piątek, 10 października 2025

Wywiad z Aleksandrą Filą-Jankowską, autorką cyklu "Frekwencja 350"

Zapraszam na wywiad z Aleksandrą Filą-Jankowską, autorką cyklu "Frekwencja 350"

1.      Motyw iluzji rzeczywistości jest obecny w wielu dziełach science fiction, ale w Frekwencji 350 przybiera wyjątkową formę. Co było Pani punktem wyjścia do jego stworzenia?

Iluzja w książce pokazana jest na kilku poziomach. Zacznijmy od tego, z którym zgodziłaby się nauka. Inspiracją była koncepcja współczesnej fizyki cząstek elementarnych, w której świat jawi się jako system pól energetycznych. Materia nie jest zrobiona z „czegoś stałego”, tylko z energii utrzymywanej w określonej formie przez pola - jest układem trwałych wzbudzeń pól kwantowych. Jeśli więc wszystko, co istnieje, jest wzbudzeniem odpowiedniego pola, to także nasze zmysły i myśli są jego częścią.
W takim ujęciu „iluzja” przestaje być błędem poznania, a staje się naturalnym sposobem istnienia materii i świadomości. To, co wydaje się „rzeczywiste”, jest jedynie lokalnym stanem energetycznym, który nasz umysł interpretuje jako świat. Ta idea pozwoliła mi stworzyć fabularny most między fizyką kwantową, filozofią a duchowością.

W książce rozszerzam ten wniosek o koncepcję - znaną raczej z ezoteryki - w której świadomość ma zwrotny wpływ na doświadczaną rzeczywistość. Oznacza to, że mamy możliwość kształtowania owych drgań pól energetycznych (mających określoną częstotliwość, zwaną tu wibracją lub frekwencją). Dzieje się to choćby poprzez nasze przekonania - psycholog powiedziałby o schematach poznawczych - oraz ich zmianę.
Zmiana brzmi zachęcająco, ale nie jest prosta, gdyż wymaga modyfikacji zapisów traumy. Tu wkracza kolejny poziom iluzji, tym razem psychologiczny. Jasne jest, że człowiek postrzega świat przez pryzmat tego, w co wierzy. Dlatego „przybysze z kosmosu” przestrzegają ludzi przed utykaniem we własnych wizjach rzeczywistości (młodzież nazwałaby to utykaniem we własnych filmach czy bajkach). Nauka bada „wierzch” tej iluzji pod postacią samospełniającej się przepowiedni.

We Frekwencji występuje też tzw. iluzja trzeciej gęstości, ale tej z oszczędności miejsca tu nie opiszę - zrobiłam to w książce. Punktem wyjścia przy tym opisie były koncepcje duchowe.


2.      W serii miłość ma wymiar zarówno emocjonalny, jak i niemal fizyczny, a nawet uzdrawiający. Jak narodził się pomysł połączenia uczuć z procesem leczenia?

Poprzez pośrednictwo energii - wspomnianych wcześniej wibracji, czyli częstotliwości drgań pól energetycznych. W tym modelu emocja (uczucie) jest także formą energii: drga w specyficzny sposób i niesie określone wibracje. Ludzie nie doświadczają uczuć biernie - one przenikają ich jak fala w polu, mogą więc się do niej dostroić lepiej lub gorzej (tak jak instrument dostraja się do częstotliwości drgań pola).

Miłość postrzegam jako falę szczególną - o częstotliwości wysokiej i harmonijnej. Jeśli ktoś znajduje się pod wpływem frekwencji miłości, może poprzez dostrojenie się do niej podnieść własną frekwencję - stąd efekt leczący.

„Wysoka wibracja” nie jest tu pojęciem mistycznym, lecz miarą harmonii procesów życiowych. W duchowym ujęciu mówi się: „człowiek wibruje wyżej, gdy jest w miłości, harmonii, zdrowiu”. Wysoka wibracja oznacza porządek, niska – rozpad. Starałam się zorganizować spotkanie fizyki z duchowością.

 


3.      Czy koncepcja „frekwencji” w Pani książkach ma swoje źródło w realnych teoriach lub badaniach, czy jest w pełni literackim wynalazkiem?

W Rysach na tęczy główna bohaterka tak streszcza filozofię uldryjską:
- Wszystko jest energią. Cząstki, fale, myśli - to tylko różne stany wzbudzenia pól, które tworzą wszechświat… Każda forma to stan energetyczny o unikalnej częstotliwości drgań… Oni potrafią to mierzyć.

To nie jest pseudonauka, lecz nawiązanie do współczesnej fizyki cząstek elementarnych i modelu standardowego. Pierwsze i drugie zdanie są zgodne z modelem kwantowych pól. „Myśli” w tym zestawieniu nie są pojęciem fizycznym, ale można uznać, że chodzi o energię bioelektryczną w mózgu - wtedy to sformułowanie ma sens metaforyczny, ale nie pseudonaukowy. Podobnie z trzecim zdaniem: każdy stan kwantowy rzeczywiście ma określoną energię, a więc - z punktu widzenia fizyki falowej - można przypisać mu częstotliwość. Te częstotliwości to właśnie frekwencje czy wibracje z mojej książki.

Nie można dziś naukowo powiedzieć: „nasze emocje i biologia to efekt drgań pól kwantowych”, ale można już całkiem poważnie zapytać: „czy kwantowe drgania i stany koherencji mogą wpływać na procesy biologiczne, a przez to na emocje i świadomość?”. Frekwencja 350 stawia właśnie to pytanie: co, jeśli te poziomy jednak się przenikają?

 


4.      W Pani uniwersum spotykamy wiele ras i frakcji kosmicznych, z odmiennymi planami wobec Ziemi. Jak wyglądał proces tworzenia tych zależności i politycznych układów?

Na to pytanie nie mam jednoznacznej odpowiedzi, bo ja, pisząc, niewiele planuję. Bohaterowie Rys na Tęczy zamanifestowali mi się silnie, zarówno w sercu, jak i w rozumie, ale szkielet akcji rodził się stopniowo, gdy tylko mój umysł miał szansę poszybować. Reszta puzzli wskoczyła na miejsce podczas pisania.
Przy kolejnych tomach było podobnie - nie siadałam do nich, dopóki nie pojawiło się we mnie graniczące z przymusem poczucie, że „coś chce się urodzić”. Ale nie znałam dokładnie losów każdej postaci, tylko ich ogólny zarys. Pomysły co do planów wobec Ziemi oraz politycznych układów też przychodziły mi w trakcie pisania (albo tuż po przebudzeniu) i nie raz potrafiły zaskoczyć mnie samą.


5.       Czy relacje między gatunkami w serii można traktować jako metaforę relacji międzykulturowych na naszej planecie?

Tak, choć relacje „międzyrasowe” z książki stanowią dla czytelników na pewno większe wyzwanie niż te z naszej planety - są jakby ekstrapolacją ziemskich relacji międzykulturowych. Pozostawiają otwarte pytanie: gdzie przebiega granica bliskiego kontaktu między bardzo odmiennymi kulturami, powstałymi na innych planetach? I co w takim kontakcie jest jeszcze dopuszczalne, akceptowalne, a co większość z nas uznałaby już za perwersję.


6.      W książce pojawia się wątek przebudzenia z iluzji. Jak Pani wyobraża sobie proces „obudzenia się” w świecie rzeczywistym — czy jest to przede wszystkim kwestia świadomości, czy także działania?

Oczywiście i świadomości, i działania - bo jedno napędza drugie. Nie chcę tu nawiązywać bezpośrednio do koncepcji oświecenia duchowego, postrzeganego w bardzo różny - choć pozornie spójny - sposób przez rozmaite szkoły duchowe. I nie czuję się w tej kwestii specjalistką.
Mogę jednak wytłumaczyć to z perspektywy mojej własnej koncepcji, opartej na podnoszeniu wibracji, które dokonuje się (między innymi) poprzez przekształcanie nieharmonijnych zapisów w nas. Celowo unikam tu określenia „zapisy pamięciowe” - chodzi o wzorce traumy, deficytu, schematy, które kształtują nasze emocje i postrzeganie. Współczesna psychologia nazwałaby je schematami poznawczymi; ja upierałabym się przy nazwie „wzorce poznawczo-emocjonalne”, ponieważ emocje odgrywają w nich fundamentalną rolę.
Rozumiem je bardzo szeroko, wręcz jako pakiety energetyczne mające potencjał kreowania spójnego z nimi doświadczenia - czyli odgrywania podobnej sztuki w kolejnym teatrze. Nie podeprę tego badaniami naukowymi, jedynie własnym doświadczeniem, ale obstaję przy tym, że pełna integracja takich schematów (czyli w języku książki: pozbywanie się chorych zapisów) wymaga rozmontowania ich na poziomie energetycznym.
Wiąże się to często z silnymi reakcjami psychicznymi i fizycznymi - stąd te nietypowe stany u bohaterów, które mogą zaskakiwać lub wręcz zniechęcać czytelnika.
Obudzenie oznacza dla mnie osiągnięcie takiego poziomu własnych frekwencji, że zmienia się nie tylko postrzeganie, ale i realne doświadczanie świata. To moment, w którym wychodzimy z cyklu cierpienia.
Ten proces jest continuum, a nie jednorazowym przeskokiem. Z czasem doświadczamy coraz mniej bólu, za to coraz bardziej czujemy się integralną częścią całości istnienia - które ma kochające źródło. Stąd tytułowa „wibracja miłości”.
W książce jest też mowa o możliwości większego, wspólnego skoku świadomości - obejmującego całą ludzkość. Nie wykluczam takiego scenariusza, choć bohaterowie już wiedzą, jak ogromne jest to wyzwanie (i pewnie mnie za nie przeklinają).



7. Trzeci tom serii wplata wątki osobiste w wydarzenia o kosmicznej skali. Jak utrzymuje Pani równowagę między intymną narracją a rozbudowanym tłem science fiction?

To akurat przychodzi mi znacznie łatwiej niż choćby autopromocja w mediach społecznościowych :) Świat kosmosu był mi bliski od dzieciństwa. Nigdy nie mieściło mi się w głowie, że moglibyśmy być jedyną planetą z rozwiniętym życiem -  tu zgadzam się z profesorem Draganem, że byłoby to nieprawdopodobne marnotrawstwo przestrzeni.
A świat ludzkich uczuć… cóż, ta intymna narracja przychodzi mi naturalnie, bo emocje moich bohaterów w dużej mierze sama przetrenowałam — niektóre wręcz prowadziły mnie na jakimś etapie życia. Procesy uzdrawiania, przez które oni przechodzą (a które mogą się wydawać niektórym czytelnikom wydumane lub przesadzone), są autentyczne. Taki urok ma praca z podwyższoną frekwencją - albo nazwijmy rzecz wprost - z wibracją miłości.



8. Czy tworząc postaci obcych ras, inspirowała się Pani jakimiś konkretnymi kulturami lub mitologiami?

Zupełnie nie. Uldryjczycy po prostu „pojawili mi się” w wyobraźni, choć ich filozofia była mi wcześniej nieobca - bo jest całkiem dostępna także na Ziemi. Vancruso dołączyli dużo później, podczas moich rozważań na temat tzw. „drugiego źródła”. Okryjmy ich na razie woalem tajemnicy, bo będą jeszcze mieli swoje pięć minut.
A co z rasami Humanoidów, pokazanymi pełniej dopiero w tomie czwartym? Tu faktycznie przypomniało mi się trochę przekazów o starożytnym Egipcie, trochę koncepcji z internetu, ale ostateczny kształt nadała im moja wyobraźnia. Mam tylko nadzieję, że autentyczni przybysze z systemu Wegi nie rozliczą mnie kiedyś za to, jak ich przedstawiłam.


9. Ile z wizji przyszłości w Frekwencji 350 jest dla Pani czystą fikcją, a ile wynika z obserwacji obecnych trendów technologicznych czy społecznych?

Z obecnych trendów technologicznych na pierwszy plan wysuwa się sztuczna inteligencja. To tak fascynujące zjawisko, że faktycznie poświęciłam mu sporo miejsca. Z tym że AI przedstawiona w książce mocno odbiega od tej dopiero rozwijającej się na Ziemi - a którą postrzegam jako bardzo pomocną.
Nawiązując do medycyny przyszłości, opierałam się na istniejących już trendach technologicznych, choć ten wątek nie jest obszerny. Z obecnych trendów wynika po części też wątek transhumanizmu. Ziemskie Akademie Astronautyki, eksplorujące Układ Słoneczny, pozostają na razie fikcją (choć ostatnio coś się w tym temacie rusza).
O podróżach innych ras w obrębie galaktyki nic pewnego nie wiem, więc pozostaje mi wyobraźnia i cudza fantazja.
Z trendów społecznych można w książce odnaleźć takie wartości jak inkluzywność, szacunek dla odmienności, wrażliwość na uprzedzenia, tolerancję dla cudzych poglądów czy poszerzenie pojęcia normalności. Choć brzmi to jak lista haseł z kampanii społecznej, nie pisałam z myślą o żadnym z tych nurtów. To po prostu konsekwencja fabuły - bohaterowie są różni, często nieprzystający do siebie, a z ich prób wzajemnego zrozumienia rodzi się refleksja o empatii i granicach człowieczeństwa.


10. Czy planując serię, znała Pani zakończenie od początku, czy pozwala Pani bohaterom prowadzić historię w nieprzewidzianych kierunkach?

Wydawało mi się, że znam zakończenie, ale pozwalałam bohaterom na wiele. Nie na wszystko, bo punkty węzłowe, czyli kamienie milowe historii, zostały ustalone przed rozpoczęciem pisania, ale zdarzało się, że bohaterowie pociągali ją w kierunkach zaskakujących mnie samą. Czasem było mi nawet za nich wstyd :)

A teraz wprowadzam istotną zmianę zakończenia całego cyklu - było już raz napisane, ale nie mogę pogodzić się z tym, jak w finale potraktowałam jedną z postaci.

Z Aleksandrą Filą-Jankowską rozmawiała Anna Dyczko, Międzyczas
Źródło zdjęć: pixabay


wtorek, 7 października 2025

Tomasz Kwaśniak "Trzecia brama"

Tytuł: "Trzecia brama"

Autor: Tomasz Kwaśniak

Wydawnictwo: Wydawnictwo HM

Ilość stron: 276

Data wydania: 10-09-2025

Moja ocena: 8/10

 

„Trzecia brama” to powieść inspirowana grami MMORPG. Główny bohater, Robert, po poważnym wypadku samochodowym trafia do świata gry Nowy Świat. Dzięki wykonywaniu questów i zdobywaniu monet ma szansę zebrać pieniądze na operację, od której zależy jego życie.

Trafia akurat do tej gry, w której wcześniej spędzał godziny, ku irytacji swojej partnerki. Doskonale zna jej zasady, dlatego działa rozważnie i przemyślanie. Każdą decyzję analizuje, pokazując przy tym czytelnikowi cały wachlarz możliwości, od wyboru typu postaci i regionu gry po decyzję o dołączeniu do gildii.

Książkę czyta się lekko, a akcja nie zwalnia ani na moment. Raz toczymy emocjonujące walki z potworami, innym razem poznajemy nowych graczy czy rozwijamy umiejętności.

Autor buduje napięcie wokół tajemniczych postaci, takich jak Kościana Wiedźma czy mroczna wieża Abyss, a także wokół losów Roberta: czy zdoła zebrać wystarczającą sumę, zanim będzie za późno?

Ciekawym zabiegiem są również wiadomości, które docierają do bohatera z rzeczywistego świata, dzięki czemu historia toczy się równolegle na dwóch płaszczyznach: realnej i wirtualnej.

„Trzecia brama” to pełna akcji, wciągająca powieść, która spodoba się zarówno młodszym fanom gier, jak i dorosłym czytelnikom szukającym dobrej rozrywki.

Dodaję jedną gwiazdkę za dylemat moralny na końcu rozgrywki i ostateczną decyzję Roberta.



Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://linktr.ee/annadyczko_mczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko

https://www.tiktok.com/@anna_dyczko


Kamila Śliwińska "Nie pozwól mi się bać"

Tytuł: "Nie pozwól mi się bać"

Autor: Kamila Śliwińska

Wydawnictwo: Bee book publishing

Ilość stron: 376

Data wydania: 01-01-2024

Moja ocena: 8/10

 

Główną bohaterką powieści jest Blanka Starska, młoda kobieta, która wiedzie z pozoru szczęśliwe życie u boku swojego partnera. Jednak w tle kryją się pewne rozbieżności w ich oczekiwaniach i poczucie niższości dziewczyny wobec zamożnej rodziny chłopaka. Choć na zewnątrz wszystko wygląda idealnie, w środku Blanka zmaga się z niepewnością. Jej intuicja podpowiada, że przy tym mężczyźnie nie może być w pełni sobą.

Powieść pokazuje wewnętrzną drogę bohaterki, od zmagań z własnymi kompleksami i trudnymi emocjami po stracie po powolne otwieranie się na nową relację.

Konrad, przypadkiem poznany "facet z klubu", okazuje się opiekuńczym duchem Blanki. Jest prostolinijnym i troskliwym mężczyzną, który wspiera Blankę w trudnych chwilach i pomaga jej dostrzec własną wartość. Ta wbrew sobie nie jest w stanie powstrzymać się przed porównywaniem go z Sebastianem.

Kamila Śliwińska świetnie odzwierciedla emocjonalne zmagania swojej bohaterki. Książka jest wymagająca emocjonalnie,. gdyż czytelnik odczuwa zarówno ból, jak i nadzieję Blanki, jej wewnętrzną walkę i stopniowe odnajdywanie równowagi. Chcielibyśmy jej jakoś pomóc, podobnie jak bliscy jej ludzie: rodzina, przyjaciele i Konrad, ale ona jest wyjątkowo uparta i zdaje się trzymać kurczowo przeszłości.

Postacie są dobrze zarysowane, szczególnie Blanka i Konrad. Autorka kładzie duży nacisk na ich portrety psychologiczne. Sceny miłosne są subtelną grą słów, jak to w powieści dla nastolatków (16+)

„Nie pozwól mi się bać” to poruszająca opowieść o trudnych emocjach, relacjach i procesie odzyskiwania siebie. Debiut Kamili Śliwińskiej udowadnia, że pisarka potrafi wciągnąć czytelnika w pełną trudnych emocji, wzruszającą historię, która pokazuje jak zmienia się serce pod wpływem różnych wydarzeń. 



Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://linktr.ee/annadyczko_mczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko

https://www.tiktok.com/@anna_dyczko


Dorota Gąsiorowska "Córka ognia"

Tytuł: "Córka ognia"

Cykl: Córki żywiołów, tom 3

Autor: Dorota Gąsiorowska

Wydawnictwo: Znak Liternova

Ilość stron: 588

Data wydania: 27-08-2025

Moja ocena: 8/10

 

W trzecim tomie cyklu o żywiołach Dorota Gąsiorowska ponownie splata ze sobą dwie opowieści, rozdzielone czasem, a jednak połączone wspólnym, magicznym przeznaczeniem. Ciekawym zabiegiem jest wprowadzenie powieści napisanej przez Avę Brus, bohaterkę poprzedniego tomu ("Córka powietrza"). Jej książka opowiada właśnie o Elianie, co rodzi pytanie: czy Ava pisała o prawdziwej postaci?

W tej części wiodącym żywiołem jest ogień a iskry, salamandry, ogniste duszki, a wreszcie dżinnija, stanowią uosobienie płomieni.

Sofia, jedna z bohaterek, dopiero po śmierci matki odkrywa, kim był jej ojciec. Od jakiegoś czasu słyszy w głowie męski głos i śni o kobiecie siedzącej przy ognisku. Czuje, że coś wzywa ją do Hiszpanii. Kiedy poznaje prawdę o swoim pochodzeniu, postanawia odnaleźć ojca i zadać mu pytanie, dlaczego nigdy wcześniej nie pojawił się w jej życiu.

Równolegle poznajemy losy Eliany, wychowywanej przez babcię w odciętej od świata górskiej chacie. Abuelita stara się chronić wnuczkę, nie zdradzając jednak całej prawdy o czyhającym na nią niebezpieczeństwie. Gdy dziewczyna jest jeszcze nastolatką, zostaje zmuszona do ucieczki. Przez kolejne lata ukrywa się, ale wróg nieustannie podąża jej tropem, odbierając jej kolejnych sojuszników. Dopiero w finale poznajemy jego prawdziwe oblicze i zamiary.

Sofia odkrywa tymczasem, że z urodzenia jest brują - czarownicą wywodzącą się z długiej linii kobiet obdarzonych mocą.

Jednym z najbardziej poruszających wątków jest przyjaźń Eliany ze zwierzętami. Ufnie za nią podążają, a najbliższym towarzyszem staje się salamandra o imieniu Fuego - symboliczny płomień w jej życiu.

Narracja rozwija się powoli, momentami ubarwiana drobnymi przejawami magii w codzienności. Dopiero w zakończeniu akcja przyspiesza, odsłaniając ukryte sekrety i prowadząc do otwartej konfrontacji. Wcześniej dramatyczne wydarzenia ukazane są bardziej subtelnie: przyczyny śmierci bohaterów poznajemy dopiero z relacji lub przypadkowych rozmów, co nadaje opowieści aurę tajemniczości.

"Córka ognia" to historia odkrywania przez Sofię własnej tożsamości, korzeni i mocy, a równocześnie opowieść o Elianie, która dekady wcześniej władała potęgą ognia. Ich losy, rozdzielone czasem, splatają się w miejscu skrywającym tajemnicę rodu od wielu pokoleń.

Dorota Gąsiorowska po raz kolejny czaruje słowem, jej proza otula ciepłem, a magia i rzeczywistość przenikają się w sposób, który sprawia, że trudno oderwać się od lektury.



Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://linktr.ee/annadyczko_mczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko

https://www.tiktok.com/@anna_dyczko


Wojciech Kulawski "Projekt 1002"

Tytuł: "Projekt 1002"

Cykl: Cienie w mroku, tom 2

Autor: Wojciech Kulawski

Wydawnictwo: Alegoria

Ilość stron: 520

Data wydania: 13-05-2025

Moja ocena: 9/10

 

„Projekt 1002” Wojciecha Kulawskiego to druga część cyklu Cienie w mroku i bezpośrednia kontynuacja „Rzeźbiarza kości”. Pierwszy tom kończył się w dramatycznym momencie, a czytelnicy mogli odnieść wrażenie, że bohaterowie nie mają żadnych szans na przetrwanie. Kontynuacja nie tylko przedłuża ich losy, ale też znacząco poszerza fabułę, odkrywając kolejne warstwy tajemnicy.

W "Rzeźbiarzu kości" głównym motywem była postać tytułowego rzeźbiarza – mężczyzny, który okazał się dawnym nazistą ukrywającym się pod fałszywym nazwiskiem. To właśnie w jego domu informatyk Tomasz Wetliński znalazł w piwnicy zagadki matematyczne. W "Projekcie 1002" obie sprawy, ta dotycząca rzeźbiarza oraz nowa, związana z tajnymi eksperymentami medycznymi, zaczynają się ze sobą łączyć.

Tomek i utalentowana matematycznie Kasia Lawenda, wspólnie z podkomisarzem Mateuszem Dafnerem, tworzą tajny zespół działający pod nadzorem ministra sprawiedliwości. Mają duże uprawnienia, ale też świadomość, że w strukturach może działać „kret”, a każde błędne posunięcie może wiele ich kosztować.

Nowy tom jest bardziej rozbudowany i momentami wymaga skupienia. Mnogość wątków i przestrzeni czasowych sprawia, że trzeba uważnie śledzić rozwój wydarzeń. Jednak Wojciech Kulawski umiejętnie splata wszystkie nici, prowadząc czytelnika do zaskakujących powiązań między dawnymi eksperymentami a współczesnymi morderstwami.

Szczególnie ciekawie wypadają retrospekcje, w których poznajemy uczestniczki badań medycznych z lat 60-tych: Anetę i Malwinę. To one nadają powieści emocjonalnej głębi i tworzą pomost między przeszłością a teraźniejszością.

Autor dobrze prowadzi akcję, a napięcie rośnie z rozdziału na rozdział. Styl autora pozostaje przystępny, a jego umiejętność łączenia elementów sensacji, thrillera i historii zasługuje na uznanie.

W tle dynamicznej fabuły rozwija się również wątek osobisty: Tomek nawiązuje bliższą relację z Kasią, a cała trójka bohaterów zawiązuje więź opartą na zaufaniu i wspólnej walce z niebezpieczeństwem.

Finał ponownie trzyma w napięciu i pozostawia nas w oczekiwaniu na kontynuację i niepewności co do dalszych losów naszych bohaterów.

„Projekt 1002” to udana kontynuacja „Rzeźbiarza kości”, w której motyw eksperymentów medycznych staje się osią całej historii. To mroczny, intrygujący thriller, łączący naukowe tajemnice, historyczne nawiązania i dynamiczną akcję.

Polecam!



Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://linktr.ee/annadyczko_mczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko

https://www.tiktok.com/@anna_dyczko


Tomasz Specyał "Baśka Murmańska. Niezwykła niedźwiedzica Wojska Polskiego"

Tytuł: "Baśka Murmańska. Niezwykła niedźwiedzica Wojska Polskiego"

Autor: Tomasz Specyał 

Wydawnictwo: Replika

Ilość stron: 256

Data wydania: 15-07-2025

Moja ocena: 6/10

 

Zdecydowałam się sięgnąć po tę książkę, ponieważ zaciekawiła mnie historia niezwykłej towarzyszki żołnierzy: polarnej niedźwiedzicy Baśki Murmańskiej. Zwierzę w wojsku to rzadkość, a już tym bardziej niedźwiedzica, która stała się symbolem całego oddziału.

Zanim jednak w książce pojawiła się sama Baśka, minęło prawie sto stron. Autor poświęca najwięcej miejsca dziejom tzw. Murmańczyków, czyli żołnierzy formacji polskiej, która powstała na północy Rosji w 1918 roku. Ich historia zaczyna się od ucieczki Polaków z rozbitej ojczyzny po rewolucji bolszewickiej i podczas walk na terenach objętych chaosem wojny domowej. Polscy żołnierze znaleźli się w okolicach Murmańska, gdzie wspierali siły alianckie w walce z bolszewikami. To właśnie tam, wśród mrozu i surowej północy, w ich życiu pojawiła się mała, biała niedźwiedzica: Baśka.

Choć historyczne tło ma ogromne znaczenie dla zrozumienia losów Murmańczyków, mnie bardziej interesowała sama opowieść o Baśce: zwierzęcej maskotce i nieoficjalnej bohaterce oddziału, której obecność poprawiała żołnierzom humory w trudnych warunkach frontowych. Tomasz Specyał przytacza liczne wspomnienia, listy i zapiski osób, które znały Baśkę, a także zamieszcza archiwalne fotografie. Te elementy ożywiają opowieść i pozwalają zobaczyć tę niezwykłą relację między człowiekiem a dzikim zwierzęciem.

Baśka przebyła długą drogę, razem z polskimi żołnierzami przypłynęła statkiem z Murmańska do Polski. Stała się nie tylko maskotką, ale też symbolem ich odwagi i tęsknoty za ojczyzną. Miała nawet okazję spotkać się z marszałkiem Józefem Piłsudskim, co podkreśla, jak bardzo była znana i lubiana. Niestety, jej życie zakończyło się tragicznie i w sposób zupełnie niegodny, zginęła przez niefortunny wypadek i ludzką chciwość.

Po jej śmierci ciało wypchano, a Baśka jeszcze przez lata towarzyszyła swoim żołnierzom, najpierw podczas pierwszego zjazdu weteranów murmańskich, a później jako eksponat w muzeum. O jej historii wspominał również Eugeniusz Korwin-Małaczewski w książce „Baśka Murmańska”, która przez lata utrwalała legendę tej niezwykłej niedźwiedzicy. Dziś pamięć o Baśce jest wciąż żywa: w Twierdzy Modlin można zobaczyć figury białych niedźwiedzi, które upamiętniają ją i żołnierzy Lwów Północy.

Choć książka Tomasza Specyała skupia się bardziej na tle historycznym niż na samej Baśce, warto po nią sięgnąć, by poznać mniej znany epizod z historii polskiego oręża i niezwykłą przyjaźń, która narodziła się na dalekiej północy.

Ta pozycja przypadnie do gustu miłośnikom historii I wojny światowej, pasjonatom wojskowości oraz osobom zainteresowanym niecodziennymi losami zwierząt w służbie człowieka. To opowieść, która łączy realizm wojennej tułaczki z nutą ciepła i wzruszenia, jakie może przynieść tylko prawdziwa przyjaźń między człowiekiem a zwierzęciem.



  

Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://linktr.ee/annadyczko_mczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko

https://www.tiktok.com/@anna_dyczko


Licia Troisi "Talizman mocy"

Tytuł: "Talizman mocy"

Cykl: Kroniki Świata Wynurzonego, tom 3

Autor: Licia Troisi

Wydawnictwo: brats

Ilość stron: 464

Data wydania: 11-03-2025

Moja ocena: 8/10

 

W trzecim tomie serii niebieskowłosa półelfka Nihal wraz z przyjaciółmi wyrusza na poszukiwanie kamieni, z których można stworzyć talizman zdolny przeciwstawić się Tyranowi, ciemiężącemu ich ziemie.

Każdy z kamieni ma swojego strażnika, którego trzeba przekonać do oddania skarbu. Najtrudniejszy okazuje się moment tworzenia amuletu, ponieważ wymaga czynu, który na zawsze odmienia oblicze jednej z krain.

Krucjata Nihal to trudna i krwawa droga, nie wszyscy bohaterowie wyjdą z niej zwycięsko. Jedni zostają ranni, inni tracą życie. Relacja między Nihal a Sennarem nieodwracalnie się zmienia, a Ido, zaślepiony żądzą walki, popełnia poważny błąd. Wśród licznych potyczek drużyna przygotowuje się do decydującej bitwy z Tyranem, a podczas finałowej konfrontacji odkrywa prawdę, która zmienia ich spojrzenie na despotycznego władcę.

Książka ukazuje, że wojna odmienia każdego, a pomiędzy miłością i nienawiścią toczy się nieustanny bój, którego wynik nie jest oczywisty. Nawet budzący postrach i nienawiść Tyran ma swoje motywacje, które z jego perspektywy wydają się szlachetne. W imię wyższych celów usprawiedliwia własne zbrodnie. Nihal odkrywa prawdę o Famminach i o zagładzie swojego narodu, zdając sobie sprawę, że nic nie jest tak proste, jak dotąd myślała.

Autorka odchodzi od czarno-białej wizji dobra i zła. Pokazuje różne oblicza wrogów, ukazując ich w innym świetle i budząc w czytelniku współczucie. Odkryta wiedza i trudne przeżycia sprawiają, że bohaterowie dojrzewają. Muszą pokonać wiele przeciwności, także we własnej duszy. Czasem droga do celu wymaga podejmowania trudnych decyzji. Nihal wciąż jest bardzo skupiona na celu, którym jest pokonanie Tyrana, uwolnienie krain Świata Wynurzonego i pomszczenie zagłady jej rodu, ale dociera do niej czym jest to okupione.

Cała seria pokazuje, że walka o dobro wymaga odwagi i niełatwych decyzji a granice pomiędzy przyjaciółmi i wrogami nie zawsze są oczywiste. Bohaterowie dorastają, odkrywają tajemnice swojego świata i uczą się, że każda akcja niesie konsekwencje a świat nie jest czarno-biały.


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://linktr.ee/annadyczko_mczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko

https://www.tiktok.com/@anna_dyczko