o swarach i łączą siły, by pomóc mu wyzdrowieć. W końcu tak naprawdę liczy się tylko jedno:

"Tylko wiara w to, że będzie dobrze, nie pozwala mi zwariować."
"Jeszcze raz, córeczko! Podaruj mi jeszcze jeden uśmiech." 

Autorka pokazała jak wielką siłę ma człowiek, kiedy bardzo czegoś pragnie. Cztery kobiety staną na głowie, by zawalczyć o zdrowie dziecka. Czy ich wysiłki przyniosą rezultat? Przekonajcie się sami.

"Jeszcze jeden uśmiech" to ciepła, wzruszająca i bardzo życiowa opowieść, bliska sercu każdej z mam.

Polecam!


niedziela, 21 czerwca 2020

"Schizis" Melissa Darwood

Tytuł: "Schizis"
Autor: Melissa Darwood
Wydawnictwo: Media Rodzina
Ilość stron: 320
Rok wydania: 2020
Book tour: @elizaartsoul

Opis z okładki:
"Cześć, mam na imię , a to jest mój kanał na YouTubie. Jeśli chcecie wiedzieć, jak wygląda moje życie i z jakimi demonami zmagam się każdego dnia, subskrybujcie go.
Wiem, że ten filmik trafi do uczniów w mojej szkole i szczerze, mam to głęboko gdzieś. I tak od dawna wszyscy patrzą na mnie jak na wariatkę, bo nią poniekąd jestem. Nikt normalny o zdrowych zmysłach nie rozmawia z kimś, kogo nie widać, i nie próbuje kilkakrotnie odebrać sobie życia, prawda?
Jeśli więc macie podobne schizy, to lepiej znajdźcie sobie dobrego lekarza. Ja mam swojego psychiatrę i psychologa... i mam też Kofiego. Kofi jest moim najlepszym przyjacielem, niesamowitym człowiekiem i facetem, dzięki któremu zaznałam najwspanialszych chwil w moim popapranym siedemnastoletnim życiu.
Subskrybujcie. Czekam na sto tysięcy subów, by raz na zawsze skończyć z tym piekłem i zdradzić Wam brutalną prawdę. Chcę zatrzymać to błędne koło. Życie powinno być przyjemne, nie sądzicie?
Dajcie znać w komentarzach, jak Waszym zdaniem rozwinie się moja historia.
Jestem pewna, że żadne z Was nie domyśli się jej finału."

Recenzja:
Już opis bardzo zaciekawia, a że jestem fanką Melissy skorzystałam z okazji, by zapisać się na book tour z jej książką. Autorka po raz kolejny dowiodła, że warto czytać jej powieści.
Marcja przez całe życie zmagała się z różnymi chorobami - fizycznymi i psychicznymi. Dziewczyna próbuje dociec źródła swoich dolegliwości. Czy przyczyną jest jej toksyczny związek z nadopiekuńczą matką, czy schiza odziedziczona po przodkach niespełna rozumu, czy może szukać wyjaśnienia nadnaturalnego? Może to nawiedzenie?

"Uwierzcie mi, niewiedza często jest błogosławieństwem. Gdy jesteś inteligentna na tyle, by potrafić szukać wiedzy na swój temat, to ją znajdziesz."

Marcja miota się pomiędzy różnymi teoriami. Jej największym marzeniem jest żyć normalnie, lecz nie wie czy będzie to możliwe.

"Niezależnie od tego, jak dużo ludzi jest wokół mnie, jak wiele wnoszą do mojego życia, i tak jestem sama ze sobą. Bo nikt nie poczuje w pełni mojego cierpienia, nikt nie zazna w pełni mojej radości, nikt nie zobaczy świata moimi oczami, nie ogarnie moim umysłem. Odczuwam wszystko na swój sposób, sama, tylko ja i mój umysł, moje serce i moje ciało."

Jak zwykle u Melissy Darwood pod koniec książki spotkało mnie wielkie zaskoczenie. Sytuacja obróciła się o 180 stopni, gdy dowiedziałam się w jakim stanie znajduje się Marcja. 

"Schizis" to co prawda literatura młodzieżowa, lecz nada się dla czytelników w każdym wieku. Powieść zachwyca złożonością fabuły połączoną z lekkim stylem pisania. Zakończenie jest nie do przewidzenia.

W podsumowaniu autorka zawarła ważny manifest dotyczący poruszonych tematów. 
Warto przeczytać.

Dziękuję Elizie Błotnickiej za możliwość przeczytania książki.

Polecam! 


środa, 17 czerwca 2020

"Próba sił" T. S. Tomson

Tytuł: "Próba sił
Autor: T. S. Tomson
Wydawnictwo: Novae Res
Ilość stron: 378
Rok wydania: 2019
Book tour: Czytam dla przyjemności

Opis z okładki:
"W sennym do tej pory miasteczku Tensas zaczynają dziać się niepokojące rzeczy. Zbliża się Boże Narodzenie, ale atmosfera daleka jest od świątecznego nastroju. Tajemnicze samobójstwo jednego z mieszkańców, dziwne zachowanie pastora podczas pogrzebu, widmowe postacie, które pojawiają się znikąd - wszystko to pogłębia atmosferę grozy. I jeszcze pewna latarnia, która jest niemym świadkiem wydarzeń...
Losy Katie, Stephena i ich córki splotą się z czwórką nieznajomych osób, z którymi wspólnie będą musieli się zmierzyć z siłami, o istnieniu których nie mieli pojęcia. Stawką jest życie Anny, muszą więc zrobić wszystko, by pomyślnie przejść próbę, na jaką wkrótce zostaną wystawieni..."

Recenzja:
"Próba sił" trafiła do mnie poprzez book tour Andżeliki z Czytam dla przyjemności. Książka stanowi debiut T. S. Tomsona. Jak można przeczytać na skrzydełku okładki autor jest miłośnikiem twórczości Stephena Kinga i Dean's Koontz'a, co dało się wyczuć podczas czytania powieści. 
Mroczny klimat oddany w "Próbie sił" przypomina utwory wyżej wymienionych pisarzy. 
Zimowa noc, śnieżyca i zjawy. Pomieszanie rzeczywistości ze snami i wizjami.
Pojawiające się w przedstawionej historii tajemnicze postaci dziewczynki i chłopca, symbolizujące biblijnych antagonistów, toczą walkę, której finał połączy grupę nieznajomych osób.
Katie, Stephen, Eddie, Samantha i Tony będą musieli podjąć decyzję, która zaważy na życiu Amy oraz jej rodziny. W książce mnóstwo jest odwołań religijnych, lecz do końca nie wiadomo o co chodzi. Brak konkretnego wyjaśnienia sytuacji, mnożą się niewiadome.
Jest tu kilka mocnych, trzymających w napięciu scen, które przypominają filmowe horrory. Po takiej rewelacyjnie napisanej partii długo jednak nie dzieje się nic szczególnego.  
Pomimo, że czytałam niejedną powieść Koontz'a i Kinga, "Próba sił" mnie jakoś nie porwała. Być może z powodu licznych błędów, które rozpraszają uwagę. 
Jakoś nie udało mi się zżyć z bohaterami. Zabrakło też osoby, która wyjaśniłaby o co chodzi, jaki jest cel tytułowej próby, dlaczego Amy jest tak ważna.
Ciekawie byłoby przeczytać tę książkę osadzoną w polskich realiach, ponieważ mało jest rodzimych horrorów. Powieść ma potencjał, jednak aby dorównać mistrzom powieści grozy, trzeba jeszcze trochę popracować. 


poniedziałek, 15 czerwca 2020

"Anioł stróż, czy czekolada?" Lucy Miosga

Tytuł: "Anoł stróż, czy czekolada?"
Autor: Lucy Miosga
Wydawnictwo: Novae Res
Ilość stron: 168
Rok wydania: 2019
Book tour: Zaczytany świat Moni

Opis z okładki:
"Czy da się żyć z chorobą, która dzień po dniu dewastuje wszystko to, co stanowi sens życia? Jak nie popaść w szaleństwo, gdy codzienność została podporządkowana walce z bólem? Skąd czerpać siłę, by stawiać czoła cierpieniu, które pojawia się w najmniej spodziewanym momencie?
Bohaterka książki "Anioł stróż, czy czekolada" dobrze zna te pytania. Od lat zmaga się ze schorzeniem, które definiuje całe jej życie. Nie traci jednak przy tym poczucia humoru i nadziei, że kolejny dzień będzie choć odrobinę lepszy od poprzedniego. Wspierana przez ukochanego męża, w lekki i często przewrotny sposób opowiada swoją historię wychodzenia z choroby, budowania poczucia własnej wartości i układania relacji z innymi ludźmi. Rozśmiesza, wzrusza i udowadnia, że warto odnaleźć w sobie chęć do życia - pomimo wszystkich trudności i złych momentów, jakie ze sobą niesie."

Recenzja:
Książka to zbiór przemyśleń osoby ciężko chorej na temat radzenia sobie z towarzyszącymi jej nieustannie bólem, strachem i samotnością.
Wsparcie oferuje jej jedynie mąż i kot, który po prostu jest przy niej, podczas gdy ludzcy "przyjaciele" zawiedli.

"Ludzie często traktują zwierzęta jak głupsze i mniej wrażliwe. Nie wiem, co daje im podstawę, aby tak myśleć - chyba tylko fakt, że te istoty nie umieją zwerbalizować swoich myśli i uczuć w zrozumiały dla nas sposób. A przecież wystarczy je obserwować, żeby pojąć, jak mądre i wrażliwe to stworzenia."

Jest jej ciężko, gdyż na co dzień musi zmagać się z własnymi demonami:

"Kiedy zaś przychodzi on, zimny, mroczny i podstępny, i łapie mnie w szpony swojej namiętności, pełnej siły i okrucieństwa, wszystko znika, zielonooki potwór w jednej chwili zabiera mi wszystko, co mam. Wnika w moje ciało i plądruje jego zakamarki, bawi się ze mną w ciuciubabkę, a ja wiję się jak wąż, próbując wyślizgnąć się z podstępnych łap."

Autorka podsumowuje, że 

"(...) życie to nie burdel, żeby każdy wychodził zadowolony."

Jednak:

"Nie trzeba robić niczego specjalnego. Wystarczy mieć tego świadomość i skorzystać z tej jednej jedynej szansy i przywileju, jaki dał nam Wszechświat - po prostu żyć!" 

Książka jest smutna, bo opowiada o życiu osoby chorej, której egzystencję określa ból, ale i nadzieja. 
Cienka nowelka jest odbiciem emocji i przemyśleń autorki, która pomimo trudów i cierpień przede wszystkim pragnie żyć. Tytuł zdaje się być odpowiedzią na pytanie: co może dać pocieszenie? - anioł stróż czy czekolada?

Tomik przeczytałam dzięki book tour Zaczytanego świata Moni. Dziękuję za możliwość udziału.


"Chłopiec z ulicy Wschodniej" Anna Stryjewska

Tytuł: "Chłopiec z ulicy Wschodniej"
Autor: Anna Stryjewska
Wydawnictwo: Szara Godzina
Ilość stron: 176
Rok wydania: 2018
Book tour: Zaczytana Ewelka

Opis z okładki:
"Nieśmiały Gabriel wychowuje się w starej łódzkiej kamienicy w dzielnicy, która nie cieszy się dobrą opinią. Przemoc domowa i strach przeplatają się z dziecięcymi pragnieniami i wielką miłością do matki. Ociec jest jedynie oprawcą. Do czego prowadzi uległość?
Niniejsza opowieść to przejmujący portret chłopca, którego doświadczyło życie. Jako dojrzały mężczyzna wspomina przeszłość, realizując dawne marzenia. A życie lubi zaskakiwać..."

Recenzja:
Gabriela Koneckiego poznajemy jako młodego mężczyznę w trakcie studiów i pierwszej pracy. Wspomina on swoje dzieciństwo w łódzkiej kamienicy na ulicy Wschodniej.
Anna Stryjewska realistycznie oddała życie w miejskich slumsach. 

"Okropna dzielnica! (...) I pomyśleć, że przed wojną Wschodnia była centrum rzemieślniczym! To tutaj funkcjonowały najlepsze salony mody, pracownie krawieckie, kuśnierskie i kaletnicze! Co nam z tego wszystkiego zostało?"

Gabriel pochodzi z patologicznej rodziny. Ojciec alkoholik znęca się nad żoną i dzieckiem. Matka chłopca jest jedyną żywicielką rodziny. Żyją w biedzie. Kobieta nie potrafi odejść od przemocowego partnera a dziecko cierpi.

"Urodził się wątły i blady. Późno zaczął mówić, późno chodzić, w dodatku się jąkał."

Mały Gabryś nie miał łatwego życia. W domu obawiać się musiał skłonnego do przemocy ojca, na podwórku dokuczali mu koledzy. Smutna to opowieść. Jedynym pocieszycielem Gabrysia jest wymyślony przyjaciel o takim samym imieniu. Dzięki niemu dziecku udaje się przetrwać traumatyczne dzieciństwo.

Trudno ocenić kto tu jest najbardziej winny. Na pierwszy rzut oka jest to niezaradny życiowo i okrutny ojciec, lecz to matka dziecka dostała szansę na zmianę swojego losu i nie zdecydowała się z niej skorzystać. Dorośli ponieśli konsekwencje swoich decyzji. Niestety dotknęły one również ich syna.
Autorka opisuje historię z punktu widzenia dziecka, które nie rozumie dlaczego jest jak jest.

"Mamusiu, czy w pewnym momencie na wszystko jest już za późno? Niczego nie można już zmienić?"

Do całości nie pasował motyw baśniowy w postaci anioła, który jest przedstawiony jako postać rzeczywista. Autorka wykorzystała go, by przekazać nam pewne wiadomości, do których główni bohaterowie nie mogli mieć dostępu. Można było powieść bardziej rozwinąć, bo jednak książeczka jest krótka jak na tak emocjonującą historię. Plusem jest realistyczne przedstawienie mieszkańców kamienicy i ich wzajemnych zależności:

"Zaopatrzenie robiła jej sąsiadka z trzeciego piętra spod jedenastki - pani Barańska - szczupła, sprytna, wyjątkowo gadatliwa wdowa i matka Józka, któremu w ubiegłym roku stuknęła trzydziestka. Gdyby nie zapobiegliwość kobiety, ten bezrobotny alkoholik pewnie umarłby już z głodu i zimna. Dzięki niej radził sobie, czekając z utęsknieniem każdego pierwszego na niewielką emeryturę matki. (...) Barańskiej z trudem zostawało na opłaty i na skromne życie. Tylko dzięki opiece, jaką roztoczyła nad panią Biernacką, udawało jej się dociągnąć do pierwszego. Wdowa zawsze coś uszczknęła z inwalidzkiej renty niepełnosprawnej sąsiadki."

Jak widać w tym zamkniętym środowisku ludzie żyją jeden na drugim jak kleszcze, karmiąc się nieszczęściem sąsiada. Nawet jeśli się wspierają, nie robią tego bezinteresownie. Dzieciństwo na Wschodniej, pośród wszystkich tych nieszczęść, nie mogło być lekkie i przyjemne. To bardziej wegetacja i walka o przetrwanie niż prawdziwe życie.

Jednak Gabriel wciąż ma nadzieję, że los się odwróci. Jako dziecko marzył o podróżach i "narzeczonej" Alicji a także o domu na wsi, psie, kocie i rowerze. Czy uda mu się zrealizować te pragnienia? Czy ta historia ma szansę na happy end?

Książka zmusza czytelnika do refleksji, choć całość trochę psuje wątek fantastyczny.
Dziękuję Ewelinie za możliwość przeczytania tej książki.




wtorek, 9 czerwca 2020

"Dziewczyna z warkoczem" Agnieszka Jordan-Gondorek

Tytuł: "Dziewczyna z warkoczem"
Autor: Agnieszka Jordan-Gondorek
Wydawnictwo: Replika
Ilość stron: 416
Rok wydania: 2019
Book tour: Zaczytana Ewelka

Opis z okładki:
"Czy rozwód może okazać się najlepszą rzeczą, jaka spotyka kobietę?
Krystyna jest pewna, że jej świat się zawalił. Mąż, z którym od lat starali się o dziecko, pewnego dnia radośnie oświadcza, że zostanie tatusiem. Problem w tym, że mamusią nie jest jego żona, a sprzedawczyni z mięsnego.
Po wyrzuceniu wiarołomnego męża z domu kobieta postanawia otworzyć nowy rozdział w swoim życiu. Jego symbolicznym początkiem ma być wizyta w salonie fryzjerskim. Jakież jest jej zdziwienie, gdy zamiast znajomej fryzjerki w drzwiach wita ją przystojny nieznajomy."

Recenzja:
Świat Krysi rozpadł się kiedy rozwiodła się z mężem. Dziewczyna popadła w przygnębienie, przekonana, że już nic dobrego jej nie spotka. Na szczęście na jej drodze stanęli dobrzy ludzi w postaci przybranej rodziny Japończyków oraz pewnego przystojnego fryzjera.
Kobieta zaczęła przypominać sobie o zapomnianym hobby i przyjaciołach, z którymi utraciła kontakt, gdyż jej były mąż ich nie akceptował. 

"Hubert wyleczył mnie ze spontaniczności. Miałam zachowywać się z elegancją i kulturą, jaka przystoi kobiecie na kierowniczym stanowisku. Yamadów nie tolerował w ogóle, kręcił nosem również na moje koleżanki z pracy, ale w końcu zaakceptował je jako zło konieczne. Hubert tak bardzo mnie zmieniał, że pod jego wpływem z kochającej życie dziewczyny zmieniłam się w... właściwie w kogo? Zgorzkniałą babę?"

Krystyna pomału zaczyna wierzyć, że jeszcze może być pięknie.
Znajomość z Igorem rozwija się w błyskawicznym tempie. Dziewczyna popada w lekką paranoję na jego punkcie, wszędzie doszukując się możliwości zdrady. Pomimo iż słabo go zna, szybko podejmuje decyzję o wspólnym życiu. Dopiero później na jaw wychodzą sekrety rodzinne mężczyzny.
Krysia jest bardzo delikatną dziewczyną, zarówno pod względem fizycznym - jej bardzo szczupła, wręcz anemiczna - jak i psychicznym. Często zdarzają jej się omdlenia i zasłabnięcia. Trochę irytowała mnie ta jej cecha. Kobieta na jej stanowisku powinna być silniejsza i lepiej zorganizowana, tymczasem Krystyna przy każdym emocjonalnym wstrząsie mdleje lub wymiotuje.
Na szczęście wspiera ją całe grono bliskich osób, bez których niechybnie by zginęła, bo sama nie potrafi nawet zrobić sobie kanapki. Bez kateringu z japońskiej restauracji bez wątpienia umarłaby z głodu.

"Każdy z nas ma głębokie rany, możemy być silni, jedynie wspierając się nawzajem."
 
Omdlewająca dziewoja okazuje się zbyt delikatna na wszystkie otaczające ją intrygi, gdyż zarówno w życiu osobistym, jak i w pracy zaczyna robić się gorąco. Z różnych powodów.
Bardzo wspiera ją wielopokoleniowy klan Yamadów, pomaga również matka Igora oraz jego urocza córka.
Krysia ma przyjaciółkę, Zoję, której intencji do końca nie byłam pewna. Ta postać wydawała mi się mocno podejrzana. Jednak najbardziej negatywnymi postaciami okazał się jej były ze swoją obecną flamą. Oboje przekraczają wszelkie granice.

Pomimo lekko irytującej głównej bohaterki podobał mi się styl autorki. Książkę czytało mi się lekko i przyjemnie. Wielkim plusem jest przybliżenie czytelnikom wschodniej kultury kraju, o którym wiem bardzo niewiele. Trochę denerwowały mnie zapędy przybranego brata Krysi, który za wszelką cenę chciał ustawić jej życie po swojemu i podejmować za nią wszystkie decyzje. Z drugiej strony, ktoś musiał się tym zająć.
Ta powieść to trochę bajka, w której przypadkowo poznany mężczyzna okazuje się wspaniałym księciem i rzuca się w nowy związek bez wahania. Krystyna Hrynkiewicz idealnie wpasowuje się w rolę bezwolnej księżniczki, zamkniętej w wieży i adorowanej. 
Mimo wszystko cieszę się, że historia Krystyny i Igora zakończyła się happy endem.
Książkę przeczytałam w ramach book tour Zaczytanej Ewelki. Dziękuję za możliwość udziału.



"Zbrodnia po irlandzku" Aleksandra Rumin

Tytuł: "Zbrodnia po irlandzku"
Autor: Aleksandra Rumin
Wydawnictwo: Initium
Ilość stron: 304
Rok wydania: 2019

Opis z okładki:
"Egzotyczne wycieczki to niebezpieczne hobby. Co roku kilkuset spragnionych wrażeń Polaków ginie podczas wakacyjnych wojaży. Dlatego nikogo nie dziwi, że nieszczęścia dotykają również uczestników wyprawy do Irlandii z biurem podróży "Hej Wakacje". Nikogo poza pilotem wycieczki, którego męczy przeczucie, że coś tu nie gra. Tomasz Waciak nie ma jednak czasu na dochodzenia, bo musi się użerać z irlandzką pogodą, roszczeniową starszą panią, ciągłymi zmianami programu, zatruciami pokarmowymi i nieprzepartą ochotą, żeby strzelić sobie drinka. Albo trzy."

Recenzja:
Rudolf Stanisławski, właściciel biura turystycznego o dźwięcznej nazwie "Hej Wakacje!" postanawia wprowadzić do oferty nowość: wyjazdy do Irlandii. Ponieważ większość uczestników zagranicznych wojaży marzy raczej o słonecznej aurze i ciężko skusić kogoś na wyjazd do krainy deszczowców, mężczyzna postanawia ogłosić konkurs.
Laureaci trafiają na trasę "Szmaragdowej przygody" i wtedy się zaczyna. Czytając miałam wrażenie, że naszych rodaków ściga pech, niemal jak w filmowej serii "Oszukać przeznaczenie". Ciągłe wypadki, upadki, zatrucia są na porządku dziennym. W tle przewijają się polscy wandale i szaleńcy, do jakichkolwiek powiązań z którymi na wszelki wypadek lepiej się nie przyznawać.

"Ataki padaczki i paniki, udary, śpiączki, halucynacje.. Czasami się zastanawiam, czy na pilotów wycieczek nie powinni brać wyłącznie dyplomowanych ratowników medycznych.
- Chyba trochę przesadzasz! - Alan się zaśmiał, ale szybko zmienił ton na poważny. - Zgony uczestników należą do rzadkości...
- Zdziwiłbyś się. To nie jest mój pierwszy nieboszczyk a przecież nie zajmuję się niebezpiecznymi kierunkami. W każdym sezonie do biura napływają informację o utonięciach, uduszeniach, zadławieniach, potrąceniach, upadkach z dużej wysokości, zatruciach, pogryzieniach, ukąszeniach, infekcjach i zakażeniach, no i pożarciach przez dzikie zwierzęta.
- Pożarciach?!
- No wiesz, typowe historie w rodzaju: "bo on tylko chciał sobie zrobić zdjęcie z lwem" albo "aligator wyglądał tak przyjaźnie"."

Również wśród uczestników wakacyjnych wyjazdów trafiają się różne indywidua:

"Byli wśród nich pospolici złodzieje, mafijni bossowie, ekshibicjoniści, malwersanci, przemytnicy, podpalacze, włamywacze, handlarze narkotyków, szantażyści, porywacze, fałszerze, oszuści, kłusownicy, a nawet kilka osób podejrzanych o terroryzm. Z uczestnikami jest jak z wielkim pudełkiem czekoladek: nigdy nie wiesz, na co trafisz! A możliwości sprawdzenia delikwenta przed wyjazdem? Właściwie zerowe. Zresztą komu by się chciało to robić? I po co? Gdyby wyeliminować przestępców, nie miałby kto jeździć na zagraniczne wycieczki i biurom podróży groziłaby upadłość. Kogo stać na safari w Tanzanii za piętnaście tysięcy od łebka? Przecież nie pracowników budżetówki czy emerytów..."

Wśród barwnego towarzystwa na pierwszy plan wysuwa się niezrównana Baronowa Raszpla, której zagrania i odzywki przypominały mi trochę panią Zofię, znaną z cyklu powieści Jacka Galińskiego.

Wisienką na torcie okazał się pilot alkoholik, któremu przypadł w udziale wyjazd do krainy pubów, do kraju słynącego z dobrych browarów i destylarni whisky... czy wygra z pragnieniem w obliczu tylu stresujących sytuacji?
 
Niebywałe przygody uczestników wycieczki z pilotem i kierowcą na czele śmieszą do łez. Ta książka każdemu poprawi humor. To druga komedia kryminalna Aleksandry Rumin, którą miałam okazję przeczytać. Wszelkie utwory tej autorki biorę w ciemno. Polecam.


sobota, 6 czerwca 2020

"Poranki na Miodowej" Joanna Szarańska

Tytuł: "Poranki na Miodowej"
Cykl: Na Miodowej, tom 1
Autor: Joanna Szarańska
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Ilość stron: 376
Rok wydania: 2020
Book tour: @wez_przeczytaj

Opis z okładki:
"Małgorzacie udało się zapomnieć o przeszłości. Wiedzie szczęśliwe życie, jest zadowolona z kariery zawodowej i związku z Robertem. Do czasu, aż pewnego dnia otrzymuje list w błękitnej kopercie. Kto dziś jeszcze pisze listy? Małgorzata zna jedną taką osobę, ale wolałaby wymazać ją z pamięci. Jednak informacja, którą skrywa błękitna koperta, skłania ją do powrotu na Miodową. Do domu pełnego wspomnień. W starej księgarni, gdzie półki uginają się od książek, Małgorzata wraca myślami do lat dzieciństwa i odkrywa tajemnice swojej rodziny.
Jak na powrót Małgorzaty zareagują dawni przyjaciele i sąsiedzi?
Czy na pewno jej związek jest udany?
A może na Miodowej czeka na nią ktoś ważny?"

Recenzja:
Koniecznie chciałam przeczytać tę książkę, od kiedy po raz pierwszy zobaczyłam jej urokliwą okładkę. Ucieszyłam się na wieść, że @wez_przeczytaj ogłasza na Instagramie book tour z tą powieścią. Lubię autorkę i wiele się po niej spodziewałam. Lektura "Poranków..." nie do końca jednak sprostała moim oczekiwaniom.
Małgorzata niespodziewanie otrzymuje list w błękitnej kopercie od dawno niewidzianej krewnej. Okazuje się, że jest niezbędna osobie, której nie miała zamiaru więcej spotkać. Dziewczyna ofiarnie porzuca swoje życie i jedzie na spotkanie ze wspomnieniami w dawno porzuconym domu ciotki Wandy.
Na miejscu okazuje się, że okolica Miodowej zmieniła się nie do poznania za sprawą nowo powstającego osiedla. Gosia kursuje pomiędzy wiekową kamienicą, w której mieści się księgarnia, a ponurym szpitalem. Odświeża stare znajomości a także nawiązuje nowe. Jedna z nich zapowiada się szczególnie obiecująco, lecz kontynuację poznamy dopiero w kolejnym tomie cyklu: "Popołudnia na Miodowej".
Po paru dniach spędzonych w dawnymi miejscu zamieszkania dziewczyny o uwagę upomina się jej obecne życie. Gosia musi połączyć obowiązki rodzinne i zawodowe a także zadbać o związek z chłopakiem, dla którego obecna sytuacja stanowi niemałe wyzwanie.
Pomimo tylu przeplatających się wątków powieść jakoś specjalnie mnie nie wciągnęła. Owszem, czekałam na rozwiązanie zagadki z przeszłości, lecz jakoś zabrakło dreszczyku emocji.
Sporo tu było opisów pogody, mimiki bohaterów i przygotowywania przez nich posiłków. Takie zwyczajne, prozaiczne czynności, które jednak nic nie wnoszą do fabuły. Czas na Miodowej płynie powoli, podkreślany stukaniem kropel deszczu o parapet i odmierzaniem listków herbaty do zalania. W międzyczasie Małgorzata wspomina swoje smutne dzieciństwo w domu ciotki i zastanawia się jak dogadać się z krewną, co do której los miał jednak całkiem inne plany.
Głównymi motywami powieści są trudne relacje rodzinne, radzenie sobie przez dziecko i osobę dorosła ze stratą, umiejętność wybaczania, pożegnania i powroty do przeszłości. Szczególnie zaintrygował mnie jednak początek relacji Małgorzaty z Brodzkim i cała sprawa dotycząca nowego osiedla. Bardzo pozytywną osobą okazała się właścicielka piekarni i znawczyni ludzkich dusz, Basia. 

"Niektórzy ludzie są jak ta szuflada. - Barbara unosi brwi i wykonuje ledwo dostrzegalny ruch głową w kierunku mebla, z którym się przed momentem mocowałam, a potem wstaje. Kładzie dłoń na gałce. - Za wszelką cenę bronią dostępu do swojego wnętrza. Wystarczy jednak poświęcić im trochę czasu, wnikliwie poobserwować, zadać sobie nieco trudu, a wtedy na pewno się otworzą."

Poruszył mnie wątek wnuczki Barbary, Neli, jak zasugerowała autorka, dziecka być może autystycznego. Szkoda, że dziewczynka była tu ledwie postacią epizodyczną, chętnie przeczytałabym o niej więcej.
Książkę ogólnie odebrałam pozytywnie, lecz zabrakło mi emocji, które są podstawą dobrej literatury obyczajowej. Czekam na drugą część, gdyż mimo wszystko jestem ciekawa jak historia mieszkańców Miodowej potoczy się dalej.


piątek, 5 czerwca 2020

"Oddaj albo giń!" Olga Rudnicka

Tytuł: "Oddaj albo giń!"
Autor: Olga Rudnicka
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Ilość stron: 416
Rok wydania: 2020
Book tour: Zaczytany Świat Moni

Opis z okładki: 
"A podobno nie ma nic nudniejszego niż praca w bibliotece! - przemknęło przez myśl Matyldzie Dominiczak, gdy stała nad leżącym w archiwum trupem jednego z czytelników, o którym mogła powiedzieć tylko tyle, że zazwyczaj nie zwracał książek w terminie. Jeszcze tego dnia niewinna bibliotekarka staje się główną podejrzaną w sprawie o zabójstwo.
Matylda nie zwykła pozostawiać w rękach innych osób tego, co może zrobić sama. Wbrew przeciwnościom losu, protestom męża, zakazom naczelnika policji i niechęci dyrektora biblioteki postanawia odkryć prawdę, a przynajmniej oczyścić się z zarzutów i podsunąć śledczym właściwego podejrzanego."

Recenzja:
Nie od dziś jestem fanką twórczości Olgi Rudnickiej. Zaczęło się kilka lat temu od Natalii 5. Urzekło mnie subtelne poczucie humoru autorki. Powieści komediowe zawsze poprawiają mi humor. Tak było i tym razem.
Tytuł "Oddaj albo giń!" ma podwójne znaczenie. Może być rozumiany jako pogróżka albo coś zgoła innego. Co? Dowiecie się podczas lektury.
Intryga jest zawiła a wiele przedstawionych sytuacji zgoła absurdalnych, lecz jestem w stanie uwierzyć w taki splot okoliczności, choć mało prawdopodobny. Wszystko zaczyna się i kończy w bibliotece.
Jak pisał Carlos Maria Dominguez:

"Założyć bibliotekę to jak stworzyć życie."

Na planie tego pomieszczenia rozgrywają się kluczowe wydarzenia.
Każdy z występujących tu bohaterów ma jasno określone cechy charakteru, często celowo przejaskrawione. Podkreślanie swojej rangi przez dyrektora biblioteki, nieudolność komisarza Tomczaka i jakaś dziwna mieszanka zagubienia oraz bystrości Matyldy nadały tej powieści niepowtarzalny klimat.
Rozmowy bibliotekarki z Duśką oraz absurdalne przesłuchania nieodmiennie mnie bawiły. 

"- Więc nic pani nie wie i niczego pan nie pamięta?
Pawlicki otarł chustką czoło.
- Nie - powiedział nieswoim głosem.
- Nie?
- Nie.
- Ale co nie?
- Nie rozumiem...
- Nic pan nie wie czy też niczego pan nie pamięta?
- "Nie" na obydwa pytania. Nic nie wiem i niczego nie pamiętam.
- Jak może pan być pewien, że niczego pan nie wie, skoro nic pan nie pamięta?"

Córka bibliotekarki odziedziczyła jej spostrzegawczość oraz cięty język, wykazując dojrzałość niezwykłą jak na uczennicę szkoły podstawowej. Wysławiała się jak dorosły człowiek i zawsze trafiała w punkt. Matka zastanawiała się:

"Monia zostanie policyjnym negocjatorem, prawnikiem czy terrorystą?"

Matylda w obronie swojego dobrego imienia jest gotowa zaryzykować zdrowie, a nawet życie, by samodzielnie wykryć mordercę. Nie jest to zbyt rozsądne, lecz kobieta o większych ambicjach zawodowych niewiele sobie robi z niebezpieczeństwa, w które się pakuje.
W komisarzu Mareckim jej nieprzewidywalny tok myślenia budzi jednocześnie podziw i irytację. Na skutek zabawnego, choć fatalnego w skutkach wypadku musi on przekazać śledztwo mniej utalentowanemu śledczemu, co nie znaczy, że całkowicie wycofa się z akcji.
Jeśli chcecie się dowiedzieć kim jest Obszczymurek, jak można prowadzić samochód jedną ręką oraz jak to jest mieć męża obecnego tylko ciałem, bo jego myśli wędrują gdzieś w strefie Gwiezdnych Wojen, musicie przeczytać tę książkę.
Spodziewałam się dobrej zabawy i nie zawiodłam się. 
Jedynym minusem był dość drobny i gęsty druk.
"Oddaj albo giń!" miałam okazję przeczytać dzięki book tour Zaczytanego Świata Moni, zorganizowany we współpracy z autorką. Dziękuję za możliwość udziału.


"Nigdy nie będziesz mną" Anna M. Brengos

Tytuł: "Nigdy nie będziesz mną"
Autor: Anna M. Brengos
Wydawnictwo: Lucky
Ilość stron: 276
Rok wydania: 2019
Book tour: Zaczytana Ewelka

Opis z okładki:
"Julka wyrosła w biedzie. Projektuje dla córki idealne dzieciństwo. Co to oznacza dla Karoliny?
Opowieść z życia matki i córki o rozbieżności pomiędzy ich marzeniami, o dążeniu do doskonałości i jej cenie. O tym, jak własne cele, pragnienia i kompleksy przekładają się na nasze dzieci i co z tego może wyniknąć.
Lektura obowiązkowa dla wszystkich rodziców."

Recenzja:
"Nigdy nie będziesz mną" to książka przez którą zarwałam noc. Wciągnęła mnie od samego początku i nie byłam w stanie jej odłożyć a po dramatycznym zakończeniu nie byłam w stanie zasnąć.
Julka została wychowana w biedzie i jej celem życiowym stało się odniesienie sukcesu zawodowego. Z czasem przyszła pora na założenie rodziny. Wyszła za człowieka równie zdolnego i ambitnego jak ona sama. 

"Dobrali się jak dwa klocki lego i jak dwa klocki pozostali po skończonej zabawie."

Wspólnie pięli się po szczeblach kariery, postawili dom, spłacali kredyt. O dziecku nie było mowy, a jednak się pojawiło.
Karolinka od początku stała się oczkiem w głowie matki, skupionej dotąd na karierze. Teraz za swój drugi cel obrała zapewnienie dziecku wszystkiego, czego jej samej zabrakło. Zapisywała więc dziecko na liczne zajęcia: języki, sport, muzyka. Mała Lolka we wszystkim musiała być najlepsza, choćby miała nie spać po nocach i mieć grafik wypełniony bardziej niż niejeden dorosły.
Najważniejsze zadanie, na którym obsesyjnie się skupia Julka to:

"Obiecuję ci, córeczko: zrobię wszystko, żeby niczego ci w życiu nie zabrakło, żebyś była najpiękniejsza, najmądrzejsza i najzdolniejsza. Nigdy nie będziesz mną."

 Z początku zapewnienie Karolci dodatkowych zajęć wydawało mi się dobrym pomysłem. Przecież każda matka chce dla swojego dziecka jak najlepiej. Jednak szybko dostrzegłam, że matka Karolki przegina. Dziewczynka była blada z niewyspania, potrafiła zemdleć lub zwymiotować z nerwów i przemęczenia a matka ignorowała wszelkie objawy.
Na szczęście córka Julki i Łukasza miała koło siebie ciepłą i kochającą babcię. Chyba tylko dzięki niej nie oszalała. Wymagania stawiane małej przez rodzicielkę stawały się coraz wyższe a góra zabawek kurzyła się w kącie. Na zabawę trzeba mieć czas a przecież najważniejsze jest pracowanie na przyszłą karierę, najlepiej już od przedszkola...
Karolina była bardzo grzeczną dziewczynką, w pewnym momencie stała się wręcz bezwolna. Skoro i tak nie miała wpływu na to czym ma się zajmować, całkowicie uległa despotycznej matce.
Głosem rozsądku w domu był ojciec małej, Łukasz, i opiekuńcza babcia. Niestety głosem zbyt cichym, by przebić się przez szaleństwo Julii. Bałam się co stanie się z dzieckiem kiedy zabraknie jej babci, lecz autorka inaczej rozwiązała akcję. Załamanie musiało nadejść tak czy inaczej.
Bardzo współczułam Lolce, tym bardziej, że sama spotkałam kilka takich matek jak Julka.
"Moja córka ma same piątki. Cały rok czekała na wycieczkę klasową, lecz cóż, dostała trójkę i nie pojedzie." - to autentyk.
Obecnie nie brakuje przemęczonych dzieci, zmuszonych do pracy ponad siły. Szkoła, balet, gitara, karate i gościnne występny na festynach. Ambitni rodzice nie raz ignorują dziecięcy stres i nie przyznają swoim pociechom prawa do odpoczynku. 
Co z tego, że dziecko jest zmęczone? Będzie siedzieć nad lekcjami choćby do rana, dopóki nie zrobi wszystkiego. A że wypije przy okazji parę litrów energetyków, żeby nie zasnąć nad zeszytami? Kogo to obchodzi? Liczą się piątki na świadectwie i czerwony pasek, którym można pochwalić się rodzinie i znajomym.
Książka Anny Brengos pokazuje cały ten codzienny kołowrót z perspektywy dziecka, którego psychika w końcu pęka. 
Zgadzam się z opinią wydawcy, że jest to lektura obowiązkowa dla wszystkich rodziców.
Książka wzbudziła we mnie ogromne emocje. Za możliwość jej przeczytania dziękuję Ewelinie z Zaczytanej Ewelki. Czekam z niecierpliwością na kolejne książki Anny Brengos.



czwartek, 4 czerwca 2020

"Willa pod Czarnym Tulipanem" Danuta Korolewicz

Tytuł: "Willa pod Czarnym Tulipanem"
Autor: Danuta Korolewicz
Wydawnictwo: Lucky
Ilość stron: 306
Rok wydania: 2019
Book tour: Zaczytana Ewelka

Opis z okładki:
"Młoda, utalentowana malarka Lidia otrzymuje zagadkowe zaproszenie. Ma dołączyć do grupy, która spędzi weekend u tajemniczego hrabiego Tulipanowskiego w jego willi na niewielkiej prywatnej wyspie pośrodku jeziora. Okazuje się, że wśród zaproszonych jest też dawna miłość dziewczyny, Zbyszek. Załamanie pogody sprawia, że wysepka jest odcięta od świata. Goście dokonują coraz bardziej mrocznych odkryć i nie mogą być pewni, czy wrócą z tego wyjazdu żywi... Wiedzą jedno: wśród nich znajduje się morderca. Tymczasem wspólnie przeżywane niebezpieczeństwo zbliża do siebie Lidię i Zbyszka.
Co naprawdę dzieje się w willi pośrodku jeziora?
Czy hrabia jest tym, za kogo się podaje?
Czy sprawdzi się powiedzenie, że stara miłość nie rdzewieje?"

Recenzja:
Opis brzmi intrygująco, nieprawdaż? Spodziewałam się po nim prawdziwego hitu. Niby wszystko jest: grupka (w większości) nieznajomych uwięzionych na wyspie, szalejąca burza, mroczna legenda i tajemniczy morderca. 
Powinno być przerażająco i wciągająco, tymczasem nie poczułam tego dreszczyku emocji. Książka w gruncie rzeczy była dość nudna, co zazwyczaj trudno powiedzieć o kryminałach. 
Rzadko trafia się powieść, która aż tak nie trafia w mój gust. Czegoś tu zabrakło. Bohaterowie nie wzbudzili mojej sympatii, wręcz ucieszyłam się na myśl, że wszyscy mogli wreszcie zginąć. Być może dlatego, że byli zwyczajnie głupi i nudni. Gdyby naprawdę im zależało już dawno mogliby się wydostać z willi, tymczasem siedzą i czekają aż coś się wydarzy, minie deszcz, zjawi się niespodziewana pomoc. Usiądźmy, poczekajmy. 
Dialogi również wydawały mi się sztuczne a zachowania przedstawionych postaci nienaturalne.
Podsumowując: pomysł był ciekawy, wykonanie niekoniecznie. Mnie ta książka rozczarowała, lecz to jest moje subiektywne odczucie. Być może komuś akurat się spodoba. Przeczytajcie i przekonajcie się sami.
Powieść Danuty Korolewicz przeczytałam w ramach book tour Zaczytanej Ewelki.


poniedziałek, 1 czerwca 2020

"Z moich kości" Marcin Dudziński

Tytuł: "Z moich kości"
Cykl: Trylogia Profanum, tom 2
Autor: Marcin Dudziński
Wydawnictwo: Czarna Owca
Ilość stron: 384
Rok wydania: 2020
Book tour: Katarzyna Raczkowska

Opis z okładki:
"Pozornie spokojny czas, który nastąpił po skandalu wokół biskupa Stanisława Waltera, przerywa nagła kradzież. Z muzeum archeologicznego ktoś zabiera bezcenne kości. Gdy pierwsza z nich zostaje odnaleziona, policjanci orientują się, że to nie włamanie było ich największym problemem. Mając w pamięci groźbę brata, Jerzy Walter, komendant miejski policji, zaczyna podejrzewać, że wszystko zostało przygotowane w określonym celu...
Częstochowa jeszcze nigdy nie doświadczyła tak gorącego lata. Oślepieni słońcem mieszkańcy chowają się przed żarem z nieba i złem, które ich otacza. Mało kto wie, że kości, z których powstało, zostały zakopane dawno temu."

Recenzja:
Powieść "Z moich kości" stanowi drugą część cyklu Profanum, lecz można czytać ją jako samodzielną opowieść. Autor przypomina historię braci, będących głównymi bohaterami dramatu. Jerzy Walter - komendant, Stanisław Walter - ksiądz oraz Eryk Oruba - dawniej przedsiębiorca, obecnie przestępca to trio przyjaciół z młodzieńczych lat. Tym razem zostaną wplątani w intrygę kryminalną.

Autor stworzył wyjątkowo wciągającą fabułę. Poznajemy na przemian grono postaci w czasie gorącego lata 2015 w Częstochowie, ich wspomnienia oraz jesteśmy świadkami brutalnych, makabrycznych mordów, których opisy są wstrząsające. Autor zabójstw zostawia przy ciałach kości oraz tajemnicze wiersze, które mają wskazać winnego zbrodni sprzed lat. 

Przeskakiwanie pomiędzy różnymi bohaterami i czasami w niczym jednak nie przeszkadza, wręcz przeciwnie. Narastająca atmosfera tajemnicy i grozy nie pozwala oderwać się od lektury. 

Dużym plusem jest szczegółowe opisanie panującej w mieście pogody i jej wpływu na postaci oraz dokładne określenie miejsca akcji. Dzięki temu łatwiej wczuć się w czytaną historię a nawet śledzić na mapie drogę bohaterów.

Marcin Dudziński stworzył świetny kryminał. Z chęcią poznam pozostałe części cyklu. Tom drugi miałam okazję przeczytać dzięki book tour, zorganizowanemu na Instagramie przez Katarzynę Raczkowską. Dziękuję za możliwość udziału.




"Zamachowcy" Krzysztof Jóźwik

Tytuł: "Zamachowcy"
Autor: Krzysztof Jóźwik
Wydawnictwo: Oficynka
Ilość stron: 302
Rok wydania: 2019
Book tour: Zaczytany Świat Moni

Opis z okładki:
"Tajemniczy zleceniodawcy wynajmują za duże pieniądze troje profesjonalistów mających przygotować ataki terrorystyczne, które doprowadzą do przewrotu politycznego w Polsce. Były tajny agent, genialny informatyk i piękna manipulatorka zmagają się z przeciwnościami losu oraz specjalną grupą śledczą CBŚ, aby wykonać zlecenie. Czy im się uda?"

Recenzja:
Bitcoin, Doktor i Julia to trójka desperatów gotowych na wszystko, by zarobić duże pieniądze. Choć nie znali się wcześniej, podejmują współpracę w celu dokonania kilku zamachów. Pomimo, iż szczerze podziwiam umiejętności całej trójki, jakoś żadnego z nich nie obdarzyłam szczególną sympatią.
Julia jest wyjątkowo podłą osobą, bez pardonu wykorzystującą mężczyzn na swojej drodze. Idzie po trupach do celu. Jeśli trzeba to dosłownie.
Doktor, choć zdolny, okazał się głupio nieostrożny. Spodziewałabym się po nim czegoś więcej.
Bitcoin, szef grupy, koordynował jej działania. Zdecydowanie był najbardziej opanowany i zrównoważony z całej trójki.
Sposób dokonania przestępstw z wykorzystaniem współczesnej technologii oraz iście makiawelicznej manipulacji, zrobił na mnie wielkie wrażenie. Nie czytałam wcześniej takiej książki, choć widziałam parę filmów o zbliżonej fabule.
Historię poznajemy z punktu widzenia wszystkich zainteresowanych stron: tytułowych zamachowców, policji oraz polityków, którym, przynajmniej w teorii, zależy na dobru kraju. Łatwo dostrzec podobieństwa książkowej kliki do aktualnie rządzącej partii.
Przerażające jest jak łatwo może jeden specjalista zinfiltrować dowolną przestrzeń. Coraz bardziej rozwinięty Internet staje się nie tylko źródłem wiedzy, lecz także realnym zagrożeniem.
Jak zauważył jeden z recenzentów na stronie Lubimy Czytać można było pokazać jeszcze szerszy wpływ ataków hakerskich na społeczeństwo. Szczególnie, że ten ostatni mógł się okazać wyjątkowo fatalny w skutkach.
Powieść okazała się ciekawa i wciągająca a zakończenie inne niż można by się spodziewać. W tym przypadku kibicowałam mimo wszystko organom ścigania. 
W finale dowiadujemy się kto był owym tajemniczym zleceniodawcą. Nie powiem, żeby mnie to szczególnie zaskoczyło, w końcu najciemniej pod latarnią. Spodziewałam się, że będzie to osoba z tego środowiska.
Książkę miałam okazję przeczytać w ramach book tour Zaczytanego Świata Moni, we współpracy z autorem. Dziękuję za możliwość udziału.