środa, 24 listopada 2021

Agnieszka Lis "Kawiarnia pełna marzeń"

Tytuł: "Kawiarnia pełna marzeń"

Autor: Agnieszka Lis

Wydawnictwo: Skarpa Warszawska

Ilość stron: 336

Data wydania: 27-10-2021

Moja ocena: 7/10


"Dagmara pomyślała, że naprawdę trzeba uważać na swoje marzenia. Jej się właśnie urzeczywistniało i było to spełnienie dobitne."


Dagmara była oddanym pracownikiem korporacji a mimo to niespodziewanie została zwolniona. Nagle ma nadmiar wolnego czasu i nie wie co z sobą zrobić. Wcześniej harowała po szesnaście godzin na dobę, lecz miała poczucie sensu. Teraz czuje się niedoceniona i nikomu niepotrzebna, wbrew zapewnieniom męża i syna. którzy chcieliby częściej widywać ją w domu. Jej pasją i wielką miłością jest kawa - co doskonale rozumiem. Na tym naparze kobieta zna się jak nikt. Musiała coś zrobić, żeby nie zwariować lub nie popaść w depresję. Postanowiła otworzyć kawiarnię. 


"Od zawsze kochała kawę. Odstawała pod tym względem od korporacyjnego towarzystwa, które piło po prostu kawę - ona szukała dobrego napoju, a poszukiwania zaczynała od ziarna."

"To ona też zawsze brylowała w towarzystwie, opowiadając o kawie i opisując jej aromaty. Niektórzy nawet się z tego podśmiewali. Opisywała aromat jako przepełniony wiśniami, z dalekim posmakiem orzechów. Albo wyczuwała drożdżowe ciasto. Odróżniała w kawie zapach i smak orzechów ziemnych od włoskich, a mleczną czekoladę od kakao, Znajdowała rodzynki, suszone figi, słodkie liczi. Odczuwała smaki tak subtelne, że wyczuwalne ledwie dla garstki ludzi."


W przygotowaniach do otwarcia lokalu bardzo pomaga Dagmarze teściowa, Melania, która posiada własną restaurację i chętnie dzieli się posiadaną wiedzą, można powiedzieć, że wtyka wszędzie nos, ale jednocześnie pilnuje, żeby wszyscy pracowali jak należy i żeby nie było zastoju w biznesie. Na swoim stanowisku jest niezastąpiona. 

Justyna jest przyjaciółką Dagmary. Ma nastoletniego syna i właśnie spodziewa się narodzin kolejnego dziecka. Okoliczności zmuszają ją do tymczasowego zamieszkania w domu teściowej. W powieści jest jej niewiele, raczej trzyma się na uboczu i skupia na dziecku. 


"Justyna pomyślała, że właściwie nie ma znaczenia wiek kobiety - kiedy trzyma na rękach noworodka i tak staje się tylko matką. Aż matką. Bez wieku, poglądów i zainteresowań. Staje się esencją miłości, bez względu na otaczający ją świat i szalejące na nim burze."


Rodzice przyjaciółek znają się od dawna i wspierają wzajemnie. Od lat spędzają razem wigilię. Tym razem wieczerza ma się odbyć w nowopowstałej kawiarence Dagmary. 

***

Książkę dobrze mi się czytało. Choć jest to powieść świąteczna, jej akcja rozpoczyna się sporo wcześniej. Wigilia jest zwieńczeniem starań wszystkich bohaterów i okazją do wybaczenia, porozumienia się z osobami, z którymi dzieliły ich konflikty. Ten czas otwiera ich serca i sprawia, że z chęcią pomagają nie tylko sobie, lecz też innym, jak Franciszka.

Agnieszka Lis stworzyła spore grono charakterystycznych postaci. Dobrze, że autorka na końcu książki umieściła legendę, inaczej łatwo mogłabym się pogubić. 

Jest Arkadiusz, Klemens, Barbara, Melania, Cezary, Justyna, Norbert, Eliza, Iwo, Honorata, Łukasz, Pawełek, Olga, Grzegorz, Dagmara, Wojtek, Dominik, Sebastian, Michał, Paweł i nieoceniona Danusia.

Nie będę tutaj tłumaczyć wszystkich relacji między nimi, to zajęłoby zbyt dużo miejsca. Musicie uwierzyć, że warto ich poznać.

Melania jest niesamowita. Pozornie apodyktyczna, władcza i surowa, w rzeczywistości kieruje nią chęć pomocy. Może trochę za bardzo się zapędza, przez co odbiera obdarowanym samodzielność. Ona zapewni wszystko, pomyśli za każdego, lecz ma dobre serce. 

Drugą postacią, której nie sposób nie lubić jest sąsiad Justyny i Czarka, Paweł. Nie wiadomo do końca czym mężczyzna się zajmuje, lecz najwidoczniej ma nieliche znajomości w półświatku. Aż nazbyt chętnie pomaga sąsiadom. 

Bardzo polubiłam także gosposię Arkadiusza, ochoczo częstującą gości własnoręcznie przygotowanymi daniami. Danusia nie miała lekkiego życia, lecz odnalazła szczęście w domu swojego pracodawcy. Dla niej tym jest spokój i kuchenne zapachy.

"I nie działo się nic szczególnego. Ot, rodzina, przyjaciele, ludzie spędzający w święta wspólnie czas. Rodzina, jakich wiele - trochę tęskniąca, trochę się kłócąca i całkowicie wspierająca."

Ten cytat najlepiej podsumowuje klimat powieści. Niewiele się działo, lecz było sympatycznie. Szkoda, że Justyna była tak mało widoczna, że wydawała się w zasadzie zbędna dla przebiegu fabuły. Książka na pewno spodoba się fanom autorki. Nie budzi jakichś silnych emocji, wszystko toczy się swoim rytmem, jak to w życiu. Najważniejsze, że Dagmarze udało się zrealizować marzenie i znaleźć czas dla najbliższych.

Dziękuję wydawnictwu Skarpa Warszawska i Agnieszce Lis za możliwość przeczytania powieści.


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko



2 komentarze:

  1. Dla mnie emocje w książce są ważne, szczególnie tego typu książce, więc podziękuję. Ale recenzja super :)

    Pozdrawiam
    https://subjektiv-buch.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Czas pokaże, czy sięgnę po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń