Tytuł: "Pod naszym niebem"
Autor: Sylwia Kubik
Wydawnictwo: eSPe
Seria: Opowieści z wiary
Ilość stron: 384
Rok wydania: 2019
Book tour: Dominika Hubert
Opis z okładki:
"Wieś - spokój i cisza. To tylko pozory. W niewielkiej wiosce na Powiślu jak w soczewce skupiają się problemy małe i duże. Karolinie nie daje zasnąć pomysł, który w jej rodzinnej miejscowości chce zrealizować pewien doktor. Hani sen z powiek spędza nazbyt gadatliwa teściowa i milczący od dłuższego czasu syn. W idyllicznym otoczeniu nie umie się odnaleźć doktor Maciej, który uciekł od wielkomiejskiego zgiełku. Podczas kilkudniowego pobytu na wsi Monika rozgrzebuje stare rany. A pod powierzchnią teraźniejszości wciąż pulsuje historia wydarzeń z czasów II wojny światowej, na wspomnienie której trudno zmrużyć oko."
Recenzja:
Byłam bardzo ciekawa tej książki, ponieważ wiem, że jest w dużej mierze oparta na autentycznych wspomnieniach autorki. W powieści pojawiają się Wojciech, Anielka i Gabrielka - imiennicy męża i córek Sylwii Kubik.
W pozornie idyllicznym świecie szumiących drzew i muczących krów mieszkańcy Brzozówki mają jednak całkiem poważne problemy. Starsi nie mogą zmrużyć oka przez koszmary przeszłości, młodsi przeżywają pierwsze rozterki, nie tylko miłosne, a dorośli próbują ogarnąć cały ten chaos.
Sylwia Kubik pisze w bardzo ciepłym, gawędziarskim stylu.
Polubiłam przedsiębiorczą Karolinę i Hanię o anielskiej cierpliwości a najbardziej urocza według mnie była mała gaduła Gabrysia. Do szału doprowadzały mnie docinki wrednej Weroniki. Monika mnie drażniła swoim tokiem myślenia i użalaniem się nad sobą, lecz z drugiej strony doskonale ją rozumiałam. Mam nadzieję, że w kolejnej części opowieści o Brzozówce ułoży sobie życie. Mam wrażenie, że to dla niej i jej syna idealne miejsce do życia.
Czytając nie raz się uśmiechnęłam, najbardziej rozbawiły mnie zmarszczki Karoliny i przymierzanie uśmiechów przed lustrem przez Anielkę.
"Gdy już uporała się ze wszystkimi obowiązkami, weszła do łazienki. Wieczorną ciszę, która ogarnęła już cały dom, nagle przeszył jej krzyk.- Wojtek, chodź tu szybko!Przestraszony pobiegł do łazienki. Omiótł szybkim spojrzeniem najpierw żonę, a potem pomieszczenie.Karolina była cała, nie dostrzegł żadnych śladów krwi na podłodze. Wszystkie sprzęty stały nienaruszone na swoich miejscach.- Co się stało? - zapytał zdezorientowany.- Zmarszczki! Zmarszczki mam!"
"Anielka stała przed lustrem, strojąc miny i sprawdzając, który uśmiech najbardziej pasuje jej do wianka."
Powieściową wieś poznajemy przede wszystkim przez jej mieszkańców, nie zabrakło jednak w książce dokładnych opisów przyrody.
"Jechała drogą, wzdłuż której rosły jabłonie. Kwiaty już dawno z nich opadły, jednak nadal pięknie się prezentowały. Były nie tylko urokliwe, ale i dawały przyjemny cień. Pomiędzy nimi na skarpach rosły krzewy dzikiej róży. Były bujne i hojnie obsypane kwiatem. Jedne kwitły na biało, drugie na różowo. Monika z zachwytem wpatrywała się w tę bajkową kompozycję, która wyglądała tak, jakby ktoś z rozmysłem ją poukładał."
Dzięki tym malowniczym krajobrazom a także zajadanych przez bohaterów daniom z sezonowymi owocami mogłam poczuć klimat lata w Brzozówce i przypomnieć sobie placki babci. Czułam się jakbym tam była.
Dzięki pani Helenie dowiedziałam się także o dramatycznych wydarzeniach historycznych jakie miały miejsce na tych terenach i pamiętane są jeszcze przez najstarszych miejscowych ludzi.
Dziękuję Dominice Hubert za możliwość wzięcia udziału w book tour z tą książką. Z chęcią przeczytam także drugą część.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz