Tytuł: "Kantata"
Autor: Klaudia Zacharska
Wydawnictwo: Videograf
Ilość stron: 368
Data wydania: 23-03-2021
Moja ocena: 8/10
"Maja uniosła spojrzenie znad kartki papieru, którą pokrywała kolorowymi liniami, i spojrzała na nią.
- Coś się stało, kochanie? - zapytała Karolina.
Zobaczyła na twarzy dziewczynki skupienie, wręcz wysiłek. Potem jednak Maja potrząsnęła jasną głową i wróciła do rysowania. Takie chwile zdarzały jej się od czasu do czasu. Momenty, kiedy koncentrowała się na czymś intensywnie, ale nigdy nie mówiła, w czym rzecz. Co więcej, kiedy się to działo, Maja zdawała się oderwana od rzeczywistości. Nie słyszała tego, co się do niej mówiło, nie reagowała na żadne słowa. Odpływała na kilka chwil, jej blade czoło marszczyło się lekko, ale potem wszystko przechodziło i dziewczynka była dokładnie taka jak zawsze."
Tytułowa Kantata to Kinga Wilk, utalentowana wokalistka i gitarzystka zespołu Schody. Po latach wraca do rodzinnego miasteczka Kalie, gdzie właśnie sprowadziła się jej siostra, Karolina.
Kara adoptowała dziewczynkę, która z jakiegoś powodu nie miała szczęścia do rodzin zastępczych. Maja wciąż wracała do domu dziecka. Smutna i blada, choć niezwykle grzeczna przysposobiona córeczka Karoliny zostaje otoczona przez obie siostry opieką. Bardzo starają się zapewnić jej jak najlepszy dom. Poza nietypową bladością i chłodem skóry, w Mai zwracają uwagę oczy, które raz są niebieskie, a raz zielone. A może to tylko gra świateł.
Wkrótce wokół nowopowstałej rodziny zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Kinga i Kara, a także inni ludzie z ich otoczenia zdają się cierpieć na intensywne halucynacje.
Czy kobiety powinny wracać do domu, który był świadkiem rodzinnej tragedii? Czy to z budynkiem jest coś nie tak czy może z nimi?
"Zatrzymali się przed wejściem i zgodnie unieśli spojrzenia na milczący dom. Budynek wyglądał zwyczajnie. Nie miał klekoczących głucho drewnianych okiennic. Z jego dachu nie poodpadały dachówki, odsłaniając ciemność panującą na strychu. Nie było tu wybitych okien, skrzypiących, przeżartych przez korniki desek, szczelin w drzwiach ani zasnutych wieloletnim brudem szyb, zza których przyglądałyby im się wyimaginowane nieproporcjonalne twarze. Z rynien nie zwieszały się firany martwej roślinności, a framug nie strzegły lepkie pajęczyny. Nie było słychać żadnego stukania, skrobania, zawodzenia czy bezcielesnych kroków. Był to zwyczajny gustownie zbudowany domek, idealny do zamieszkania przez rodzinę z dziećmi."
Klaudii Zacharskiej udało się stworzyć rasowy horror. Rzadko sięgam po książki z tego gatunku i tym bardziej byłam ciekawa "Kantaty", o której słyszałam pochlebne opinie.
Książka jest doskonale dopracowana, nie przesadzona. Elementy grozy mieszają się ze zwykłym życiem. Dialogi przesycone są subtelnym humorem a bohaterowie budzą sympatię.
Mnie ta książka nie przeraziła, ponieważ nie wierzę w zjawiska nadprzyrodzone, duchy czy demony. Okazała się jednak bardzo wciągająca. Okładka też robi wrażenie. Jestem bardzo ciekawa kolejnych tytułów autorki.
Dziękuję wydawnictwu Videograf za egzemplarz recenzencki powieści.
Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas
https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212
https://www.instagram.com/annadyczko/
https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko