Tytuł: "Russell"
Autor: Annie Jackson
Wydawnictwo: Oficynka
Ilość stron: 300
Data wydania: 28-01-2022
Booktour Annie Jackson
Moja ocena: 9/10
"- Chciałem pokazać ci niebo, ale to było lepsze niż tysiąc gwiazd"
Imienniczka autorki, Annie, jest
asystentką na planie filmowym. Już miejsce akcji mnie zaciekawiło, bo nie
miałam okazji czytać wielu podobnych książek.
Annie towarzyszy Russellowi.
Aktor słynie z trudnego usposobienia, podobnie jak postać, w którą się wciela:
Jan Kalwin. Tutaj osobowość została idealnie dobrana do roli.
Russell jest wielkim, silnym
facetem a przy tym łatwo wpada w złość. Zdarza mu się kogoś uderzyć. Annie się
go boi a w wyniku eksperymentu reżysera zostali zakwaterowani w jednym, ciasnym
baraku.
Jak nieśmiała dziewczyna, marząca
o karierze aktorskiej, poradzi sobie z chimerycznym gwiazdorem?
On od początku ją przytłacza.
Ignoruje lub robi cierpkie uwagi, źle ocenia jej pracę. Miała na to wpływ
sytuacja z pierwszego rozdziału, która zresztą wróci później echem.
"Russell" to romans
pomiędzy piękną i bestią. Jest między nimi duża różnica wieku, on w dodatku ma
nadwagę, co bardzo przeszkadza przyjaciółce Annie, Hanie, choć sama nie jest
święta. Nie polubiłam tej dziewczyny. Na szczęście Annie wbrew pozorom potrafi
postawić na swoim. Dużo dają jej rozmowy z pastorem. Ten duchowny o tyle różni
się od księdza, że nie musi przestrzegać celibatu, może założyć rodzinę. Dzięki
temu lepiej rozumie problemy i uczucia przeciętnego człowieka.
Autorka przybliża fakty na
temat historii kalwinizmu, to też
nietypowy zabieg jak na romans. Z powieści dowiedziałam się, że w Żychlinie
koło Konina działa Parafia Ewangelicko-Reformowana.
Lubię powieści, w których mogę
obserwować zmianę charakteru postaci i tu taką transformację dostałam.
Połączenie w parę osób o tak odmiennych temperamentach wydaje się ryzykownym
zabiegiem w pracy, choć częstym w literaturze. Annie i Russell chcąc nie chcąc
musieli się dotrzeć, jeśli zależało im na zatrudnieniu. To trudne zadanie
wymagało od nich wielkiej siły wewnętrznej. Wiele osób krzywo patrzyło na ich
rodzący się związek. Mamy tu relację hate-love i friends to lovers.
Dużą rolę w fabule gra muzyka. Słowa
utworów angielskich i włoskich przytoczone w treści przetłumaczone są od razu
na język polski, nie musimy więc przerywać czytania, by sprawdzić przypisy. Na
początku książki zamieszczona została instrukcja czytania oraz playlista,
odpowiadająca treści. To było wyjątkowo ujmujące.
Podsumowując:
Autorka stworzyła charakterystyczne postaci o przeciwstawnych charakterach, Każde z nich nosi w sobie pewne obawy, które nasilają się przy braku szczerej komunikacji. Ich relacja zmienia się z czasem, nie jest to gwałtowny zryw. Powoli zaczynają lepiej się rozumieć.
Prócz wątku miłosnego znajdziemy tu garść ciekawostek obyczajowo-religijnych. Ciekawą postacią jest pastor, który pełni taką rolę jak świerszcz w Pinokiu: nakierowuje na właściwą drogę, aczkolwiek nienachalnie. Wydaje się przyjazny i wyluzowany.
Podoba mi się także umieszczenie akcji na planie filmowym.
Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas
https://linktr.ee/annadyczko_mczas
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz