poniedziałek, 30 maja 2022

Katarzyna Lemiesz "Umowa na miłość"

Tytuł: "Umowa na miłość"

Autor: Katarzyna Lemiesz

Wydawnictwo: WasPos

Ilość stron: 246

Data wydania: 21-04-2022

Moja ocena: 4/10


Brad, były partner Sophie Elwood, porywa ich synka i szantażuje kobietę. To zmusza ją do znalezienia sposobu na szybkie zarobienie dużej gotówki. Znajduje sobie sponsora, Avana Millera, który płaci za jej towarzystwo i seks. Dzięki zarobionym w ten sposób środkom Sophie jest w stanie uratować synka.

Avan szybko się angażuje i dąży do stworzenia rodziny. Ślub ma mu pomóc ocalić firmę przed zakusami nieuczciwego partnera, który już wcześniej bardzo mu zaszkodził.

 

W książce jest mnóstwo błędów, jak choćby "zbyt bardzo" czy "na prawdę".

Wiele wypowiedzi bohaterów rozpoczyna się od "ja", co brzmi sztucznie:

„Ja nie wiem, kim ty naprawdę jesteś.”

„Ja chcę was w swoim domu, Sophie.”

„Ja przepraszam za te wszystkie słowa…”


Najsłabsze są jednak sceny erotyczne z dialogami jak z taniego Harlequina.

"Czy chcesz wzbić się do gwiazd i zobaczyć setki fajerwerków?"

"Dołączysz do mnie w wyprawie poznawania naszych ciał?"

i najlepsze:

"zalej swoją szczelinę wodospadem rozkoszy", 

nie wspominając o porównaniu do ula i niedźwiedzia.


W książce można znaleźć także takie perełki:

"Moja sekretarka do gabinetu weszła."

"Głupia suka z tej wariatki była."

"Wyjdź, bo inaczej poznasz moją pięść."

Brzmi to trochę jak humor z zeszytów szkolnych.

Wszystkie dramatyczne zwroty akcji jak porwanie czy przekazanie dziecka są skrócone do kilku zdań, za to nieistotne dialogi są nadmiernie rozciągnięte. 

To zdecydowanie jeden z najsłabszych romansów jakie przeczytałam od dłuższego czasu. Historia miała potencjał, ale stylistycznie leży. Najmocniejszym punktem powieści jest postać Maksia. Tylko on wydawał mi się autentyczny. 

I chociaż nie ocenia się książki po okładce, tutaj treść z oprawą graficzną idą w parze. 

Można było dopracować tę powieść tak, by czytało ją się z przyjemnością, lecz w obecnej formie - szkoda czasu.


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://linktr.ee/annadyczko_mczas



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz