sobota, 26 października 2024

Przemysław Chmielewski "Fangria"

Tytuł: "Fangria"

Autor: Przemysław Chmielewski

Wydawnictwo: F. F

Ilość stron: 180

Data wydania: 15-07-2024

Moja ocena: 7/10

 

Książka "Fangria" Przemysława Chmielewskiego rozpoczyna się dynamicznie, od ataku na miasto ShatTar przez jaszczurze istoty zwane Sandrisami. Magowie, którzy mieli bronić miasta, zostają brutalnie unicestwieni przez potężnego czarnoksiężnika. Co ciekawe, jeden z nauczycieli rozpoznaje w nim swojego byłego ucznia, który kiedyś nie wyróżniał się szczególnymi umiejętnościami. Teraz jednak dysponuje ogromną mocą, co wywołuje zdumienie i budzi wiele pytań.

Od samego początku mamy do czynienia z dynamiczną akcją, która nie pozwala na chwilę wytchnienia. Po początkowej bitwie następuje znaczna przerwa w historii naszego głównego bohatera, Morina Ravella. Gdy wraca on do fabuły, spotyka grupę buntowników zwanych Wyzwolonymi, którzy walczą przeciwko rządom tyrana Imperiusa. To dzięki tej grupie, założonej przez księcia Jarnara, odkrywamy wraz z Morinem co wydarzyło się na świecie podczas jego nieobecności.

Dowiadujemy się, że Ravell jest częścią starożytnej przepowiedni, zgodnie z którą ma stać się nadzieją dla mieszkańców Fangrii i wyzwolić ich spod jarzma tyranii. Wyrusza z nowymi towarzyszami w podróż, w której nie brakuje ekscytujących przygód, takich jak lot sterowcem czy walka z olbrzymimi pająkami. Autor stopniowo odkrywa przed czytelnikiem sekrety zarówno dotyczące przeszłości Morina, jak i innych postaci.

Świat przedstawiony w książce jest pełen magii i ciekawych pomysłów, takich jak magiczne artefakty ładowane podobnie do współczesnych urządzeń elektronicznych czy grzyby o różnorodnych właściwościach.

Jedną z moich ulubionych scen jest ta, w której Morin rozmawia z dwiema postaciami naraz, w różny sposób. Wymaga to od niego szybkiej orientacji a pomyłka może spowodować zabawne zamieszanie.

Niestety, książka kończy się dość nagle, pozostawiając wrażenie, że historia urywa się w połowie. Akcja mknie tak szybko, że nie mamy czasu na głębsze poznanie bohaterów, którzy pojawiają się i znikają w szybkim tempie. To sprawia, że trudno się do nich przywiązać, mimo że świat przedstawiony jest naprawdę interesujący.

Podsumowując, "Fangria" to pełna akcji powieść fantasy, która przypadnie do gustu fanom szybkiego tempa i bogatego świata magii. Choć brakuje nieco równowagi między rozwijaniem postaci a dynamiczną akcją, dodają jej oryginalności ciekawe pomysły, takie jak ładowanie artefaktów czy język zaklęć przypominający łacinę, który przypominał mi "Lobelię" Mateusza Szmytke.

Zakończenie pozostawia pewien niedosyt, zmuszając czytelnika do czekania na kontynuację.


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://linktr.ee/annadyczko_mczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko

https://www.tiktok.com/@anna_dyczko



 

  

Marcin Halski "Bezdomność all inclusive"

Tytuł: "Bezdomność all inclusive"

Autor: Marcin Halski

Wydawnictwo: Wydawnictwo HM

Ilość stron: 326

Data wydania: 25-09-2024

Moja ocena: 9/10

 

"Bezdomność all inclusive" Marcina Halskiego to poruszająca, oparta na faktach historia Piotra G., młodego chłopaka, który postanowił wyrwać się z toksycznego środowiska rodzinnego i rozpocząć nowe życie. Niestety, jego marzenia o lepszej przyszłości zderzyły się z brutalną rzeczywistością, a niewłaściwe decyzje i zaufanie okazane nieodpowiednim osobom doprowadziły go na skraj upadku. Okradziony z dobytku, z jedynie jedną zmianą ubrań i ulubionymi butami – "ermaksami" – Piotrek trafia do Włocławka, gdzie zamiast odnaleźć przystań, wpada w otchłań bezdomności.

Halski nie unika brutalnych szczegółów, opisując życie ludzi mieszkających w pustostanach, w warunkach, które trudno sobie wyobrazić. Brud, smród, alkoholizm, a także rezygnacja z marzeń i przyszłości stają się codziennością mieszkańców tego marginesu społecznego. Autor nie idealizuje bohaterów – pokazuje ich w sposób autentyczny, także wtedy, gdy ich wybory prowadzą do kompletnego upadku. Sceny ukazujące zaniedbane zdrowie, brak dostępu do pomocy medycznej i powrót do nałogów po próbach rehabilitacji rysują obraz beznadziei i niemal niemożności wyrwania się z tego błędnego koła.

Halski posługuje się językiem typowym dla osób, których życie opisuje. Nie stroni od wulgaryzmów i prostych, surowych wypowiedzi bohaterów. Dzięki temu czytelnik ma wrażenie, jakby znalazł się w samym środku tej trudnej rzeczywistości.

Pomimo tego surowego realizmu, książka nie jest jedynie opowieścią o upadku. Piotrek spotyka na swojej drodze kilka dobrych osób, które oferują mu pomoc, ale ostatecznie wszystko zależy od jego decyzji. To pokazuje, jak trudna jest droga do wyjścia z bezdomności – wsparcie z zewnątrz, choć nieocenione, nie zawsze wystarczy, by odbić się od dna.

"Bezdomność all inclusive" to historia, która szokuje, ale jednocześnie skłania do refleksji. Pokazuje realia, w których wielu z nas nigdy się nie znajdzie, ale które są codziennością dla ludzi żyjących na marginesie. Jest to przestroga przed decyzjami, które mogą zmienić nasze życie w sposób, którego nie da się odwrócić, oraz apel o empatię wobec tych, którzy – z różnych powodów – trafili na sam dół społecznej hierarchii.


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://linktr.ee/annadyczko_mczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko

https://www.tiktok.com/@anna_dyczko



 

 

Monika Koszewska "Andrzej Kowerski. Szpieg bez cienia"

Tytuł: "Andrzej Kowerski. Szpieg bez cienia"

Autor: Monika Koszewska

Wydawnictwo: 1PUNKT Sp. z o. o.

Ilość stron: 472

Data wydania: 19-09-2024

Moja ocena: 8/10

 

Monika Koszewska w swojej książce „Andrzej Kowerski. Szpieg bez cienia” przybliża postać polskiego bohatera, który odegrał istotną rolę w przebiegu II wojny światowej. Razem z Krystyną Skarbek, pracującą jako kurierka dla brytyjskiej tajnej organizacji SOE, Kowerski realizował szereg operacji konspiracyjnych, które miały wpływ na działania wojenne. Ich współpraca na polu szpiegowskim była kluczowa i uzupełniała działania wywiadowcze podejmowane przez SOE. Krystyna Skarbek współpracowała także z Muszkieterami, polską organizacją wywiadowczą założoną w 1939 roku przez Stefana Witkowskiego, której celem było zbieranie informacji wywiadowczych i przekazywanie ich aliantom.

Muszkieterowie działali na wielu frontach, koncentrując się na infiltracji niemieckich struktur i raportowaniu na temat ich działalności na terenie Polski. Organizacja, choć mniej znana od innych grup ruchu oporu, odegrała ważną rolę w dostarczaniu informacji, które miały znaczenie strategiczne dla aliantów. Współpraca Skarbek z tą organizacją pokazuje, jak szeroką sieć kontaktów miała polska agentka, co zwiększało skuteczność jej działań wywiadowczych.

Koszewska nie tylko przybliża ich działania, ale także umieszcza je w szerszym kontekście historycznym, pokazując, jak ważne były te misje w strategii alianckiej. Rola polskich szpiegów, takich jak Kowerski i Skarbek, była nieoceniona w brytyjskiej walce z Niemcami, a Koszewska umiejętnie oddaje, jak ich działania wpłynęły na rozwój sytuacji wojennej. Kowerski, mimo że nie jest tak szeroko znany, stał się kluczową postacią na szpiegowskiej arenie.

Autorka stosuje raczej spokojny styl narracji, dostarczając czytelnikom wiele informacji na temat działalności bohaterów. Choć książka nie buduje napięcia charakterystycznego dla powieści sensacyjnych, Koszewska zdołała oddać trudne realia wojenne i złożoność decyzji, przed jakimi stawali bohaterowie. To właśnie ten brak dramatyzmu wzmacnia wrażenie realizmu i ukazuje, jak heroiczne były codzienne działania Kowerskiego i Skarbek. Czytelnik nie jest przytłoczony akcją, lecz ma możliwość zrozumienia ciężaru emocjonalnego, jaki niesie wojna.

Wzbogaceniem fabuły jest także przedstawienie relacji między Kowerskim a Skarbek. Ich więź oraz niespełniona miłość Kowerskiego do Krystyny dodają książce osobistego wymiaru, ukazując nie tylko szpiegowską działalność, ale także emocje i wewnętrzne zmagania bohaterów. W czasach wojny, gdy śmierć mogła nadejść w każdej chwili, ich uczucia stają się jeszcze bardziej intensywne. To połączenie historii z osobistymi przeżyciami sprawia, że książka staje się bardziej wciągająca.

Kalectwo Kowerskiego, wynikające z wypadku, w którym stracił nogę, stanowi kolejny element tworzący jego postać. Mimo tej fizycznej przeszkody Kowerski dorównywał sprawnością zdrowym towarzyszom broni. Jego determinacja i niezłomność, nawet w obliczu tak trudnych warunków, robią wielkie wrażenie na czytelniku. Ta cecha czyni jego historię jeszcze bardziej inspirującą i dowodzi, że nie tylko jego działania, ale także osobowość i siła ducha zasługują na miejsce w panteonie polskich bohaterów.

Choć Andrzej Kowerski nie jest tak szeroko znany jak inni bohaterowie wojny, książka Koszewskiej ma szansę zmienić ten stan rzeczy. Biografia ta przyczyni się do popularyzacji jego historii, odkrywając przed czytelnikami życie człowieka, który swoją determinacją i odwagą zasłużył na uznanie.

Fabuła jest ciekawie przedstawiona, a narracja płynna i dobrze skonstruowana. To fabularyzowana biografia, która może przyciągnąć nie tylko miłośników historii, ale także tych, którzy szukają mniej znanych opowieści szpiegowskich. Przygody Kowerskiego mogłyby posłużyć za inspirację do stworzenia filmu na miarę Jamesa Bonda, gdyż jego działania, choć mniej znane, są pełne brawury i niezwykłych wydarzeń, zaś Krystyna Skarbek świetnie sprawdziłaby się w roli pięknej i niebezpiecznej dziewczyny szpiega.

Całość jest dobrze napisana, a umiejętne połączenie faktów historycznych z wątkami osobistymi sprawia, że książka jest wartościową lekturą dla każdego, kto interesuje się tematyką wojenną i bohaterstwem jednostek.

Monika Koszewska w swojej książce „Andrzej Kowerski. Szpieg bez cienia” nie tylko przybliża postać polskiego bohatera wojennego, ale również dodaje interesujący element w postaci wywiadu z duchem Kowerskiego, co stanowi nietypowy i oryginalny zabieg w biografii historycznej. Koszewska wzbogaca książkę także o materiały źródłowe, zamieszczając na jej końcu zdjęcia oraz dokumenty związane z działalnością Kowerskiego i Skarbek. Te fotografie i archiwalia stanowią cenne uzupełnienie fabuły, pozwalając czytelnikom lepiej zrozumieć realia opisywanych wydarzeń i zobaczyć bohaterów w kontekście historycznym. Dodanie tych elementów sprawia, że książka jest nie tylko atrakcyjna pod względem fabularnym, ale także wartościowa jako źródło wiedzy historycznej.


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://linktr.ee/annadyczko_mczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko

https://www.tiktok.com/@anna_dyczko



  

Aldona Reich "Dwunasty"

Tytuł: "Dwunasty"

Autor: Aldona Reich

Wydawnictwo: Vectra

Ilość stron: 344

Data wydania: 06-12-2023

Moja ocena: 8/10

 

"Dwunasty" Aldony Reich to intrygujący kryminał osadzony w czasie świąt Bożego Narodzenia, który skutecznie przełamuje słodką, świąteczną atmosferę serią mrocznych zbrodni. Na ulicach Zielonej Góry w przeddzień Wigilii znajdowane są kolejne ciała, a morderca zdaje się działać według własnej, skrupulatnie przemyślanej logiki.

Pierwsza część książki ukazuje systematyczną zemstę, którą morderca wymierza z niemal chirurgiczną precyzją. Każda zbrodnia ma swoje uzasadnienie w przeszłości, a zabójca zdaje się świetnie znać śledzone osoby. Druga część przenosi nas dwanaście lat wstecz, odkrywając wydarzenia, które doprowadziły do tragicznych konsekwencji w teraźniejszości. Czytelnik odkrywa, że ofiary – choć na pierwszy rzut oka niewinne – są w różnym stopniu współodpowiedzialne za śmierć młodej kobiety. Nie wszyscy bezpośrednio przyczynili się do tragedii, ale przez obojętność, chciwość i zaniedbanie również przyłożyli do niej rękę.

Narracja trzyma w napięciu, a każdy kolejny rozdział wprowadza nowe elementy do układanki. Atmosfera stopniowo zagęszcza się, a czytelnik stara się zrozumieć motywy zabójcy i znaleźć klucz do jego tożsamości. Morderca jest mistrzem kamuflażu, co sprawia, że jego identyfikacja staje się nie lada wyzwaniem. Czytelnik może mieć jedynie przeczucia co do środowiska, z jakiego wywodzi się mściciel.

Autorka świetnie oddaje psychologiczne portrety postaci, a każda z nich jest dobrze nakreślona i pełna autentycznych emocji. To kryminał, który nie tylko intryguje zagadką, ale także zmusza do refleksji nad tym, co można uznać za usprawiedliwienie zemsty. Część druga dostarcza brakujących elementów układanki, a finał odkrywa wszystkie karty, pozwalając na pełne zrozumienie motywów mordercy. Zagadkowy Jerry nie jest typowym seryjnym zabójcą – jego działania wydają się mieć głębsze znaczenie, a każda kolejna zbrodnia jest starannie zaplanowana. Czyny te nie są jedynie przypadkowymi aktami przemocy – są wynikiem głęboko skrywanych tajemnic i błędów przeszłości ofiar, które odkrywamy z czasem.

Styl Aldony Reich jest prosty, ale skuteczny – opisy zbrodni są szczegółowe, ale nieprzesadzone. Książka jest też dobrze zbalansowana pod względem akcji i refleksji - dynamiczne wydarzenia, takie jak śledztwa czy zbrodnie, równoważą się z momentami głębszych przemyśleń i psychologicznych analiz. To sprawia, że książka angażuje czytelnika zarówno emocjonalnie, jak i intelektualnie.

Finał, choć niepozbawiony zaskoczeń, satysfakcjonująco zamyka wszystkie wątki, pozostawiając czytelnika z poczuciem, że wszystkie elementy układanki znalazły swoje miejsce.

"Dwunasty" to kryminał, który z powodzeniem łączy mroczną tajemnicę z intensywną akcją, a także skłania do refleksji nad tym, jak jeden dzień pełen niepomyślnych zbiegów okoliczności może wpłynąć na losy wielu ludzi. To lektura idealna na czas, gdy wśród przedświątecznej idylli szukamy czegoś bardziej mrocznego i pełnego zagadek. "Dwunasty" stanowi doskonałą alternatywę dla klasycznych świątecznych opowieści, wnosząc do nich elementy kryminalnej intrygi i moralnych dylematów. Zamiast skupiać się na radosnej, rodzinnej atmosferze, autorka kreuje świat, w którym przeszłość wciąż rzuca cień na teraźniejszość, a zemsta staje się narzędziem wyrównania rachunków. Książka nie tylko wciąga swoją fabułą, ale i prowokuje do głębszej refleksji nad ludzką naturą, odpowiedzialnością i możliwymi skutkami naszych codziennych decyzji.


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://linktr.ee/annadyczko_mczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko

https://www.tiktok.com/@anna_dyczko



  

Nina Majewska-Brown "Miłość zostawiłam w getcie"

Tytuł: "Miłość zostawiłam w getcie"

Autor: Nina Majewska-Brown

Wydawnictwo: Bellona

Ilość stron: 336

Data wydania: 11-09-2024

Moja ocena: 8/10

 

Książka przedstawia dramatyczne losy Żydów w warszawskim getcie podczas II wojny światowej, z perspektywy kilku kobiet: Miriam, Anny, Zofii, Jadwigi i Judyty. To opowieść o ludziach, którzy starają się przetrwać w świecie pełnym terroru, w którym niemieckie represje narastają, stopniowo pozbawiając ich praw, domów i w końcu życia.

Narracja ma formę reportażu, a autorka z wielką dbałością o detale przenosi nas w realia getta – czujemy smród zaniedbanych ulic, widzimy zwłoki przykryte gazetami, słyszymy kroki niemieckich żołnierzy i szczury biegające po zakamarkach. Dzięki temu opisy są niezwykle sugestywne, a historia staje się jeszcze bardziej poruszająca.

Główna bohaterka, Miriam, marzy o wolności i podejmuje desperacką próbę ratowania swojej rodziny. Ucieka z getta, ale nie udaje jej się wyprowadzić najbliższych, którzy giną w piwnicy jednej z kamienic, gdy wybucha powstanie w getcie. Judyta, córka Anny, decyduje się walczyć w powstaniu. Autorka pokazuje także matkę, stającą przed dramatycznym wyborem: ratować dzieci, oddając je w ręce obcych, czy zatrzymać je przy sobie, ryzykując wspólną drogę ku zagładzie. Wstrząsającą ilustracją tragedii jest scena, w której pewna rodzina staje przed dramatycznym wyborem, decydując się na skrajne działania, by uchronić się przed równie straszliwym losem - tu nie ma dobrej opcji.

Historia opisana przez Ninę Majewską-Brown nie pozostawia złudzeń co do losów bohaterów – choć robią co mogą, by przetrwać, ich los jest zdeterminowany przez machinę wojny. O dalszych losach Miriam i innych bohaterów możemy przeczytać w posłowiu.

Książka, choć stosunkowo krótka, ukazuje szereg wydarzeń od powstania getta do jego zniszczenia przez Niemców. Autorka dodatkowo wzbogaca narrację materiałami archiwalnymi, takimi jak obwieszczenia czy przydziały żywności. Dodaje też na końcu kalendarium i informacje o ówczesnych organizacjach. Wspomina także o niektórych słowach z jidysz, które przeszły do języka polskiego.

"Miłość zostawiłam w getcie" to książka, która silnie oddziałuje na emocje. Autorka z niezwykłą precyzją i empatią odmalowuje tragedię jednostek, jednocześnie przypominając o losach tysięcy, których codzienność została na zawsze zniszczona przez wojnę.

"Miłość zostawiłam w getcie" to książka, która nie tylko porusza serca, ale także skłania do refleksji nad historią i pamięcią. W obliczu tragedii Holokaustu, Majewska-Brown przypomina, jak ważne jest, by nie zapominać o losach tysięcy ofiar, a także o lekcjach, jakie płyną z przeszłości. Jej styl pisania, łączący dokumentalną precyzję z emocjonalną głębią, sprawia, że historia staje się nie tylko zbiorem faktów, ale także poruszającą opowieścią o ludzkiej walce o przetrwanie. To lektura, która zostaje w pamięci, inspirując do dyskusji o tolerancji, współczuciu i moralnych wyborach w obliczu kryzysu. 


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://linktr.ee/annadyczko_mczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko

https://www.tiktok.com/@anna_dyczko



czwartek, 17 października 2024

Wywiad z Urszulą Gajdowską

 



- Pani książki z cyklu "Córki botanika" poruszają tematykę XIX-wiecznych kobiet, które dzięki swojej wiedzy o ziołach i roślinach wpływają na swoje otoczenie. Skąd wzięła się inspiracja do stworzenia postaci bliźniaczek, Hortensji i Hiacynty? Czy jakieś cechy ich charakterów są oparte na realnych osobach, czy to całkowicie fikcyjne bohaterki?

- Bohaterki są całkowicie fikcyjne, pojawiły się epizodycznie w cyklu „W dolinie Narwi” jako młode dziewczęta. Nie mam siostry, a trzech braci, ale wychowywałam się z najmłodszą siostrą mojego taty. Chodziłyśmy do jednej klasy, mieszkałyśmy w jednym domu, nosiłyśmy to samo nazwisko, siedziałyśmy w jednej ławce i często nas mylono. Dość łatwo było mi więc stworzyć te bohaterki i nadać im przeciwstawne cechy charakteru.

 

 

- Relacja między siostrami wydaje się bardzo silna, mimo ich różnych charakterów. Jakie były Pani główne założenia przy budowaniu tych postaci?

- Siostry miały się pozornie bardzo różnić, ale uzupełniać się wzajemnie i wspierać. Nadałam im kontrastujące ze sobą osobowości. Wraz z rozwijam fabuły odkrywamy jednak, że podział cech nie jest do końca naturalny, a ma swoje podłoże w wydarzeniach z ich dzieciństwa.

 


- Czy w trakcie pisania serii miała Pani konkretny zamysł dotyczący tego, jak bohaterki mają się zmieniać i rozwijać, czy ich ewolucja przyszła naturalnie w trakcie tworzenia fabuły?

- Zawsze mam jakieś założenia co do ewolucji bohaterów, ale w trakcie pisania to się często zmienia. Warunkują ją relacje z innymi postaciami i pomysły na kolejne wydarzenia. Często żeby wydobyć/pokazać jakąś cechę, wystawiam bohaterów na próby. Nie zawsze przechodzą je tak, jak to sobie zaplanuję. 

 


- Zioła i rośliny odgrywają ważną rolę w cyklu "Córki botanika". Jak dużo czasu poświęciła Pani na badania nad właściwościami roślin, aby tak realistycznie oddać ich rolę w fabule?

- Moja babcia zajmuje się ziołami, do tej pory też kadzi, zmywa popiołem, itd. Wielokrotnie od dziecka uczestniczyłam w różnych rytuałach, leczono mnie ziołami i nauczyłam się doceniać moc natury. Wiedza na temat roślin nie jest czymś nadzwyczajnym na podlaskiej wsi, z której się wywodzę. Musiałam jedynie doczytać i zmienić nazewnictwo, bo wiele roślin znałam pod innymi nazwami.

 

 

- Czy może Pani powiedzieć, które z ziół lub roślin opisanych w książkach były Pani zdaniem najbardziej fascynujące lub miały największe znaczenie symboliczne dla opowieści?

- Szczerze powiedziawszy nie pamiętam już, bo po Córkach botanika napisałam jeszcze kilka innych książek. Niestety nie mam jeszcze tego komfortu, by teksty trafiały do druku niedługo po ich napisaniu.

 


- Czy osobiście interesuje się Pani botaniką? Jakie rośliny mają dla Pani szczególne znaczenie?

- Owszem. Sama korzystam z ziół. Kiedy się je choć trochę zna, to wszędzie można dostrzec coś, co leczy. Mam tak na spacerach lub wyjazdach. Często wracam z bukietem ziół, które wykorzystuję od razu lub suszę. Ostatnio bardzo doceniam czerwoną koniczynę i wrotycz.

 


- Co zainspirowało Panią do osadzenia opowieści w realiach XIX wieku? Jakie badania musiała Pani przeprowadzić, aby wiernie oddać realia epoki?

- Fascynuje mnie wszystko, co jest związane z XIX wiekiem. To wiek styku starego świata z nowym. Od powieści w nim umieszczonych rozpoczęła się moja przygoda z literaturą dla dorosłych. Uwielbiam klasykę i czasami odnoszę wrażenie, że nie pasuję do naszych czasów. Ponieważ powieści obyczajowo-historyczne piszę już od ponad dziesięciu lat, to pochłonęłam przez ten czas całą masę informacji z książek, gazet, listów, pamiętników. Odwiedzałam biblioteki, muzea, ale też korzystałam z Internetu, gdzie można znaleźć oryginalne teksty, zdjęcia, obrazy.  

 


- Dlaczego postanowiła Pani uczynić botanikę i ziołolecznictwo centralnym elementem fabuły?

- Już pisząc „W dolinie Narwi”, rozpoczęłam wątek związku Rozalii i Juliana. Pierwotnie miał być trzecim tomem tamtej serii, ale ostatecznie inni bohaterowie zajęli ich miejsce. Rozalia i Julian musieli sobie poczekać. Stwierdziłam, że pozostałe córki barona Wigury, zapalonego naukowca, botanika również powinny dostać swoje osobne historie. Początkowo miały to być trzy tomy, ale ten o bliźniaczkach bardzo się rozrósł i ostatecznie powstały dwie dylogie. Ziołolecznictwo pasjonuje mnie od dzieciństwa, więc grzechem było tego nie wykorzystać.

 


- Czy ma Pani ulubione źródła literackie lub historyczne, z których czerpie inspirację? Może coś szczególnego wpłynęło na Panią podczas tworzenia tej serii?

- Nie mam ulubionych źródeł. Z kolejnymi książkami poszukiwanie i sprowadzanie ciekawostek historycznych lub upewnianie się, czy jakiś przedmiot, zachowanie, wydarzenie pasuje do realiów epoki, zajmuje coraz mniej czasu, ale nadal podpieram się źródłami. 

 


- Czy planuje Pani kontynuować tematykę botaniczną w kolejnych książkach?

- Trudno mi powiedzieć. Już napisałam powieść, gdzie pojawia się szeptucha, w serii, którą rozpoczęłam tematyka ziół też odegra pewną rolę. Właściwie w każdej z moich powieści pojawiają się leki ziołowe, trucizny, itd. Czy rośliny odegrają gdzieś główną rolę? Zobaczymy. 

 


- Czy Hiacynta i Hortensja pojawią się jeszcze w Pani przyszłych powieściach, czy ich historia została już w pełni opowiedziana?

- Bliźniaczki pojawiają się epizodycznie w Zielarkach: Jaśminie i Rozalii. Ich historie są skończone, ale nie wykluczam, że odwiedzę je i sprawdzę, co u nich słychać po latach. Lubię w kolejnych powieściach wracać do starych bohaterów. Może wymyślę jakąś misję, w której udział wezmą wszystkie siostry…

 


- Którzy spośród bohaterów i bohaterek tej serii to pani ulubieńcy?

- Stary służący Józef z dworu Modlińskich, bo bardzo lubię takich zrzędliwych, wyrazistych bohaterów i Connor MacKenzie, czyli postać nieoczywista, niby przystojny łotr z poczuciem humoru, ale z zasadami i empatią.

 


- W posłowiu do książek wspominała pani, że inspiracja płynęła także ze strony dzieci. Przyznam, że ich pomysły sprawdziły się doskonale. Skąd taki pomysł?

- Dość często pytałam dzieci o imiona dla bohaterów. Któregoś razu rzuciłam hasło, by podały mi kilka pomysłów. Ich wyobraźnia jest jeszcze „nieskażona” i nie analizują, czy coś pasuje, czy nie. Od słowa do słowa zrodził się plan, by wykorzystać je w całej serii. W sumie 12 pomysłów, po 3 na książkę. Nie było to łatwe zadanie, ale dzięki niemu musiałam zafundować bohaterom ciekawe przygody, a te popychały akcję często w nieprzewidywalnym kierunku. 


- Dziękuję za wywiad.




Mateusz Glen "Dejta spokój!"

Tytuł: "Dejta spokój!"

Autor: Mateusz Glen

Wydawnictwo: Znak Jednym Słowem

Ilość stron: 320

Data wydania: 09-10-2024

Moja ocena: 7/10

 

"Dejta spokój!" Mateusza Glena to powrót Ciotki, bohaterki znanej już z powieści "Boże, Beata!", która podbiła serca czytelników swoim urokiem i niekonwencjonalnym stylem. Tym razem Ciotka zyskała wymarzoną posadę – została doradczynią w rubryce porad w czasopiśmie. Z humorem i pasją odpowiada na listy, pomagając w rozwiązywaniu problemów – od domowych spraw po kwestie sercowe. Jak zwykle jednak, nieoczekiwanie wpada na trop kryminalnej intrygi, gdy jeden z jej czytelników, Jacek, trafia do szpitala po tajemniczym pobiciu.

Ciotka, mimo swojej złośliwej natury i licznych gaf językowych, zawsze działa z sercem na dłoni. Jej pomyłki językowe, takie jak przekręcanie trudnych słów, są jednym z najzabawniejszych elementów powieści, a jednocześnie dodają jej postaci autentyczności. Nie można jej jednak odmówić empatii i chęci niesienia pomocy – nawet jeśli zdarza się jej podejść do sprawy zbyt entuzjastycznie.

Lekki styl autora sprawia, że książkę czyta się z przyjemnością, a humorystyczne dialogi i sytuacje przeplatają się z bardziej emocjonalnymi momentami. Ciotka, mimo swojego często złośliwego podejścia do sąsiadki Maślakowej, zaskakuje dobrocią i troską wobec innych. Powieść bawi, ale też wzrusza, pokazując, że pod maską humoru kryje się postać pełna życzliwości.

"Dejta spokój!" trzyma poziom, ominęła ją "klątwa drugiego tomu". To przyjemna lektura z humorem, która zadowoli fanów pierwszej powieści i każdego, kto szuka lekkiej, zabawnej historii z nietypową, ale pełną uroku bohaterką.

Czekam na trzeci tom z nadzieją, że poznam wreszcie odpowiedź ukrytą pod plamą. 


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://linktr.ee/annadyczko_mczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko

https://www.tiktok.com/@anna_dyczko