Tytuł:
Autor:
Wydawnictwo: Dragon
Ilość stron: 320
Data wydania: 24-08-2022
Booktour: Czytam dla przyjemności
Moja ocena: 8/10
Nieoczywisty romans pomiędzy
doulą a patomorfologiem, z rodzinną tajemnicą w tle.
Główną bohaterką jest Berenika.
Samotna kobieta zanurzona w świecie ziół
i nietypowych wierzeń. Dawniej nazwano by ją wiedźmą.
Berenika kocha gotować, robić
przetwory, sprzątać. Zdaje się, że ciągle musi mieć zajęte ręce. Nie potrafi
siedzieć bezczynnie. Biegnie do każdego z pomocą, wspiera samotnych ludzi,
udziela się jako wolontariuszka w szpitalu. Z jednej strony wydaje się miłą,
ciepłą osobą, która ma wielkie serce dla wszystkich stworzeń, z drugiej -
wierzy w duchy i w przeznaczenie. Zajmuje się zawodowo odbieraniem porodów, ale
nie chce mieć własnych dzieci.
Berenika uwielbia wszelkiego
rodzaju zabobony, opowiada o pochodzeniu przesądów, wierzy też w dziedziczne
przekazywanie historii rodzinnej. To ostatnie nosi nazwę epigenetyki i nie
zrozumiałam tematu na tyle, żeby go łatwo wyjaśnić. Według dr Google chodzi o
relacje pomiędzy kodem genetycznym a środowiskiem życia i z tego, na ile
zdołałam się zorientować jest to rozwijająca się dziedzina nauki. Tłumaczy nie
tylko dziedziczenie chorób, lecz także lęków i traum.
Pewnego dnia zjawia się u niej
Julian, który ma odebrać nalewkę dla klientki. Od słowa do słowa zaczynają się
dogadywać i coraz chętniej spędzają czas w swoim towarzystwie, choć do romansu
z prawdziwego zdarzenia droga daleka.
Berenika niedawno straciła matkę, która była osobą zimną i zdystansowaną. Porzucił ją także kochanek, którego traktowała jak namiastkę ojca. Nie dał jej uczucia, o które zabiegała.
Teraz odkrywa prawdziwe oblicze
swojej rodzicielki, czytając jej pamiętniki. Znajduje także tajemniczy
naszyjnik z jarzębiny. Okazuje się, że rodziny dwójki bohaterów już wcześniej
coś łączyło, czego nie byli świadomi. Czy odnaleźli się przez przypadek czy to
dzieło przeznaczenia?
"Zaczęłam się bać, że skoro
jesteśmy z Julianem potomkami ludzi, których połączyła nieszczęśliwa historia,
i nam przytrafi się coś niedobrego".
Julian jest sceptyczny, ale
tolerancyjny dla niecodziennych poglądów Bereniki. Ma nadopiekuńczą matkę,
której lęk o niego po części możemy zrozumieć gdy okazuje się, że chłopak
choruje.
Czy osoba, której życie jest
zagrożone powinna iść i spełniać swoje marzenia czy przeciwnie, siedzieć w
domu, chuchać i dmuchać na siebie?
Tu zdania są podzielone. Mamusia
najchętniej przepędziłaby na cztery wiatry podejrzaną dziewuchę, która miesza
jej synkowi w głowie. Co z tego zamieszania wyniknie?
Książkę czyta się lekko i przyjemnie, bohaterowie są sympatycznymi, zwykłymi ludźmi. Mam nadzieję, że Berenika z Julianem będą żyć długo i szczęśliwie.
Za możliwość przeczytania powieści dziękuję Andżelice z Czytam dla przyjemności.
Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas
https://linktr.ee/annadyczko_mczas
https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212
https://www.instagram.com/annadyczko_mczas
https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko
https://www.tiktok.com/@anna_dyczko
Dziękuję za opinię.
OdpowiedzUsuń