piątek, 2 grudnia 2022

Aimie K. Runyan "Szkoła niemieckich narzeczonych"

Tytuł: "Szkoła niemieckich narzeczonych"

Autor: Aimie K. Runyan

Wydawnictwo: Insignis

Ilość stron: 376

Data wydania: 28-09-2022

Moja ocena: 8/10

 

"Takie kobiety jak my potrafią znaleźć sposób, żeby postępować słusznie, trzymając się w cieniu. Jak zwykle sztuka polega na tym, żeby utrzymać się przy życiu dość długo, by coś zmienić."


Książka opowiada o losach dwóch młodych dziewczyn: Niemki Hanny Rombauer i pół Żydówki Tilde Altman. Akcja toczy się w Niemczech w latach 1938-1939. Finał w latach 60-tych w USA.

Hanna po przedwczesnej śmierci matki zostaje odesłana przez ojca do domu stryja. Pod opieką krewnych ma stać się wzorem cnót niewieścich. Zostaje zamknięta w złotej klatce bez możliwości ucieczki.

Jej krewni należą do bogatych ludzi. Chętnie wynagradzają ją za każde przyciągnięcie uwagi odpowiedniego kandydata na męża. Hanna ma świadomość, że za każde uchybienie narzuconym normom odpowie jej rodzina.

To, co robiła jej stryjenka trudno nazwać inaczej niż stręczycielstwem. Dziewczyna została obdarowana luksusowymi podarkami, lecz odebrano jej prawo do stanowienia o sobie. Jej każdy krok był śledzony i komentowany. Nastolatka nie może zachowywać się naturalnie, nie ma też w nikim wsparcia. Musi wznieść się na szczyty dyplomacji, żeby cokolwiek osiągnąć.

Drugą bohaterką jest Tilde. Jej ojciec odszedł od rodziny po ponad dwudziestu latach, bo pochodzenie jego żony stało się niewygodne. Pozostanie z nią zagroziłoby jego karierze. Obiecywał, że to tylko tymczasowe rozstanie, ale szybko się pocieszył u boku niebieskookiej blondynki z odpowiednich sfer.

Tilde noc poślubną przesiedziała z mężem, Samuelem, w szafie. Ta data zyskała miano "nocy kryształowej", kiedy rodzina Samuela zaginęła a praca ich życia została zbeszczeszczona.

Młoda dziewczyna musiała utrzymać rodzinę, ukrywając męża na strychu. Pracę umożliwiał jej aryjski wygląd i nazwisko po ojcu. Jako utalentowana krawcowa była w stanie działać, nawet jeśli wymagało to przekupienia niektórych klientek, potencjalnych "sygnalistek".

To trudna lektura, choć dobrze napisana i wciągająca. Postaci są autentyczne. Czułam się jakbym tam była z nimi.

Zbulwersowało mnie doradzenie dziewczynie, która chce się kształcić, żeby lepiej zrezygnowała i zostawiła miejsce na uczelni jakiemuś mężczyźnie. Tak jakby kobiety były gorszą płcią. A one pomimo odebrania im wielu praw (w tym praktykowania medycyny) mimo przeciwności walczyły o przetrwanie swoich rodzin.

Plus: nie ma drastycznych scen. Minus: do tytułowej szkoły dziewczyny trafiają dopiero jakieś sto stron przed końcem powieści.


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://linktr.ee/annadyczko_mczas





  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz