piątek, 19 grudnia 2025

Anna Kruczkowska "Czarownica z Gór Olbrzymich"

Tytuł: "Czarownica z Gór Olbrzymich"

Autor: Anna Kruczkowska

Wydawnictwo: Nie Powiem

Ilość stron: 190

Data wydania: 13-11-2025

Moja ocena: 9/10

 

„Czarownica z Gór Olbrzymich” Anny Kruczkowskiej to bardzo udany debiut. Nazwałabym tę książkę raczej legendą niż klasyczną powieścią, ponieważ podąża jedną, wyraźnie wyznaczoną ścieżką fabularną. Początkowo brakowało mi większej liczby scen z udziałem lokalnej społeczności i opisów leczenia różnych dolegliwości, ale z czasem doszłam do wniosku, że takie wątki jedynie rozmyłyby najważniejszą część tej opowieści.

Ulfa to kilkusetletnia czarownica w ciele młodej dziewczyny. Jej romans z zielarzem Johanem początkowo wywołał we mnie konsternację i musiałam sobie jakoś poukładać, czy jest młoda, czy stara, zwłaszcza że nadal doświadcza bardzo ludzkich pragnień. Johan marzył o wspólnym życiu i rodzinie, na co Ulfa zupełnie nie była przygotowana, przyzwyczajona do swojej spokojnej samotności. Do tej pory co najwyżej uwodziła zagubionych turystów i wracała do zbierania ziół oraz grzybów. Tym razem jednak miłość okazała się prawdziwa i odwzajemniona. Później do ich cichego gospodarstwa dołącza również dziewczynka, Anna, która ma uczyć się zielarstwa w zamian za dach nad głową, gdyż w jej rodzinie we wsi brakowało już miejsca dla kolejnych potomków.

Towarzyszymy Ulfie przez kolejne pory roku: widzimy, jak góry budzą się do życia, jak Anna szybko chłonie wiedzę, a sama Ulfa obdarza ją niemal matczynym uczuciem. Jednak w tle, jak cierń pod skórą, stale obecny jest niepokój. Ulfa ma mgliste, ale przerażające wizje a dawne doświadczenia z rozzłoszczoną tłuszczą, która równie szybko zapomina o wdzięczności, co oskarża o wszelkie nieszczęścia miejscową wiedźmę, nauczyły ją ostrożności. Nie bez powodu trzyma się na uboczu.

Opowieść toczy się powoli, leniwie. Obserwujemy Ulfę i Annę przy zbieraniu ziół, przygotowywaniu maści i naparów, żyjące w spokoju i w zgodzie z przyrodą. Z zagajnika wyłania się lisia rodzina, na moment pojawia się nawet wilczyca. Dopiero finał zmienia wszystko i pokazuje, czy podskórny lęk Ulfy miał uzasadnienie i co naprawdę kryło się w jej wizjach. I dopiero on zamyka opowieść w ramach lokalnej legendy, którą można opowiadać przy ognisku.

Książka jest krótka, ale napisana w sposób niezwykle wciągający. Dodatkowym atutem są liczne wzmianki o roślinach i grzybach leczniczych.


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://linktr.ee/annadyczko_mczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko

https://www.tiktok.com/@anna_dyczko



 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz