niedziela, 25 kwietnia 2021

Paul Tremblay - "Głowa pełna duchów"

Tytuł: "Głowa pełna duchów"

Autor: Paul Tremblay

Wydawnictwo: Papierowy Księżyc

Ilość stron: 374

Data wydania: 19-10-2019

Moja ocena: 8/10


"Odgłos uderzeń ucichł nagle. Siostra nadal wydzierała się histerycznie, ale zdołała uspokoić się na tyle, bym mogła usłyszeć, co kto mówi.

- Zabierzcie je w mojej głowy! - krzyczała Marjorie.

- Spokojnie. To był tylko zły sen - powtarzał tata.

- Są takie stare. Nie pozwalają mi spać. Nigdy nie milkną.

- Och Marjorie - odezwała się mama. - Wszystko w porządku. Mama z tatą są już przy tobie.

- Zawsze tam będą. Jest ich zbyt wiele.

- Ćśśś. Nikogo tu nie ma. Tylko my - uspokajał ją tata.

- Nie potrafię od nich uciec".

 

"Głowa pełna duchów" to opowieść o rodzinie. Typowy amerykański dom, mama, tata i ich dwie córki. Pechowo ojciec trafi pracę, matka tyra ponad siły, by wszystkich utrzymać a starsza z sióstr zaczyna mieć problemy psychiczne. Mimo prób leczenia, objawy nasilają się. W końcu rodzina decyduje się na udział w reality show, co ma podratować ich budżet. Jednak im dalej w las tym więcej drzew. Sytuacja coraz bardziej się komplikuje, zmierzając do dramatycznego finału.

Powieść poznajemy w trzech perspektyw: w czasie obecnym dorosła już Marry - młodsza siostra Marjorie - spotyka się z dziennikarką, mającą spisać jej doświadczenia. W większości rozdziałów oglądamy wydarzenia oczami ośmioletniej dziewczynki. Wspomnienia przeplatane są fragmentami bloga poświęconego serialowi "Opętanie". Sposób wplecenia w wydarzenia mediów przypominał mi trochę "Sadie" Courtney Summers.


"Mimo że mnie kusi, nie mam zamiaru omawiać egzorcyzmu klatka po klatce, analizować każdej chwili trwającego trzydzieści dwie minuty i szesnaście sekund nagrania. Mogłabym spokojnie napisać o tym całą książkę, ale tego nie zrobię, przynajmniej nie tutaj i nie teraz. Zwrócę wam jedynie uwagę na kilka ważniejszych momentów, których co bardziej wnikliwi czytelnicy i widzowie i tak z całą pewnością nie przegapili. Oglądałam ten odcinek czterdzieści razy, więc mam jako takie pojęcie na ten temat".

 

Autor pisze w sposób, który trzyma czytelnika w stanie nieustannej rozterki:


"Czy Marjorie postradała zmysły (jak to się pisze w gotyckich dziełach!), czy może działają tu siły nadprzyrodzone? Marjorie jest bytem podprogowym. Prezentowana jest zarówno jako człowiek, jak też animalistyczny demon, jako bohaterka i jako nikczemnica".

 

Doskonale przedstawiony został portret rodziny w stanie rozpadu. Pozornie kochający się ludzie z czasem odkrywają swoje prawdziwe oblicze. Co z tego wyniknie?

Czy bardziej niebezpieczny jest hipotetyczny diabeł czy jak najbardziej realne zło czające się w umysłach ludzi?

Powieść jest niepokojąca, choć nie przerażająca. Bardziej jest to thriller psychologiczny niż horror. Ciekawym zabiegiem było umieszczenie fabuły średniowiecznych egzorcyzmów w czasach obecnych, podkreśla to kontrast ortodoksyjnej religii i współczesnych mediów. Pokazuje także jak bardzo różni się uzyskany różnymi metodami przekaz telewizyjny od rzeczywistych wydarzeń. 

Książka jest bardzo dobra. Napisana tak, że odbiorca czuje się jakby siedział obok rodziny Barretów w ich domu, oglądając zwyczajne, codzienne życie, w których od czasu do czasu zdarzają się pęknięcia i dziwaczne incydenty. Na podstawie powieści mógłby powstać naprawdę dobry film. 

Plus za intrygujące zakończenie i świetną okładkę.

Dziękuję wydawnictwu Papierowy Księżyc za egzemplarz recenzencki.


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko/

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz