niedziela, 23 listopada 2025

Zuzanna Kordel "W domu najlepiej"

Tytuł: "W domu najlepiej"

Autor: Zuzanna Kordel

Wydawnictwo: Emocje Plus Minus

Ilość stron: 408

Data wydania: 15-10-2025

Moja ocena: 7/10

 

W powieści poznajemy Patrycję, kobietę żyjącą w szczęśliwym związku z Szymonem. Kiedy zaczyna marzyć o dziecku, zderza się z trudną rzeczywistością: mimo upływających miesięcy nie udaje jej się zajść w ciążę. Choć dotąd nie przepadała za aktywnością fizyczną, postanawia zadbać o siebie i podjąć systematyczne treningi, które przygotują ją do wymagającej, czterystukilometrowej górskiej wędrówki zaplanowanej przez przyjaciółkę. W pewnym momencie Patrycja, wcześniej twardo stąpająca po ziemi, zaczyna dopatrywać się w wyczerpującej wędrówce sposobu na udobruchanie losu, jakby swoją determinacją mogła zasłużyć na spełnienie marzenia. W końcu jednak Patrycja musi pogodzić się z myślą, że nie na wszystko ma wpływ. To właśnie wtedy w jej życiu pojawia się coś nieoczekiwanego. Przełom następuje podczas udziału w akcji zbierania świątecznych upominków dla dzieci z rodzinnego domu dziecka. To właśnie tam Patrycja poznaje Malinkę, małą dziewczynkę, która natychmiast podbija jej serce. Wraz z Szymonem zaczynają odwiedzać dom dziecka coraz częściej, budując relację nie tylko z Maliną, lecz także z innymi podopiecznymi. W końcu dojrzewa w nich decyzja o rozpoczęciu oficjalnej procedury adopcyjnej.

„W domu najlepiej” to wzruszająca opowieść o macierzyństwie, które nie musi mieć biologicznych podstaw, by być prawdziwe i głębokie. Autorka pięknie ukazuje rodzącą się więź między Patrycją, Szymonem a Maliną, budowanie rodziny przez wspólnie spędzany czas i ich wzruszenie gdy pada pierwsze „mamo” i "tato" i nadchodzą pierwsze wspólne święta. Fabuła odsłania przed nami kolejne grudnie, a w ostatnim z nich bohaterowie świętują już jako pełnoprawna rodzina, po otrzymaniu decyzji sądu.

To ciepła, poruszająca książka o miłości i pragnieniu powiększenia rodziny. Zuza Kordel tworzy przekonujący portret psychologiczny kobiety, która dojrzewa do macierzyństwa na warunkach narzuconych przez los. Na początku widzimy jej rozpaczliwą potrzebę kontroli i lęk przed niespełnieniem marzeń, lecz z czasem powoli otwiera się na inne możliwości. Okazuje się, że szczęście, niczym kot, chodzi własnymi ścieżkami i przychodzi wtedy, gdy się go najmniej spodziewamy.


Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas

https://linktr.ee/annadyczko_mczas

https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212

https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

https://www.wattpad.com/user/AnnaDyczko

https://www.tiktok.com/@anna_dyczko



 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz