Tytuł: "Rezydencja Konstancin"
Autor:
Wydawnictwo: Znak JednymSłowem
Ilość stron: 352
Data wydania: 23-04-2025
Moja ocena: 7/10
"Rezydencja Konstancin"
to historia tragedii dwóch chłopaków opowiedziana oczami ich matek, mieszkanek
konstancińskich willi. Alicja odbiera telefon od syna Jędrka, który zaczyna
rozmowę słowami: „Mamo, zrobiłem coś strasznego”. W tym samym czasie Anna Klara
dowiaduje się od policji o śmierci swojego syna, Filipa
Od tej chwili akcja toczy się
dwutorowo. Poznajemy wydarzenia z perspektywy obu kobiet - matki sprawcy i
matki ofiary - poprzez ich wspomnienia, emocje i refleksje. Ich synowie
przyjaźnili się przez wiele lat, a mimo to doszło do tragedii. Z czasem
odkrywamy, że Filip, choć był ofiarą, wcale nie był postacią bez skazy. To
„bananowe dziecko”, pełne pogardy wobec świata, o destrukcyjnych pomysłach.
Nawet jego matka czuła przed nim lęk.
Anna Klara prowadzi galerię
sztuki, dba o prestiż i pozory idealnego życia. Alicja dorobiła się dzięki
własnej pracy. Jest projektantką domów i z powodzeniem realizuje swoje ambicje.
Mimo to, od początku budziła niechęć Anny Klary, która uznała jej dystans za
wyraz pogardy wobec miejscowej elity.
Kiedy małżeństwo Alicji się
rozpada, a przebywający w areszcie Jędrek odmawia kontaktu z matką, kobieta
wyjeżdża, by odzyskać spokój. Tymczasem pogrążona w żalu i zazdrości Anna Klara
wynajmuje detektywa, by odnaleźć Alicję i zniszczyć jej pozorny spokój. Nie
może pogodzić się z tym, że syn Alicji wciąż żyje, choć za kratkami. Nie wie
jednak, jak bardzo się myli, bo samotna Alicja pogrąża się w depresji.
W tle pojawia się także Tania z
Ukrainy, pracująca jako służąca w konstancińskich domach, oraz jej córka
Olenka, studentka prawa. Postać Tani spaja oba wątki, bo zna ona obie kobiety.
Jej sposób zwracania się do pracodawców jako do „państwa” brzmi archaicznie,
ale może oddaje realia domów bogaczy, w których służba wciąż pozostaje
niewidzialna, choć to właśnie ona widzi i wie najwięcej.
Choć książka osnuta jest wokół
morderstwa, narracja jest spokojna i refleksyjna. Autorka skupia się na
psychice matek i życiu codziennym ich rodzin, a nie na policyjnym śledztwie.
Zakończenie zaskakuje, odsłaniając prawdę o tym, jak doszło do tragedii.
„Rezydencja Konstancin” to
powieść bardziej dla miłośników psychologicznych portretów i emocjonalnych
rozterek niż dla fanów klasycznych kryminałów. To historia o żałobie, winie i
niszczącej nienawiści.
Elżbieta Marczuk pokazuje, że
granica między ofiarą a sprawcą bywa cienka, a winę i żal można odczuwać po obu
stronach tragedii.
Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas
https://linktr.ee/annadyczko_mczas
https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212
https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz