poniedziałek, 1 września 2025

Jeff VanderMeer "Afirmacja"

Tytuł: "Afirmacja"

Cykl: Southern Reach, tom 3

Autor: Jeff VanderMeer

Wydawnictwo: Znak Jednym Słowem

Ilość stron: 304

Data wydania: 13-08-2025

Moja ocena: 10/10

 

Lektura tej książki jest jak wędrówka przez sen, z którego nie sposób się wybudzić. Fascynująca, ale i wymagająca, zmusza, by porzucić logikę i oddać się strumieniowi wizji, podszeptów i nieuchwytnych znaczeń. Southern Reach wysyłało swoje wyprawy w głąb tajemniczego terroir, ale teraz wydaje się, że to Strefa X wyruszyła na ekspedycję: na spotkanie ludzkich granic poznania.

To nie była jedenasta wyprawa. Ani dwunasta. Stos dzienników znalezionych w latarni morskiej mówi więcej niż wszystkie raporty agencji. Kolejne „jedenaste” ekspedycje, kolejne próby zakamuflowania prawdy. Ilu ich już było? Ilu wróciło? Ilu wróciło naprawdę?

Ochotnicy, którzy zgłaszali się do programu, wierzyli, że wiedzą, na co się piszą. A może tylko tak im się wydawało? Southern Reach nazywało to „identyfikacją, indoktrynacją, wzmocnieniem i rozlokowaniem”, ale w samej Strefie proces ten ma zupełnie inne imię: „objawienie, zarażenie, przytłoczenie i opętanie”.

Strefa X jest jak byt spoza świata. Nie daje się zrozumieć. Jej obrazy majaczą na granicy percepcji. Rozsadza umysły, przesyła wizje z innych czasów, z innych miejsc. A gdy się rozszerza, wraz z nią rozlewa się szaleństwo.

Przybysze muszą zaufać sobie nawzajem: nie tylko po to, by przeżyć, ale by ktoś drugi potwierdził, że rzeczywistość, której doświadczają, jeszcze istnieje. Bo Strefa zmienia każdego, kto odważy się do niej wejść. Ci, którzy wracają, przynoszą w sobie coś obcego: chorobę, ślady innego życia, pytanie, czy nadal są sobą, czy może są już tylko kopią stworzoną przez Strefę: odbiciem w jej nieprzeniknionym organizmie.

„Afirmacja” pozwala zajrzeć w kilka punktów tej rozbitej rzeczywistości. Są uczestnicy obecnej ekspedycji, którzy znaleźli się w Strefie wbrew własnej woli. Jest dyrektorka, której historię narrator opowiada wprost, jakby mówił do niej z głębi pamięci. I jest on: latarnik Saul, człowiek, od którego wszystko się zaczęło. Dotknął czegoś, co zamigotało na granicy wzroku, i nie zniknęło, ale zostało w nim. Początkowo tylko gorączką, którą zlekceważono, ale potem… w barze, gdy coś z niego się wydostało, świat zmienił się nieodwracalnie.

W tej części Ptasi Duch i Kontroler, dawni przeciwnicy, stają ramię w ramię wobec czegoś, co jest większe od nich obojga. Strefa nie daje wytchnienia. Wciąga, przenika, pochłania.

Sądziłam, że tym razem autor zdradzi sekrety Strefy X. Że odsłoni choć fragment prawdy. A jednak nie: odpowiedzi nadal wymykają się jak piasek przesypujący się między palcami. Ale to piękno tej książki: VanderMeer pisze językiem, w którym każdy detal ma wagę, każde słowo jest tropem, który może prowadzić wszędzie albo donikąd.

Cieszy mnie powrót do samej Strefy, do tego miejsca spaczonego nieludzkim pierwiastkiem, może boskim, który przekazał latarnikowi pierwsze, nawiedzające go słowa. Te same, które później Pełzacz wypisywał na ścianach wieży - tunelu - „anomalii topograficznej”.

„Afirmacja” jest jak dziwny sen. Są momenty olśnień, gdy w ułamku sekundy czujemy, że wiemy, czym jest Strefa, dlaczego jest, po co przyszła. Jak zrozumienie nocnych majaków pojawiające się na granicy snu i jawy. A potem ten sens znika, ulatuje, zostawiając nas w mroku domysłów. Może ostatni tom wreszcie pozwoli zatrzymać tę myśl na dłużej. A może nie. 


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://linktr.ee/annadyczko_mczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko

https://www.tiktok.com/@anna_dyczko



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz