Tytuł: "Nigdzie indziej"
Autor: Tommy Orange
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Ilość stron: 392
Rok wydania: 2019
Book tour: Kryminał na talerzu.
Opis z okładki: ""Nigdzie indziej" to wielopokoleniowa opowieść o przemocy, regeneracji, tożsamości, pięknie i rozpaczy, wplecionych w dzieje rdzennych mieszkańców Ameryki.
Tommy Orange opowiada historię dwunastu postaci, z których każda ma swoje powody, by wybrać się na wielki zjazd plemienny w Oakland. Jacquie Czerwone Pióro od niedawna znowu nie pije i usiłuje powrócić na łono rodziny, którą niegdyś porzuciła. Dene Oxendene stara się poskładać swe życie na nowo po śmierci wujka i przybywa na zjazd, aby pracować na rzecz indiańskiej społeczności i w ten sposób uczcić jego pamięć. Opal Viola Wiktoria Niedźwiedzia Tarcza przychodzi na stadion, by obejrzeć występ swego siostrzeńca Orvila, który nauczył się tradycyjnego indiańskiego tańca, oglądając materiały wideo na kanale YouTube.
Imponujący spektakl odwołujący się do uświęconej tradycji będzie okazją do wzruszających pojednań. Stadion w Oakland stanie się również sceną wydarzeń, w których wyniku naród indiański znów wykaże się heroizmem i dozna niewypowiedzianej straty."
Recenzja: "Nigdzie indziej" opowiada historie dwunastu rdzennych Amerykanów, których losy splatają się w przedziwny sposób i łączą w jednym miejscu: na stadionie w Oakland. Bohaterowie powieści przyjeżdżają na zjazd z różnych pobudek: poszukują swojej tożsamości, chcą coś udowodnić, odnaleźć przodków lub oddać im cześć. Wydaje im się, że to właśnie w tym miejscu powinni się znaleźć. Nigdzie indziej. Jednak to właśnie ten obiekt sportowy staje się świadkiem dramatycznych wydarzeń.
Życie Indian to nie jest bajka. Już na wstępie autor przytacza parę epizodów z wstrząsającej i smutnej historii swego ludu. Powieść budzi współczucie dla tych osób, które są tak podobne do nas, żyją w nowoczesnych miastach, zasymilowali się ze światową kulturą a jednak ciągle poszukują własnej tożsamości, czują się zagubieni i nieszczęśliwi.
"Być może jest (...) przesadnie krytyczna, jak jej matka. Takie traktowanie ma jednak przysposobić ich do życia w świecie, stworzonym po to, by ludzie indiańskiej krwi nie tyle w nim żyli, co raczej umierali, zamykali się w sobie i znikali. Opal musi mocniej dokręcać im śrubę, gdyż, aby odnieść życiowy sukces, będą musieli zrobić znacznie więcej niż ludzie niebędący potomkami rdzennych Amerykanów. Musi to robić także dlatego, że jej samej nie udało się zrobić wiele więcej, jak tylko zniknąć. Traktuje ich więc surowo, bo sądzi, że życie zawsze zrobi, co tylko w jego mocy, aby się do człowieka dobrać. Niepostrzeżenie zakradnie się od tyłu i rozwali cię na małe kawałki, tak że nawet nie będzie co zbierać."
Pomimo poruszanych w niej trudnych tematów książkę czyta się szybko a jej świat wciąga. Z początku niewiele się dzieje, poznajemy przeszłość poszczególnych bohaterów, ich życie i problemy, jednak im bliżej końca tym bardziej zagęszcza się akcja i możemy spodziewać się dramatycznego finału. Jestem trochę rozczarowana, że Tommy Orange nie dopowiedział jak zakończyły się losy Edwina i Orvila. "Nigdzie indziej" to jednak błyskotliwy debiut, wart polecenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz