wtorek, 20 kwietnia 2021

Irena A. Stanisławska, Robert Rutkowski - "Toksyczna matka". Recenzja przedpremierowa.

Tytuł: "Toksyczna matka"

Autorzy: Irena A. Stanisławska, Robert Rutkowski

Wydawnictwo: Muza

Ilość stron: 224

Data premiery: 21-04-2021

Moja ocena: 10/10


"Bardzo długo się zastanawiałam, dlaczego na wszystkich moich zdjęciach z dzieciństwa jestem smutna. Nawet jeśli się uśmiecham, to widać, że na siłę, że nie ma we mnie radości. I nie mogłam znaleźć tego przyczyny. Odkryłam ją po latach, kiedy już byłam aktorką. Bardzo często mówiono mi (a szczególnie gdy grałam w filmie): "Uśmiechnij się. Dlaczego jesteś taka smutna?". Wydawało mi się, że w środku jestem rozluźniona, więc dlaczego nie widać tego na zewnątrz? Zaczęłam się nad tym zastanawiać. Nie potrafię ukrywać emocji i natychmiast widać je na mojej twarzy, więc doszłam do wniosku, że musze mieć ten smutek w środku. Tylko ja go w ogóle nie diagnozuję! To jest tak permanentny stan, że już nie zdaję sobie z niego sprawy".


Książka "Toksyczna matka" podzielona jest na dwie części. W pierwszej, krótszej, możemy przeczytać wyznania dorosłych dzieci toksycznych matek. Są to osoby, które nie raz przez całe życie nie są w stanie uwolnić się od traumy dzieciństwa. Swoje relacje z matką przenoszą dalej, na grunt własnej rodziny. 

Autorzy tłumaczą czym charakteryzuje się toksyczna matka, jak ją można zneutralizować, jak zmienić postrzeganie wzajemnych więzów. Działanie takich rodzicielek poznajemy na konkretnych przykładach, do których autorzy odwołują się w drugiej części: wywiadzie przeprowadzonym przez Irenę Stanisławską z psychoterapeutą Robertem Rutkowskim.


"Wiesz, co jest najcenniejszą umiejętnością, którą zdobywamy w rodzinie? Zdolność do wchodzenia w relacje z innymi ludźmi. Uczymy się jej w tej "szkole życia" od naszych pierwszych nauczycieli, czyli ojca i matki. Wyobraźmy sobie, że rodzice wygłaszają teoretyczny wykład pod tytułem: "Jak komunikować się z drugim człowiekiem". Operują slajdami, podają wzory, przykłady. Po godzinie ta lekcja się kończy, a oni przestają być belframi i znowu są partnerami w swoim projekcie pod tytułem: "Rodzicielstwo". I tu jest pewien problem, ponieważ dziecko nie klika: "Stop, od tego momentu się nie uczę". Rodzice zapominają, że lekcja trwa nadal. Dziecko chłonie jak gąbka to, jak się ze sobą komunikują: jakim tonem mówią, jakich słów i gestów używają. Absorbuje i tym samym kształtuje siebie".

"Na co dzień pojawienie się czegoś, co nie jest związane z naszą matrycą, czyli rytuałami, które mamy zaprogramowane w głowie, już jest pewnego rodzaju uciążliwością. Weźmy na przykład sytuację, gdy mamy zwyczaj, że po powrocie do domu z pracy przebieramy się w dres i idziemy biegać, a żona nagle powiadamia nas, że trzeba natychmiast iść do sklepu. Pojawia się irytacja, wewnętrzny opór, że zaburza się nasz codzienny rytm. Wyobraźmy sobie, że nasz dobowy harmonogram jest zakłócany dwadzieścia razy dziennie przez małego, nieprogramowalnego, spontanicznego człowieczka. Trzeba się na to przygotować. Dzieci nie mają klawisza "on-off"."


Współautorzy rozmawiają o macierzyństwie, pojawieniu się dzieci, roli matki i ojca w wychowaniu potomstwa oraz "skrypcie rodzinnym." Na koniec czytelnik dostaje czytelne wskazówki i ćwiczenia do samodzielnego wykonania, które mogą pomóc ustabilizować rozchwianą psychikę.


"W psychologii istnieje sporo teorii udowadniających niezastąpioną rolę matki w życiu dziecka. Matka to gwarant prawidłowego rozwoju malucha. Według behawiorystów matka sprawuje bezpośrednią opiekę nad maluchem, a także stanowi model do naśladowania. Kontakty matki z dzieckiem są silnie nacechowane emocjonalnie. Matka to dla dziecka najważniejsza osoba: osoba, która powołała je do życia, z którą ma kontakt tuż po urodzeniu. Matka staje się dla dziecka punktem odniesienia. W pierwszych latach życia maluch nie istnieje, jeśli nie ma przy nim mamy, i dlatego tak mocno się z nią identyfikuje. Dopiero z czasem się uczy, że jest indywidualnością. Mama daje schronienie, mama rozumie, mama przytuli, mama wysłucha. Jej wsparcie daje dziecku poczucie bezpieczeństwa, zachęca do poznawania świata i poszerzania własnych horyzontów myślowych".

 

Szkodliwy wpływ na rozwój dorastającego człowieka może mieć zarówno matka nieobecna emocjonalnie, jak i nadopiekuńcza.  


"Brak matki, czy to fizyczny, czy emocjonalny, skutkuje poczuciem zagrożenia u malucha, co dekonstruuje jego dopiero kształtujący się system wartości. Może zaowocować chorobą sierocą, objawiającą się między innymi zaburzeniami odżywiania, spadkami nastroju, zahamowaniem wzrostu, brakiem apetytu, lękliwością, ospałością, smutkiem, nadpobudliwością, zaburzeniami koncentracji uwagi, agresją i autoagresją, deficytami emocjonalnymi, głodem miłości z jednoczesną obawą przed bliskością. (...) W istocie brak matki zabija dziecko. Można go nazwać emocjonalnym wyrokiem śmierci".


Matka, nawet toksyczna, jest bardzo ważna dla dziecka, także po osiągnięciu przez nie dorosłości. Relacja z nią to najwcześniejsze wspomnienia, które utrwalają się w umyśle na zawsze. Na szczęście istnieją terapeuci, z którymi człowiek wywodzący się z trudnej rodziny może porozmawiać i zyskać nowe spojrzenie na przeszłość i teraźniejszość. Także publikacje takie jak ta otwierają oczy czytelnika i dają szerszą perspektywę.

Książka "Toksyczna matka" jest wartościową lekturą, zarówno dla osób, które mają za sobą trudne przeżycia w domu rodzinnym, jak i dla tych ciekawych działania pewnych mechanizmów psychologicznych.

Poradnik napisany jest prostym językiem, przez co wiedzę w nim zawartą przyswaja się szybko i przyjemnie. Jestem ciekawa także innych publikacji autorów i z chęcią po nie sięgnę. 

Dziękuję wydawnictwu Muza za egzemplarz recenzencki.


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko/

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz