Tytuł: "Samotność twórcy. Klątwa"
Autor: Marta Grzebuła
Wydawnictwo: WasPos
Ilość stron: 346
Data wydania: 20-05-2021
Book tour: @furia.miedzy.ksiazkami
Moja ocena: 9/10
"Najwięcej krytyki zbierał za to, że potrafił niemal w dwa dni napisać konspekt całej powieści, a w miesiąc ją skończyć. Sam nie rozumiał, jak to się dzieje, lecz wiedział, jakim odbywa się to kosztem. Czasem zbyt wielkim, a jednak nie umiał z tego zrezygnować. Nie jadł, nie miał nawet czasu, by pić, tylko siedział nad klawiaturą - pogrążony, a raczej porwany w ten literacki świat przez bohaterów. To nie on go tworzył, lecz to oni zabierali go i pozwalali łaskawie wejść do własnego świata i życia."
Nie jestem wprawdzie autorką, lecz skromną recenzentką, ale doskonale znam ten stan, o którym wspomina Alan, bohater powieści Marty Grzebuły. Kiedy skupiam się na książce, liczy się tylko ona a świat zewnętrzny przestaje istnieć. Dotyczy to zarówno zagłębiania się w lekturze, jak również zatracania w pisaniu. Zależy mi, by jak najdokładniej oddać swoje uczucia, towarzyszące mi podczas czytania. Słowa są ważne.
"Dla niego pisanie było jak oddech, bez którego nie mógł żyć. Nie traktował tego, ani nie myślał o sobie, że robi coś wielkiego, coś niebywałego. On zawsze tak pracował. To była normalka."
25-letni Alan Malarkey już na starcie wydał swoją debiutancką powieść, dzięki której zdobył pewną sławę. Później jednak, zamiast coraz lepiej, było coraz gorzej. Pomysły kłębiły się w jego głowie, zamykając go w samotni na strychu, gdzie zajmował się wyłącznie tworzeniem. Niestety, pomimo iż miał wiele zaczętych dzieł, żadnego nie mógł doprowadzić do końca. W dodatku wraz ze sławą pojawili się zjadliwi hejterzy.
Jak mówił mu ojciec trzeba mieć skórę wołu, by przetrwać ataki. Tak się jednak składa, że autorzy, twórcy to zwykle ludzie wrażliwi. Dzięki tej wrażliwości są w stanie pięknie składać treści, lecz staje się ona także ich przekleństwem.
W książce jest wiele o pisaniu, jak choćby słowa Charlesa:
"Jeśli masz silną potrzebę tworzenia, pisz. Olej krytykantów, ponieważ większość z nich to też frustraci, bo im nie wyszło. Bo nie mają pomysłów. Bo słowa nie dają im przestrzeni. Są dla nich jednowymiarowe. A ty oprócz tego, że uważasz, że słowa są obrazami. to jeszcze towarzyszą ci wizje."
Talent do pisania Alan odziedziczył po niezwykle zdolnym pradziadku Perrym. Tenże w jednym z listów pisał:
"Wracam, choć boję się ludzkich języków. Tego, że będą wyśmiewać moje dziwactwa. Nie potrafią zrozumieć, że dla mnie czytanie czy pisanie książek jest dosłownie wszystkim."
Alana poznajemy jako niezwykle wrażliwego młodego człowieka kiedy opowiada o sobie Dianie:
"- Przez wiele lat byłem bardzo lubiany. Lecz z czasem rówieśnicy zaczęli się ode mnie odsuwać. Jedni twierdzili, że zdziwaczałem. Że dopatruję się problemów tam, gdzie ich nie ma. Po części mieli rację. Innie nawet nie chcieli mnie słuchać. A mnie coraz bardziej gnębiły złe przeczucia. Osaczały lęki. Wciąż miałem wrażenie, że ktoś lub coś mnie prześladuje."
By uciec od demonów, własnych i internetowych, młody pisarz zaszywa się w górskiej samotni - domku należącym niegdyś do jego pradziadka. Tu nie ma dostępu do Facebook'a a wszechobecna przyroda sprawia, że jego dusza wraca do równowagi. W tym miejscu może skupić się na tworzeniu. Przypadkiem odkrywa tajne schowki a w nich zaszyfrowane wskazówki, które mogą go doprowadzić do odkrycia rodzinnych sekretów. Jaki wpływ będą ona miały na jego obecny los?
"Noc nie jest miłą, lecz dzień również. Kiedy staniesz, mając przed oczami Słońce, oślepi cię. Żadna mapa nie zaprowadzi na północ. Dół, góra, ciągła wspinaczka donikąd. Niczego nie dojrzysz... Pustka."
To zagadka jak z Władcy Pierścieni. Jak w tym bełkocie znaleźć ukryty sens? Kolejne łamigłówki mnożą się, wynikając jedna z drugiej. Z przejęciem śledzimy poszukiwania rozwiązania, w których Alanowi pomagają przyjaciele. To długi proces, w trakcie którego chłopak zmienia się psychicznie, nabiera wiary w siebie. Wiele dają mu mądre rady z kart pamiętnika pradziadka.
Czytając opis tej książki trochę się jej obawiałam, bo nie wiedziałam czego się spodziewać. "Samotność twórcy. Klątwa" jak w tytule łączy dwa wątki. Jednym jest samotność człowieka nierozumianego przez otoczenie, drugim rodzinna klątwa. Autorka świetnie połączyła teraźniejszość Alana z poszukiwaniem przez niego źródła przekleństwa, które łączy mieszkańców dwóch miast.
"Przeszłość nigdy nie może stać się obojętną, ponieważ stanowi nierozerwalną część naszego życia. To składowa tego, czego doświadczamy i tego, jak postępujemy w określonych sytuacjach."
Zarówno bohater powieści, jak i sama autorka poprzez liczne cytaty, często wspominają Jacka Londona i Ernesta Hemingwaya. Kwestie pisarzy otwierają kolejne części książki. Najbardziej spodobała mi się ta:
"Nie można uciec od samego siebie,
przenosząc się z miejsca na miejsce."
- Ernest Hemingway
"Samotność twórcy. Klątwa" to książka, która zyskuje z czasem. Z początku wydała mi się zwykłą opowieścią o niestabilnym emocjonalnie, nadwrażliwym pisarzu, którego dręczą demony. Z czasem, gdy razem z Alanem śledziłam losy jego przodków, wciągnęłam się w fabułę i trudno mi było się od niej oderwać.
Marta Grzebuła mówi o sobie: "Sercem do serc piszę" i to jest bardzo trafna charakterystyka jej twórczości. Doskonale oddane są przeżycia wewnętrzne twórcy, jego rozterki i słabości, wahania, zmagania z internetowymi trollami i poszukiwanie sensu. Do mnie ta książka trafiła w stu procentach. Polecam!
Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas
https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212
https://www.instagram.com/annadyczko/
https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz