wtorek, 6 lipca 2021

Justyna Leśniewicz "Zakręcona znajomość"

Tytuł: "Zakręcona znajomość"

Autor: Justyna Leśniewicz

Wydawnictwo: Plectrum

Ilość stron: 288

Data wydania: 31-05-2021

Moja ocena: 6/10


"Zawsze wydawało mi się, że samotność jest wyborem, a teraz zaczynałam myśleć o tym, że raczej nikt świadomie jej nie wybiera. Samotność spowodowana jest jakimiś wcześniejszymi wydarzeniami. Niechęcią do związku, traumatycznymi przeżyciami. W takim razie nie potrafiłam zrozumieć mojej samotności. Nigdy nie kojarzyłam związku z jakimiś przykrymi wspomnieniami, wszystkich partnerów, z którymi byłam, do dziś traktuję przyjacielsko. A może właśnie to był mój problem? Patka dobra kumpela, ale niekoniecznie żona i życiowa partnerka? Ech, jakieś dziwne myśli zalały mój umysł przy tej porannej kawie. Każdy dobrze wie, że miłość jest przeznaczeniem, ja na swoje jeszcze nie trafiłam. Wmawiałam sobie, że związek gdzieś tam w mojej karcie życia jest zapiany, ale jeszcze nie w tym momencie... Choć coraz częściej zaczynałam wątpić w to magiczne przeznaczenie."

 

Główna bohaterka powieści Justyny Leśniewicz, Patrycja, jest zakręcona jak słoik ogórków. Roztrzepana, niepewna siebie naiwna romantyczka, której raz po raz przytrafiają się dziwne sytuacje, zresztą z jej własnej winy. Chwilami zastanawiałam się czy to zamierzona niezaradność czy zwykła głupota. Z początku dziewczyna nie wzbudziła mojej sympatii.

Patrycja mieszka na wsi, w której wszyscy się znają a miejscowy sklepik jest punktem wymiany plotek. Kobieta niby to potępia obgadywanie, lecz gdy w okolicy pojawia się ktoś nowy, sama zbyt pochopnie wydaje osądy. Zresztą, trudno się po niej spodziewać rozsądku, skoro nie panuje nawet nad samochodem. Wiadomo, to wina koloru auta... tego samego, którym dziewczyna jeździ uparcie po krótkiej uliczce, którą mogłaby przejść w parę minut na piechotę. W sumie nie wiadomo po co jej ten samochód. Chyba tylko do prowokowania niebezpiecznych sytuacji na drodze.

Gdy w okolicy pojawia się Adam, na swoje nieszczęście spotyka Tycję, jak nazywają dziewczynę przyjaciele. Ta kobieta to chodzące nieszczęście. Jeśli istniałoby przeznaczenie, w które wierzy, byłoby wyjątkowo złośliwe. A może jednak nie będzie tak źle? Czy spotkanie odpowiedniej osoby może sprawić, że Patrycja się ogarnie? 

Adam jest sympatycznym, dość skrytym mężczyzną, który przeżył osobistą tragedię. Jest bardzo wyrozumiały w stosunku do nieporadnej Patki. 

Patrycja tak przeżywa swoje domniemane staropanieństwo i teoretycznego pecha, że nie zauważa, iż wystarczyłoby się trochę bardziej skupić na rzeczywistości, żeby osiągnąć wszystko, czego pragnie. Połowę dnia spędza w pracy, resztę - na kanapie, nie ma chyba żadnego hobby poza nasłuchiwaniem wiejskich pogłosek i wyssanych z palca teorii. 

Na plus należy jej przyznać pewną empatię, współczucie w stosunku do zwierząt oraz osób chorych. Bardzo spodobało mi się jej zaangażowanie w kampanię, mającą wesprzeć grupę potrzebujących. Dopiero w drugiej połowie książki bohaterka zyskała w moich oczach, kiedy okazało się, że jednak jest w stanie zaangażować się w coś sensownego. 


"Najpierw ten mężczyzna fascynował mnie tylko wyglądem, błyskiem w oku i dołeczkami w policzkach. Teraz doszedł do tego jego sposób bycia, to jak ze mną rozmawiał, jak przytulał, jak sprawiał, że czułam się bezpiecznie." 


Znajomość z Adamem i Oliwierem zmieniła ją. Patka wyciągnęła wnioski z historii mężczyzny i zaczęła myśleć co dobrego może zrobić w swojej społeczności dla wsparcia potrzebujących. Ich spotkanie wymusiło na niej lekcję dorosłości, nagle poczuła się za kogoś odpowiedzialna. Wcześniej zachowywała się jak nastolatka, wzdychająca do nieosiągalnych idoli.


" - Dziękuję ci. - Mężczyzna przerwał pocałunek i wyszeptał przy mojej twarzy.

- Za co? - Byłam zdezorientowana jego słowami.

- Że wzięłaś porozrzucane puzzle naszego życia i zupełnie nieświadomie je poskładałaś do kupy - wyznał, opierając swoje czoło o moje.

- Nic nie zrobiłam. - Uśmiechnęłam się delikatnie, nieco skrepowana.

- Zrobiłaś, przywróciłaś blask w naszych oczach - wyszeptał, nachylając się z powrotem i całując mnie."

 

Czy to, co zaczęło się jako wakacyjny romans, ma szansę przetrwać? Czy związek na odległość może się sprawdzić?

Czekałam na tę książkę. Po pięknych grafikach z cytatami z powieści i wspaniałej okładce spodziewałam się powieści, która mnie porwie, lekkiej, zabawnej i romantycznej jak wakacyjna miłość. Sam pomysł na miłość dosłownie znalezioną na drodze, wydaje się sympatyczny.  Niestety przyjemność z czytania psuły liczne błędy ortograficzne oraz stylistyczne, jak chociażby "wrócić się" czy "wrócić z powrotem". Z powodu literówek osoba mówiąca zmieniała nagle płeć i musiałam wracać wzrokiem do wcześniejszych wersów, żeby sprawdzić kto aktualnie ma głos i co się stało. Bohaterowie cały czas "stawiali na coś", czy to na makijaż, czy na sukienkę. Wyrażenie to powtarzało się tak często, aż zaczęło mnie drażnić. 

Były także piękne i wzruszające momenty, chociaż odnoszę wrażenie, że powieść jest niedopracowana. Początek jest nieco mdły, treść zaczyna wciągać dopiero w dalszej części. Bardzo polubiłam Kaję i Oliwiera, mądrego ponad swój wiek. 

Plus za wspomnienie o pewnej organizacji zajmującej się wspieraniem chorych oraz za zwrócenie uwagi na los wiejskich zwierząt.

Dziękuję wydawnictwu Plectrum ze egzemplarz recenzencki. 


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko/

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz