Tytuł: "Dopóki starczy mi wiary"
Autor: Karolina Klimkiewicz
Wydawnictwo: Szósty Zmysł
Ilość stron: 290
Data wydania: 21-04-2021
Moja ocena: 9/10
"Tyle razy próbowałam się odbić od dna, ale wciąż upadałam. Nieważne, ile razy próbowałam, ile siły wkładałam w ocalenie swojej zmarnowanej duszy. Wszystko na nic. Spadam, wołam o pomoc. Mój krzyk jest niemy, słyszę go tylko ja, nikt inny. Tak jakby świat znajdował się za szklaną kulą, do której dostęp mają tylko wybrani."
Pierwszą część cyklu, "Dopóki starczy mi sił", przeczytałam w booktour @caroline.mati w styczniu 2020. Pisałam o niej krótko tutaj: https://www.instagram.com/p/B70-5Kvh4xL/
Kiedy tylko dowiedziałam się, że powstała kontynuacja historii Zoli, bardzo chciałam ją poznać.
Powieść rozpoczyna się od konferencji prasowej, podczas której bohaterka jawi się jako silna, szczera i zdeterminowana, by przekazać ludziom prawdę. Dziewczyna mówi z serca o tym, co ją spotkało.
Jednak kiedy gasną światła reflektorów poznajemy inną Zolę. Tak naprawdę jej koszmar nie skończył się wraz ze śmiercią ojca. Wszystkie przeżycia, które były jej udziałem, w kółko odtwarzają się w umyśle dziewczyny, powracając w snach.
"Myślałam, że doświadczyłam każdego rodzaju bólu, że znam się na cierpieniu jak nikt. Nie przypuszczałam jednak, że największe rany mogą zadać nam najbliżsi. Walcząc ze złem i potworami z dna szafy, zapominamy, że to, co najbardziej nas rani i dotkliwie niszczy, to widok ukochanej osoby, której nie możemy w żaden sposób pomóc. Jest na wyciągnięcie ręki, możemy ją przytulić, starać się pocieszyć, ale tak naprawdę nie mamy na nic wpływu. I właśnie to uczucie niemocy rozrywa serce na kawałki i wtłacza ogrom cierpienia."
Z matką i ciotką nie chce rozmawiać. Liam jej nie pamięta, straciła więc oparcie w ukochanym chłopaku. Zola czuje się samotna. Kiedy dochodzi do kolejnego nieszczęścia, załamuje się całkowicie. Ile krzywd od losu może znieść jedna osoba, zanim jej psychika się rozpadnie?
"Czuję się niczym zjawa, duch. Nierealna. Wymyślona. Odbijam się w lustrach innych ludzi. To oni nadają mi kształt, znaczenie, barwy. Gdy zostaję sama, wszystko się miesza. Odwaga ze strachem, pogoda ducha ze smutkiem, wiedza z głupotą, barwy z czarno-białym światem. Nie wiem, co słuszne, a co złe. Trudno mi stwierdzić, czym jest miłość, a czym obojętność. W jednej chwili cały mój świat ulega przedefiniowaniu i jedyne, co pozostaje niezmienne, to lęk przed jutrem."
Autorka sama napisała w posłowiu, że początkowo ta powieść miała wyglądać inaczej. Zola miała być silną, twardą kobietą. Jednak nie byłoby to autentyczne.
Karolina Klimkiewicz pokazała jak czuje się człowiek pokonany przez los, przeżywający utratę bliskich, tonący w rozpaczy, wpadający w depresję i cierpiący na zespół stresu pourazowego.
Szczerze kocham takie książki. Są prawdziwe, pokazują wszelkie odcienie życia, uczuć i emocji, nie tylko te dobre. Powieść tak mnie wciągnęła, że nie byłam w stanie jej odłożyć dopóki nie przewróciłam ostatniej kartki.
Byłam w stanie wczuć się w nastroje Zoli. To była prawdziwa burza emocji. Opowieść o lęku i walce o przetrwanie a także o wartości przyjaźni i dobrej terapii.
Zola potrzebuje wielu lat, żeby dojść do siebie. Może nigdy nie będzie już beztroską dziewczyną, lecz ma przy sobie bliskich, na których może liczyć.
Dziękuję Karolinie Klimkiewicz za egzemplarz recenzencki.
Czekam z niecierpliwością na kolejną książkę, "Ukryte w ciszy", która ma ukazać się w lipcu.
Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas
https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212
https://www.instagram.com/annadyczko/
https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko
Pierwsza część bardzo mi się podobała i tę również planuję przeczytać.
OdpowiedzUsuń