Tytuł: "Gwiazda szeryfa"
Autor: Aleksandra Borowiec
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Ilość stron: 656
Rok wydania: 2020
Booktour: Kryminał na talerzu
""Pionierzy!" - tak pisano w propagandowych ulotkach do nieszczęśników, którzy podobnie jak on postanowili związać przynajmniej na chwilę swój los z pruskim odludziem. Powinni pisać raczej "frajerzy", zażartował kiedyś do Waligóry i było w tym równie wiele prawdy, co goryczy. Przyjeżdżających tutaj ludzi skuszono perspektywami wygodnych, dobrze wyposażonych domów i mieszkań, świetnie płatnej pracy, a przede wszystkim - możliwościami odkucia się dzięki poniemieckiemu mieniu po biednych, głodnych czasach okupacji. Wyruszali więc, nieszczęśni pielgrzymi, zabierając w tę drogę tyle tylko, ile mieli na grzbiecie, podczas podróży rojąc o złocie i klejnotach ukrytych w murowanych ścianach domów, o puszystych dywanach na drewnianych, lakierowanych podłogach, pieszczących swym miękkim dotykiem ich zrogowaciałe podeszwy nawykłych do chodzenia boso stóp; o kredensach pełnych srebrnych, pańskich sztućców i naczyń z porcelany tak cieniutkiej, że aż prześwieca przez nią światło; o wodzie, której nie trzeba nosić z mozołem ze studni, bo leci wprost z kranu; o parach butów, które będzie można zakładać na co dzień, ile tylko kto będzie chciał; o sukniach, o futrach, o zegarkach. I o jedzeniu roili, o jedzeniu, którego już nigdy nie miało im zabraknąć.
Przyjechawszy, wszędzie tutaj zastawali nędzę i głód, i morze ruin aż po horyzont."
"Co z tego, że wygodne, porządnie murowane domy biły na głowę ich wcześniejsze chałupy czy biedne domki, że mieszkania były widne, przestronne i wygodne, z osobnymi łazienkami i centralnym ogrzewaniem, skoro przedstawiały obraz nędzy i rozpaczy, zdewastowane, zniszczone żołnierskimi butami, z porozbijanymi oknami, ścianami zapaskudzonymi nieczystościami, a niekiedy krwią; skoro co cenniejsze elementy wyposażenia padły łupem Sowietów, a pozostałe rozszabrowano albo rozbito w drobny mak; skoro zdatnych do zamieszkania budynków było mniej niż przyjezdnych, których upychano coraz gęściej, czyniąc życie uciążliwym, a z czasem i niemożliwym do wytrzymania."
Na ziemie odzyskane, a konkretnie do Olsztynka na Mazurach przyjeżdża nasz bohater. Stefan Malewski, milicjant, marzy o zrobieniu kariery, wspominając dawne westerny. Myśli o sobie jak o szeryfie na dzikim zachodzie. Jest młody i zapalczywy, pragnie łapać przestępców, tymczasem wszystkie jego marzenia obracają się w pył w zetknięciu z rzeczywistością.
Poważnych przestępstw tu nie ma a drobne występki zamiata się pod dywan. Każdy kręci własne interesy na boku. Bieda aż piszczy, więc ludzie spekulują i handlują czym się da.
Rozżalony Stefan pomału popada w alkoholizm. W pracy nie ma nic istotnego do roboty a mieszkanie musi dzielić z obcymi ludźmi.
Niespodziewanie milicjanci znajdują trupa ze śladami pazurów na ciele, rozszarpanego jak przez jakąś bestię. Rozpoczynają się poszukiwania mordercy.
Z początku sądziłam, że w lasach grasuje wilkołak. Z czasem stwierdziłam, że to nie ten typ książki i musi chodzić o przerażającego, lecz pospolitego mordercę - człowieka. Zakończenie powieści całkowicie mnie zaskoczyło.
Książkę czytało się świetnie, pomimo jej ponadgabarytowej wielkości. Aż trudno uwierzyć, że "Gwiazda szeryfa" to debiut literacki autorki.
Aleksandra Borowiec bardzo realistycznie oddała środowisko Olsztynka. Każda z postaci posiada własną indywidualność. Język bohaterów pasuje do ich ról społecznych. Jestem zauroczona klimatem jaki udało się stworzyć pisarce. Nie zabrakło także elementów humorystycznych.
Zgadzam się z opinią wydawcy, wytłuszczoną grubym drukiem na tylnej okładce:
"Polscy miłośnicy twórczości Stephena Kinga doczekali się wreszcie powieści, która umiejętnie łączy elementy opowieści obyczajowej z nadnaturalnymi i przyprawiającymi o drżenie serca zdarzeniami."
Polecam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz