Tytuł: "Nielekarz, czyli jak wyleczyłem się z medycyny"
Autor: Adam Kay
Wydawnictwo: Insignis
Ilość stron: 320
Data wydania: 09-11-2022
Moja ocena: 7/10
Lubię Adama Kaya. Nie znam go
osobiście, ale poprzez jego niezwykle intymne książkowe wyznania jestem w
stanie sobie wyobrazić jak uśmiecha się złowieszczo słysząc pytanie: "Ale
to nie trafi do książki, prawda?"
Raczej nie rozmawiam ze znajomymi
o rodzeniu kamieni nerkowych czy wymiotach po przedawkowaniu wina. Może to nie
ten wiek. Jeszcze nie albo już nie. Adam Kay nie ma oporów. Dzieli się z
czytelnikami nawet refleksami na tematy seksualne. Niektórych jego wyznań
wolałabym nie poznać.
To trochę jak ze stand upem.
Czasem się zastanawiam jak z tymi artystami wytrzymują ich partnerzy czy
rodzina wiedząc, że są obiektami żartów.
Zresztą autor przekwalifikował
się z doktora położnika właśnie na komika, czego rodzina nie chce mu wybaczyć.
Nie bardzo jest się czym chwalić w odpowiedzi na pytanie: Co tam u Adama?
W "Nielekarzu"
przeplatają się dwie perspektywy: wspomnienia z czasów praktyk oraz obecne
dążenia do zaistnienia na rynku wydawniczym. Jest parę sytuacji wstydliwych i
obrzydliwych, w których główną rolę pełnią różne wydzieliny ludzkiego ciała,
ale zdarzają się też momenty poważne, jak wspomnienia dziadków chorych na
demencję i kota. To było smutne.
Po przeczytaniu tego pamiętnika
czuję się jakbym znała autora, choć nigdy się nie spotkamy. Muszę przyznać, że
ma duży dystans do siebie i nie boi się krępujących tematów.
Jest tu mniej humoru niż we
wcześniejszych tytułach autora, "Nielekarz" jest bardziej osobisty,
ale jeśli polubiliście jego twórczość, warto sięgnąć i po tę pozycję.
Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas
https://linktr.ee/annadyczko_mczas
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz