Tytuł: "Legenda o drobnym karciarzu"
Autor:
Wydawnictwo: Replika
Ilość stron: 304
Data wydania: 21-10-2025
Moja ocena: 8/10
Sięgając po książkę "Ballada
o drobnym karciarzu" spodziewałam się fascynującej przygody w świecie
wielkich pieniędzy. I faktycznie, w pewnym sensie dokładnie to dostałam. Autor
z dużą dbałością o szczegóły oddaje atmosferę Makau jako miejsca pełnego
przepychu ekskluzywnych kasyn, w których nasz bohater, znany jako Lord Doyle,
najczęściej traci pieniądze.
Wszystko zmienia się, gdy z
tarapatów ratuje go kobieta, z którą wcześniej spędził noc: Dao-Ming Tang. Nie
spodziewał się, że jeszcze ją zobaczy, a jednak jej powrót staje się punktem
zwrotnym. Choć pojawia się bezpośrednio zaledwie kilka razy, to wspomnienie o
niej unosi się nad całą historią jak obraz bogini fortuny, której Chińczycy
skłonni są przypisać dobrą passę Doyle'a.
Czytałam o oczekiwaniu kiedy los
ponownie się odmieni i nasz bohater skończy na dnie, być może ścigany przez
tongi.
Doyle gra ryzykownie, z każdą
kolejną rundą obstawiając coraz wyższe kwoty, a przecież fortuna w grach
losowych musi prędzej czy później zawieść. On jednak snuje własne teorie:
wierzy w moc podświadomości, która ma prowadzić go właściwą drogą. Osborne
ciekawie zestawia ten zachodni sposób myślenia, oparty na logice i ciągu
przyczynowo-skutkowym z podejściem wschodnim, w którym jednoczesność zdarzeń
nie jest zbiegiem okoliczności, lecz znakiem niewidocznego dla nas związku
pomiędzy nimi
Postaci pojawiające się na drodze
Doyle’a reprezentują różne filozofie dotyczące fortuny i hazardu. Dao-Ming już
na początku mówi mu, że „jest chory”, choć on tego jeszcze nie widzi. Później
jej słowa nabierają sensu: Doyle wchodzi w stan przypominający gorączkę, a
jednocześnie staje się dziwnie spokojny, jakby możliwość wygranej i przegranej
niosła mu takie samo ukojenie. Twierdzi wręcz, że lubi przegrywać. Ktoś inny
tłumaczy mu, że pieniądze mogą spływać do rozrzutnych, jeśli tylko
podporządkują się prawom przypadku, jakby sednem bogactwa była pokora wobec losu.
Osborne tworzy portret człowieka
uzależnionego od kaprysów fortuny, który usprawiedliwia swoje wybory
filozoficznymi teoriami. Zabawnie kontrastuje to z faktem, że Doyle jest synem
człowieka uważającego niewinną grę w bingo za dzieło diabła. Może właśnie
dlatego Doyle tak lubi ryzyko, że nie chciał powielać obrazu ojca, żyjącego
bezpiecznie i bezbarwnie i pragnął choć na chwilę zasmakować luksusu.
Oprócz barwnych opisów Makau,
chińskich zwyczajów oraz kasyn z nadskakującą graczom obsługą, uwagę przyciągają
także opisy jedzenia egzotycznych potraw, od których aż cieknie ślinka. Książka
budzi wyobraźnię, ukazując świat, gdzie przypadek wydaje się rządzić wszystkim,
a ludziom pozostaje tylko zgadywać, czy stoją za tym bogowie, los, czy zwykła
iluzja szczęścia.
To powieść mocno opisowa, co nie
każdemu może przypaść do gustu, ale według mnie właśnie bogactwo opisów pozwala
w pełni zanurzyć się w jej atmosferze. A dla osób, które wolą obrazy od słów,
pozostaje ekranizacja dostępna na Netflixie.
Tekst i zdjęcie: Anna Dyczko, Międzyczas
https://linktr.ee/annadyczko_mczas
https://www.facebook.com/M-czas-103770337714212
https://www.instagram.com/annadyczko_mczas

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz