niedziela, 3 grudnia 2023

Anna Grycz, Kamil Grycz "Australijska odyseja"

Tytuł: "Australijska odyseja"

Autorzy: Anna Grycz, Kamil Grycz

Wydawnictwo: Novae Res

Ilość stron: 476

Data wydania: 09-10-2023

Moja ocena: 7/10

 

Już tytuł sugeruje czego możemy spodziewać się po książce. Odyseja według Słownika języka polskiego to "długa wędrówka pełna przygód i dramatycznych zdarzeń". Czego innego można się spodziewać przemierzając najmniejszy - lecz wciąż ogromny - kontynent świata? Autorzy podzielili swoją opowieść na trzy części o tytułach zgodnych z nazwą przemierzanych obszarów. Mamy więc wyprawę południowo wschodnią, wyprawę północno-wschodnią i centralną oraz wyprawę północno-zachodnią. Na początku każdego działu znajdziemy mapkę z zaznaczonymi punktami podróży.

Anna i Kamil Grycz pokonali łącznie kilkadziesiąt tysięcy kilometrów. To prawdziwa odyseja, podczas której mieli okazję podziwiać dziką przyrodę we wszystkich jej przejawach: od formacji skalnych po wolno żyjące zwierzęta. Fascynujący okazał się rejs statkiem po rzece pełnej krokodyli. W Australii przy każdym zbiorniku wodnym można znaleźć ostrzeżenia przez "crocsami" i nie chodzi o znane buty. Gady te przystosowały się do życia w bardzo różnych warunkach. Występują zarówno w słodkiej, jak i słonej wodzie. Te drugie są nawet bardziej niebezpieczne, dlatego nad brzegiem oceanu lepiej zażyć kąpieli w przybrzeżnym basenie niż skąpać się w falach, gdzie może czekać na nas zabójcza niespodzianka.

Podobno na tym kontynencie wszystko chce cię zabić, lecz zdarzają się także miłe, kojące serce widoki, jak tuptające niepewnie urocze pingwinki. Można zaobserwować je u wybrzeży Australii i Nowej Zelandii. Autorzy z ciekawością wypatrywali kolejnych okazów miejscowej fauny. Niektórzy jej przedstawiciele mocno dawali się im we znaki. Latające mrówki, wszechobecne muchy i komary a nawet kąsające pijawki.

Publikacja zawiera trzy wkładki z kolorowymi zdjęciami, na których możemy podziwiać miejsca opisane przez "Kamcia" i "Anulkę". Trochę zgrzytały mi te zdrobnienia, choć rozumiem, że dla pary wydają się one naturalne. W książce znajdziemy rozdziały pisane na przemian przez Kamila i Annę. To ciekawe, bo można poznać różne punkty widzenia. Męski, może bardziej łaknący przygód i nawet lekkiego poczucia zagrożenia, byle przeżyć coś ciekawego, oraz kobiecy, opiekuńczy i zachowawczy.

Para podróżników przemierzała ląd obowiązkowym na wielu drogach samochodem z napędem na cztery koła. Nawet znaki drogowe zabraniały wjazdu innym typem pojazdu. Warunki przyrodnicze są wymagające, zarówno w porze suchej, jak i deszczowej. Woda jest tu towarem deficytowym, często przez wiele kilometrów nie na gdzie się w nią zaopatrzyć. Być może dlatego miejscowi ludzie są bardzo przyjaźnie nastawieni i choć skrupulatnie przestrzegają przepisów, jednocześnie są bardzo skłonni do pomocy nieznajomym. Prawdopodobnie w innym przypadku im samym trudno by było przetrwać. Są tu miejsca odcięte od świata, w których pracują tylko osoby zdesperowane, w zamian za możliwość przedłużenia pobytu na ziemi Aborygenów.

W książce natknęłam się na wzmianki o kilku polskich bohaterach. Nie licząc pracującej w sklepie Kasi, której spotkanie bardzo uradowało bohaterów, byli to podróżnik Paweł Edmund Strzelecki, który zdobył najwyższy szczyt kontynentu i nazwał go Górą Kościuszki oraz łowczyni krokodyli Krystyna "Krys" Pawłowska, która upolowała największego gada. Mierzył on ponad 8 metrów i ważył ponad dwie tony. W latach 50-tych XX wieku polowanie na te zwierzęta było dochodowym zajęciem, lecz teraz są one gatunkiem zagrożonym i Australijczycy starają się odbudować ich populację.

Podróż przez kontynent była dla obojga podróżników przygodą życia, pomimo często niesprzyjającej aury, wszechobecnych gatunków jadowitych węży i pająków, a nawet atakujących srok. Wszystkie trudności pozwoliła im przezwyciężyć wiara w sukces i chęć przeżycia czegoś niezwykłego. Teksty zamieszczone w książce początkowo pojawiały się na blogu, przeznaczonym do informowania bliskich Kamila i Anny o ich aktualnych poczynaniach. Z czasem zebrało się ich jednak tak dużo, że materiału wystarczyło na liczącą ponad 400 stron książkę, skarbnicę wiedzy o ziemi Aborygenów, jej mieszkańcach, historii i przyrodzie.

Czyta się bardzo przyjemnie, pomimo iż styl nie jest idealny i zdarzają się małe potknięcia językowe. Polecam.

Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.



Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://linktr.ee/annadyczko_mczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko

https://www.tiktok.com/@anna_dyczko



 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz