Tytuł: "Lombard"
Autor: Krzysztof Żuchowicz
Wydawnictwo: Oficynka
Ilość stron: 272
Data wydania: 22-03-2021
Moja ocena: 6/10
"Tomek poczuł, jak serce zaczyna bić mu szybciej. Ten, którego chciał dorwać, stał nad nim. Ubrany w elegancki jasnokremowy garnitur ze spokojnym wyrazem twarzy."
Tomasz Pielecki właśnie stracił pracę, pije w barze i użala się nad swoim losem. Niespodziewanie z propozycją zatrudnienia wychodzi sprawca jego nieszczęścia, biznesmen Ryszard Kuciński. Jego dorosła córka wyjechała z chłopakiem do Austrii i słuch po nich zaginął. Tomek jest doświadczonym detektywem a przyjęcie tej sprawy może pomóc mu wrócić na dawne tory. Mężczyzna nie waha się długo. Przyjmuje ofertę i rusza na poszukiwanie zaginionej.
"Tomek stał przed knajpą, miał broń, czekał, aż wypełni go adrenalina. Nie lubił, gdy się pojawiała, ale gdy opanowywała go w pełni i zaczynała buzować najmocniej w trzewiach, akceptował."
"Kiedyś mogła być ładną Afrykanką, ale narkotyki i prostytucja zniszczyły ją. Zaczęła opowiadać o strasznym życiu i gangsterze, który traktował ją jak worek mięsa z dziurką."
W swej podróży przemierzy wiele krajów i kontynentów, zmierzy się z bezwzględnymi łotrami, przez cały czas żyjąc w zagrożeniu. Akcja mknie jak szalona, aż trudno nadążyć. Ktoś goni, ktoś ucieka, ktoś strzela, ktoś pada. Problem w tym, że nie zawsze wiadomo kto, ponieważ autor niejednokrotnie zrezygnował z dokładnego określenia podmiotu.
Czytając nie raz wracałam wzrokiem do poprzednich linijek, żeby sprawdzić, czy czegoś nie pominęłam. Chociaż lubię powieści z wartką akcją i ograniczoną ilością opisów, to jednak jakieś minimum by się przydało.
"-Myślimy o tym - znów odezwał się Dominik - by się rozdzielić. Kilku z nas wróci do RPA i będziemy szukać tropów. Reszta zostanie w pogotowiu. Gdy dowiemy się czegoś konkretnego, doleci. Naszym zdaniem to będzie Barcelona."
Fabuła jest bardzo chaotyczna, następują nagłe przeskoki. Wraz z Tomkiem znajdujemy się naraz w innym miejscu, lecz nie wiemy jak tam trafiliśmy.
Odniosłam wrażenie jakby autor pisał w pośpiechu i połykał niektóre wyrazy lub wyciął z treści fragmenty opisów. Ponadto w tekście nie brakuje błędów. Chwilami czułam się jakbym czytała humor z zeszytów szkolnych.
"Mimo że czuł moralny obowiązek dokończenia zadania, coraz częściej i głośniej przebijały się głosy zwątpienia i braku wiary. Zrzucił to jednak na barki trudów, z jakimi się musiał mierzyć."
Autor miał pomysł na powieść, lecz jest ona mocno niedopracowana stylistycznie. Poprzez chaotyczny styl pisania lektura nie przypadła mi do gustu, lecz nie wykluczam, że po naniesieniu poprawek mogłaby być mocno wciągająca. W obecnej formie mogłaby stanowić także scenariusz całkiem niezłego filmu akcji. Niestety od dobrej książki oczekuje się nieco więcej.
Dziękuję wydawnictwu Oficynka za egzemplarz recenzencki.
Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas
https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212
https://www.instagram.com/annadyczko/
https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz