Tytuł: "Dalia"
Autor: Patrycja Dzień
Wydawnictwo: Mięta
Ilość stron: 416
Data wydania: 16-10-2025
Moja ocena: 9/10
To książka zdecydowanie inna niż
większość erotyków zalewających rynek. Scen jest tu naprawdę dużo, ale mają w
sobie oryginalność, której często brakuje w tym gatunku. Wiele erotyków to
„kopiuj-wklej”: te same dialogi, te same schematy. Tutaj jest inaczej.
Najbardziej bawi fakt, że główna
bohaterka, Marysia, jest pisarką, która ma stworzyć erotyk, choć zupełnie nie
zna tego gatunku. Żeby porwać czytelników, rusza więc po inspirację do nocnego
klubu Dalia, gdzie uczestnicy mogą oglądać różne pikantne scenki. Wprowadza ją
tam Sebastian, oficjalnie ochroniarz, nieoficjalnie człowiek od zadań
specjalnych Justyny, pewnej siebie szefowej tego miejsca i niezwykle
charakterystycznej postaci.
Cała ta trójka naprawdę przyciąga
uwagę.
Marysia Banach tworzy w drewnie, ma
fenomenalnego psa, wrednego byłego chłopaka i rozwiązłą przyjaciółkę. Podczas
pisania zatraca się tak bardzo, że potrafi zapomnieć o jedzeniu i spaniu.
Dobrze, że nie ma dzieci, bo chodziłyby głodne i brudne.
Sebastian nosi w sobie bolesną
przeszłość i od dawna nie wpuścił do serca żadnej kobiety. I tu niespodzianka:
to nie on stara się o Marysię, lecz ona o niego. Jest pewna siebie, bez
kompleksów i przekonana, że każdy mężczyzna ulegnie jej urokowi… tymczasem
trafił jej się trudny przypadek. Sebastian uporczywie zaprzecza własnym
pragnieniom, bo wciąż żyje przeszłością.
Justyna natomiast prowadzi Dalię jak każdą inną firmę. Nie wstydzi się swojej działalności, wręcz przeciwnie: uważa, że świat byłby lepszy, gdyby ludzie częściej się bzykali.
Chociaż książka ma bardzo
rozbudowaną sferę erotyczną, to jednak bohaterowie grają tu pierwsze skrzypce.
Sceny są szczegółowe, czasem bardzo, ale nie sprowadzają się do samych aktów.
Widać w nich emocje i psychiczne reakcje postaci. Największy plus? Język. Autorka
pisze wprost, używając nazw anatomicznych, ale robi to z wyczuciem. Nie ma tu
wulgarności ani infantylnych zwrotów na określenie części intymnych, które
często potrafią wywołać jedynie zakłopotany uśmiech.
Większość akcji toczy się w
Dalii, gdzie Marysia zbiera inspiracje do swojego bezwstydnego hitu. Ale
bohaterka ma również własne życie: trenuje sztuczki z psem, pracuje w drewnie,
a w jej warsztacie obowiązkowo wiszą kalendarze z gołymi babami.
Uwagę zwracają też ciekawie
zarysowane postacie poboczne: przyjaciółka oraz rodzice Marysi. Opinia jej ojca
o kobietach jest zachwycająca i szkoda, że tak rzadko spotykana. Dzięki
obserwacji jej rodziców można zrozumieć skąd w Marysi ten luz w sprawach damsko-meskich
i brak zahamowań.
Towarzyszymy Marysi w jej
codzienności: w próbach uwiedzenia Sebastiana, konfrontacji z wrednym byłym,
świętowaniu urodzin matki. Zachwyciła mnie jej wspaniała relacja z psem.
Nie jestem wielką fanką erotyków,
ale ta książka, mimo tak wielu gorących scen, naprawdę przypadła mi do gustu. W
Dalii nic nie dzieje się na siłę. Nie ma przymusu, nie ma presji. Każdy bierze
udział w tym, na co ma ochotę.
Podsumowując: książka broni się
nie tylko odważną stroną erotyczną, ale też świetnie poprowadzoną warstwą
obyczajową. Bohaterowie są naprawdę ciekawi, również ci drugoplanowi, a sceny,
choć pikantne, są oryginalne i opisane z sensem, bez zbędnej wulgarności czy
tandety. Dzięki temu „Dalia” to coś więcej niż erotyk; to pełnokrwista historia
z charakterem i dużą dawką dobrej rozrywki.
Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas
https://linktr.ee/annadyczko_mczas
https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212
https://www.instagram.com/annadyczko_mczas






